sty 9, 2023 | dr Mariusz Błochowiak

Przesłuchiwany: lek. Piotr Wojciechowski
Oryginalne nagranie video: https://ordomedicus.org/xiii-posiedzenie-komisji-sledczej-lek-piotr-wojciechowski-2

Dr Mariusz Błochowiak: Dzień dobry państwu. Witam serdecznie na kolejnym, trzynastym już posiedzeniu komisji śledczej do spraw pandemii. Tym razem witamy pana doktora Piotra Wojciechowskiego. Na końcu go przedstawię.

Teraz podam jeszcze kilka informacji takich organizacyjnych. Proszę państwa, ta komisja ma na celu wyjaśnienie kwestii związanych z obecną sytuacją, kryzysem zdrowotnym, tak zwaną… tak zwaną pandemią. Zbieramy materiał dowodowy po to, żeby później można go było wykorzystać w sądach.

Komisja jest społeczna i nie powiązana politycznie z żadną partią czy ugrupowaniem politycznym. Jeśli ktoś chciałby być przesłuchany przez komisję, ma coś ciekawego do powiedzenia, co mogłoby rozjaśnić obecną sytuację, to proszę o zgłaszanie się na adres komisja@ordomedicus.org. Jest też możliwość przesłuchania w trybie niejawnym, poza kamerami czy ze zmienionym głosem. Zachęcam też państwa do wspierania finansowego Komisji celem pokrycia kosztów organizacyjnych posiedzeń. Wszystkie posiedzenia tej komisji są zamieszczone na naszej stronie internetowej ordomedicus.org w dziale komisja…. Komisja śledcza – posiedzenia, a konferencje w dziale Konferencje. Ostatnio właśnie mieliśmy konferencję 24 lutego na temat skutków restrykcji rządowych dla funkcjonowania służby zdrowia w 2020 i w 2021 roku. Powstał też apel o zniesienie tych skutków ze względu na to, że nie są one uzasadnione ani medycznie, ani naukowo.

I w tym oświadczeniu, też podpisanym przez szereg lekarzy i naukowców, stwierdziliśmy, że ponad 150 tys. nadmiarowych zgonów zostało spowodowanych przez te restrykcje i paraliż służby zdrowia, co wynika z analiz statystycznych, a nie przez… a nie wyniku pandemii czy wyniku Covid. Tak, że zachęcam do podpisywania tego apelu.

Zachęcam też do zapisywania się na newsletter. Ze względu na to, że blokują nam konta, ostatnio na Facebooku na trzy miesiące zostało zablokowane. Posiedzenia komisji są transmitowane na Twitterze. W przypadku naszego konta na koncie zapasowym, ale też na kilkudziesięciu innych kontach, jeśli ktoś chciałby te posiedzenia transmitować, to jest taka możliwość, proszę się zgłosić na adres info@ordomedicus.com. Wtedy docieramy do większej ilości ludzi.

Też jeszcze wspomnę o tym, że wydaliśmy dwie książki – profesora Bhakdi i doktora Wolfganga Wodarga, który gościł u nas w Polsce parę tygodni temu. Można obejrzeć trzy spotkania z nimi oraz posiedzenia komisji, do czego zachęcam, bo dr Wodarg przedstawił tam unikatową wiedzę nie tylko dotyczącą kwestii medycznych czy naukowych, ale też spraw związanych np. z korupcją czy funkcjonowaniem Światowej Organizacji Zdrowia.

Teraz poproszę o krótkie przedstawienie się członków komisji.

Radca prawny Izabela Stefańska-Nogal: Dzień dobry. Radca prawny Izabela Stefańska-Nogal z Wrocławia, członek Stowarzyszenia Prawników Głos Wolności oraz Stowarzyszenia WIR-Masz Głos z Wrocławia.

Radca prawny Paweł Nogal: Dzień dobry, radca prawny Paweł Nogal, Wrocław, Stowarzyszenie Prawników Głos Wolności, Stowarzyszenie WIR-Masz Głos.

Dr Piotr Witczak: Dzień dobry Państwu, Piotr Witczak, z wykształcenia jestem biologiem medycznym, specjalność immunologia. Zawodowo zajmowałem się oceną technologii medycznych.

Adwokat Maja Gidian: Dzień dobry adwokat Maja Gidian, Stowarzyszenie Prawników Głos Wolności.

Radca prawny Joanna Botiuk: Dzień dobry. Radca prawny Joanna Botiuk, Stowarzyszenie Prawników Głos Wolności.

Radca prawny Katarzyna Tarnawa-Gwóźdź: Dzień dobry. Katarzyna Tarnawa, główny radca prawny z Bielska-Białej.

Adwokat Anna Rykowska: Dzień dobry państwu, Anna Rykowska, adwokat z Pruszkowa.

Adwokat Joanna Kapczyńska: Witam Państwa. Adwokat Joanna Kapczyńska, Stowarzyszenie Prawników Głos Wolności.

Dr Mariusz Błochowiak: Ja nazywam się Mariusz Błochowiak, jestem prezesem fundacji Ordo Medicus i też… opracowałem cztery tomy książki „Fałszywa Pandemia: krytyka naukowców i lekarzy”. A teraz już przejdę do naszego gościa, którego pozwolę sobie przedstawić. Pan doktor Piotr Wojciechowski jest lekarzem i majorem rezerwy, specjalistą w dziedzinie anestezjologii i intensywnej terapii. Ukończył tak zwaną krótką ścieżkę specjalizacji z medycyny ratunkowej. Przez pięć lat był kierownikiem pogotowia, przez kolejne pięć ordynatorem oddziału intensywnej terapii w Chełmie. Od 2012 roku pracował jako anestezjolog w kilku szpitalach powiatowych i przez 20 lat pełnił funkcję lekarza zespołów reanimacyjnych. Od września do listopada 2020 r. pracował w oddziale intensywnej terapii Szpitala Zakaźnego w Bydgoszczy. Od listopada 2020 do kwietnia 2021 r. w oddziale kowidowym szpitala w Wąbrzeźnie w województwie kujawsko pomorskim. Od listopada 2021 roku do chwili obecnej pracuje ponownie w oddziale szpitala Wąbrzeskiego. Witam Pana serdecznie, dziękuję za przyjęcie zaproszenia.

Dr Piotr Wojciechowski: Dziękuję za zaproszenie. Trudna przede mną rola. Postanowiłem po prostu opowiedzieć państwu moja drogę zawodową przez te ostatnie dwa lata, kiedy mamy do czynienia z pandemią. Pozwolę sobie jednak na początku odczytać, ponieważ jestem trochę zdenerwowany, krótkie oświadczenie, które będzie przedstawiało – jak gdyby podstawę, na której się tutaj wypowiadam, jeśli Państwo pozwolicie. Na początek artykuł 10. Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Postępowanie dyscyplinarne pociągające za sobą zakaz wyrażania wszelkich krytycznych opinii w ramach wykonywania zawodu lekarza nie jest zgodny z prawem do wolności wyrażania opinii. Nagana dyscyplinarna udzielona lekarzowi wyrażającemu zaniepokojenie narusza ten artykuł. To tak dla przypomnienia dla tych, którzy będą mnie sądzić.

Dr Mariusz Błochowiak: Czyli to oznacza, mówiąc prostymi słowami, że lekarz ma prawo się nie zgadzać z oficjalną narracją…

Dr Piotr Wojciechowski: I nie może być za to karany, nawet jeśli się myli. Oświadczenie jest krótkie: Ponieważ od dwóch lat mamy do czynienia z błędnie rozpoznanym zjawiskiem pandemii nowej choroby – a właściwie.. też, żeby na cały czas, kiedy będę się wypowiadał było to jasne – jest to zespół objawów nazwanych roboczo jako Covid-19 – i tego się będę trzymał – a sam jak i państwo – zdaję sobie sprawę, że nadal nie wiemy, czy jest to choroba wirusowa czy może jest to zatrucie jakąś substancją… Nie wiemy nic, więc podejrzewamy, że jest to choroba wirusowa na podstawie ogólnych przesłanek. Natomiast tak naprawdę nie wiemy, co leczymy.

Dr Mariusz Błochowiak: W sensie takim, że nie ma dowodów naukowych na to, czy jest…

Adwokat Anna Rykowska: Znaczy, podejrzewamy na podstawie ogólnych przesłanek. Czyli co to oznacza?

Dr Piotr Wojciechowski: Ogólne przesłanki, czyli objawy kliniczne.

Adwokat Anna Rykowska: Ale czemu to jest choroba akurat wirusowa?

Dr Piotr Wojciechowski: Dlatego, że ma zestaw objawów przypominających większość chorób wirusowych – czyli gorączka, utrata węchu i smaku, bóle mięśni i stawów, osłabienie i tak dalej, dreszcze. Może to być też efekt zatrucia, bo nie wiemy tego. Po prostu łatwiej nam będzie się komunikować, jeżeli ten Covid będziemy używać, ponieważ on już w eterze został już nazwany. Przypisuje się to po prostu wirusowi SARS-CoV-2, ale tak naprawdę nikt jeszcze tego nie udowodnił.

Dr Mariusz Błochowiak: No dobrze, skoro jesteśmy przy tym temacie, chciałbym zapytać o to później, ale czy patrząc na ten zespół objawów to czy zauważył pan coś, czego pan nie zauważył wcześniej, w poprzednich latach?

Dr Piotr Wojciechowski: To jest trudna odpowiedź, ponieważ jestem, jak zostałem przedstawiony – anestezjologiem i nigdy w życiu nie leczyłem takich chorób na żadnym poziomie, chyba że był to poziom intensywnej terapii. W związku z czym pierwsze miesiące były dla mnie niezwykle trudne, jak dla wszystkich lekarzy, bo ja nie dość, że nie wiedziałem, co to za choroba to nie miałem doświadczenia w leczeniu chorób podobnych.

Dr Mariusz Błochowiak: Czyli tu już tutaj wchodzimy w te kwestię organizowania służby zdrowia, gdzie osoby, nazwijmy to potencjalnie…

Dr Piotr Wojciechowski: Nie chciałem tego powiedzieć, ale miałem na końcu języka

Dr Mariusz Błochowiak: … czyli osoby, które zostały przesunięte na stanowiska, na których nie powinny być.

Dr Piotr Wojciechowski: Niewątpliwie czegoś takiego musiano dokonać, dlatego że jest nas mało. Jak byłem przedstawiany to Pan doktor zauważył, że pracowałem w wielu miejscach i tak jest ciągle, ponieważ ja co miesiąc dostaję telefon z propozycją jakiejś pracy. I czasami, ponieważ kogoś znam lub lubię, no to wspomagam go na jakiś czas. Ale generalnie staram się w tym macierzystym szpitalu pracować na stałe. No i przez ponad 9 miesięcy tej pandemii, dokładnie od września 2020 do kwietnia zeszłego roku pracowałem w dwóch oddziałach kowidowych. Jeden to było oddział intensywnej terapii w ramach szpitala zakaźnego w Bydgoszczy, drugi to był oddział kowidowy, który się rozrastał, potem o tym opowiem oddział kowidowy w Wąbrzeźnie, ponieważ decyzją wojewody, 11 listopada 2020 roku szpital został przekształcony w szpital kowidowy i musieliśmy po prostu wszyscy stanąć i stawić czoła nowym wyzwaniom, jak to się mówi.

Dr Mariusz Błochowiak: Pan pozwoli, że zapytam – czy tam nie było osób, które się wcześniej zajmowały …

Dr Piotr Wojciechowski: Poza mną nie. Ja miałem doświadczenie dwumiesięczne ze szpitala zakaźnego. Nikt inny z nas nie…ani chirurdzy, ani anestezjolodzy….

Dr Mariusz Błochowiak: Widocznie jest tak, że właśnie… I teraz pomyślałam, że część osób, która no jest niezbyt kompetentna lub niekompetentna w tej dziedzinie, np. uważa, że mamy do czynienia z czymś nowym, z czymś… z jakąś wielką pandemią, ze względu właśnie na to, że nie są w stanie porównać tego do tego, co było wcześniej.

Dr Piotr Wojciechowski: Dokładnie tak.
 
Dr Piotr Wojciechowski: Oddział ten najpierw liczył 15 łóżek. Jego struktura była taka, że było 5, 4-5 łóżek, ponieważ jeszcze wtedy nie było takiej sytuacji, że test był na każdym kroku dostępny, więc pacjenci byli przewożeni po dowolnym wystąpieniu dowolnego objawu. Czyli albo zemdlał, albo miał gorączkę 3 dni, albo miał biegunkę albo się przestraszył – byli przywożeni przez zespoły ratownictwa medycznego – myśmy wykonywali test PCR no i czekali dosyć długo – dwie doby, bo tyle to trwało w szpitalu takim jak w tym moim malutkim powiatowym. Trzeba to było wysłać do Bydgoszczy, w tym szpitalu mijały dwie doby. Te dwie doby ci pacjenci spędzali w izolatorium. I to jest taka pierwsza obserwacja: w tym izolatorium, na jednej sali w tej samej fazie choroby bardzo często leżały dwie osoby, z których jedna potem umarła, a druga nie zachorowała.

Dr Mariusz Błochowiak: W takim izolatorium jest tak, że jest jedna osoba czy więcej na sali?

Dr Piotr Wojciechowski: Dwa łóżka męskie, jedna sala męska z dwoma łóżkami była. Musieliśmy to zorganizować na bazie szpitala, który mamy pseudo zakaźny. Zrobiliśmy przeróżne bariery, a to wszystko, co można było architektonicznie na chybcika wykonać, to nasi, że tak powiem przełożeni zrobili maksymalnie dobrze.

Dr Mariusz Błochowiak: A czy to nie jest tak, że każdy ma swój oddzielny pokój? Izolatorium się kojarzy…

Dr Piotr Wojciechowski: Nie ma takiej możliwości w żadnym ze szpitali.

Dr Mariusz Błochowiak: Czyli to jest taki pseudo izolatorium tak naprawdę. Od strony medycznej

Dr Piotr Wojciechowski: To było w ogóle całkowicie pseudo, dlatego że ten sam personel obsługiwał izolatorium i salę chorych i intensywną terapię.

Adwokat Anna Rykowska: Ale to ta osoba, która trafiła do izolatorium w pierwszej fazie, czyli na te dwa dni, to była w ogóle w jakiś sposób leczona czy tylko po prostu leżała i czekała.

Dr Piotr Wojciechowski: No już mówię. Oczywiście oprócz… dojdziemy również… albo od razu o tym powiem. Testy PCR przez ten cały rok uważałem za niewiarygodne. W stu procentach. Jak się okazało po roku, większość moich obserwacji, których dokonałem podczas tych dziewięciu miesięcy, po pewnym czasie się potwierdzała. To były obserwacje w skali mikro, ale one się potwierdzały w skali makro. Przykład chociażby tych testów. Wyglądało to po prostu w ten sposób, że na oddział trafiało trafiali pacjenci. Teraz tak jedna trzecia z nich to byli pacjenci z dodatnim testem. Oni byli albo przestraszeni, albo mieli inną chorobę, np. napad migotania przedsionków, z omdleniem, epizodem gorączkowym. Zespół ratownictwa medycznego przyjeżdżał, stwierdzali, że to może być covid, pakowali takiego klienta do karetki, on przyjeżdżał, robiliśmy mu test, wychodził oczywiście dodatni, ale przy okazji robiliśmy dodatkowe badania, czyli EKG, rentgen i badania biochemiczne krwi. I na tej podstawie już rozpoczynaliśmy leczenie. No i okazywało się w EKG, że facet ma napad migotania przedsionków, trzeba było go ustawić i przychodził dodatni tes, trzeba było go przytrzymać 10 dni minimum do 14, bo znowu przepisy kwarantannowo-izolacyjne nakazują hospitalizację od 10 do 14 dni. Te 14 dni jest uwarunkowane, to są cięższe stany, niewystępowaniem żadnych objawów przez dwie doby. Czyli to nie musi być 14, może być miesiąc. A mieliśmy takie przypadki, zwłaszcza pacjentów wyleczonych.

Dr Mariusz Błochowiak: A ja jeszcze mam takie pytanie – to kto kierował tych pacjentów akurat właśnie do szpitala covidowego. Na tej zasadzie, na jakiej podstawie trafił pan do tego akurat szpitala, a nie do innego?

Dr Piotr Wojciechowski: Kieruje zawsze Centrum ………, czyli taki jak to się mówi 911. Czyli tam, gdzie siedzą ci koordynatorzy pogotowia, policji, straży pożarnej.

Dr Mariusz Błochowiak: Ale skąd oni wiedzą, że do tego szpitala?

Dr Piotr Wojciechowski: Dlatego, że codziennie zgłaszane są ilości łóżek. Szpital ma obowiązek przekazania do Centrum Powiadamiania Ratunkowego (do CPRu) przekazanie, ile mamy łóżek wolnych, i o jakim charakterze? Jeszcze dodam jedną rzecz…

Dr Mariusz Błochowiak: A co znaczy o jakim charakterze? Wszystkie są covidowe, tak?

Dr Piotr Wojciechowski: Tak, ale dwa izolatoryjne, czyli nie możemy przyjąć pacjenta z covidem. Dwa respiratorowe, czyli możemy przyjąć w ciężkim stanie, ale ponieważ, to była druga fala, w tej drugiej fali był podział na dwa poziomy szpitala. Szpitale pierwszego poziomu taki jak mój, malutkie i szpitale drugiego poziomu, czyli te tzw. jednoimienne, gdzie już…

Dr Mariusz Błochowiak: Czyli pierwszego poziomu

Dr Piotr Wojciechowski: Odwrotnie, tak. Gdzie już był dostępny specjalista z każdej dziedziny w razie czego dlatego, że większość tych chorych chorowała na swoje stare choroby, i tylko miała dodatnie testy. W związku z czym trzeba było ich leczyć z przeróżnych schorzeń. Miałem pacjentkę, która miała 27 pozycji tabletek. Nie wiadomo było od czego zacząć?

Dr Mariusz Błochowiak: No dobrze teraz tak, czyli ktoś dostaje pozytywny test, to zostaje na oddziale covidowym, a jak ma negatywny?

Dr Piotr Wojciechowski: A jak ma negatywny, to jest odsyłany z izolatorium dlatego, że on tylko był w izolatorium.

Dr Mariusz Błochowiak: A testy, gdzie są robione?

Dr Piotr Wojciechowski: Testy robiliśmy na miejscu.

Dr Piotr Wojciechowski: Mówimy o drugiej fali, czyli okres od listopada 2020 do kwietnia 2021.

Dr Piotr Wojciechowski: Tak, wszystkie pielęgniarki musiały się nauczyć tego i tak wykonywały jak się nauczyły.

Dr Piotr Wojciechowski: A cykle to nie nasza robota, myśmy tylko pobierali materiał i on był przesyłany następnego dnia

Radca prawny Paweł Nogal: I tylko mieliście wynik, nie wiedzieliście na jakiej podstawie

Dr Piotr Wojciechowski: … nie wiedzieliśmy na jakiej podstawie. Znaczy ci co się interesowali to się dowiedzieli z literatury.

Adwokat Joanna Kapczyńska: Korzystali państwo z jednego laboratorium czy z różnych laboratoriów?

Dr Piotr Wojciechowski: Tak

Dr Mariusz Błochowiak: No dobrze, ale to, czyli tak potwierdzony był negatywny tekst, to co był usuwany z izolatorium i ze szpitala?

Dr Piotr Wojciechowski: Tak, będąc w izolatorium mógł być wypisany, był wypisany no bo nie był chory na covid.

Speaker 3

Ale był odsyłany do innego szpitala?

Dr Piotr Wojciechowski: Tak, bo jeżeli teraz, jeszcze by wyszło, że na przykład ma jakieś inne schorzenie, które uległo zaostrzeniu, no to był kierowany do szpitala nie covidowego, ale specjalistycznego na konkretny oddział na leczenie tej choroby. Ale to się nie zdarzyło prawie.

Dr Mariusz Błochowiak: Acha, czyli te wszystkie testy były praktycznie pozytywne, tak?

Dr Piotr Wojciechowski: Moim zdaniem, tak jak sobie przypomnę, choć to rok już minął, to chyba tak było… To dowodzi właśnie… na tej podstawie stwierdziłem, że testy nie mogą być miarodajne, nie mogą być miarodajne, jeżeli prawie wszystkie wychodzą dodatnie, jeżeli koledzy z interny „mazali” ludzi z gorączką codziennie przez 7 dni i za siódmym razem wyszedł Covid i z radością dzwonili, że chciałbym przekazać Panu pacjenta z Covidem, a to był pacjent z (niewyraźnie) sepsą. To wszystko na tego Covida – gorączka, bóle mięśni, utraty smaku, (niewyraźnie). Albo miał leukocytozę a na przykład leukocytoza no nie jest charakterystyczna dla chorób wirusowych. Był leczony już drugim antybiotykiem, to nie dawało skutków. Oni myśleli, że dlatego, że ma Covid. I za szóstym razem mówili – hurra – mamy Covid. A ja normalnie wyleczyłem mu sepsę.

Adwokat Joanna Kapczyńska: W jaki sposób, ci pacjenci Covidowi byli leczeni u państwa szpitalu.

Dr Piotr Wojciechowski: Jeśli chodzi o leczenie, to wytyczne się zmieniały.

Adwokat Anna Rykowska: I kto te wytyczne daje?

Dr Piotr Wojciechowski: Została powołana specjalna rada naukowa złożona z specjalistów anestezjologii, interny, głównie chorób zakaźnych pod przewodnictwem któregoś z profesorów chorób zakaźnych, którego nazwiska nie pamiętam, ale widziałem, bo myśmy mieli dwa sympozja naukowe podczas tych dwóch lat, dotyczące właśnie rozpoznawania i leczenia tej choroby – bardzo wartościowe. I ten profesor właśnie opowiadał o tym, jak powstała karta zaleceń. Ona występuje zresztą, co jest niewiarygodne, w formie niezmienionej do tej pory. Powstała w ten sposób, że ustalono, że na pewnych… Bo musimy wiedzieć tak: ortopeda prawie nigdy w życiu nie osłuchiwał pacjenta. Dla ortopedy w wysłuchanie trzeszczeń, wysłuchanie, jakiś drobnobańkowych rzężeń. Rozróżnienie między szmerem pęcherzykowym zaostrzonym czy szmerem oskrzelowy jest niewykonalne, bo nigdy tego nie robił. I skąd on ma to wiedzieć – tak?

