
Prezes Naczelnej Izby lekarskiej (NIL) profesor Andrzej Matyja przesłał odpowiedź na wniosek profesora Ryszarda Rutkowskiego do Naczelnej Rady Lekarskiej w sprawie postępowania prezesa NIL oraz Rzeczników Odpowiedzialności Zawodowej przeciwko sygnatariuszom apeli do polskich władz.
Odpowiedź profesora Matyji rozczarowuje. W przesłanym liście twierdzi, że nie ma nic wspólnego z działaniami rzeczników odpowiedzialności zawodowej, zapominając jednocześnie, że na niechlubnym posiedzeniu Senackiej Komisji Zdrowia 08 grudnia 2020 r. przyrzekł ministrowi Niedzielskiemu wzywanie niepokornych lekarzy na przesłuchania, za co minister mu skwapliwie podziękował. Odżegnuje się od postawionego mu przez profesora Rutkowskiego zarzutu wysługiwania się ministrowi Niedzielskiemu. W świetle przesłuchań lekarzy to dementi brzmi jednak zupełnie nieautentycznie. Ignoruje też fakt, że rzecznicy odpowiedzialności zawodowej nie mają prawa podejmować działań w stosunku do lekarzy bez wcześniejszego rozpatrzenia ewentualnych skarg na poziomie okręgowych izb lekarskich. Broni też Naczelnego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej lekarza Grzegorza Wronę (głównego aktora w przesłuchaniach lekarzy), mimo że na działania Wrony wpłynął niegdyś prywatny akt oskarżenia, który był przedmiotem dochodzenia Izby Karnej Sądu Najwyższego.
Podobnie nieautentyczne jest stwierdzenie Matyji, że opowiada się za tym, aby lekarze mogli prezentować swoje własne, oparte o fakty naukowe, opinie. Prawda jest jednak taka, że opinie niezgodne z narracją ministra zdrowia i członków Rady Medycznej przy premierze nie są mile widziane.
Trudno dociec, czy prezesowi NIL brakuje charakteru, by zakończyć żałosny i nielegalny spektakl lekarza Wrony, czy też ciągle się łudzi, że bezprawie i niesprawiedliwość złamią uczciwych, niezależnych od lobby farmaceutycznego lekarzy. Odpowiadamy z góry, nie, nie złamią.
Poniżej publikujemy odpowiedź profesora Matyji.