Dr Mariusz Błochowiak: Czyli tam też ortopedzi pracują, tak?

Dr Piotr Wojciechowski: No bardzo wielu ortopedów. Ponieważ ortopedia została przekształcona…  inaczej, inaczej – nie mówimy o moim szpitalu, w moim szpitalu było inaczej. A mówię tutaj na przykład o dużych szpitalach – no to tam było tak, że oddział ortopedii został przekształcony w oddział kowidowy. Oddział chirurgii w którym…

Dr Mariusz Błochowiak: I ci ortopedzi tam zostali?

Dr Piotr Wojciechowski: Oni tam pracowali. W dobrych szpitalach, w których wiem, że tak było, czyli w np. w szpitalu wojskowym, czy w szpitalu w Grudziądzu takim, powiatowym zrobiono – tak jak mówię, bardzo dobrze zrobili, czyli ci ortopedzi, ci chirurdzy, ci okuliści, ci neurochirurdzy, którzy prowadzili oddział kowidowy zawsze mieli do dyspozycji konsultanta anestezjologa, on był przypisany do nich – tak? I oni mieli na swoich oddziałach, przynajmniej w fazie, gdzie nie było dużo respiratoroterapii, nie mieli respiratorów. Potem mieli, byłe takie niestety okresy, że i respiratory były na oddziałach neurochirurgicznych, ale zawsze były tam dedykowany anestezjolog, który decydował, a czasami dwóch, którzy decydowali, czy intubować, czy rozpocząć respiratoroterapię, czy nie rozpoczynać… Nie dokończyłem oświadczenia. Jest ono bardzo ważne. Wiąże się z tym, o czym teraz mówię, dlatego mi się przypomniało. Czyli pracowałem na takim oddziale, o którym państwu mówiłem, on się niestety, rozbudował. Na początku on sobie liczył 15, a na koniec 25 łóżek. Na początku miałem trzy pielęgniarki, a na koniec 2 – typowo jak to w socjalizmie. Im więcej pracy, tym mniej ludzi. I np. w takich szpitalach jak ja, dziewczyny jak się ubrały w strój kosmity o siódmej rano, to po 19 wychodziły – bez z siku, bez jedzenia, bez picia (niewyraźnie).  I to jest jeden taki wniosek. Bo w szpitalach większych, gdzie jest więcej personelu, to było tak zrobione jak w służbie wartowniczej, czyli cztery godziny były na oddziale, drugie… druga zmiana… U nas niestety to było niewykonalne. Także wielki szacunek dla tych pań. Ten mój oddział był, że tak powiem, od izolacji do intubacji. Czyli ja zarówno miałem izolatorium pierwszą fazę, gdzie nawet mogłem rozpoznać i nie przyjąć, miałem łóżka, na których leżeli pacjenci w różnym stopniu zaawansowania choroby i łóżka intensywnej terapii. To wszystko w 3 osoby. Jeśli chodzi o pacjentów intensywnej terapii, a było ich sporo w tej drugiej fali, oni przebywali czasowo, czyli jeżeli się okazało po zaintubowaniu, że pacjent miał szansę na wyleczenie na intensywnej terapii, czyli oczekiwałem dobę, półtorej, bo nie miałem kim opiekować się, to wsiadłem w karetkę, to znaczy musiałem zwolnić miejsce. Ale jest centrum zarządzania kryzysowego, więc zadzwoniłem do Centrum Zarządzania Kryzysowego. Tam mi udzielano informacji, gdzie są miejsca z wolnymi łóżkami respiratorowymi na terenie województwa lub poza, wsiadałem w karetkę, ja musiałem ją załatwić. Przyjeżdżała ekipa, ja musiałem z nim jechać i np. 7 godzin nie było mnie na oddziale.

Dr Mariusz Błochowiak: Dlaczego musiał Pan jechać z nimi?

Dr Piotr Wojciechowski: Bo nikt inny nie był w stanie, bo tylko ja się na tym znam. Jeszcze druga sprawa…
Tak, bo musi być lekarz. Druga sprawa jest taka, że respirator stacjonarny to jest, ja nie wiem… 30 razy bardziej rozbudowany sprzęt niż respirator transportowy, i sam transport takiego pacjenta, który ma tam na stuprocentowym tlenie saturację 70, to już ryzyko. Może nie przeżyć tego. Więc jak nie pojedzie lekarz, to jest kryminał. W związku z tym zostawiało się tych pacjentów na oddziale, którzy byli, a kolega chirurg był i ich tam ubezpieczał, czy internista jakby, I wio. Czasem byłem na około… 200 kilometrów w jedną stronę jechałem.

Adwokat Anna Rykowska: Dobrze, to może wróćmy do tych zaleceń, bo Pan doktor zaczął i nie skończył. W jaki sposób te osoby, Ci pacjenci byli leczeni z covid na podstawie karty?

Dr Piotr Wojciechowski: Dokończę to moje oświadczenie. Czyli wiemy, jak wyglądał oddział. Dzięki temu, że widziałem cały przebieg choroby oraz na początku pracowałem w tym szpitalu zakaźnym, a to wątek wart opowiedzenia. Miałem pełen obraz tej choroby, bardzo szybko się uczyłem „o co kaman„. I tutaj chciałem podkreślić z całą stanowczością, że choroba covid istnieje, choroba covid jest chorobą nieznaną wcześniej nikomu z nas. Jest chorobą dramatyczną, jest chorobą w pewnym momencie nieuleczalną, przy pomocy środków, którymi myśmy to robili, nieodwracalną i kończy się zgonem w krótkim czasie, niezależnie od metody, jaką zastosuje. Mało tego, niektóre metody leczenia, które muszą być zastosowane, pogłębiają tę chorobę.

Radca prawny Joanna Botiuk: Na przykład jakie?

Radca prawny Izabela Stefańska-Nogal:… muszą być zastosowane?

Dr Piotr Wojciechowski: Dlaczego musiały być zastosowane. Są pewne zasady postępowania w niewydolności oddechowej. Kiedy organizm nie radzi sobie sam z dostatecznym zaopatrzeniem w tlen, znaleźliśmy sposoby wspomagania lub zastępowania pewnych narządów przy pomocy pewnych urządzeń. Wspomaganie, to wiadomo są jakieś wąsy z tlenem, maska z tlenem i bardzo dużo ludzi – to jest kolejna moja obserwacja, którą warto odnotować. Otóż nigdy nie widziałem takiej ilości ludzi, którzy wymagaliby tlenoterapii z powodu chorób grypopodobnych. Dlaczego tak mogę powiedzieć? Dlatego, że jestem anestezjologiem i gdyby to się zdarzyło przez ostatnie 32 lata mojej pracy, to na pewno by oni do mnie trafili na samym początku pandemii 2020 rok, styczeń. Jak pierwszy raz jechałem do szpitala, kiedy rozpoczęła się ta pierwsza fala, ja się żegnałem z rodziną. Ja zacząłem przygotowywać wszystko do testamentu. Byłem przekonany, że w pierwszym lub w drugim dniu mojej pracy trafi do mnie pacjent, którego będę musiał zaintubować, on mnie ochlapie swoją wydzieliną, zarazi i ja już nie wrócę do domu. Jeżeli pamiętacie doniesienia chińskie, a na nich żeśmy się opierali na początku i stąd były pierwsze wytyczne – o tutaj dojdę do pytania wcześniejszego – pierwsze wytyczne były właśnie wytycznymi chińskimi. Był zakaz reanimacji tych pacjentów, ponieważ i tak byli nie do uratowania, a ryzykowanie zakażenia kilku osób zespołu nie było warte, i to z personelu medycznego, tak, nie było warte, i to anestezjologicznego najbardziej, że tak powiem, preferowanego do leczenia tych ciężkich stanów. Nie było warte próby podjęcia ratowania w sytuacji beznadziejnej. No i wszyscy, żeśmy się z tym zgodzili. Zakazywano nam osłuchiwać tych pacjentów w pierwszej fali, czyli pierwsza fala styczeń-marzec 2020, tak? Itd. Oraz pojawiły się te wytyczne dotyczące leczenia, również oparte o doświadczenia chińskie i zalecenia chyba producentów tych leków, ponieważ one są wydrukowane, można je znaleźć chyba w Internecie. I tam na każdą fazę choroby, dla kolegi ortopedy, dla kolegi chirurga, który tam no nie miał z tym do czynienia, po prostu było napisane, masz takie objawy, dajesz to, robi się to, dajesz to, robi się to, dajesz to, robi się to, wołasz anestezjologa, nie. I tyle. I tam było tak, że na pierwszym etapie nie dajemy nic, tylko paracetamol i dochodzimy do kolejnego punktu, czyli z premedytacją zastosowany lek, bezwzględnie przeciwwskazany w leczeniu chorób wirusowych. Tak? Bo nie doszedłem do tego mojego oświadczenia i nie mogę kontynuować myśli i robię to na wyrywki. Następnym lekiem, który kompletnie się nie sprawdził, to był Remdesivir lek wymyślony na leczenie zupełnie innej choroby wirusowej, zastosowany tylko, dlatego bo mamy go w aptece, jako moim zdaniem eksperyment. Spróbowano go przeszczepić do, leczenia tego zespołu covid. Moim zdaniem okazał się nieskuteczny. Niektórzy koledzy mówili, że widzą efekty. Po prostu trudno mi się do tego odnieść, dlatego, że za mało przypadków tym lekiem leczyłem. Co tam jeszcze? Osocze ozdrowieńców na przykład. No, weźmy osocze ozdrowieńców. Po krótkiej analizie, kiedy już byłem no doświadczony, pracowałem z miesiąc, tak, bo to wiecie, ja miałem 14 dobowych dyżurów przez miesiąc. Nie wychodziłem przez 14 dób ze szpitala, więc szybko to doświadczenie poszło z moją wiedzą, i z moim tam długoletnim stażem, to szybko się go nabywa, nie? No i teraz osocze ozdrowieńców jest preferowane czy proponowane, tak? Ale osocze ozdrowieńców – a kto wyzdrowiał? Wyzdrowieli albo leczeni albo nie leczeni. Czy test PCR, który jest fałszywy z gruntu to na pewno nam mówi, że oni byli chorzy na covid? Nie, bo ja widzę, że na covid w siedem dni się umiera. Więc nie mogli mieć prawdziwego covida, bo by umarli. To ich osocze w jakim sensie ma pacjentowi pomóc? Więc zastosowałem, to mówię do rzecznika odpowiedzialności zawodowej Wojskowej Izby Lekarskiej. Zastosowałem taką metodę, że po prostu informowałem pacjentów, że taka metoda terapii istnieje i zostawiałem im decyzję. Dwoje pacjentów podjęło decyzję o tym, że sobie życzą. To zamówiłem to i im przetoczyłem. I jedna z pacjentek zmarła, znaczy pogorszyła się gwałtownie dobę po przetoczeniu i zmarła trzy dni później w innym szpitalu na intensywnej terapii. Oczywiście to jest obserwacja, bo nie dokończyłem mojego oświadczenia, które mówi mniej więcej coś takiego, że dzięki tej mojej pracy mogę wypowiadać się na podstawie wyłącznie doświadczeń własnych, a wnioski, które przedstawiam, są moją prywatną opinią. Są żadnymi wnioskami naukowymi, bo nie mogą nimi być. Doszedłem do nich zanim zapoznałem się z literaturą na ten temat zarówno pro, jak i przeciw, jak np. książką pana doktora „Fałszywa pandemia”. Ale okazało się, że ta literatura, a zwłaszcza ta „Fałszywa pandemia” potwierdziła, że moje obserwacje w skali mikro są odzwierciedleniem w skali makro. Jakie było niesamowite moje spotkanie z panem doktorem Pawłem Klimczewskim. Na jakimś takim odczycie dla społeczeństwa byliśmy i ja powiedziałem, opowiedziałem historię tego mojego oddziału i mówię, że mi tam wyszło, że mniej więcej umierało 0,6 procenta zakażonych, czy jakoś tak. A on mówi, że myślał, że 0,2 proc. Czyli zwróćcie uwagę, że to praktycznie to samo nam wyszło, nie? Skalą mikro i makro, tak? On przerobił tysiące przypadków, a ja kilkaset, nie? Przy czym ja nie robiłem notatek i nie spodziewałem się, że będę się o tym wypowiadał, po prostu. Zdaję sobie również sprawę z faktu, że moje obserwacje nie mogą stanowić niczego więcej niż przesłanek, a wnioski są tylko subiektywnym podsumowaniem tych obserwacji. Także tyle chciałem powiedzieć jako usprawiedliwienie siebie.

Dr Mariusz Błochowiak: Czy można już zadawać pytania, tak?

Dr Piotr Wojciechowski: Ale oczywiście, proszę państwa, ja nie muszę tego wszystkiego powiedzieć.

Dr Mariusz Błochowiak: Nie spokojnie, to wszystko, tylko chodzi o to, że jak już jesteśmy przy tym temacie.

Dr Piotr Wojciechowski: Dobrze by było na bieżąco.

Dr Mariusz Błochowiak: Tak, to już od razu pójdziemy. Mam pytanie, ci pacjenci, którzy umarli na ten tzw. covid, to czy mieli choroby współistniejące i w jakim wieku byli?

Dr Piotr Wojciechowski: Jedna trzecia z pacjentów, których w tej fali…

Dr Mariusz Błochowiak: Pierwszej?

Dr Piotr Wojciechowski: W tej pierwszej fali, drugiej, drugiej…  Aha jeszcze kończąc wątek pierwszej fali. W czasie pierwszej fali pracowałem w dwóch szpitalach. Jeden to był szpital powiatowy w województwie wielkopolskim, a drugi kujawsko- pomorskim. Obydwa te szpitale pracowały normalnie. Nie robiliśmy żadnych testów, a w tym czasie umierali ludzie na covid masowo. Nie robiliśmy żadnych testów. Przyjmowaliśmy ludzi na podstawie wywiadu, operowaliśmy zabiegi planowe. Nie spotkałem żadnego znajomego, który by zachorował. Nikogo w rodzinie i nikogo z personelu w tych dwóch szpitalach. No to tylko taka obserwacja i potem we wrześniu dostałem taką propozycję z tego szpitala zakaźnego, no i chcąc zbadać temat osobiście, po prostu, zdecydowałem się na to ryzyko i tam się zatrudniłem, a potem musiałem wspomóc ten mój szpital macierzysty, ponieważ na wieść o tym, że będzie przekształcony w szpital covidowy mimo dodatku finansowego, dwoje kolegów zrezygnowało, bo się bali umrzeć. Także nieprawdą jest, że nas przekupili, bo ja nie chcę tych pieniędzy. I nie chciałbym drugi raz tego widzieć, tego robić. Dramat. Okoliczności, w jakich umierali pacjenci, na ten prawdziwy covid, są nie do odzobaczenia.

Radca prawny Izabela Stefańska-Nogal: Czy to oznacza, to co pan mówi teraz? Że, tak jak Pan powiedział też przed chwilą, że covid to jest choroba, na którą się po prostu umiera?

Dr Piotr Wojciechowski: Taki prawdziwy covid.

Radca prawny Izabela Stefańska-Nogal: Tak.

Dr Piotr Wojciechowski: I teraz odpowiadając na pytanie pana doktora…

Radca prawny Izabela Stefańska-Nogal: czyli… żebym dobrze zrozumiała, że to jest choroba, która w każdym wypadku kończy się śmiercią, Pana zdaniem?

Dr Piotr Wojciechowski: W znakomitej większości.

Radca prawny Paweł Nogal: Prawdziwa, ale mówił Pan…

Dr Piotr Wojciechowski: Ja właśnie opiszę nawet charakterystycznego pacjenta z prawdziwym covidem.

Adwokat Anna Rykowska: A gdyby ten pacjent z prawdziwym covidem nie był leczony paracetamolem i Remdesivirem, to też pana doktora zdaniem, by umarł?

Dr Piotr Wojciechowski: Nie wiem tego. Jeśli chodzi o skuteczność amantadyny, bo jeżeli do tego zmierzamy…

Adwokat Anna Rykowska: Witamina D, C, cynk…

Dr Piotr Wojciechowski: Oczywiście, to dojdę do tego.

Dr Mariusz Błochowiak: W jakim wieku były te osoby?

Dr Piotr Wojciechowski: No powiem mniej więcej. Mniej więcej powiem. No niestety mówię, nie robiłem notatek. To trochę się zaciera, ale no generalnie obraz państwu przedstawię. Czyli jak wygląda obraz pacjentów na oddziale covidowym? Otóż wyglądał w ten sposób, że jedna trzecia pacjentów, powiedzmy mamy tam dwudziestu czterech. Jedna trzecia to byli z dodatnim wynikiem. Najczęściej przestraszeni, najczęściej wyrzuceni z domu przez rodzinę. Zwróćcie państwo uwagę, że ta cała narracja medialna, prawda, czyli te wszystkie obwieszczenia, komunikaty radiowe, prasowe, paski, tak, straszenie ludzi na każdym kroku, jakaś policja, która jedzie, załóż maskę, bo umrzesz, prawda, zamykanie lasów, kwarantanny, lockdowny, zamykanie sklepów, wszystko na ludzi działa, a oni mają rachunki do zapłacenia. No i teraz ktoś jest z rodziny nagle czuł się źle, tak, no i trzeba było mu pomóc, więc stawał się tzw. gorącym kartoflem. Wszyscy chcieli go wypchnąć z domu, żeby ich wszystkich nie zamknęli na kwarantannie, bo umrą z głodu. Jest to moim zdaniem celowe działanie zorganizowanej grupy rządzących. Skoordynowane wielowektorowe po to, żeby najprawdopodobniej uczestnicząc… w tworzeniu Nowego Porządku Świata, dokonać depopulacji, zwłaszcza ludzi starszych. Takie jest moje zdanie i również jest to tylko moje zdanie osobiste. Ale moim zdaniem. To, co powiedziałem przed chwileczką, może na to wskazywać. Dodajmy do tego używanie środków przymusu policji, sanepidu, straży miejskiej, karanie za brak masek, wszystkie restrykcje, nakładanie kwarantann również jest niezgodne z prawem. Niedawno gdzieś chyba w Koszalinie sąd wydał wyrok, że nawet nakładanie przez sanepid kwarantanny jest niezgodne z prawem. Jeśli teraz wiemy, że testy PCR są fałszywe, tzn., że każda kwarantanna była niezgodna z …… Kto za to zapłaci? Kto zwróci tym ludziom ten stres i te wszystkie…

Radca prawny Joanna Botiuk: Jest to do przeprowadzenia taka procedura.

Radca prawny Katarzyna Tarnawa-Gwóźdź: Postaramy się im pomóc.

Radca prawny Joanna Botiuk: Jesteśmy w trakcie.

Dr Piotr Wojciechowski: Oby Wam się udało. Oby Wam się to udało.

Dr Mariusz Błochowiak: Jakbyśmy mogli jeszcze do tych szczegółowych pytań wrócić. Z tej charakterystyki, co to były za osoby, wiek, choroby, itd.

Dr Piotr Wojciechowski: Tak jak mówię, jedna trzecia to byli tacy ludzie. Czyli oni byli tylko testem..

Dr Mariusz Błochowiak: I bezobjawowo, można powiedzieć, tak zwani.

Dr Piotr Wojciechowski: Byli to lekko chorzy na jakąś grypkę. Bieguneczka, ale na przykład była to babcia, która 5 dni gorączkowa w domu i ona zemdlała, bo za mało piła, no i dostała tam trzy kroplówki, witaminę C i wychodziła z tego, tak. No ale jeśli był chirurg no to jeszcze on dawał, to wszystko, co tam było w tym zestawie. No bo po prostu nie leczył takich chorób. Ja tam jakieś tam doświadczenie jednak mam, bo anestezjolog to tam się trochę zna na wszystkim, można powiedzieć.

Dr Mariusz Błochowiak: Nie zgodziłbym się…

Dr Piotr Wojciechowski: I to jest ta jedna trzecia. Covid o lekkim przebiegu, nie był to moim zdaniem w ogóle covid, tylko to byli pacjenci z dodatnim testem i takich ośmioro, dziewięcioro leżało na tym oddziale. I całe szczęście, bo dzięki temu te dwie biedne pielęgniarki nie musiały im dawać jeść, obmywać ich, tak, i tak dalej, i tak dalej, leków zanosić i tak dalej. Więc to umożliwiało w ogóle opiekę nad tą resztą. Druga jedna trzecia to byli…druga, jedna trzecia to była taka grypa o ciężkim przebiegu lub covid o lekkim. Nie umiem tego rozróżnić, więc tak sobie to napisałem, żeby już dla tych wynalazców testu… Czyli oni wymagali tlenoterapii. Czyli zwróćmy uwagę, że dwie trzecie leżących wymagało jednak tlenoterapii.
 
Dr Mariusz Błochowiak: Ale to na pewno nie znaczy, że respirator.

Dr Piotr Wojciechowski: Tak, czyli albo wąsy, albo maska z tlenem z rezerwuarem, kiedy te zapotrzebowanie było większe, prawda. Albo no albo tyle. Czyli delikatne, tlenoterapia kilkudniowa no i leczenie typowe. I oni tam generalnie wychodzili. I jedna trzecia, trzecia miała covid. Ale z nich tylko jedna trzecia miała covid ciężki i z tej jednej trzeciej, która miała covid ciężki połowa umierała. Dało mi to po przeliczeniu około 0,6 proc. zgonów u pacjentów hospitalizowanych, czyli tych, co mieli dodatni… 6% zmarło…

Radca prawny Izabela Stefańska-Nogal: Dobrze, a czemu można w takim razie powiedzieć co… W jaki sposób Pan odróżniał, że to był akurat właśnie covid i co to był covid ciężki?

Dr Piotr Wojciechowski: Taki prawdziwy covid wyglądał w ten sposób, że dotyczył ludzi w wieku 45-60 lat, mojej postury, czyli otyłych, z nadciśnieniem lub cukrzycą, a czasami tylko z nadciśnieniem, nawet w niewielkim, dobrze prowadzonym na lekach. U których dochodziło do takiej sytuacji, że…no może opowiem na takim przykładzie. 60 latek jest tam wysportowany, na rowerze sobie jeżdżący, z lekkim nadciśnieniem i tam przyjechał do szpitala i został skierowany przez zakaźników na konsultację do mnie, celem przyjęcia na intensywną terapię, bo miał 78% saturacji. Norma saturacji, tam powiedzmy 92 procent i więcej. On miał 78. Przy 78 jeszcze parę lat temu to po prostu byśmy biegli i wbijali takiemu człowiekowi rurę i podłączali mu respirator. Natomiast on ze mną rozmawiał, kłócił się ze mną, że nie wyraża zgody na leczenie w warunkach intensywnej terapii. Dzwonił sobie do żony, nie miał żadnych objawów duszności, czyli obiektywne badanie zrobione dwoma przyrządami wykazało, że ma, że się dusi, a tego zupełnie nie czuł. To był piąty, siódmy dzień. To jest najbardziej charakterystyczne przebieg. Czyli działo się to zwykle w piątym, siódmym dniu choroby, w piątym, ósmym dniu choroby. Wtedy tacy pacjenci trafiali. Z mojego doświadczenia tak mówię. I nie tylko z mojego, bo też kilku kolegów, podobne też ma uczucia, ale no mówię tutaj za siebie w piątym, siódmym dniu choroby trafiali pacjenci, u których tliła się gorączkę, mieli typowe objawy, rzekomo grypowe, ta utrata węchu…

Radca prawny Paweł Nogal: Przepraszam, że przerwę. To jak on trafił do szpitala, skoro nie miał…

Dr Piotr Wojciechowski: To był ojciec lekarki, którą zaniepokoił po prostu…

Radca prawny Izabela Stefańska-Nogal: Saturacja…

Dr Piotr Wojciechowski: Saturacja.

Dr Piotr Wojciechowski: No bo wszyscy już mają teraz…bo już był ten etap, to była druga fala. Wszyscy już mieli pulsoksymetry.

Dr Mariusz Błochowiak: Proszę kontynuować.

Adwokat Joanna Kapczyńska: Ale ogólnie jakieś objawy miał, czy jakąś tam gorączkę, kaszel…

Dr Piotr Wojciechowski: Takie tam… no ale to nie było ogromne, 38 i coś tam. No to nie jest jakaś tam gorączka dramatyczna, bóle mięśni i stawów, coś takiego. No i właśnie tą saturację i tak… nie miał cech sinicy. Taki pacjent powinien już mieć tutaj fioletowe palce, fioletowe kąciki ust. Powinien dyszeć ciężko. On sobie normalnie oddychał, no, trochę szybciej niż zwykle. No i udało nam się przez 40 minut całym zespołem stojącym w tych kosmicznych strojach przekonać go, żeby zdecydował się na zajęcie ostatniego łóżka intensywnej terapii, które mieliśmy. Więc wyraził zgodę, bo mu obiecałem, że nie będę go intubował. Chociaż wskazania do intubacji są generalnie jasno określone i one są od lat przez nas stosowane. Anestezjolodzy na całym świecie stosują je w zasadzie w tym samym schemacie. One się sprawdzają. Nikt nie robi tego pochopnie. To nie jest tak, że zabijaliśmy respiratorami. To jest kompletna bzdura. Po prostu są pewne kryteria, które powodują, że ta intubacja jest wskazana. Robimy to i w większości przypadków ludzie wychodzą, ale nie z prawdziwym covidem. Na tym polega cały dramat. No i to był taki obraz choroby. On został tam przyjęty. Mniej więcej po 4 godzinach, pojawiły się zaburzenia rytmu serca, ponieważ myśmy go monitorowali, co było oznaką, że jednak to niedotlenienie już ma wpływ na wydolność układu krążenia. Po konsultacji z nim zdecydowaliśmy się na intubację, trzy dni później nie żył. Oprócz tego zjawiska, takiej ogromnej dysproporcji pomiędzy objawami klinicznymi a niedoborem tlenu. Mieliśmy też charakterystyczne objawy radiologiczne i to przyszło z Chin, tak zwane płuco covidowe, obraz tzw. mlecznej szyby. On niestety bardzo przypominał inny popularny zespół, bardzo ciężki chorobowy, który się nazywa ARDS. Domena znowu anestezjologów, on występuje w przeróżnych stanach chorobowych, od seps, przez urazy wielonarządowe itd. Polega on na tym, że na pewien czas, jeśli się uda pacjenta przetrzymać przez ten czas. Płuca uniemożliwiają wymianę gazową, dochodzi do prawdopodobnie uszkodzenia surfaktantu. To jest taki czynnik napięcia powierzchniowego. Sklejają się pęcherzyki płucne, zmniejsza się powierzchnia wymiany gazowej, no i po prostu jest dysproporcja między wentylacją a krążeniem. I za mało tlenu trafia do krwi. Stosuje się tam metody respiratoroterapii, które dają nam czas na to, żeby choroba samoistnie… to nie jest choroba tylko zespół… że ten zespół ustąpi. On ustępuje znienacka, tak jak znienacka się pojawia i nie wiemy, dlaczego. Tak, w dwa dni np. ustępuje i parę dni później człowiek jest zdrów. Obraz radiologiczny i obraz gazometryczny, bo to jest kolejna ważna rzecz obraz gazometryczny. Czyli my wykonujemy gazometrię krwi tętniczej. W tej gazometrii krwi tętniczej sprawdzamy poziom tlenu, który jest już obiektywną oceną. Już nie jest przyrządowy, na palec. Chociaż to są bardzo dobre czujniki i one właściwie pokazują zawsze prawdę. Chyba że bateria jest słaba, bo też mieliśmy taki przypadek, że przywieźli nam babcię. Miała 60 saturacji, ale założyliśmy z dobrą baterią i miała 97, no ale już weszła na oddział covidowy i siedem dni została, bo nie mogliśmy jej wypuścić. Wracając do tej gazometrii, to to jest bardzo ważny wyznacznik wydolności wymiany gazowej właśnie. Tam mamy ciśnienie parcjalne tlenu, które jest bezwzględnie skutecznie mierzone, no i ono daje nam obraz, co należy robić z tym pacjentem. Na tej podstawie najczęściej podejmujemy decyzję o intubacji lub nie. No i ten obraz „mlecznej szyby” oraz kolejna rzecz, której nigdy w życiu w takiej ilości nie spotkałem.

Radca prawny Izabela Stefańska-Nogal: Przepraszam, co to znaczy obraz „mlecznej szyby”?

Dr Piotr Wojciechowski: Widzieliście państwo na pewno, każdy z was swoje zdjęcie rentgenowskie. To jest taka czarna płaszczyzna. I widzieliście kiedyś mleczną szybę w drzwiach?

Radca prawny Izabela Stefańska-Nogal: Tak płuca wyglądają?

Dr Piotr Wojciechowski: I tak płuca, wyglądają. To jest obrazowo…łatwe, po prostu do…

Dr Mariusz Błochowiak: Przy innych chorobach tak nigdy nie wyglądają?

Dr Piotr Wojciechowski: No tak, przy ARDSie tak wygląda, na przykład. Na ARDS się też umiera i też marne szanse….

Radca prawny Joanna Botiuk: A to jest skrót, ten ARDS. To jest skrót od?

Dr Mariusz Błochowiak: Czyli po polsku?

Dr Piotr Wojciechowski: Ciężkie…

Dr Mariusz Błochowiak: A do niego nie ma nazwy polskiej?

Dr Piotr Wojciechowski: Ma. No jest przetłumaczona, po prostu. Jest to zespół niewydolności oddechowej dorosłych.

Dr Mariusz Błochowiak: No to może ten covid, to jest to na przykład?

Dr Piotr Wojciechowski: Nie.

Dr Mariusz Błochowiak: A dlaczego nie?

Dr Piotr Wojciechowski: Dlatego, że jest różnica w podatności płuc. Bo tak żeśmy myśleli. Po doniesieniach chińskich i włoskich z pierwszej fali. Myśmy wszyscy byli – i amerykańskich – byliśmy wszyscy przekonani, że to jest ARDS, ale w momencie, kiedy pacjentowi podłącza się respirator, my mamy możliwość zbadania takiego parametru, który się nazywa podatność płuc, elastancja inaczej. Płuco powinno być…

Dr Mariusz Błochowiak: Podatność na co?

Dr Piotr Wojciechowski: Podatność na rozprężanie, czyli one są jak z gumy, jak więcej wtłoczymy tlenu, to one się bardziej rozszerzą, jak mniej, to mniej. I generalnie jest tam parametr, który potrafimy wyliczyć przy pomocy tego respiratora. On ma tam specjalny pomiar…

Dr Mariusz Błochowiak: To jest taka miara elastyczności płuc?

Dr Piotr Wojciechowski: Dokładnie, elastyczności.

Adwokat Anna Rykowska: Przy ARDSie są?

Dr Piotr Wojciechowski: I przy ARDSie są sztywne.

Adwokat Anna Rykowska: Sztywne.

Dr Piotr Wojciechowski: I po prostu to spada. Jest to jeden z wyznaczników…

Adwokat Anna Rykowska: A przy covidzie nie są sztywne?

Dr Piotr Wojciechowski: W tych covidach, które ja widziałem? W prawdziwych, nie. Były miękkie te płuca. I błędem na przykład był taki wywiad zaraz na początku z szefem OIOMu w Nowym Jorku, tam miał 50 łóżek chyba. I on siedział załamany. Pamiętam to, jak dziś, to ja jeszcze wtedy w ogóle nie znałem tej choroby. Siedział załamany i mówi…

Dr Mariusz Błochowiak: Teraz mówimy o której chorobie?

Dr Piotr Wojciechowski: Mówimy o prawdziwym covidzie, o tym, o tych przypadkach, bo to, to rozwala mnie do końca. I on mówi słuchajcie, wygląda mi to jak choroba wysokogórska. Bardzo ciekawe spostrzeżenie, nie? Ale jak ja to zobaczyłem, to nie wyglądało mi to, jak choroba wysokogórska, tylko jak zatrucie cyjankiem.

Dr Mariusz Błochowiak: A dlaczego?

Dr Piotr Wojciechowski: Kto oglądał Klossa?

Radca prawny Joanna Botiuk: Hansa Klossa?

Dr Piotr Wojciechowski: No on zawsze cyjanek w zębie nosił, o to mi chodzi.

Dr Mariusz Błochowiak: Ale tu chodzi o to, że teraz jakie są objawy zatrucia cyjankiem?

Dr Piotr Wojciechowski: Objawy zatrucia cyjankiem są takie, że dusi się komórka. Działa wentylacja, czyli mamy swobodny oddech. Działa wymiana gazowa, czyli tlen przedostaje się z płuc do krwi. A mitochondria nie produkują APP?

Adwokat Anna Rykowska: To może to jest zatrucie cyjankiem?

Dr Piotr Wojciechowski: I bardzo dobre pytanie, dlatego że wobec ostatnich doniesień dotyczących grafenu, które są, no nie chcę tu mówić, że decydujące…

Dr Mariusz Błochowiak: No dobrze, ale skąd ten cyjanek?

Adwokat Anna Rykowska: Skąd ten cyjanek u osób niezaszczepionych?

Dr Mariusz Błochowiak: Właśnie, jeszcze ustalmy, czy to są…

Dr Piotr Wojciechowski: Mówimy o grafenie, nie o cyjanku. Obraz zatrucia cyjankiem, czyli dusiła się, komórka, wszystko działało, a dusiła się komórka. Oprócz tego był obraz „mlecznej szyby”, bo to było zapalenie płuc, wirusowe albo nadkażenie bakteryjne. Takich procesów, które się toczyły, w tym prawdziwym covidzie, równolegle było kilka.

Dr Mariusz Błochowiak: Ale powiedzmy, czy mówimy tutaj o osobach zaszczepionych, niezaszczepionych czy mieszamy to teraz. Bo to chyba nie ma znaczenia teraz.

Dr Piotr Wojciechowski: Chwileczkę, to była pierwsza i druga…chwileczkę, nie było zaszczepionych wówczas, w ogóle, bo nie było jeszcze preparatów. To nie są szczepionki, preparatów nie było.

Dr Mariusz Błochowiak: Jesteśmy w pierwszej fali, tak? Cały czas….

Ale chwileczkę. Teraz wiemy tak, wynalazcą grafenu medycznego jest człowiek o nazwisku (Ioannidis) Kolejna spiskowa teoria dziejów. Bliski przyjaciel Billa Gatesa, zwolennik depopulacji.

Dr Piotr Wojciechowski: Duży autorytet. Ioannidis się nazywa.

Dr Mariusz Błochowiak: Ale John Ioannidis się nazywa?

Dr Piotr Wojciechowski: Nie wiem, czy John…

Dr Mariusz Błochowiak: No bo to jest istotne, ale to ten Grek właśnie tutaj właśnie to jest osoba, która była od początku krytycznie nastawiona do tzw. pandemii. I to właśnie ta osoba wyliczyła wskaźnik śmiertelności ……. na poziomie 0,15, czyli standardowej grypy.

Dr Piotr Wojciechowski: Nie no może ma dobre intencje. Generalnie jest on autorem patentu na grafen medyczny i teraz wiemy, że grafen medyczny może wywoływać objawy identyczne, jak prawdziwy covid. Ponieważ może być tak, że przyczyną tego zatrucia mitochondriów jest uszkodzenie enzymu zwanego kardiolipiną. Jest taka teoria, ukazała się w jakimś czasopiśmie wirusologicznym, że być może tak jest, jak kardioloipina jest uszkodzona, mitochondria nie produkują wysokoenergetycznych związków i po prostu organizm nie jest w stanie dalej funkcjonować. Więc może taki był mechanizm, tak. Wróćmy do Lombardii. Wszyscy starcy, którzy umarli w pierwszej fazie, byli masowo zaszczepieni na grypę. A ja niestety nie wiedząc tego, nie pytałem pacjentów, czy szczepili się na grypę. Tych, którzy mieli, ……

Adwokat Anna Rykowska: A można to sprawdzić….

Dr Piotr Wojciechowski: Oczywiście, ale to trzeba mieć dostęp do tych historii chorób.

Adwokat Anna Rykowska: Pan jako doktor, lekarz pracujący w szpitalu nie ma na tę chwilę możliwości sprawdzenia tych pacjentów, których leczył?

Dr Piotr Wojciechowski: Nie, bo to by trzeba było sprawdzić w jakimś takim wykazie szczepień, nie? także poza wywiadem. Natomiast mieliśmy ciekawy przypadek takiej pacjentki, na której skończyły się szczepionki na grypę w Niemczech i jej tam wnuczka, studentka medycyny, babcia to chociaż się na pneumokoki zaszczep, no to zaszczepiła się, po czym wylądowała z covidem, ale brała od początku amantadynę i kto wie, czy to jej nie uratowało. Miała z 3 tygodnie ciężki covid, na high flow leżała. Także to też…

Radca prawny Joanna Botiuk: Panie doktorze, ale chciałam dopytać o ten cyjanek…

Dr Piotr Wojciechowski: Ale cyjanek to tylko miał zobrazować państwu, jak wygląda prawdziwy covid. Wygląda tak, jak zatrucie cyjankiem czy nie jak choroba wysokogórska, gdzie przyczyną jest za niskie ciśnienie parcjalne powietrza i w ten sposób nie ma ciśnienia, żeby…

Adwokat Joanna Kapczyńska: A kwestia jakichś innych rzeczy, promieniowania, bo spotkałam się z tezą, że to wygląda jak choroba popromienna.

Dr Piotr Wojciechowski: No nie, choroba popromienna, to zupełnie co innego. Nie, choroba popromienna uszkadza wszystkie rodzące się komórki.

Adwokat Joanna Kapczyńska: Nie ma tutaj możliwości….

Dr Piotr Wojciechowski: Czyli uszkadzała będzie szpik, mamy aplazję szpiku. Mamy przede wszystkim uszkodzenie jelit, śluzówek, spojówek, wszystkich rodzących się komórek. Pęcherze na skórze…

Dr Mariusz Błochowiak: Wypowiedź niewyraźna, kilka osób mówi jednocześnie. ] Pan mówi o medycznym grafenie…… skąd on mógł się wziąć…

Dr Piotr Wojciechowski: Podobno był dodawany nawet do roztworów soli fizjologicznej. Takie są doniesienia i z nimi się spotkałem i był dodawany również do szczepionek, a niektórzy mówią, że nawet do niektórych tabletek.

Adwokat Anna Rykowska: W Nurofenie podobno są też…

Dr Piotr Wojciechowski: Podobno jest w testach, w tej gazie PCR, na pewno jest w maseczkach, czyli możemy go wdychać. Moja żona na przykład została przetestowana i tydzień miała chore gardło.

Dr Mariusz Błochowiak: Rozumiem, że dowodów naukowych na to nie ma. To są wszystko takie…

Dr Piotr Wojciechowski: No powoli są, dlatego, że mamy taką w Polsce kobietę, która zrobiła research na kilkaset prac naukowych właśnie o grafenie. I tam ona generalnie jest przekonana, że w ogóle to było zatrucie grafenem, ten cały covid.

Adwokat Anna Rykowska:  Ale jak to nie ma naukowych dowodów?

Dr Mariusz Błochowiak: No ja się pytam, czy są naukowe dowody.

Dr Piotr Wojciechowski: Prace naukowe mówią, że właśnie zatrucie tlenkiem grafenu może wywołać objawy covid, a objawy covid są zróżnicowane. To nie tylko to, co ja mówię. Kolejnym objawem ciężkiego covidu jest skłonność do masywnej zakrzepicy, wielomiejscowych. Faktycznie nie ma takiego naczynia, w którym do tej zakrzepicy nie mogłoby dojść. I jedną z przyczyn zgonu oprócz uszkodzenia tych mitochondriów, czyli uszkodzenie mitochondriów, to była jedna z przyczyn zgonu. I to był taki obraz, jak opowiadałem, czyli praktycznie do końca pacjent nie czuł, że się dusi. Drugi, to właśnie masywna zatorowość płucna, ale nie tylko. Widziałem pacjentów, u których wykrzepiły na przykład wszystkie tętnice dystalne i zgniły im ręce i stopy.

Dr Mariusz Błochowiak: Czego wcześniej Pan nie obserwował, tak?

Dr Piotr Wojciechowski: No nie w takiej skali, ale też nie leczyłem chorób zakaźnych. Ostatecznie trudno powiedzieć. Może to towarzyszyło chorobom zakaźnym, ale gdyby towarzyszyło to byłoby opisane.

Dr Mariusz Błochowiak: Właśnie ważne jest teraz, żeby ustalić na ile pan jest kompetentny w stanie… Znaczy jest Pan w stanie kompetentnie porównać to, co mamy obecnie, to co pan teraz widział. Do tego, co pan widział wcześniej i w jakich warunkach pan pracował. No bo kto jest osobą najbardziej kompetentną, żeby stwierdzić, że mamy do czynienia z czymś nowym? Pulmonolog…

Dr Piotr Wojciechowski: Nie.

Dr Mariusz Błochowiak: Specjalista intensywnej terapii?

Dr Piotr Wojciechowski: Też nie.

Dr Mariusz Błochowiak: A kto?

Dr Piotr Wojciechowski: Patomorfolog. Dochodzimy tutaj do następnego punktu, który chciałem poruszyć…

Adwokat Anna Rykowska: Zanim dojdziemy do tego, co pan doktor przed chwilą powiedział. Czy jak pan zaobserwował, no jeżeli mamy faktycznie do czynienia z zatruciem, powiedzmy sobie hipotetycznie, …… Czy faktycznie na przykład, jeżeli trafiali do pana pacjenci na izolację, oni leżeli obok siebie, część miała faktycznie covid, część nie. Czy faktycznie jest tak, że pacjenci inni, którzy tego covida nie mieli, oni się zarażali od tych, którzy mieli ten covid?

Dr Piotr Wojciechowski: Nikt od nikogo się nie zaraził. Właśnie o to mówiłem się, że leżał pacjent zdrowy, z tym, który później umarł i ten sobie umarł, a ten w ogóle zachorował. Gdyby to było zakaźne, to kolejny jest punkt. To nie jest tak choroba zakaźna, jak nam próbowali wmówić i nie jest tak śmiertelna, jak nam próbowali wmówić. Gdyby była tak zakaźna, jak nam próbowali wmówić, to ja bym nie wierzył, nikt by nie żył. Ja znam tylko jednego kolegę, który zmarł, bo jest kolejna moja hipoteza, która mówi, że jeżeli to był wirus laboratoryjny i dedykowany. A są nawet prace naukowe, bo to był jedyny wirus, nad którym prace trwały mimo moratorium na pracach na broń biologiczną, że jednak to gain-of-function tam zastosowano, i dedykowano go pewnym genotypom. Widzieliśmy to, nawet chirurdzy to widzieli. Przepraszam kolegów chirurgów, że zażartowałem. Wszyscy to, żeśmy widzieli, że pewni ludzie umierają, a większość po prostu albo ciężko przechoruje albo lekko chory.

Adwokat Anna Rykowska: A którzy konkretnie umierali?

Dr Piotr Wojciechowski: 45, 50, 60 latek, mojej postury z nadciśnieniem lub cukrzycą.

Radca prawny Katarzyna Tarnawa-Gwóźdź: Otyły.

Dr Piotr Wojciechowski: Tyle.

Dr Mariusz Błochowiak: I otyły.

Dr Piotr Wojciechowski: No mówię. Mojej postury, czyli otyły.

Dr Piotr Witczak: Praca naukowa opublikowana w „Nature” wskazująca na podatność genetyczną osób, które przechodziły bardzo ciężko…

Dr Piotr Wojciechowski: No to takie mamy przeczucia, że tak było. To rozmawiałem jeszcze teraz specjalnie z kolegami.

Dr Mariusz Błochowiak: No bo to nie jest genetyczna…

Dr Piotr Wojciechowski: Podam Państwu bardzo ciekawy… tutaj wejdę Panu doktorowi w słowo, bardzo ciekawy przykład. Otóż przyjęliśmy kobietę. To był marzec zeszłego roku, pierwsza faza szczepień, której mąż starszy o kilkanaście… Ona miała 60, a mąż miał 70 parę, mąż załapał się na szczepienie. Po tym szczepieniu w krótkim czasie zachorował na pełno objawowy ciężki covid. Dwa dni później jego syn. Obaj trafili na intensywną terapię do Grudziądza, gdzie zmarli, a ona dwa dni z nimi, śpiąc w jednym łóżku, zaraziła się i trafiła do nas. I przechorowała bardzo ciężko. Ale ponieważ jest to inny genotyp…. Oczywiście to nie jest żaden przykład, no ale tak było.

Adwokat Anna Rykowska: Też była szczepiona czy nie?

Dr Piotr Wojciechowski: Nie

Dr Mariusz Błochowiak: A jaką miała posturę, dopytajmy.

Dr Piotr Wojciechowski: Atypową, czyli niska, korpulentna, z nadciśnieniem.

Dr Piotr Witczak: Mówi jednocześnie dr Witczak i dr Błochowiak, niewyraźnie ] Jeszcze jedno pytanie tutaj. Pan doktor Błochowiak zdziwił się dlatego, że problemy takie jak nadciśnienie, są takie jakby mało genetyczne, najczęściej mniej genetyczne (…) A środowiskowe czy styl życia. Ale to właśnie tak naprawdę, według medycyny mówimy, że może być ktoś bardziej podatny na ciśnienie, bardziej podatny na jakieś choroby cywilizacyjne, i to jest właśnie genotyp, tak?, że jest jakiś specyficzny genotyp (…).

Dr Piotr Wojciechowski: Albo też podatny na białko spike.

Radca prawny Katarzyna Tarnawa-Gwóźdź: co to znaczy?

Dr Piotr Wojciechowski: Czyli pacjenci z nadciśnieniem mają, być może, jakoś więcej receptorów na C2 albo bardziej wychwytują białko spike, jeśli ono istnieje, prawda?

Radca prawny Izabela Stefańska-Nogal: Dobrze. To jeszcze wracając, Pan posługuje się cały czas takim określeniem „pełnoobjawowy covid”. Oprócz tego obrazu tej „mlecznej szyby”, tak, i tej saturacji spadającej bez objawów duszności, to co jeszcze? Co jeszcze oznacza ten „pełnoobjawowy covid”?.

Dr Piotr Wojciechowski: Spadek saturacji, który jest nie do wyrównania żadną z dostępnych metod. Na początku stosowaliśmy we wczesnej fazie respiratory, bo takie były wytyczne, bo tak przez 30 lat żeśmy leczyli, że respirator był the best. Natomiast już w drugiej fali pojawiły się urządzenia high flow, czyli takie specjalne małe, jak by powiedzieć, turbiny, które produkują w szalonych ilościach tlen w stężeniach nawet 100 procent i możemy uzyskać przepływ tego tlenu nawet do 70 litrów na minutę. I pierwszy raz to urządzenie miałem okazję zastosować na początku drugiej fali, pierwszy raz w życiu! Nie wiedziałem, jak to robić. Była instrukcja obsługi, nie było instrukcji, jak leczyć tym i metodą prób i błędów dochodziliśmy do tego, jak to robić. No i tam później (…)

Radca prawny Izabela Stefańska-Nogal: Na kim?

Dr Piotr Wojciechowski: No a na kim…?

Na szczęście muszę państwa pocieszyć. Okazało się to urządzenie skuteczniejsze niż respirator. A wynika to z tego prostego faktu, że jeżeli podajemy do nosa, tak? Widzieliście może takie grube, tutaj do nosa założone, takie nozdrza. No to to jest właśnie ten zestaw do High Flow. No i tam, jeżeli ustawimy przepływ 60 litrów na minutę, tam bez przerwy, bez przerwy wtłacza do płuc pacjentowi ten tlen w stężeniu stuprocentowym i on bez przerwy jest podawany nawet jak on nie oddycha. Nawet jak on wydycha, to ten tlen i tak mu leci. Czyli nie ma ani ułamka sekundy przerwy w podaży. Respirator ma tę wadę, że owszem, my możemy podać tlen w stężeniu 100-procentowym, no ale cykl oddechowy, to wdech i wydech. W czasie wydechu tlen nie jest dodatkowo, że tak powiem, dostarczany.

A czym się różni High Flow od ECMO?

Dr Piotr Wojciechowski: Zasadniczo, ECMO, czyli Extra Corporeal Membrane Oxygenation, tak? Czyli poza…

Radca prawny Izabela Stefańska-Nogal: …Ustrojowe

Dr Piotr Wojciechowski: Pozaustrojowe membranowe natlenianie. Czyli to jest sztuczne płuco, można powiedzieć. No i do tego celu wymagane jest specjalne urządzenie. Ono działa tak mniej więcej jak sztuczna nerka, czyli trzeba takiego badyla wbić człowiekowi do żyły w okolice serca; robi to niewielu anestezjologów w Polsce, ja nigdy w życiu tego nie robiłem. Nie podjąłbym się tego. No i po założeniu tego całą krew wyprowadzamy na zewnątrz, w specjalnym takim…, takiej tubie jest ona natleniana z zewnątrz tlenem i wraca do organizmu z pominięciem płuc, które są niewydolne. I stosujemy to tylko wtedy, kiedy płuca są już nieodwracalnie zmienione i pacjent ma przeszczepy. Czasami one są odwracalnie zmienione w niektórych chorobach no i wtedy ten czas, który zyskujemy, tak, czas przeżycia, powoduje, że możemy wyleczyć ten stan płuc, ale to chyba rzadko się udaje w takich chorobach, w których dochodzi do zniszczenia struktury płuc

Tak, że Ecmo jest to zupełnie inne urządzenie, żeby je nie stosować … Widzieliśmy jak jeden ratownik powiedział: „to podłączcie każdemu ECMO, nie będą umierać”. No właśnie nie, to trzeba umieć. Do tego trzeba mieć dedykowanych ludzi, którzy będą to kontrolować.

Adwokat Anna Rykowska: Ale nie mamy po prostu specjalistów, tak?

Dr Piotr Wojciechowski: Nie mamy specjalistów, nie mamy personelu, pielęgniarek takich. Wszyscy muszą być w tym wyćwiczeni. Tego się w jeden dzień nie nauczy, tak jak w tenisa się nie nauczy w weekend tak obsługi respiratora się nie nauczy w weekend i tak samo tego ECMO. To są rzeczy skomplikowane.
Bo jeszcze trzeba wiedzieć, jeszcze trzeba wiedzieć, co się może zmienić, jak ja zrobię, jak ja tu pokręcę respiratorem, to ja muszę wiedzieć, co się zmieni we krwi pacjenta. Muszę mu zrobić badanie, przeczytać, zobaczyć, co się zmieniło i tak pokręcić tym, żeby tu była norma. Naprawdę to trzeba robić dobrych kilka lat, żeby to umieć. To jest kolejna z przyczyn. Ludzi znających się na respiratorach w Polsce jest około sześciu tysięcy, uprawiających to na co dzień, może połowa, bo nawet ja już stronię od oddziałów intensywnej terapii, bo to jest straszne obciążenie i psychiczne, i fizyczne, i w moim wieku po prostu już trudno to wytrzymać.

Radca prawny Izabela Stefańska-Nogal: …To jeśli Pan mówi, że były dwa respiratory na Pana oddziale, tak?, to ilu było lekarzy, którzy potrafili obsługiwać

Dr Piotr Wojciechowski: Nie no, jeden, ale zmieniający się.

Radca prawny Izabela Stefańska-Nogal: A jeśli Pan wyjeżdżał z tym pacjentem gdzieś?

Dr Piotr Wojciechowski: No to nie podawałem mu tlenu.

Radca prawny Izabela Stefańska-Nogal: To jak to mogło wpływać na zdrowie pacjenta, który był podłączony pod ten respirator?

Dr Piotr Wojciechowski: Nijak

Radca prawny Izabela Stefańska-Nogal:  tak?

Dr Piotr Wojciechowski: Nie, nie, bo generalnie procesy respiratoroterapii to są długotrwałe procesy

Radca prawny Izabela Stefańska-Nogal: No ale, jeśli Pan mówi, że nie było Pana 6 godzin, to coś się mogło zmienić ze stanem pacjenta, co wymagałoby interwencji…

Dr Piotr Wojciechowski: No to są telefony, teleporady, mamy pielęgniarkę anestezjologiczną, tak, która jak powiem, to ona to tam pozmienia w razie czego.

Radca prawny Izabela Stefańska-Nogal: Nie, zmierzam do tego, czy…

Dr Piotr Wojciechowski: Oczywiście było to założenie, że nie mogę jechać, ale proszę mi powiedzieć, kto miał jechać?

Radca prawny Izabela Stefańska-Nogal: Nie! Mnie chodzi tylko o to, jaka może być skala tego, że pacjenci podłączani pod respiratory, nie mieli właściwej opieki anestezjologicznej.

Dr Piotr Wojciechowski: Nie wiem, jak było w tych szpitalach jednoimiennych

Radca prawny Izabela Stefańska-Nogal: Jaka jest skala?

Dr Piotr Wojciechowski: Nie wiem, jak było w szpitalach jednoimiennych, czy dochodziło do tego, że specjaliści innych dziedzin prowadzili samodzielnie terapię respiratorem. Naprawdę to nie jest takie proste, to trzeba wiedzieć kilkadziesiąt takich… Już nie mówię, że z książek, ale takich z doświadczenia wynikających, takich no ja nie wiem… „knifów”, tak?

Radca prawny Izabela Stefańska-Nogal: No, tutaj jeden z lekarzy anestezjologów powiedział, że pacjent powinien być konsultowany przez dwóch lekarzy anestezjologów, którzy by się wzajemnie sprawdzali.

Dr Piotr Wojciechowski: O Jezu! Moje marzenie. Moje marzenie

Radca prawny Izabela Stefańska-Nogal: Mnie chodzi…, zmierzam do tego, jak to jest..

Dr Piotr Wojciechowski: Tak to jest. Ja znam nawet przypadek, że trzech albo czterech przebywało w Warszawie, no ale oni tam byli. A u nas był jeden. Ludzie się zmieniają, przyjeżdża jeden na cztery doby, no bo we dwóch z kolegą żeśmy prowadzili ten oddział, tak?, przez 3 miesiące, no to ja brałem cztery doby i on brał cztery doby. Normalne!

Dr Mariusz Błochowiak: No dobrze, ale to, co Pan powiedział, że np. był szpital, gdzie było dużo ortopedów, został przekształcony na oddział kowidowy, gdzie nagle osoby niekompetentne, zaczęły zajmować się kowidem, tak? Czy możemy postawić tezę, że część tych zgonów nadmiarowych zostało spowodowane poprzez brak kompetencji?

Dr Piotr Wojciechowski: Nie sądzę. Raczej przez ciężkość choroby. Jedyne przez co, to być może przez brak personelu. To się mogę zgodzić. To były…, te szpitale były wypełnione po prostu po brzegi. Ja np. znam kolegów, znaczy znałem, bo oni się już do mnie nie odzywają za to, co mówię. Znam kolegów czy znałem kolegów, którzy po prostu uważają, że ja jestem szkodnikiem. No mówię nieprawdę, ponieważ oni przez całe 4 fazy tej pandemii widzieli wyłącznie trupy. Ale to jest…

Adwokat Anna Rykowska: Gdzie oni te trupy widzieli?

Dr Piotr Wojciechowski: No tak jak w serwisie Toyoty. Toyoty się nie psują, ale w serwisie toyoty są same zepsute, bo tylko tam się jedzie, nie? I tak samo tu, że jest jeden szpital jednoimienny i tam się zwozi 700, 800 chorych. To jest taka skala. Tysiąc chorych, tak? No to u nich tam umierali po prostu bez przerwy.

Dr Mariusz Błochowiak: No tak, i to jest właśnie ta optyka.

Dr Piotr Wojciechowski: Ta optyka właśnie.

Dr Mariusz Błochowiak: Musimy zrobić przerwę, bo już rozmawiamy ponad cztery godziny. Jeszcze trzeba tam technicznie sprawdzić, czy wszystko jest dobrze.

Dr Piotr Wojciechowski: To ostatnie zdanie. Pani mecenas, odpowiem: 80% chorych miało niedobór witaminy D, bo to mierzyłem i do tej pory tak jest.

Adwokat Anna Rykowska: A jak to się stało, że Pan doktor mierzył?

Dr Piotr Wojciechowski: Bo wiedziałem, że witamina D jest niezbędna do leczenia chorób infekcyjnych.

Adwokat Joanna Kapczyńska: To jakie były te poziomy?

Dr Piotr Wojciechowski: Powiem tak, że z tego, co wiem, zaniżony jest w ogóle ogólnie poziom, który nam się podaje jako prawidłowy, tak? On tam wynosi chyba od 20 do 30 jakichś nanogramów chyba, nawet nie pamiętam tych jednostek. Natomiast poziomy, które u pacjentów występowały, to 8,2.

Adwokat Joanna Kapczyńska: A pozostałe 20 procent?

Dr Piotr Wojciechowski: No to miały dobry materiał, czyli te 30, tak, 30.

Dr Mariusz Błochowiak: Dobrze. To robimy przerwę i wracamy za 20 minut. Do zobaczenia.

Dr Mariusz Błochowiak: Dzień dobry, witam ponownie po przerwie. Należy się pewne sprostowanie, bo doszliśmy z panem doktorem do wniosku, że to nie chodziło o Johna Ioannidisa, słynnego naukowca, o jednym z najwyższych indeksów, ale trzeba kogoś innego. Tak, że.., bo tam był taki wątek, że John Ioannidis ma patent na grafen medyczny, to jednak nie chodzi o tę osobę. Dobrze, to będziemy kontynuować posiedzenie. Na czym skończyliśmy?

Dr Piotr Wojciechowski: Na witaminie D.

Dr Mariusz Błochowiak: Czyli, że większość tych pacjentów miała niedobór witaminy D.

Dr Piotr Wojciechowski: I to makabryczny. To taki zerowy. Nawet obliczono, że w warunkach polskich, nawet gdybyśmy przez te trzy słoneczne miesiące od rana do wieczora na golasa leżeli i się opalali, nie jesteśmy wstanie zregenerować i odbudować prawidłowego poziomu tej witaminy, a ma naprawdę wpływ na leczenie wielu chorób.

Radca prawny Katarzyna Tarnawa-Gwóźdź: A czy w takim razie to, co się zaleca, że wystarczy 20 minut dziennie spaceru na słońcu, jest prawdziwe?

Dr Piotr Wojciechowski: Nie wiem. To by trzeba zrobić badania i potwierdzić, a nie jestem w stanie powiedzieć. Na pewno stawiam tezę, że na pewno nie.

Adwokat Anna Rykowska: Panie doktorze, a pozostałych 20% jakie mieli niedobory, czy może innych rzeczy – jakichś minerałów, witamin…

Dr Piotr Wojciechowski: Powiedzmy tak wielu pacjentów to byli pacjenci tak makabrycznie schorowani na wiele chorób przewlekłych, które ulegały zaostrzeniu, np. w przebiegu grypy, tak, mieli dodatni test, że wykrywaliśmy wszystko, co się dało od chorób nerek, przewlekłych niewydolności przez wątrobę, układ krążenia, przewlekłe choroby układu oddechowego. Wszystko się po prostu zaostrzało. Daje to obraz podobny do ciężkiej grypy czy do właśnie kowidu, więc robiono im test, bo jest taka nowa moda w Polsce, że test jest na wszystko, test jest diagnozą, test jest leczeniem. Test jest przepustką do kina, do teatru i do samolotu. Więc ta nowa świecka tradycja powodowała, że mieszanka pacjentów była nieprawdopodobna. No, po prostu nie było takiej choroby, która by tam u nas nie leżała, nawet były takie, których musiałem się uczyć, żeby wiedzieć, co to jest.

Dr Mariusz Błochowiak: A jeszcze wróćmy do tej optyki, bo stworzono te jednoimienne szpitale i część lekarzy odniosła takie wrażenie, że faktycznie mamy do czynienia z epidemią, z pandemią, czyli statystycznie ilościowo bardzo dużo pacjentów z powodu właśnie kowid, że mamy jakąś nadzwyczajną sytuację właśnie z tego względu, że skomasowano tych pacjentów

Dr Piotr Wojciechowski: Kolejki karetek, tak!

Dr Mariusz Błochowiak: No właśnie, jakby mógł Pan trochę opisać tę sytuację…

Dr Piotr Wojciechowski: Nie mogę, dlatego że nie pracowałem w takim szpitalu, to tylko wiem tyle, co państwo z doniesień medialnych. Wolę nie.

Dr Mariusz Błochowiak: Czyli w pana szpitalu tego nie było?

Dr Piotr Wojciechowski: U nas po prostu przyjeżdżała karetka, przyjmowaliśmy pacjenta lub nie. No, czasami nie przyjmowaliśmy pacjenta, jak ja mówiłem, że byliśmy tym pierwszym stopniem niższym. Więc czasami, jak nawet ratownik miał wątpliwości, czy będzie się nadawał pacjent do nas, no to schodziło się do karetki, tam konsultowaliśmy i ewentualnie decyzja była taka, żeby jechał jednak do szpitala, gdzie jest więcej specjalistów. To byli pacjenci… Generalnym założeniem małych szpitali było przyjmowanie pacjentów praktycznie bez chorób towarzyszących, tylko z kowidem, albo z jedną chorobą towarzyszącą. A paradoksalnie, pacjent, który wyglądał na najbardziej zdrowego, najczęściej umierał na kowid. Takie mieli wszyscy wrażenie. Niesamowite!

Dr Mariusz Błochowiak: A takie wrażenie i uważa pan doktor, że to jest prawdziwe wrażenie?

Dr Piotr Wojciechowski: To jest prawdziwe, bo to jest poparte przykładami zgonów, czyli konkretnymi…

Dr Mariusz Błochowiak: Czyli to mogło doprowadzić właściwie do wytworzenia się takiej mentalności, że mamy do czynienia z pandemią, czyli że dużo ludzi umiera ponad nadmiarowo, a tak naprawdę wynika z tego, że ok., według Pana mamy do czynienia z jakąś nową chorobą. Ale umiera tyle samo osób, co wcześniej – statystycznie.

Dr Piotr Wojciechowski: Tak. Oni tylko tam zajmują pewien mały wycinek procenta zgonów na tę chorobę. Ale tak naprawdę chyba zmniejszyła się ilość zgonów globalnie w Polsce, przynajmniej chyba w pierwszej fali, to było mniej w ogóle zgonów.

Dr Mariusz Błochowiak: To znaczy przez pierwsze trzy, cztery miesiące to było mniej niż w poprzednich latach. Czyli to byłby ten mechanizm, który by był odpowiedzialny za wytworzenie tego wrażenia.

Dr Piotr Wojciechowski: Tak. Opowiem państwu historię z tego szpitala zakaźnego, bo miałem tam dyżur, końcówka września 2020 roku i tak jakby ktoś zapalił światło albo wyszedł i ogłosił godziny szczytu. Pracowaliśmy normalnie, myśmy tam mieli oddział nerkowo-wątrobowy w ogóle, nieprzygotowany właściwie do takiej choroby zakaźnej, jaką jest ten kowid, prawda, gdzie my naświetlaliśmy nawet wyniki badań, kartki papieru naświetlaliśmy na początku, bo baliśmy się, że tam może być wirus. Nic nie wiedzieliśmy o tej chorobie. Ale wracając do wytworzonej atmosfery – i początek tej fali to był taki. I nagle pojawiło się w tym szpitalu w sobotę wieczorem kilkadziesiąt, kilkaset osób, a zakaźnicy otrzymali polecenie konsultowania wszystkich i decydowania, czy idą do szpitala, na kwarantannę, czy są zdrowi. No to wyobraźcie sobie zakaźnika jednego, który nagle przyjmuje tam 200 osób z Włocławka przewiezionych, bo jedyny szpital zakaźny, nie było jeszcze, nie były otwarte te jednoimienne. Wszyscy trafiali, a to malutki szpitalik jest, więc można się przerazić i nie ukrywam, że też pewność siebie traciłem widząc to.

Dr Mariusz Błochowiak: To jak pan doszedł do tego, że jednak nie mamy do czynienia z epidemią, z pandemią.

Dr Piotr Wojciechowski: No to dopiero po zapoznaniu się, znaczy na bieżąco śledziłem te statystyki, tak, rozróżniałem pomiędzy zakażonym a dodatnim wynikiem testu. Czyli jeżeli na pasku leci, że mamy 1500 zakażonych, nie!, mamy 1500 z dodatnim wynikiem testów zakażonych z nich jest może dwustu, a objawy będzie miało 20. A do szpitala trafi jeden albo nikt. Taką fajną znalazłem, żeby to zobrazować informację, że jeden dzień, 3 lutego 2021 roku, (tak też robiono), wykonano 39 tysięcy 393 testy, wynik dodatni wyszedł u 1369 pacjentów, rok później, 3 lutego 2022, żeby uzyskać tysiąc dodatnich wyników, przeprowadzono 175 tysięcy testów. Więc to było nagminne. Myśmy to zauważyli, nawet pracował z nami człowiek, który był zwolennikiem teorii epidemii. On sam zobaczył, że no tak, jest więcej zakażonych, no ale zrobili trzy razy więcej testów, no to ma być trzy razy więcej zakażonych.  Ja mówię „no widzisz, kolego, no, coś jednak tutaj nie styka”.

Radca prawny Joanna Botiuk: Panie doktorze, a co pan sądzi o leczeniu amantadyną?

Dr Piotr Wojciechowski: No… amantadyną… Amantadynę zastosowałem w chorobach wirusowych pierwszy raz w roku 2010 podczas epidemii ptasiej grypy, która wygląda…

Dr Mariusz Błochowiak: świńskiej.

Dr Piotr Wojciechowski: świńskiej? Ptasiej, nie?, tam była wtedy, w 2010 roku.

Radca prawny Katarzyna Tarnawa-Gwóźdź: Ptasia była nieco wcześniej

Dr Piotr Wojciechowski: Gdzieś… Była świńska? Nie ptasia?

Radca prawny Katarzyna Tarnawa-Gwóźdź: 10 lat wcześniej.

Dr Mariusz Błochowiak: Albo 2003 albo 2005, ale…

Radca prawny Katarzyna Tarnawa-Gwóźdź: trzeci.

Dr Mariusz Błochowiak: Tak, świńska była w 2010

Dr Piotr Wojciechowski: No, ja pamiętam jeszcze tę sceny, jak tam straż miejska aresztowała takie stado łabędzi w Toruniu, a nad nim klucze ptaków mknęły gdzieś tam na południe. To wtedy pierwszy raz zastosowałem amantadynę, ponieważ ona była kiedyś znanym lekiem przeciw wirusowi. Ale ponieważ skończył się jej patent, to wiem od przedstawiciela firmy, który z tą amantadyną po szpitalach dawno temu krążył, ponieważ oni stracili patent na leczenie choroby zakaźnej. Ponieważ wymyślono Tamiflu i ta firma Tamiflu przechodziła ogromną kampanię, miała swoich lobbystów, wycofano wskazanie amantadyny do leczenia chorób wirusowych, zaczęto stosować Tamiflu. Nie wiem, jak to działa, nigdy tego nie stosowałem. Natomiast oni, ponieważ szkoda im było, znaleźli 2 nowe wskazania do amantadyny: jedno to jest pourazowy obrzęk mózgu po tzw. tępym urazie mózgu i takim tępym urazem mózgu jest nawet ostre niedotlenienie w reanimacji. I znaleziono taki mechanizm działania amantadyny, że ona po prostu powoduje skrócenie okresu obrzęku mózgu pourazowego. Czyli może to być uderzenie się w głowę z utratą przytomności, ale może to być też np. ostre, krótkotrwałe niedotlenienie z reanimacją, też jest taki…, no i myśmy to stosowali, w podobnym zresztą schemacie jak dr Bodnar, w tym obrzęku mózgu. I drugie takie wskazanie to jest choroba Parkinsona, to stosują koledzy neurolodzy i psychiatrzy od lat, ci pacjenci tę amantadynę jedzą od rana do wieczora, a tam nic im nie jest.
No i jak dr Bodnar wpadł na ten genialny pomysł, że warto spróbować, no to myśmy wszyscy entuzjastycznie do tego podeszli no i też zaczęliśmy stosować. Okazało się jednak, że nie wolno, że za to są kary. Nawet wiem, że w jednym stanie amerykańskim odbierano prawo wykonywania zawodu za wypisanie recepty na amantadynę, więc zamiast amantadyna pisaliśmy Viregyt K i zaopatrzyliśmy wszystkich znajomych, rodzinę w ten lek. I uważam, że jej działanie na etapie wstępnym na pewno jest. Tylko ci ludzie, którzy się nią leczyli wówczas, to byli ludzie tacy jak my, czyli nie chcieli się testować, nie chcieli iść do lekarza, nie chcieli iść do szpitala, dzwonili tak, no i pytali, czy mają to brać. Ja wychodziłem z takiego założenia, że jeżeli jest to grypa, no to ci pomoże, bo to lek przeciwgrypowy. Jeżeli jest to covid, to też może ci pomoże, bo nie wiesz, czy to jest covid, czy grypa, więc na wszelki wypadek weź. Jak będziesz miał mało objawów ubocznych, to nic ci się nie stanie, a się jakoś tam zabezpieczysz. I wszyscy znajomi, którzy sami stosowali to, bo ja nigdy nie mówiłem, że biorę za to odpowiedzialność, bo nigdy nie stosowałem teleporad w życiu i nawet znajomych nie leczę w ten sposób, tylko sugerowałem, że mogą wziąć, że mają sobie „wygooglać” przychodnię doktora Bodnara.
Tam jest schemat i tylko jak nie będą czegoś wiedzieli, to ja podpowiem. Ale żeby, rozumiecie państwo, że jak będzie źle szło to leczenie, to oni powiedzą no tak, ale Piotr mi mówił, że tak ma być, to na pewno, to jeszcze poczekamy, no i się okaże, że to nie ta choroba, że on ma zupełnie co innego. Więc, no nie można brać… Tu mam ogromny zarzut do lekarzy POZ, nie można brać odpowiedzialności za leczenie pacjenta, nie wychodząc z przychodni, tak, lecząc przez telefon. Nie da się tego zrobić, jest to niemożliwe. Niemożliwe, można tylko zaszkodzić.

Radca prawny Joanna Botiuk: No, w tej chwili rzecznik praw pacjenta wszczął postępowania przeciwko takim lekarzom, którzy leczyli amantadyną.

Dr Piotr Wojciechowski: To jest niepojęte.

Radca prawny Joanna Botiuk: A w większości są to lekarze, którzy zawsze wychodzili do pacjenta i nigdy nie stosowali teleporad.

Dr Piotr Wojciechowski: Ja nigdy nie leczyłem amantadyną w tej pandemii, ponieważ uważałem, że przez telefon nikogo nie można wyleczyć, no i tyle. Natomiast wydaje się, że działa w grypie. Większość covida to była grypa, moim zdaniem i stosowany od początku ten lek był bardzo skuteczny. Ja byłem chory, miałem tutaj przyjechać dwa tygodnie temu, też miałem takie objawy, rzekomo grypowe, a ponieważ pracowałem, nadal pracuję na oddziale covidowym, to nie chciałem tu państwu przywieźć infekcji, więc sam też się leczyłem skutecznie amantadyną, ale dwa dni rzeczywiście, rzeczywiście były ciężkie.

Radca prawny Izabela Stefańska-Nogal: No dzisiaj może mieć Pan covid bezobjawowy.

Dr Piotr Wojciechowski: O, właśnie! Wszystko jest możliwe. Nie ma takich chorób bezobjawowych. No i moje zdanie jest takie, że ona na pewno, na pewno ma sens na etapie wstępnym. Na pewno ma sens, bo nie wiemy, czy nawet covid istnieje. Może to wszystko jest jakaś grypa? Nikt nic nie wie.

Radca prawny Katarzyna Tarnawa-Gwóźdź: Nie ma covida bezobjawowego?

Dr Piotr Wojciechowski: No nie wiem, czy istnieją choroby bezobjawowe. Mogą istnieć choroby, które nie dają objawów, które my jesteśmy w stanie spercepować. Ale jakieś są być może we krwi, być może w obszarach, których nie diagnozujemy na co dzień.

Radca prawny Katarzyna Tarnawa-Gwóźdź: Ale covida to nie dotyczy, tak? pańskim zdaniem?.

Dr Piotr Wojciechowski: Uważam, że nie ma chorób bezobjawowych, bo jak, na jakiej podstawie stwierdzamy, że to choroba, jak nie ma objawów?

Radca prawny Katarzyna Tarnawa-Gwóźdź: Na podstawie testu…

Dr Piotr Wojciechowski: Ach! No ale test jest objawem już, tak?, bo test stwierdza istnienie jakiegoś objawu.

Dr Mariusz Błochowiak: Test nie stwierdza istnienia objawu.

Dr Piotr Wojciechowski: Mówimy o tym teście, to może nie, ale może jakiś inny np. że kobieta jest w ciąży czy nie, no to stwierdzi, że jest w tej ciąży, bo tam jest ewidentny wzrost hormonu, no więc mamy test, który jest faktyczny słusznie i potwierdza coś, co naprawdę jest. A też nie ma jeszcze objawów kobieta.

Adwokat Joanna Kapczyńska: Jeszcze chciałam nawiązać do tego, co tutaj było podane na temat tego przeświadczenia lekarzy o tym, że mają do czynienia z pandemią. Czy pan kojarzy, jak to wyglądało na samym początku, zanim jeszcze w ogóle ta kwestia związana z covidem trafiła do Europy, albo na samym początku tej sytuacji, która miała miejsce we Włoszech? Czy między lekarzami już krążyły jakieś informacje, które właśnie prowadziły do tego, że oni już jakby na początku byli w jakiś sposób ustawiani do tej choroby, mieli jakieś właśnie lęki na ten temat czy stres silny w związku z tym, że to miało nadejść?
Samochody pełne trumien, szpital polowy wybudowany w trzy doby w Wuhan. Masywne ilości takich zdjęć rentgenowskich, robionych badań komputerowych płuc, tzw. płuco covidowe, które na tych forach lekarskich po prostu żeśmy sobie przekazywali, informacje typu nawet takiego, taką dostałem informację, że podczas zabiegu laparoskopii przy wyciąganiu trokarów z jamy brzusznej, gdzie uwalniany jest dwutlenek węgla z jamy brzusznej, jeżeli ktoś ma covida, to po prostu ta chmura dwutlenku węgla może zawierać tego wirusa. Intubacja, specjalne przyrządy do intubacji, takie kaski dla pacjenta jakieś. Próbowaliśmy coś wymyśleć, żeby się zabezpieczyć. Tak, wszyscy myśleliśmy, że to groźne.
Panie doktorze, czy słyszał pan o zrobieniu jakiejś sekcji zwłok osoby, która zmarła na covida?

Piotr Wojciechowski: Lekarze włoscy dokonali tej sekcji. I dlatego tu pozwoliłem sobie wspomnieć o tych zatorowościach płucnych w kilkudziesięciu sekcjach, mimo że to było zabronione i to ogłosili. To było gdzieś tam chyba w maju 2020 r. bodajże. Właśnie oni stwierdzili masywną zatorowość płucną, bo my zatorowość jako taką możemy łatwo rozpoznać badając poziom D-dimerów, ilości płytek krwi powiedzmy, i na tej…, plus obraz kliniczny, plus np. angiografię możemy zrobić, tak, angio-TK no i zobaczymy, że w tych miejscach naczynia są zatkane, więc jesteśmy w stanie in vivo ustalić, że jest to zatorowość. No i lekarstwem na to, na tą zatorowość, najlepszym jest taki lek, który się nazywa RTPA, czyli rekombinowany tkankowy aktywator plazminogenu, który te zakrzepy jest w stanie rozpuścić w mgnieniu oka, tylko trzeba go mieć. Jedna ampułka kosztuje 2 tysiące.

Radca prawny Joanna Botiuk: RTPA? Jak się nazywa?

Dr Piotr Wojciechowski: RTPA rekombinowany tkankowy aktywator plazminogenu. Wówczas zatory…, właśnie dlatego jest tak ważne np. w udarach mózgu, ale w udarach, udarach zakrzepowych tak ważne jest szybkie dotarcie pacjenta do szpitala, bo stosuje się właśnie takie leki jak np. urokinaza, streptokinaza lub RTPA, czyli te trzy leki, które są w stanie rozpuścić zakrzep i może nie dojść do niedotlenienia jakiegoś obszaru mózgu. To w zawale się to stosuje też oraz w masywnych zatorowościach. Ja kiedyś napisałem nawet pracę na ten temat naukową, ale to dawne czasy.  W każdym razie…

Adwokat Joanna Kapczyńska: Tego się nie stosuje przy covidzie?

Dr Piotr Wojciechowski: Tego się nie stosuje, jeżeli się nie ma pewności, że mamy do czynienia z masywną zatorowością, dlatego że jest to lek niebezpieczny, może doprowadzić do krwawień z przewodu pokarmowego, do udaru mózgu, do różnych krwawień wewnętrznych, których nie zauważymy i pacjent nam umrze, więc musi być pewność. I teraz żeby była pewność, trzeba wykonać to angio-KT, bo na podstawie objawów pośrednich trudno jest jednoznacznie zawyrokować, że przyczyną tej niewydolności oddechowej jest właśnie zakrzepowe zatkanie naczyń płucnych, więc trzeba tego pacjenta przewieźć na to angio-KT, a w tym stanie płuc czasami po prostu można go nie dowieźć, bo już krótkie rozłączenie…, to jest też charakterystyczny właśnie objaw tego prawdziwego covida
Moim zdaniem spowodowany utratą takiej przestrzeni, która się nazywa FRC. Mamy w płucach taką przestrzeń, ona się nazywa Functional Residual Capacity, czyli funkcjonalna pojemność, objętość zalegająca. To jest ta część płuc, która jest na stałe wypełniona powietrzem, dzięki której pływamy, nie toniemy. A u tych pacjentów, zwłaszcza otyłych, gdzie przepona jest wysoko ustawiona, jak dojdzie jeszcze do uszkodzenia pewnych fragmentów płuc lub naczyń i w ten sposób też również dochodzi do (…) to FRC znika. I jak np. podczas operacji czy podczas intubacji planowych my mamy trzy minuty, cztery na to, żeby zaintubować nawet, jak jest to trudne technicznie, to tu mamy około sekundy. Jeżeli się nie uda za pierwszym razem, to podczas intubacji pacjent może umrzeć. I miałem taką sytuację, że się zatrzymał, udało się go jeszcze zreanimować, ale potem niestety zmarł. Także ta choroba jest tak makabryczna, że nie widziałem czegoś takiego wcześniej. Jednym z mechanizmów niewątpliwie jest ta zatorowość, bo mówię to w oparciu o doniesienia właśnie tych włoskich patomorfologów. Bo tak jak mówiłem, bardzo ważne jest robienie sekcji. Sekcji zakazano.
Nie wiem, na jakiej podstawie, bo jeżeli rzesze lekarzy i pielęgniarek mogły chodzić ubrane w nieskuteczne maseczki pomiędzy pacjentami, którzy kaszleli nam w twarz, chodzić pomiędzy nimi przez kilka miesięcy, to dlaczego patomorfolog nie mógł ubrać się w odpowiedni strój patomorfologa do badania pośmiertnego chorego zakażonego i dokonać sekcji?

Radca prawny Joanna Botiuk: I nadal ten zakaz jest obecnie?

Dr Piotr Wojciechowski: Wiem, że się nie robi, ale czy to jest zakaz? Wtedy był zakaz, bo chodziło o to, żeby nie zakażać, żeby nie roznosić wirusa.

Adwokat Maja Gidian: A dlaczego pan doktor mówi, że maseczki są nieskuteczne?

Piotr Wojciechowski: Panie doktorze, Piotrze!

Dr n. med. Piotr Witczak: Ja już też się wypowiadałem…

Dr Piotr Wojciechowski: Powiem to, po prostu wiem to od zawsze, bo jestem człowiekiem, który zawodowo zajmuje się układem oddechowym. Już 30 lat temu na bloku operacyjnym tłumaczyłem chirurgom, że jak przychodzisz zakatarzony na blok, to maska cię nie chroni przed tym, żeby zarazić tego pacjenta. Ona cię tylko chroni, żebyś mu nie napluł do tej rany operacyjnej i to wszystko. Nic innego nie daje. No a ty przychodzisz i tu wszystkich zarażasz, chłopie! No bo ja mam maskę. Ja mówię – no tak, masz maskę… Więc to jest wiedza oczywista. To nawet nie trzeba być profesorem Szumowskim, żeby to powiedzieć, a przecież sam to przyznał, przyznał to pan Pinkas, który powiedział, że maseczki są tylko po to, żeby podtrzymywać zjawisko pandemii, ten strach itd. Każdy lekarz to wie i nie ma takiej możliwości, żeby nawet przeszkoleni, przeszkolony personel medyczny, żeby tak założył maskę bez oklejenia jej, tak, żeby ona była szczelna. To jest niemożliwe. No więc trzeba ją okleić. Ale po co oklejać maskę, w której pory są wielokrotnie większe niż wirus, tak? I tak tędy wszystko się wydostaje.

Dr n. med. Piotr Witczak: Maski były badane kilka dekad przecież, również w środowisku zabiegowym i nie ma danych udowadniających, że chronią pacjenta przed zanieczyszczeniem rany. Infekcyjnym zanieczyszczeniem, muszę to podkreślić. Było bardzo dużo tych badań, co najmniej kilkanaście jest. Już pomijam badania randomizowane skuteczności masek w przestrzeni publicznej. Ale robiono je też w środowisku zabiegowym i też nie wykazały.

Dr Piotr Wojciechowski: Powiem więcej, że uważam, że zmuszanie ludzi do noszenia tych masek mogło stanowić większe zagrożenie niż ich nienoszenie, ponieważ ludzie chorzy myśląc, że maska ochroni wszystkich, szli po zakupy kaszląc, kichając itd. Więc mogło tak nawet być, że one wręcz spełniły rolę drugorzędną. Chociaż na temat zakaźności covida nie mam zdania.

Adwokat Anna Rykowska: Doktorze, czy ta zatorowość płucna u chorych pacjentów, zmarłych pacjentów na covid, a osób, które zmarły w wyniku, znaczy po szczepieniu, czy ona się czymś różni? Czy ma pan jakąś wiedzę na ten temat?

Dr Piotr Wojciechowski: Z tego co udało mi się zobaczyć w Internecie doniesień naukowych, po szczepieniu przyczyną zatorowości są takie rulony erytrocytów. Czyli to zupełnie inny mechanizm. Normalnie w zatorowości udział biorą płytki krwi, czyli trombocyty, dla których triggerem jest np. uszkodzenie śródbłonka naczyń, nie? One mają takie haczyki, tam się zahaczą jeden o drugi, powstaje skrzep, on zabezpiecza gładkość naczyń. Natomiast tutaj z tego co udało mi się zobaczyć i to już pod mikroskopem, na zdjęciach posekcyjnych to właśnie były rulony erytrocytów. Coś przedziwnego!

Radca prawny Joanna Botiuk: Po szczepieniu, tak?

Adwokat Anna Rykowska: Po szczepieniu, po szczepieniu.
O czym to może świadczyć?

Dr Piotr Wojciechowski: I podam taki ciekawy przykład, bo w lipcu zeszłego roku, czyli między falami, do izby przyjęć naszego szpitala przywieziono pacjenta karetką, czterdziestokilkuletniego, wprawdzie otyłego, z lekkim niedorozwojem umysłowym. Po prostu z mamą opiekował się chorym ojcem i ta mama go namówiła na te szczepienie, on nie chciał, ale w końcu się zgodził. Rano źle się poczuł, został przywieziony na izbę przyjęć. Na tej izbie przyjęć przez 5 minut żył, po czym stracił przytomność, doszło do zatrzymania krążenia i mimo godzinnej resuscytacji nie udało się ani przez chwilę przywrócić pracy serca. Ja zleciłem sekcję zwłok, której wynik kolega patomorfolog opisał w sposób taki, który może stanowić przesłankę do odpowiedzi na pytanie pani mecenas. Otóż przyczyną był rozległy zawał mięśnia lewej komory serca z zatorem skrzeplinowym gałęzi międzykomorowej przedniej tętnicy wieńcowej serca. Czyli nie miażdżyca, tylko właśnie zator. I skoro wiemy, że po szczepieniu mamy już nawet taki zespół chorobowy opisany, zakrzepica z małopłytkowością, to kto wie, czy ten wynik nie stanowi przesłanki, że był to zgon właśnie spowodowany po szczepieniu w mechanizmie właśnie stworzenia materiału zatorowego w aorcie czy też w lewej komorze serca, w lewej komorze serca, tak, bo w niej tam osiadło.

Radca prawny Joanna Botiuk: W jakim czasie to było po szczepieniu?

Dr Piotr Wojciechowski: Dokładnie nie pamiętam, ale takim, że on już mógł być zakwalifikowany jako pacjent zaszczepiony. Bo jak państwo wiecie, są dwie rzeczy, które zwalniają z…, znaczy, które powodują, że pacjent jest nie zaszczepiony. Jedna to jest taka, że 14 dni po drugiej dawce, ale to nie koniec.

Dr Mariusz Błochowiak: Do czternastu dni.

Radca prawny Izabela Stefańska-Nogal: I jeszcze wtedy nie jest w pełni zaszczepiony.

Dr Piotr Wojciechowski: 14 dni po drugiej dawce jest w pełni zaszczepiony, tak? Czyli to był ten przypadek. Ale miałem też taki przypadek, że zmarła pacjentka i ja tam mówię do córki, może jakby się zaszczepiła. Ale przecież mama się szczepiła. Ja mówię: ale ja mam tutaj napisane, że nie. No tak, ale to ona się szczepiła tam w lutym, już drugą dawkę wzięła, czy ona Johnsonem jedną dawkę wzięła. No i minęło 9 miesięcy i ona jest nie zaszczepiona!

Dr Mariusz Błochowiak: Nie rozumiem.

Radca prawny Katarzyna Tarnawa-Gwóźdź: Dlaczego?

Radca prawny Joanna Botiuk: Traktowana jest jako niezaszczepiona.

Dr Piotr Wojciechowski: I jest z powrotem niezaszczepiona.

Dr Mariusz Błochowiak: A!, ona nie wzięła tej przypominającej.

Dr Piotr Wojciechowski: Nie, ona wzięła Johnsona i minęło 9 miesięcy.

Radca prawny Joanna Botiuk: Upłynął termin w świetle przepisów…

Dr Piotr Wojciechowski: Więc kolejny dowód na to, że wyniki opublikowane dzisiaj przez Der Onet, prawda, że w tych materiałach Pfizera zmarło 4.5 tysiąca ludzi i dla nich to jest mało, że to jest no absolutnie zaniżone w jakiś makabryczny sposób.

Adwokat Anna Rykowska: Panie doktorze, jeszcze wracając do tej zatorowości. Czym one się różnią? Czyli czemu pan uważa, że rulony erytrocytów są… nie wiem, coś nietypowego? Mówił Pan, że zwykły zator inaczej się charakteryzuje, inaczej to wygląda pod mikroskopem.

Dr Piotr Wojciechowski: No bo jest inny trigger.

Adwokat Anna Rykowska: Pan tego dokładnie nie wytłumaczył, czym one się różnią.

Dr Piotr Wojciechowski: Czyli normalna zatorowość płucna powstaje zgodnie z tzw. triadą Virchowa, czyli musi dojść do zwolnienia przepływu krwi, zagęszczenia krwi oraz bodźca zewnętrznego, który powoduje zaburzenie ciągłości naczyń. Może być to cięcie nożem, może być to uraz, uderzenie, cokolwiek, prawda? Może być to blaszka miażdżycowa, która się oderwie… Po prostu śródbłonek naczyń musi być wyścielony idealnie gładkim nabłonkiem, który go pokrywa. Jeżeli on jest zaburzony, to powoduje, że przesuwające się normalnie we krwi znajdujące się trombocyty, czyli płytki krwi, jeżeli jest zaburzony, to na pewno one będą próbowały załatać tą dziurę, bo dla nich to jest dziura.  One tam się zgromadzą, powstanie skrzep i to będzie zator taki typowy, wewnętrzny.

Adwokat Anna Rykowska: A tu?

Dr Piotr Wojciechowski: A tutaj po prostu na skutek szczepienia to nie trombocyty tylko erytrocyty łączą się w konglomeraty i po prostu w cienkich mikronaczyniach mogą zatykać cienkie mikronaczynia. Taki jest wniosek z tych obserwacji, które widziałem. Bez udziału kaskady krzepnięcia. Krzepnięcie to jest taka kaskada, jest to kilkadziesiąt procesów biochemicznych, które zachodzą tylko po to, żeby powstał strup i żeby krew się nie wylewała. Ale wewnątrz organizmu już samo zaburzenie struktury gładkości naczyń jest triggerem wyzwalającym tworzenie się strupa i my go nie widzimy. On powstaje wewnątrz naczynia, on zatyka te naczynia, tak, i mamy udar mózgu czy zawał serca. I to jest taki mechanizm naturalny, który mamy na stałe. Natomiast tutaj stwierdzono takie właśnie gluty, no gluty erytrocytarne, które powodują zapychanie po prostu mechaniczne naczyń małego kalibru.

Adwokat Anna Rykowska: Tymi erytrocytami, czy tymi glutami?

Dr Piotr Wojciechowski: No tymi glutami.

Adwokat Anna Rykowska: Glutami, które się tworzą z krwi samej.

Dr Piotr Wojciechowski: One się tworzą z tych erytrocytów, dochodzi do jakichś być może zaburzeń elektrostatycznych na powierzchni, nie wiem, one się przyciągają…

Radca prawny Paweł Nogal: A nie ma takich zakrzepów normalnie? One się nie zdarzają z jakichś innych przyczyn?

Piotr Wojciechowski: A ja nie wiem, bo to już jest poza poza moją wiedzą. Nie zajmuję się tym, nie chcę się wypowiadać.

Dr Mariusz Błochowiak: Może dra Witczaka się zapytać, czy coś wie na ten temat?

Dr Piotr Wojciechowski: Może coś wie właśnie z literatury naukowej?

Dr n. med. Piotr Witczak: Są doniesienia wskazujące, że to białko kolca, gdy jest eksponowane na komórkach, między innymi na erytrocytach (… przykład) może się, to białko, może się tam przyczepiać, bądź na płytkach krwi, i to może prowadzić do zlepiania się, czy to poprzez przeciwciała, czy nawet bezpośrednio. Nie pamiętam dokładnie tego patomechanizmu, ale on jest opisany

Dr Mariusz Błochowiak: A! Jest opisany.

Dr n. med. Piotr Witczak: w publikacjach i też na pewno są dane naukowe wskazujące, że zwiększa się po szczepieniu lepkość krwi. Może jest to związane z tym mechanizmem, o którym mówimy teraz.

Dr Piotr Wojciechowski: Z tą lepkością jest tak, że po trzecim szczepieniu znam kilkanaście osób zaszczepionych, którym nie można było pobrać krwi.

Dr Mariusz Błochowiak: Bo?

Radca prawny Joanna Botiuk: Była tak lepka?

Radca prawny Katarzyna Tarnawa-Gwóźdź: … gęsta

Radca prawny Paweł Nogal: żeby aż tak? To znaczy ja widziałem w film na Onecie, że była galaretka, ale żeby aż tak było? to rzeczywiście…

Dr Piotr Wojciechowski: Tak! Że nie dało się pobrać, tak, no możliwe. Okazuje się, że możliwe.  Jest jeszcze jeden mechanizm, który opisał dr Bhakdi, też zatorowości. Czyli on wygląda tak, że białko Spike łączy się z receptorem AC2, limfocyty konsumują to białko Spike, ponieważ jest dla nich przeciwciałem, które muszą zniszczyć, antygenem, który muszą zniszczyć. No i limfocyty się rozpadają, w nich są lizosomy, tam są enzymy trawienne i dochodzi do wytrawienia fragmentu tych naczyń na jakiś czas. No i to powoduje, że przepływające płytki krwi też mogą tam się osadzać. Taki mechanizm opisał dr Bhakdi niedawno właśnie, powstawania zatorowości, ale w covidzie.

Dr Mariusz Błochowiak: To może wprost zapytajmy, jak to jest z tymi osobami zaszczepionymi, umierają czy nie umierają, czy chorują?

Dr Piotr Wojciechowski: To był pierwszy przykład… Mówimy teraz o poszczepiennej.

Radca prawny Joanna Botiuk: Właśnie tak, tak.

Dr Piotr Wojciechowski: Pierwszy przykład to był ten. Podejrzewam, że mogło to być po szczepieniu. Drugi przykład – 29 listopada 45-latek przyjął drugą lub trzecią dawkę, tego nie udało mi się ustalić. 3 grudnia, trafił do nas na oddział, szóstego wśród objawów ciężkiego covidu zmarł, ja go intubowałem tam po prostu nie było co zbierać. Obydwa przypadki oczywiście zgłosiłem do sanepidu. Tutaj chciałbym powiedzieć, że wcale nie jest trudno zgłosić NOP-a, jeśli chodzi o samą techniczną sprawę, natomiast trudno jest powiązać tak na szkiełko i oko powiązać jedno z drugim. Tutaj wydawało mi się, że mogą być przesłanki do tego, żeby te dwa przykłady uznać. Trzeci przykład: pacjenci, którzy trafili w czwartej fali, czyli obecnie, troje pacjentów, u których po drugim i trzecim szczepieniu doszło do przyspieszenia trwającej choroby nowotworowej, bo, nie wiem, ktoś ustalił, że chorych na nowotwór można szczepić co jest absurdem!

Radca prawny Izabela Stefańska-Nogal: Nawet trzeba!

Dr Piotr Wojciechowski: Nawet trzeba, prawda? Więc dochodzi do przerzutów, oni się pogarszają gwałtownie. I tu mieliśmy takich troje pacjentów, którzy, ponieważ stali się już obłożnie chorzy, rodzina załatwiła tam miejsce w hospicjum, no ale na dzień dobry jest patyk do nosa, dodatni covid. I niestety ci ludzie zmarli w nieprzyjemnym oddziale covidowym (nie jest fajny). Tak że zmarli na nowotwór a… na oddziale covidowym.

Radca prawny Joanna Botiuk: I pan wiąże przyspieszenie tej choroby nowotworowej właśnie z…

Dr Piotr Wojciechowski: Rodzina wiązała. To nawet nie ja. Ja staram się nie sugerować. Po prostu słucham, co ludzie mówią.

Radca prawny Paweł Nogal: To jest czasowa koincydencja.

Dr Piotr Wojciechowski: Tak się wydaje, ale też nie wiemy, bo przecież ta choroba może… Natomiast w kwietniu zeszłego roku trafił do nas siedemdziesięcioparolatek z czynną chorobą nowotworową, leczoną, w trakcie leczenia i to chyba naświetlaniami, też mu podano tę dawkę i też w 6 czy 7 dni zmarł wśród objawów właśnie covida. Nie mogę powiedzieć, że to od szczepienia, ale ewidentnie coś na rzeczy było.

Adwokat Joanna Kapczyńska: A co się zmieniło według pana obserwacji, jeżeli chodzi o ten początek szczepień i masowość tych szczepień w stosunku do tych przypadków, z którymi pan miał do czynienia przed rozpoczęciem szczepień, jeżeli chodzi o covid? Czy to wygląda tak samo, obraz choroby jest ten sam, tyle samo pacjentów, czy coś uległo zmianie po tym, jak weszły szczepienia?

Dr Piotr Wojciechowski: Czwarta fala, czyli ta od listopada do teraz wyglądała tak, że większość hospitalizowanych stanowili zaszczepieni. Czyli stosunek 7 do 3.

Adwokat Anna Rykowska: Czyli odwrotność tego, co mówią w telewizji.

Dr Piotr Wojciechowski: 70 do 30%, ale na covid był chory tylko jeden z nich. Reszta miała zaostrzenia różnych przewlekłych chorób, niegroźne w większości i tyle. Natomiast z tych 30% nie zaszczepionych, którzy trafili, niestety wśród objawów covid zmarło troje ludzi, ale to byli tylko ci, którzy nie mieli w apteczce amantadyny. Tu kolejna odpowiedź, jeśli chodzi o skuteczność amantadyny. Najlepszym dowodem na to, że amantadyna jest skuteczna jest bardzo mała ilość ludzi niezaszczepionych trafiających do szpitala, ponieważ uważam, że każda polska rodzina ma już amantadynę w apteczce i ją bierze, a ci co nie biorą, niestety troje nam zmarło i jeden ten pacjent, o którym mówiłem.

Dr Mariusz Błochowiak: A to pan mówi o tych statystykach dotyczących swojego oddziału?

Dr Piotr Wojciechowski: Tylko w skali mikro. U mnie tak to wyglądało.

Adwokat Anna Rykowska: Panie doktorze, jeżeli u pana, jeszcze mam pytanie, jeżeli u pana w szpitalu umiera pacjent, który był zaszczepiony, to czy pan zleca sekcję zwłok?

Dr Piotr Wojciechowski: Nie, u nas nie ma na to pieniędzy w ogóle w szpitalu.

Adwokat Anna Rykowska: Żeby wyjaśnić przyczyny…

Dr Piotr Wojciechowski: Ale ja nie jestem od tego, żeby wyjaśniać.

Dr n. med. Piotr Witczak: Czy ma pan doktor informacje na temat różnic w traktowaniu pacjentów zaszczepionych i niezaszczepionych u siebie na oddziale przez personel czy przez inne oddziały czy kolegów?

Dr Piotr Wojciechowski: U nas w szpitalu w ogóle się o tym nie mówi. Mamy zaszczepionych lekarzy, nie zaszczepionych, nie wchodzimy sobie w drogę, szanujemy się nawzajem. Personel pozostały też, traktujemy wszystkich tak samo. Nie wiem, jak jest gdzie indziej, ale u nas naprawdę to jest w ogóle… Jeżeli byście się mieli kiedyś operować, czego nie życzę, to w małych szpitalach, bo po prostu jest inaczej. Ja pracowałem w dużym klinicznym szpitalu, to tam pacjent jest bardziej przedmiotem, a jednak u nas podmiotem. Zawsze mamy tę chwilę, żeby pogadać itd., itd. Po prostu nie zauważyłem jakiejś dyskryminacji ani razu w życiu.

Radca prawny Joanna Botiuk: Panie doktorze, jeszcze mam takie pytanie. A czy słyszał pan o zwalnianiu personelu medycznego z powodu braku przedstawienia z dniem 1 marca certyfikatu zaszczepienia bądź ozdrowieńca?

Dr Piotr Wojciechowski: 27 lutego złożyłem zawiadomienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa przez doktora Niedzielskiego, polegającym na nadużyciu prawa i przymuszaniu dyrektorów placówek medycznych do wydawania niezgodnych z prawem rozporządzeń, jak również z konstytucją i z tymi wszystkimi przepisami, które istnieją. Nawet konsultowałem to telefonicznie z panią mecenas Gidian. Mówiła, że to nic nie da, ale ponieważ robimy taką akcję ogólnopolską, zachęcam również państwa do tego, żebyście złożyli takie zawiadomienia. Chodzi o to, że musimy dać znać, że żyjemy po prostu, żeby podtrzymać ducha w narodzie, że nie można na podstawie własnego widzimisię, będąc doktorem ekonometrii, nie mając już nawet zaplecza w postaci tej pseudo rady medycznej, gdzie wszyscy brali kasę od tych firm, których leki sprzedawali. Nie można sobie tak – ot wydać zarządzenia, że od jutra wszyscy pracujący w szpitalach, a to nie dotyczy tylko lekarzy, to dotyczy nawet personelu,

Radca prawny Joanna Botiuk: Personelu

Dr Piotr Wojciechowski: ale nawet zleceniobiorców, personelu dostarczającego – nie wiem – ręczniki …

Radca prawny Joanna Botiuk: Tak, nawet nawet panie, które sprzątają.

Dr Piotr Wojciechowski: I wiemy, że to jest pierwszy krok. Następne to będą nauczyciele, strażacy.

Radca prawny Joanna Botiuk: Ale spotkał się pan fizycznie? Z tym, że ktoś został zwolniony albo jest dyskryminowany?

Dr Piotr Wojciechowski: To znaczy, no ponieważ stałem się popularny w związku z tą moją działalnością, to dzwonią do mnie różni ludzie, ale… Z całej Polski, nawet, czy studenci medycyny, czy pielęgniarki. No i ja tam staram się doradzić na tyle, na ile umiem, ale nikogo jeszcze nie zwolniono. Natomiast poziom zastraszenia, jaki wywołało to zarządzenie, jest taki, że nawet personel, który był już po mojej stronie, bo mamy kolejną grupę naszych sprzymierzeńców, to są zaszczepieni uświadomieni, którzy stwierdzili, że oni trzeciej dawki nie wezmą. No i w momencie, kiedy nasz prezes położył wszystkim do podpisania takie pismo: „w związku z rozporządzeniem takim i takim z dnia tego i tego jako osoba zobowiązana do zaszczepienia oświadczam, że zostałem zaszczepiony, nie zostałem zaszczepiony, no i tam wszystkim tłumaczę, że to jest naruszenie ustawy RODO, tajemnicy lekarskiej, bzdura na resorach, tak, pokazałem im takie fajne opracowanie którejś z kancelarii prawniczych, że tam praktycznie każde zdanie w tym zarządzeniu jest niezgodne z prawem. I nie bójcie się, tak, nic nie będzie, nie. Wszystkie poleciały się zaszczepić ze strachu. Bo stracą pracę. Zwróćcie Państwo uwagę, że szpital w małym miasteczku jest miejscem pracy, bardzo istotnym dla kilkuset rodzin. To jest ten poziom strachu, mimo że ja do nich dotarłem. Ja tam nikomu nie odradzam, tak. Uważam, że każdy sobie może wstrzyknąć, co tam chce i kowalem śmierci każdy swojej bywa sam. Natomiast informowałem, że no nie muszą się obawiać po prostu, że sobie poradzimy. Niestety, spowodowało to masowe szczepienie i właśnie jeden z członków tego personelu miał taki objaw, że bolały go żyły, tak, no i poszedł pobrać krew i dopiero z trzeciej żyły mu pobrali jak się półtorej litra wody napił.

Dr Mariusz Błochowiak: W sensie, że miał taką gęstą?

Dr Piotr Wojciechowski: No nie wiem, czy gęsta, czy lepka cholera wie, no. Coś takiego było, a małżonek tej osoby miał poprzeczne zapalenie rdzenia, które ustąpiło po kilku dniach po…

Radca prawny Joanna Botiuk: Po szczepieniu? Poprzeczne zapalenie rdzenia.

Dr Mariusz Błochowiak: Obawiamy się teraz takich powikłań…

Radca prawny Joanna Botiuk: Tak. Opisane

Dr Mariusz Błochowiak: A jakby Pan Doktor scharakteryzował w ogóle środowisko lekarskie. Bo w sensie takim, że lekarze masowo zgodzili się na te teleporady, co było kiedyś nie do pomyślenia, wydaje się, że masowo uwierzyli w pandemię i nawet po dwóch latach się nie ocknęli z tego… Z jakimi ludźmi mamy do czynienia, jeśli chodzi o środowisko lekarskie?

Dr Piotr Wojciechowski: To jest tak zróżnicowane, że nie umiem powiedzieć. U nas się udało dobrać na pięciu anestezjologów, czterech takich jak ja, tylko że każdy mówi Piotr nie kop się z koniem, oni mają rodzinę, mają kredyty i oni nie będą nic mówić, ale ogólnie rozumują tak samo od samego początku są zwolennikami teorii, które ja głoszę, nie. Mamy też drugą grupę, która przyjmuje te szczepionki, bo chcą lecieć na wczasy. Czyli, no zupełnie zachowują się irracjonalnie, bo to są przecież lekarze. No i odrzucają każdą informację, w której ja np. informuję, że są takie powikłania już rozpoznane takie, tylu ludzi umarło. A co ty gadasz? To wszystko spiskowa teoria, nie. Wiecie, tak normalnie jak w życiu. Także tutaj ten poziom wykształcenia nie koreluje z poziomem zrozumienia istoty problemu. Tak mi się wydaje. No i strach, nie. Mamy też takich zastraszonych, co do tej pory chodzą w dwóch maskach.

Speaker 1

Lekarzy?

Dr Piotr Wojciechowski: Znajomego tak, który tam miał taką maskę płetwonurka, taką z Egiptu adoptował, tutaj wrzucił jakieś dwa filtry takie od respiratora. No dobrze, no… nikt nic nie wie, więc tak naprawdę każda forma jest wolna, natomiast takich, którzy by się odważyli mówić, no słuchajcie państwo, jak mnie spotka zasłużona kara, no to jestem jedynym żywicielem rodziny i muszę się przygotować na jakąś tam egzystencję przez rok lub dwa bez możliwości pracy. To nie są proste sprawy.

Radca prawny Joanna Botiuk: Miejmy nadzieję panie doktorze, że do tego nie dojdzie.

Dr Piotr Wojciechowski: Nic nie mówię, żeby nie zapeszyć.

Dr Mariusz Błochowiak: A jak wpłynęły pana zdaniem te tzw. dodatki covidowe, czyli no zwiększenie pensji czy też pieniędzy dla szpitali itd., bo wiadomo, że tutaj, dodatkowe finanse były. I teraz pytanie jaki pana zdaniem miało to wpływ na całą tą sytuację?

Adwokat Joanna Kapczyńska: Liczba testów, na obowiązkowe testy przed przyjęciem do szpitala?

Dr Piotr Wojciechowski: Tak. Czyli tak no wpływ na szpital i wpływ na personel – tak możemy to podzielić. Na personel już mówiłem, w momencie, kiedy ogłoszono, że nasz szpital staje się covidowym, zostaliśmy z kolegą we dwóch z czterech. Czyli połowa ludzi nie chciała tych pieniędzy. My mamy dodatek 15 tys. złotych brutto uzależniony od ilości godzin. To wygląda tak, że podwojona jest stawka godzinowa do osiągnięcia tych 15 tys., a potem już jest stara stawka. Pielęgniarki chyba też mają podobnie, one tam, bo to jeszcze jest różnica czy na etacie, czy na kontrakcie, ja tych niuansów tam nie znam, ale generalnie nikt z nas nie chce tego robić, nikt z nas nie chce tych pieniędzy i tak było od początku. Nie ma entuzjazmu. Jakbyście państwo przepracowali kilka dni, to byście nas zrozumieli.

Dr Mariusz Błochowiak: Ale to wynika z czego?

Dr Piotr Wojciechowski: Z tego, że jest to tak makabryczne, to jest tak makabryczne przeżycie, że jak się wychodzi z takiego oddziału, na którym jest 25 chorych, z czego 15 jest na tlenoterapii, tam sześciu powiedzmy jest w stanie zagrożenia życia, tak. I to są ludzie, proszę państwa, wyliczono, że jedna dziesiąta sekundy bez możliwości nabrania oddechu wywołuje lęk przed śmiercią. No to zwróćcie państwo teraz uwagę na pacjenta, który 7, 10 dni na High Flow 70 litrów na minutę, może tylko leżeć i walczy o każdy oddech.

Adwokat Anna Rykowska: Panie doktorze, no ale skoro już…

Dr Piotr Wojciechowski: Na pewno tym pacjentem nikt z nas nie chce być, więc chyba robi ta choroba wrażenie, jak i praca przy nich jest straszna, bo nie ma im co powiedzieć. Oczywiście pocieszamy tak, no ale oni widzą, nie, że ten już wyjechał, nie wrócił i tak dalej.

Dr Mariusz Błochowiak: To jest strach o własne życie, tak?

Dr Piotr Wojciechowski: No strach o własne życie może nie, bo już po tym czasie nikt z nas nie zachorował, praktycznie wiemy, że zakaźność tej choroby jest na jakimś innym etapie niż w szpitalach

Dr Mariusz Błochowiak: Zakaźność to jest jakby jedna sprawa. Można się zakazić, ale w ogóle zachorować.

Dr Piotr Wojciechowski: No właśnie, no ale mówię no, przekazanie tej choroby nie nastąpiło w żadnym wypadku. Jeden z naszych kolegów zachorował, to wyleczył się podobno amantadyną w 3 dni.

Dr Mariusz Błochowiak: No ale pan jako osoba, która pracuje na intensywnej terapii, czy te pielęgniarki, no to przecież chyba codziennie się spotykają ze zgonami i osobami, które są w stanie agonalnym.

Dr Piotr Wojciechowski: Tak, ale nie wygląda to tak makabrycznie jak oddział covidowy, słowo honoru.

Adwokat Anna Rykowska: Dobrze, panie doktorze, ja mam takie pytanie. Skoro już wiadomo, że metoda leczenia wynikająca z karty zaleceń jest nieskuteczna, to dlaczego nie zmieniono tej metody i dlaczego nie podaje się pacjentom zwiększonej dawki witaminy D i innych rzeczy?

Dr Piotr Wojciechowski: Podaje się.

Adwokat Anna Rykowska: Podaje się? U pana, a w innych szpitalach?

Dr Piotr Wojciechowski: Nie wiem.

Adwokat Anna Rykowska: A u pana się podaje ze względu na czyją decyzję?

Dr Piotr Wojciechowski: Moją.

Adwokat Anna Rykowska: Pana. Ale czy to, poczekaj, czy to..

Dr Piotr Wojciechowski: Ale koledzy nie. Bo ja kolegom przedstawiłem dowody naukowe, tak, że trzeba witaminy D dawać tyle. Tak, sugeruję i jeżeli ja to zalecę, to nikt mi tego nie odstawi.

Adwokat Anna Rykowska: Czy pan może jako lekarz, ale koledzy też to stosują, czy tylko pan?

Dr Piotr Wojciechowski: Też to stosują.

Adwokat Anna Rykowska: Czyli to jest tylko i wyłącznie decyzja pana indywidualna. To nie wynika z żadnej jakiejś odgórnej decyzji personelu dyrektora i innych specjalistów. Nie.

Dr Piotr Wojciechowski: Jest pełna samodzielność.

Radca prawny Izabela Stefańska-Nogal: Czy w momencie trwania tej choroby suplementacja witaminy D pomaga?

Dr Piotr Wojciechowski: Dobre pytanie. Nie wiem, ale stosuję.

Adwokat Anna Rykowska: A czy amantadynę pan też może stosować jako lekarz pracujący w szpitalu i leczący covid?

Dr Piotr Wojciechowski: A więc tak.

Adwokat Anna Rykowska: Czy od 15 grudnia zeszłego roku już nie, bo podobno wycofali ją…

Dr Piotr Wojciechowski: Jest taki zapis – my mamy wytyczne, których leków nie wolno stosować.

Adwokat Joanna Kapczyńska: Do covida?

Dr n. med. Piotr Witczak: Tak.

Adwokat Anna Rykowska: I co tam mniej więcej…?

Dr Piotr Wojciechowski: Tam jest cała lista.

Radca prawny Joanna Botiuk: Czyje to są wytyczne?

Dr Piotr Wojciechowski: Nie wiem nawet, nie pamiętam. Ale w każdym razie takie przyszło pismo chyba od Ministerstwa Zdrowia. No i są na ciemno czerwono leki, których już absolutnie nie można stosować. A amantadyna jest, na taki wiśniowy, więc nie wiem.

Adwokat Anna Rykowska: A czego jak najbardziej nie można stosować zgodnie z tą listą, czy możemy w ogóle tak powiedzieć?

Adwokat Maja Gidian: Dobrze, ale co to znaczy, że czegoś nie można stosować? Jak pan doktor zastosuje to, co się stanie?

Dr Piotr Wojciechowski: Ten ktoś na mnie doniesie.

Adwokat Maja Gidian: I będzie kolejne postępowanie dyscyplinarne.

Dr Piotr Wojciechowski: Już nie!, to wtedy będę też płacił odszkodowania wszystkim pacjentom, u których zastosowałem to.

Radca prawny Joanna Botiuk: Ale za co pan będzie płacił odszkodowanie?

Dr Piotr Wojciechowski: Już Pani mówię: za zastosowanie eksperymentu medycznego

Radca prawny Katarzyna Tarnawa-Gwóźdź: A czy… przepraszam

Radca prawny Joanna Botiuk: No tak, szczepionka nie była eksperymentem medycznym…

Radca prawny Katarzyna Tarnawa-Gwóźdź: A czy w stosunku do innych chorób, a czy w stosunku do innych chorób też państwo otrzymujecie takie wytyczne, których leków nie wolno stosować przy danym schorzeniu?

Dr Piotr Wojciechowski: To znaczy ogólne wytyczne są w ulotce, czyli my wiemy, jakie są objawy uboczne i jakie są wskazania dla danego leku i na tej podstawie własnym rozumem decydujemy, jaki lek u pacjenta zastosować.

Radca prawny Katarzyna Tarnawa-Gwóźdź: Dobrze,

Dr Piotr Wojciechowski: W przypadku amantadyny tak nie jest.

Radca prawny Katarzyna Tarnawa-Gwóźdź: ale w stosunku do covida jest dodatkowe pismo z wytycznymi, których nie wolno, tak?

Dr Piotr Wojciechowski: …ja po prostu dostarczę temu doktorowi z karty leków

Adwokat Anna Rykowska: A czy do innych chorób, też takie są wytyczne, których leków nie należy stosować, czy są jakiekolwiek choroby…

Dr Piotr Wojciechowski: No mówię, są w ulotce leku.

Radca prawny Katarzyna Tarnawa-Gwóźdź: No ale czy jest takie pismo?

Adwokat Anna Rykowska: ale czy takie pismo podobne jak to

Dr Piotr Wojciechowski: nie ma takiej potrzeby

Adwokat Anna Rykowska: nie ma takiej potrzeby?…

Radca prawny Katarzyna Tarnawa-Gwóźdź: A do tej jest potrzeba?

Adwokat Anna Rykowska: A dlaczego?

Dr Piotr Wojciechowski: No ja nie wiem.

Adwokat Maja Gidian: Ale ile razy wcześniej w swojej praktyce zawodowej tego rodzaju pismo jak to z Ministerstwa Zdrowia w sprawie covid, że się nie stosuje tychże leków?

Dr Piotr Wojciechowski: Nie będę przedłużał.

Adwokat Maja Gidian: Ale mniej więcej chociaż, kilka razy?

Dr Piotr Wojciechowski: Nie no, nigdy!

Adwokat Maja Gidian: Nigdy…

Radca prawny Joanna Botiuk: Czyli to jest pierwszy raz.

Radca prawny Izabela Stefańska-Nogal: Dlatego, że jest to nowa jednostka chorobowa i nie ma jej w ulotkach ujętej.

Adwokat Anna Rykowska: Świńska grypa też była nową jednostką chorobową

Radca prawny Joanna Botiuk: Panie doktorze, ale czy to nie jest tak, że w świetle zasad etyki zawodu lekarza i w świetle ustawy o zawodzie lekarza? Czy to nie jest tak, że niezależnie od wytycznych lekarz ma obowiązek leczyć pacjenta w taki sposób, który według jego przekonania jest najlepszy, opierając się na wiedzy medycznej, a nie opierając się na wytycznych? Bo jeżeli lekarz w swoim sumieniu i wiedzy, sumieniu lekarskim, rozezna, że wytyczne wcale nie są najlepsze dla lekarza, to co ma zwyciężyć?.. dla pacjenta, to ma zwyciężyć, to mają zwyciężać wytyczne, czy to, co mówią przepisy o tym, jak powinien być wykonywany zawód lekarza?

Adwokat Anna Rykowska: Inaczej, skoro minister zdrowia nie jest lekarzem, to czy lekarz, który stosuje się do wytycznych osoby z wykształceniem ekonomicznym.

Radca prawny Joanna Botiuk: Nie, ale to jest jakby druga, być może część pytania. Natomiast właśnie, jak to jest z punktu widzenia zasad wykonywania zawodu? Czym się Pan powinien?…

Dr Piotr Wojciechowski: Jest to proste. Jest nawet punkt chyba konwencji genewskiej, który nawet w Polsce umożliwia tego typu postępowanie, które zgodnie z tym, co pani mówi, może być rozważone. Ale nadal amantadyna nie jest zatwierdzona jako lek przeciwwirusowy.

Dr Mariusz Błochowiak: Znaczy przeciwwirusowy, czy na covid?

Speaker 2

Nie jestem naukowcem. Nawet jako przeciwwirusowy. Straciła uprawnienia, mówiłem o tym.

Dr Mariusz Błochowiak: Straciła?

Radca prawny Joanna Botiuk: Straciła.

Dr Piotr Wojciechowski: tak, bo oni wycofali i kazali stosować Teraflu.

Radca prawny Joanna Botiuk: 60 lat była stosowana…

Adwokat Anna Rykowska: 15 grudnia straciła takie uprawnienia(…).

Radca prawny Joanna Botiuk: Tylko pytanie na podstawie…

Dr Piotr Wojciechowski: Nie, to 20 lat temu.

Adwokat Anna Rykowska: Tak?

Dr Piotr Wojciechowski: tak.

Dr Piotr Wojciechowski: Ale wycofano ją 15 grudnia, była do 15 grudnia, gdy wydawano jeszcze ją na grypę. Do 15 grudnia zeszłego roku.

Dr n. med. Piotr Witczak: …że Profesor Horban wydał takie… jakieś oświadczenie

Radca prawny Katarzyna Tarnawa-Gwóźdź: Zalecenie. Tak, tak, tak!

Dr Piotr Wojciechowski: On kiedyś wydał, że… (…)

Radca prawny Joanna Botiuk: trzy czy cztery lata temu mówił, że …

Radca prawny Katarzyna Tarnawa-Gwóźdź: Nie, w 2014 roku chyba, czy dziewiątym…

Radca prawny Joanna Botiuk: Tak? To przepraszam.

Dr Piotr Wojciechowski: Wracając do tematu, to podam przykład, jaki pewien prawnik na szkoleniu nam kiedyś powiedział. Otóż była lekarka, która leczyła choroby alergiczne i było małżeństwo z 3 letnim dzieckiem, u którego astma nie przechodziła.  I ona znalazła lek dla dorosłych, który był zatwierdzony dla dzieci od 6 roku życia, zapytała się tej rodziny, czy się zgadzają, żeby go zastosować. Oni podpisali zgodę, zastosowała i wyleczyła to dziecko. Oni ją zaskarżyli i wygrali sprawę i płaci im odszkodowanie za narażenie dziecka na udział w eksperymencie medycznym.

Radca prawny Paweł Nogal: Nie wierzę w to, nie wierzę, że to było w Polsce.

Dr Piotr Wojciechowski: Tak było w Polsce.

Radca prawny Joanna Botiuk: W Polsce?

Radca prawny Paweł Nogal:  (Podoba mi się) ale to mało…

Radca Prawny Katarzyna Tarnawa-Gwóźdź: Ale przy zgodzie opiekunów?

Radca prawny Paweł Nogal: Chciałbym to zobaczyć … Stosowanie literalnie eksperymencie, wbrew…

Radca prawny Katarzyna Tarnawa-Gwóźdź: Ale wbrew czemu, jak masz dobrowolną zgodę?

Radca prawny Paweł Nogal: Wbrew wskazaniom samego producenta. Czyli nie zostało to zbadane na starszych więc jest to eksperyment. I chciałbym, żeby tak było, wtedy, jeśli chodzi o szczepienia, mielibyśmy wysyp procesów o powszechny eksperyment medyczny. Przynajmniej, jeśli chodzi o osoby w ciąży, jeśli chodzi o dzieci

Dr Piotr Wojciechowski: …to tak było. Ja tak pamiętam sprzed 10 lat, ze spotkania z prawnikiem. Kilkadziesiąt różnych przypadków nam podawał.

Radca prawny Paweł Nogal: Ale szczerze powiedziawszy, uczciwie chciałem powiedzieć, gdzie jest taki proces?

Dr Mariusz Błochowiak: ale to nie jest tak, że można dobrowolnie zgodzić się na eksperyment medyczny?

Radca prawny Paweł Nogal: Nie.

Radca prawny Katarzyna Tarnawa-Gwóźdź: Jeżeli się wie, że jest to w …

Adwokat Joanna Kapczyńska: To musi być nazwane w ten sposób.

Dr Piotr Wojciechowski: Ale czy lekarz pojedynczy bez uzyskania wszystkich zgód przewidzianych eksperymentem medycznym…

Radca prawny Izabela Stefańska-Nogal: Nie. Nie może.

Dr Piotr Wojciechowski: Nie może. No właśnie dlatego…

Radca prawny Paweł Nogal: Świadoma zgoda jest absolutnie fundamentalna.

Dr Piotr Wojciechowski: Nawet zezwolenie jakiejś rady medycznej musi być. To są…

Radca prawny Paweł Nogal: I komisja bioetyczna w tym wszystkim.

Dr Piotr Wojciechowski: No właśnie. Musi być ślepa próba, musi być…

Radca prawny Joanna Botiuk: Absolutnie!

Dr Piotr Wojciechowski: A eksperymenty na dzieciach są zabronione w ogóle, ponieważ jest w Polsce prawo, chyba pani Tarnawa to zauważyła kiedyś, że zdrowie jednego dziecka jest ważniejsze niż całej populacji. Oraz drugi taki eksperyment, że nie wolno przeprowadzać eksperymenty medyczne na dzieciach zdrowych, tylko na dzieciach ciężko chorych, umierających, w skrajnych przypadkach, jak mamy jakieś…

Adwokat Joanna Kapczyńska: Ale to tylko dla ich korzyści.

Dr Piotr Wojciechowski: Tylko dla ich korzyści. Więc mamy naprawdę zagwozdkę okrutną.

Radca prawny Joanna Botiuk: Mnie interesuje cały czas ta amantadyna w sensie takim, jak wystąpiłam w trybie dostępu do informacji publicznej, do Ministerstwa Zdrowia, żeby mi podali informację, czy ta decyzja o negatywnej rekomendacji o zakazie leczenia amantadyną covida opiera się na jakichś badaniach naukowych, a jeżeli tak, to na jakich.

Dr Piotr Wojciechowski: Na braku badań się opiera.

Radca prawny Joanna Botiuk: No nie, ale to ja bym chciała wiedzieć, że jeżeli jest brak badań, to ministerstwo musi odpowiedzieć, że nie było badań.

Dr Piotr Wojciechowski: No więc zrobili dwa badania i właśnie teraz, dwa dni po podpisaniu kontraktu na Molnupiravir, na podstawie przedwstępnych wyników badań pan profesor powiedział, że amantadyna z pewnością nie działa i nie należy je stosować.

Radca prawny Joanna Botiuk: Tylko, że z tego co wiem, to są badania również przeciwne.

Dr Piotr Wojciechowski: Ale profesor Rejdak dochodzi do trochę innych wniosków.

Radca prawny Joanna Botiuk: Doktor Witczak tutaj dużo badań przytacza.

Dr Piotr Wojciechowski: Ale mówimy o…, musi być  badane tam z tą ślepą próbą itd.

Dr Mariusz Błochowiak: Czy są jeszcze jakieś pytania, alb jakieś wątki?

Adwokat Joanna Kapczyńska: Ja jeszcze chciałam zapytać, bo tutaj koleżanka pytała o to, czy w innych szpitalach też się stosuje coś i Pan doktor powiedział, że Pan nie wie, czy w ogóle ktokolwiek wpadł w czasie tej pandemii na coś takiego, żeby sprawdzić, jak poszczególne szpitale sobie radzą z leczeniem pacjentów. Bo statystycznie rzecz biorąc czasami, jak się to przegląda, to wygląda na to, że są takie szpitale covidowe, gdzie mają mniejszy odsetek zgonów niż w innych szpitalach covidowych. Jeżeli chodzi o Śląsk, to np. dobrą renomą się szpital w Chorzowie, oddział covidowy ma taką dobrą renomę, a z kolei Tychy mają straszną renomę. Czy ktoś w ogóle sprawdza, czym się różni, jak lekarze leczą tu, a jak tu i dlaczego są takie różnice.

Dr Piotr Wojciechowski: Niczym się nie różni. Podeślę panu doktorowi te wytyczne, niczym się nie różnią. Dla całej Polski są identyczne wytyczne, co którego dnia należy podać.

Radca prawny Paweł Nogal: Tobie Chodzi o weryfikację już po…?

Adwokat Joanna Kapczyńska: Tak, ale mnie chodzi o to, co faktycznie się robi, no bo u Pana faktycznie podaje się D3, tak? Czy ktoś się zajmuje, czy pan wie, że…, czy się wymieniacie jakimiś informacjami?

Dr Piotr Wojciechowski: Podajemy nie tylko to. Podajemy cynk, podajemy trochę większe dawki witaminy C dożylnie.

Radca prawny Izabela Stefańska-Nogal: Ale właśnie to jest takie pytanie bardzo istotne, czy jest jakaś wymiana informacji między oddziałami na poziomie lekarzy, czy po prostu…

Dr Piotr Wojciechowski: Nie ma.

Radca prawny Izabela Stefańska-Nogal: …stosują to, co jest najbardziej skuteczne z ich praktyki.

Dr Piotr Wojciechowski: Myślę, że w dużym szpitalu na pewno, natomiast u nas, my się wszyscy znamy, spotykamy i sobie po prostu wymieniamy takie…

Radca prawny Izabela Stefańska-Nogal: Mnie chodzi bardziej o taką wymianę…

Adwokat Joanna Kapczyńska: międzyszpitalną

Adwokat Anna Rykowska: Wiadomo, że w Stanach na przykład jest baza danych, gdzie wszystkie szpitale wpisują na przykład metody leczenia covid i z jakim skutkiem. Jest cała ta baza danych, jest ona podana

Dr Piotr Wojciechowski: U nas jest jedna metoda

Adwokat Anna Rykowska: do wiadomości wszystkich lekarzy, którzy tam wchodzą i spisują po prostu skuteczność leczenia danym czymkolwiek.

Dr Piotr Wojciechowski: Ja rozumiem

Adwokat Anna Rykowska: Czy to jest witamina D, czy to jest Remdesivir, który też jest, notabene o bardzo niskiej skuteczności i inne leki, które tam są, łącznie z cynkiem, selenem itd. Oni dzielą się, dzielą się między sobą oficjalnie, w oficjalnej bazie danych, metodami i skutecznością leczenia covid.

Dr Piotr Wojciechowski: Ja nie znam takich baz w Polsce. Może jest.

Adwokat Joanna Kapczyńska: Bo ja bym chciała wiedzieć, dlaczego np. w szpitalu w Tychach, powiedzmy, umierało statystycznie więcej pacjentów na covid niż na Śląsku, czyli w tym samym obszarze? I żeby mieli szczęście i zawieziono ich do Chorzowa i mieli większe szanse przeżycia niż

Dr Piotr Wojciechowski: Nie wszyscy, którzy umierali na covid, umarli na covid.

Radca prawny Joanna Botiuk: Dokładnie (na pewno mieli test)

Dr Piotr Wojciechowski: Marginalna ilość zmarłych na covid umarła na covid. Umarli z covid. Wielu umarło z covid. Czyli na inne choroby, ze starości. I teraz zależy, bo wystarczy spektrum pacjentów. Tak jak do nas mamy przyjmować tylko pacjentów lekko chorych i tak robiliśmy. W momencie, kiedy pacjenta zaintubowałem, wywoziłem go do szpitala, gdzie była intensywna terapia i tam umierał, czyli tam robił statystykę zgonów, więc jeszcze takie są rzeczy.

Radca prawny Paweł Nogal: Przez te dwa lata z jaką ilością chorych Pan miał w przybliżeniu: 1000, 2000, 500.

Dr Piotr Wojciechowski: Nie, 150 – 200. 200 powiedzmy.

Adwokat Joanna Kapczyńska: Z czego zmarło, ile osób?

Dr Piotr Wojciechowski: 0,6 proc. trzeba przyjąć.  Nie robimy, nie liczymy…

Adwokat Joanna Kapczyńska: Czyli 6%?

Dr Mariusz Błochowiak: Nie. 0,6.

Dr Piotr Wojciechowski: sześć dziesiątych procenta. Znaczy zmarło znacznie więcej.

Radca prawny Izabela Stefańska-Nogal: Ale na covid, ten ciężki?

Dr Piotr Wojciechowski: Słuchajcie, bo wracając do poprzedniego pytania. Jest też drugie, czyli stymulowanie szpitali. Nieprawdą jest, że za rozpoznanie zgonu ktoś dostaje pieniądze (covidowego). Tak było np. w krajach zachodnich, gdzie tam fundowano pogrzeb, jak zmarł na covid, czy coś takiego. U nas takiej zachęty nie było, więc nikt nie ma w tym interesu, żeby ten covid rozpoznawać. Ale musimy go rozpoznać nawet na piątym miejscu, żeby zapłacono nam za pacjenta. Skoro był test, który stwierdził ten covid, myśmy go leczyli na covid, no to musimy ten covid wpisać. I w tej pierwszej fali było tak, że niezależnie od tego, jakie rozpoznania wpisałem wcześniej, choroba nowotworowa z przerzutami, tam hemothorax, takiego mieliśmy pacjenta, hydrothorax miał jeszcze itd., no ale covid wirus rozpoznany u 071 na czwartym miejscu, ale jak kliknąłem drukuj, to covid był na pierwszym miejscu. Tak było w tej pierwszej fali. Teraz wypisywałem niedawno pacjenta. Tak samo miał zakażenie układu moczowego. Był tam po dwóch dawkach i po prostu jakiś przewlekły spadek odporności może miał i to napisałem zakażenie układu moczowego i rozpoznany wirus. No to wyszło zakażenie układu moczowego, więc być może to skorygowano…

Radca prawny Izabela Stefańska-Nogal: Był zaszczepiony.

Dr Mariusz Błochowiak: Jednak jest zachęta finansowa dla szpitala, że jak będzie wpisany covid to są dodatkowe pieniądze.

Dr Piotr Wojciechowski: No nie zachęta, tylko my musimy przeżyć. Ja do tego szpitala jeżdżę już 5 lat i chcę jeździć do końca życia. Chcę, żeby ten szpital istniał.

Radca prawny Izabela Stefańska-Nogal: Czyli to jest coś więcej niż zachęta.

Dr Piotr Wojciechowski: Jestem zainteresowany, żeby w nim mieć pracę. Czyli tak samo się cieszę, jak przychodzą pacjenci do operacji. Tak samo się cieszę, jak mam łóżka zajęte, no bo wtedy pracuję i zarabiam.

Adwokat Anna Rykowska: To jest zwrot kosztów po prostu.

Dr Piotr Wojciechowski: Szpital ma płacone tzw. osobodzień, inaczej za łóżka izolatoryjne, inaczej za zwykłe, inaczej za respiratorowe.

Dr Mariusz Błochowiak: No dobrze, rozumiem, tylko że ceną za to są kompletnie sfałszowane statystyki.

Dr Piotr Wojciechowski: Tak. Mało tego, ceną za to jest masowe wymazywanie… ta fala, w ogóle nie było fali teraz, tej czwartej, przynajmniej w naszym szpitalu. Dwa tygodnie były zwiększonej liczbie zachorowań. Natomiast później było masowe wymazywanie różnych domów opieki społecznej, ZOLi, itd. No i tam zawsze się kogoś znajdzie, który ma dodatni, zwłaszcza po szczepieniu. No i oni mają dodatni, trafiają na dwa tygodnie, a my musimy mieć tych pacjentów, no bo jak nie będą szpitalowi płacić przez miesiąc, no to zamkniemy szpital.

Dr Mariusz Błochowiak: Czyli właściwie to jest…

Dr Piotr Wojciechowski: Chciał, nie chciał no. A tym bardziej, że mi przywieźli pacjenta z covidem, mam obowiązek go tutaj przyjąć, bo nie mogą go tam trzymać, bo wtedy by musieli cały oddział przerzucić do nas.

Dr Mariusz Błochowiak: A czy to jest pacjent z covidem, tzn. że on już wcześniej gdzieś miał zrobiony test, tak?

Tak. Mówię, w takich ZOL-ach, w różnych domach pomocy społecznej, itd., tam, gdzie leżą przewlekle chorzy łóżkowy tacy, którzy już są…

Radca prawny Izabela Stefańska-Nogal: Paliatywni.

Dr Piotr Wojciechowski: Może nawet nie, ale obłożnie chorzy, którzy tam po udarze, np. rodzina się nim nie opiekują, trafia do ZOLu np., czyli zakładu opieki leczniczej, no i tam po prostu personel się nimi opiekuje. A rodzina może pracować, żyć jeszcze jakoś tam…

Dr Mariusz Błochowiak: No dobrze, to jeśli do was, bo jesteście oddziałem covidowym, do was trafiają tylko osoby z pozytywnym testem, jak bywa z definicji, no to właściwie jaki jest sens, żeby ich jeszcze raz wymazywać i…

Dr Piotr Wojciechowski: My już nie wymazujemy pacjenta, teraz już nie, bo to tylko było w pierwszej fali, ale już od stycznia zeszłego roku wprowadzono tak zwane testy antygenowe, które robiło pogotowie, i wyszło zarządzenie, że test antygenowy jest ważniejszy niż PCR i nie trzeba go weryfikować.

Dr Mariusz Błochowiak: Czyli test antygenowy, który jest gorszej jakości.

Dr Piotr Wojciechowski: To, co ratownik zeznawał, taki tam…jestem ratownikiem, (…) Że można napluć tam, wodą, zalać ją…

Dr Mariusz Błochowiak: Ale to jest jedna sprawa, ale był jakiś dokument, przypominam sobie, w którym było napisane, że test antygenowy trzeba potwierdzać testem PCR.

Dr Piotr Wojciechowski: Nie, właśnie nie trzeba.

Radca prawny Katarzyna Tarnawa-Gwóźdź: Dla wyników z diagnostyki.

Dr Mariusz Błochowiak: Ale kiedyś tak było, w jakimś dokumencie tak było napisane

Dr Piotr Wojciechowski: Tak, tak, możliwe. Przepraszam.

Dr Mariusz Błochowiak: Tak, chodzi o to, że test antygenowy chyba nadaje się tylko w ogóle do śmieci.

Dr Piotr Wojciechowski:Tak. Ja kiedyś właśnie potwierdziłem i przyszła sympatyczna pielęgniarka epidemiologiczna i mówi, że nie trzeba, bo właśnie test jest już wiążący, antygenowy.

Radca prawny Katarzyna Tarnawa-Gwóźdź: Bo rozporządzenie tak powiedziało.

Dr Piotr Wojciechowski: PCR jest drogi, więc… Naprawdę, takie szpitale, to nawet nie zdajecie sobie państwo, jak są oszukiwane przez system.

Adwokat Joanna Kapczyńska: A czy spotkał się pan z taką sytuacją, że osoba, która trafiła do państwa, albo słyszał pan z innych oddziałów covidowych, trafia do państwa ktoś, kto ma dodatni test PCR, ale nie rozwija żadnych objawów choroby, natomiast cierpi na tym zdrowotnie, umiera z powodów innych albo w jakiś inny sposób pogarsza mu się stan zdrowia gwałtownie, bo np. jest nie na tym oddziale, na którym się powinien znaleźć. Jak dużo było takich przypadków?

Dr Piotr Wojciechowski: Myślę, że ze dwa może. Bo my też się znamy na innych chorobach.

Adwokat Joanna Kapczyńska: Rozumiem.

Dr Piotr Wojciechowski: Po prostu wiemy, że ma dodatni test i ma jakąś tam chorobę.

Adwokat Joanna Kapczyńska: czyli po prostu miał szczęście, że do państwa

Dr Piotr Wojciechowski: Tak jak mówię, migotanie przedsionków, czy urosepsy, mieliśmy kilka takich przypadków też, zakażeń układu moczowego, jak się cewnik (…), bo to starsi ludzie, musimy jeszcze wziąć pod uwagę najważniejszą rzecz, przepraszam za słowo, materiał ludzki. Polski emeryt z głodową emeryturą, który leczy się lub nie, bo on ma do wyboru albo węgiel kupi na zimę, albo lekarstwa sobie kupi na miesiąc, więc oni nie biorą leków czasami. Oni specjalnie nie biorą, są takie przypadki, że specjalnie nie biorą leków, żeby trafić do szpitala…

Radca prawny Izabela Stefańska-Nogal: Żeby ich poleczono

Dr Piotr Wojciechowski: …Żeby ich poleczono, bo zaoszczędzą. To jest po prostu nie do wiary. Ci ludzie nie dbają o siebie, nie stosują żadnej profilaktyki, siedzą i patrzą w telewizor, nie wychodzą z domu

Radca prawny Izabela Stefańska-Nogal: Teraz jeszcze, są bardziej przestraszeni, to tym bardziej nie będą wychodzić.

Dr Piotr Wojciechowski: A jeszcze dodajmy strach, który naprawdę jest istotą, i chodzenie w tej masce, zatruwanie się dwutlenkiem węgla i własnymi wydzielinami

Dr n. med. Piotr Witczak: Wcześniej Pan powiedział jedną rzecz, na którą zwróciłem uwagę, że mówiąc o tym masowym testowaniu, że ten pozytywny test wychodził w szczególności wśród osób zaszczepionych, czyli to z Pana obserwacji wynika, że osoby, które są zaszczepione, z większą częstotliwością, są wymazywane na plus?

Dr Piotr Wojciechowski: Czy z większą częstotliwością, nie wiem, ale trafiła do nas większość ludzi, większość pacjentów hospitalizowanych to byli ludzie zaszczepieni, więc wychodził im test częściej pozytywny niż…, a nie mieli żadnych objawów covida,

Radca prawny Izabela Stefańska-Nogal: nie mieli ciężkiego przebiegu, tak?

Dr Piotr Wojciechowski: To znaczy ciężkiego – to był tylko jeden, o którym mówiłem, ten po tej drugiej dawce, a reszta to miała inne choroby w ogóle. Może tam, już nie pamiętam, ale raczej covidowe to nie.

Dr Mariusz Błochowiak: Tak, bo do tego szpitala zawsze wszystkie osoby, które są przywożone, mają już wcześniej, muszą mieć pozytywny, no bo inaczej…

Dr Piotr Wojciechowski: Już teraz przyjeżdżają, bo teraz im się robi test antygenowy

Dr Mariusz Błochowiak: No tak, ale wtedy (…)

Dr Piotr Wojciechowski: Antygenowy może być pozytywny, bo oni mają ciągłą chorobę wszczepioną, czyli ciągle jakieś antygeny u nich powstają.

Dr n. med. Piotr Witczak: Monitorował pan czas od szczepienia, kiedy pacjenci trafili zaszczepieni z jakimś problemem zdrowotnym, wymazanie oczywiście dodatnio.

Dr Piotr Wojciechowski: Nie, nie zauważyłem żadnych korelacji. Jest różnie, czas jest różny.

Dr n. med. Piotr Witczak: Jaka jest pula osób, z Pana obserwacji, właśnie w tym przedziale czasowym, który jest uznawany za osoby zaszczepione, czyli po pierwszej dawce do 14 dni…

Dr Piotr Wojciechowski: Nie zwróciło to mojej uwagi. Zawsze sprawdzam, kiedy było.

Dr n. med. Piotr Witczak: W badaniach naukowych jest, to jest kilka źródeł pewnych, że dochodzi do immunosupresji po szczepieniach w ciągu tych kilku dni, do tygodnia, do ośmiu dni. I tutaj spadek odporności i jest ryzyko, że jak ktoś jest zakażony i otrzyma szczepienie, odporność spadła i dochodzi do rozwoju. Może być to na przykład SARS-CoV-2, a także innym patogenami. I to jest jedna rzecz, dlaczego jest taka rozbieżność między danymi, które np. przedstawia nam pan doktor Sobolewski, który wskazuje ewidentnie, że większy odsetek wśród diagnoz Covid-19 stanowią osoby właśnie zaszczepione, a z tą narracją, którą mamy, że to właściwie hamuje troszkę transmisję, mimo wszystko, że te osoby, które są zaszczepione mniej transmitują. Przynajmniej taka narracja jest. To może wynikać z tego, że jest ta immunosupresja po szczepieniu, jest większe ryzyko zachorowania, i to, co pan doktor powiedział, że po prostu nie było jakichś tam powikłań po szczepieniu, częściej te osoby trafiają do szpitala i są po prostu po szczepieniu dodatnie po przeprowadzeniu testu.

Dr Piotr Wojciechowski: Tak wygląda. To jest test antygenowy już. To już nie jest PCR. One mają inne (…) A u nich toczy się proces zapalny do końca życia. Przynajmniej ja tak rozumiem działanie tej szczepionki, że jeżeli szczepić może każdy w każdym miejscu, tak słuchajcie, zróbcie u otyłej starszej pani zastrzyk domięśniowo bez USG – no niewykonalne. Niewykonalne! A jeszcze niech to zrobi farmaceuta, który się nigdy nie szkolił. Szczepią bez aspiracji.

Dr Mariusz Błochowiak: A to podobno jest powszechne.

Dr Piotr Wojciechowski: To jest powszechne w Polsce, bez aspiracji. Czyli można podać dożylnie!

Adwokat Joanna Kapczyńska: Ale to jest nawet w zaleceniu.

Dr n. med. Piotr Witczak: Ministerstwo się wycofało z tego zalecenia.

Dr Piotr Wojciechowski: Nie, to musi być podane domięśniowo. Taka była koncepcja

Adwokat Joanna Kapczyńska: Ale początkowo przynajmniej była taka informacja, że ma być to szczepienie bez aspiracji.

Adwokat Anna Rykowska: Ale to jest niezgodne, zawsze była aspiracja domięśniowo. Nie ma wyjątków.

Dr n. med. Piotr Witczak: Nie wiem czy cała Skandynawia, czy tylko w Norwegii, czy innym…

Dr Mariusz Błochowiak: W Danii chyba.

Dr n. med. Piotr Witczak: Albo w Danii, nie wycofali się mimo tego, że były obawy, że nie jest to konieczne, to jednak woleli powiedzieć, że będą aspirować, bo sami to zweryfikowali.

Dr Piotr Wojciechowski: Musi być aspiracja! Nie ma takiej możliwości.

Dr Mariusz Błochowiak: Podobno lekarze nie są przeszkoleni, żeby to robić, czy jak to robić.

Dr Piotr Wojciechowski: A lekarze nie szczepią.

Dr Mariusz Błochowiak: Aha,  no tak!

Radca prawny Izabela Stefańska-Nogal: Farmaceuci.

Radca Prawny Joanna Botiuk: Pielęgniarki.

Dr Mariusz Błochowiak: Ale pielęgniarki są przeszkolone, czy nie?

Adwokat Anna Rykowska: Są, teoretycznie są.

Dr Piotr Wojciechowski: To znaczy pielęgniarka jest w swojej szkole pielęgniarskiej przeszkolona, że zawsze wymagana jest aspiracja po prostu. To jest kanon.

Dr Mariusz Błochowiak: Aha!. Jest, ale jest to stosowane? Nie jest…

Dr Piotr Wojciechowski: Nie wiem. Powinno być.

Dr n. med. Piotr Witczak: Tak masowo jeszcze (…).

Dr Piotr Wojciechowski: Ale z tego, co widziałem w telewizji, to nie jest.

Dr Mariusz Błochowiak: Ale jeszcze wrócę do tego przetrwania tych szpitali. Czy to przetrwanie tych szpitali? To tylko tyczy się tych małych szpitali czy wszystkich szpitali?

Dr Piotr Wojciechowski: Wszystkich! Zwróćcie państwo uwagę, my jesteśmy małym szpitalem, spółką prywatną. To jest też bardzo ciekawy, taki ekonomiczny kazus i my sami się utrzymujemy

Dr Mariusz Błochowiak: Co to znaczy: sami się utrzymujemy?

Dr Piotr Wojciechowski: My musimy na siebie zarobić, czyli musimy tyle naoperować, tylu ludzi przyjąć, żeby się zbilansować. I koniec.

Dr Mariusz Błochowiak: A państwowy szpital, nazwijmy to, jak funkcjonuje?

Dr Piotr Wojciechowski: Tak samo. Mało tego, jest jeszcze jedno takie fatalne zarządzenie, że jednostka medyczna jest organizacją non-profit, czyli my nie możemy sobie dorobić, żeby np. mieć jakąś kasę. Jak latem rolnicy nie będą się np. operować, bo mają żniwa, tak, spada nam ilość pacjentów, to moglibyśmy sobie zimą więcej naoperować i wtedy latem też mieć urlopy. A tak, nie mamy urlopów latem, bo zawsze mamy tyle samo pracy. Nie ma takiego momentu, żeby u nas było inaczej, a jak jej nie wykonamy, to popadamy w długi. Teraz, jeżeli szpital państwowy dostanie dotację od wojewody z funduszy norweskich albo im umorzy minister, to nam nie umorzy, bo my jesteśmy spółką prywatną.

Dr Mariusz Błochowiak: Czyli szpitale żyją właściwie z tego, że mają chorych ludzi…

Dr Piotr Wojciechowski: Z procedur medycznych, z wykonywania procedur medycznych.

Dr Mariusz Błochowiak: Aha, czyli zależy im na tym…

Dr Piotr Wojciechowski: Niestety, monopolistą jest płatnik, który na każdym kroku ożyna nas, jak tylko można.

Dr Mariusz Błochowiak: No dobrze, ale chodzi o to, że jest płacone za chorych pacjentów. Czyli szpitalowi opłaca się mieć jak, najdłużej jak najwięcej chorych pacjentów.

Dr Piotr Wojciechowski: Jeżeli jest osobodzień, to tak. Chociaż zależy, ile ten pacjent kosztuje, bo np. pacjenci intensywnej terapii potrafią kosztować 100 tysięcy dziennie, a osobodzień jest 4 tysiące. Tak samo jest z operacjami. My robimy operacje karkołomne i pacjent leży trzy miesiące i dostaniemy za jedną procedurę i potem musimy nadrobić innymi procedurami tę stratę, zamiast wystosować do funduszu koszty i oni nam powinni to zwrócić.

Dr Mariusz Błochowiak: Czyli procedury są źle wycenione.

Dr Piotr Wojciechowski: Wszystko jest na głowie, jak to w socjalizmie.

Radca prawny Katarzyna Tarnawa-Gwóźdź: Poza covidowymi, chyba, bo już samo podłączenie pacjenta…

Dr Piotr Wojciechowski: Kto wymyślił płacenie z góry lekarzom POZ za usługę medyczną, której nie wykonują? Kto to mógł wymyślić oprócz Lenina?

Radca prawny Katarzyna Tarnawa-Gwóźdź: Ale chwileczkę. W przypadku akurat procedur covidowych, na przykładzie podłączenia pacjenta do respiratora, normalnie jest to stawka półtora tysiąca, podobno, a w przypadku osoby z covidem jest to 14,5 tysiąca.

Dr Piotr Wojciechowski: Tego nie wiem, bo ja w tym nie siedzę. Być może tak jest. Jedno tylko zwrócę, przepraszam, uwagę, nigdy nie podłączamy pacjenta do respiratora, bo on jest podmiotem naszych działań, tylko respirator pacjentowi. Ale to ja jestem taki wyczulony na to. Być może tak jest. Wynika to z tego, że procedury stosowane przy takim pacjencie wymagają ogromnej ilości prześcieradeł, środków dezynfekcji itd., niewspółmiernej do tego, co robimy przy pacjentach tak normalnie. Być może z tego, a być może z tego, że ktoś tak wymyślił, po prostu. Tak wymyślił. Ale nie czerpiemy z tego. Nie chodzę z rurką i nie atakuję pacjentów, żeby szpital zarobił, bo po prostu nie pozwala mi na to etyka.

Radca prawny Izabela Stefańska-Nogal: No ale jak pan ocenia ryzyko tego, że pacjenci byli w sposób nieuzasadniony podłączani pochopnie, do respiratora?

Dr Piotr Wojciechowski: …Zawsze w sposób…, nigdy nie byli pochopnie. Po prostu, jeszcze raz zwrócę uwagę, pierwsze wytyczne były takie, żeby już przy saturacji takiej jak kiedyś, czyli pierwsze wytyczne dotyczyły naszych wytycznych, jakie znamy, tak?, żeby intubować pacjenta w miarę wcześnie, żeby nie doprowadzić do niedotlenieniowych powikłań wielonarządowych, do zespołu MOF (multiple organ failure) Chodzi o to, że u pacjentów starszych, którzy mają chorobę niedokrwienną, jakieś tam przebyte udary, jak ich przytrzymamy trochę dłużej w niedotlenieniu, to może dojść do zawału i innych powikłań spowodowanych niedotlenieniem, jakiejś tam kwasicy przewlekłej i tak dalej. Więc wyszliśmy z założenia, że jednak wiemy, że respirator daje nam czas na wyleczenie, bo on niczego nie leczy tak naprawdę, on tylko daje nam czas na wyleczenie. Tak jak to mój poprzednik, doktor Wołoszyn powiedział, wentylator w zasadzie. To jest wentylator. On tylko dostarcza tlen, a wydech już jest fazą bierną. To już samo się odbywa. No więc takie były wytyczne, ponieważ takie są ogólne wytyczne anestezjologii, że też lepiej zapobiegać niż leczyć. Potem się okazało, że otrzymaliśmy urządzenia High-Flow i dopiero urządzenia High-Flow, ale one przyszły bardzo późno i bardzo mało ich było. Ja miałem dwa takie urządzenia, to było za mało o dwa. Oprócz tego, żeby takie urządzenie działało, musi być specjalne gniazdo dla tego urządzenia, a też miałem tylko dwa i to były te same dwa gniazda, które były do respiratorów. Więc to są problemy makabryczne po prostu.

Dr Mariusz Błochowiak: Jeszcze mam pytanie o to (…) szpitali, bo jakby się wpisywali tego covidu, to też byście dostali

Dr Piotr Wojciechowski: Ale nie możemy nie wpisać, ponieważ uwięziliśmy człowieka wbrew jego woli na 14 dni. Nie mogę tego nie wpisać, bo on mnie zaskarży: „Panie, co pan tu! Miałem zakażenie cewki moczowej, a pan mnie tu na 14 dni zamknął w izolatorium zakaźnym?”

Radca prawny Katarzyna Tarnawa-Gwóźdź: A czy można, tak jak w innych sytuacjach, wyjść na własne żądanie ze szpitala w przypadku covidu?

Dr Piotr Wojciechowski: Opowiem państwu taki przykład. Dziewczyna trzydziestoparoletnia pojechała do szpitala w Grudziądzu, miała jakieś objawy nieżytu żołądkowego, podejrzenia choroby wrzodowej. Oni to wykluczyli, ale oczywiście na dzień dobry jej wsadzili ten patyk, stwierdzając tę straszną chorobę i po zdiagnozowaniu jej skierowali do nas, no bo była lekko chora ze szpitala specjalistycznego do nas i myśmy ją przyjęli. Trzy godziny później przyjąłem pacjentkę z ciężkim covidem, z niewydolnością oddechową, ona to zobaczyła, to się tak przeraziła, że chciała uciekać. No więc przeniosłem ją na inną salę, ale ona mówi nie, bo ona się boi, że się zarazi w toalecie, że personel przyniesie, bo to ten sam personel obsługuje.  To co robić? Ja mówię, wie pani co, zadzwońmy do sanepidu. I zadzwoniliśmy do sanepidu. Powiedziałem, jaka jest sprawa i mądra urzędniczka przeniosła jej kwarantannę, bo ja już miałem ją przebadaną, miałem wszystkie badania, wiedziałem, że to żaden covid. I po prostu poszła do domu na kwarantannę, tata po nią przyjechał. No więc taki przypadek mieliśmy. Ale większość ludzi starszych nawet nie wiedzą, że mają takie prawa i oni tolerują to i w tym strachu tam siedzą.

Radca prawny Izabela Stefańska-Nogal: Gdyby nie ta urzędniczka z sanepidu to by jej Pan nie wypisał?

Dr Mariusz Błochowiak: Ale to co, ona by nie mogła sobie po prostu…?

Adwokat Anna Rykowska: Wyjść na żądanie

Dr Piotr Wojciechowski: No nie, bo ja nie mogę jej wypuścić.

Dr Mariusz Błochowiak: Ale to co, za kratkami jest? To jest zakluczone?

Dr Piotr Wojciechowski: Zrozumcie państwo, potencjalnie jest rezerwuarem wirusa śmiertelnej choroby.  Nie mogę jej wypuścić.

Radca prawny Paweł Nogal: Formalnie.

Dr Piotr Wojciechowski: Formalnie.

Dr Mariusz Błochowiak: Czyli co? Czyli tutaj te przepisy, rozumiem, że…

Radca prawny Katarzyna Tarnawa-Gwóźdź: Nie, to jest nielegalne wszystko. Absolutnie! Tylko nikt o tym nie wie.

Dr Piotr Wojciechowski: To jest tak samo jak opinia profesorów, że musimy wprowadzić kary finansowe dla tych, co nie chcą się szczepić, ponieważ jest już udowodnione.

Adwokat Joanna Kapczyńska: Ale co to znaczy, że pan by jej nie wypuścił? Nie dałby jej pan wypisu? Czy po prostu ona by nie dała rady fizycznie stamtąd wyjść?

Dr Piotr Wojciechowski: Fizycznie jest o tyle trudno, że szpital jest zamykany na klucz.

Adwokat Anna Rykowska: Ale ona może wyjść na własne żądanie.

Dr Piotr Wojciechowski: Nie może wyjść z chorobą zakaźną.

Radca prawny Izabela Stefańska-Nogal: Oczywiście, że może.

Radca prawny Joanna Botiuk: Ale potencjalnie, hipotetycznie jakby wyszła?

Dr Piotr Wojciechowski: Ale hipotetycznie, gdyby choroba była zakaźna i śmiertelna, to gwarantuję państwu, że pierwsi byśmy strzelali do tych ludzi osadzonych w obozach z kwarantanną, którzy chcieliby z nich uciec. Zwróćcie uwagę, że przepisy kwarantannowe ogólnie mają sens. Mamy tutaj do czynienia tylko z pseudo pandemią. Natomiast…

Radca prawny Katarzyna Tarnawa-Gwóźdź: Do szczególnie, do wysoce zaraźliwych i szczególnie niebezpiecznych, do których covid absolutnie nie należy, bo nawet nie jest chorobą wpisaną. na listę chorób zakaźnych.

Dr Piotr Wojciechowski: My o tym wiemy, a oni wiedzą, że my nie mamy racji. Oni wiedzą to.

Radca prawny Katarzyna Tarnawa-Gwóźdź: My wiemy, że oni nie mają racji.

Adwokat Anna Rykowska: Oni wiedzą, że my mamy rację, tylko, że…

Adwokat Joanna Kapczyńska: I jeszcze raz wracając do mojego pytania, czy na oddziale, ogólnie rzecz biorąc te osoby, które już się tam dostaną, a nie uzgodnią sobie z sanepidem, że mogą wyjść, to fizycznie, to też jest dla nich ograniczone, bo są zamknięci.

Dr Piotr Wojciechowski: No, normalnie są uwięzieni.

Radca prawny Joanna Botiuk: Tak jak w domu.

Dr Piotr Wojciechowski: No i staramy się ich wypuszczać pierwszego dnia, kiedy można.

Adwokat Joanna Kapczyńska: A jeszcze nie daje mi jedna rzecz spokoju.

Dr Piotr Wojciechowski: A poza tym, proszę państwa, jeżeli oni już weszli na ten oddział i potem mieli kontakt z zakażonym, który umarł, a jeżeli to jest rzeczywiście wirus. To są takie dylematy.

Adwokat Anna Rykowska: Ale ten wirus nie jest taki zaraźliwy, skoro pan doktor jest zdrowy.

Dr Piotr Wojciechowski: Dobrze. Jeżeli on teraz…, położyłem mu na sali, bo nie miałem innej możliwości, nowego, ciężko chorego, to muszę go poobserwować, tak, czy nie zakaził się. No, niestety, to jest logika. To już nawet…

Radca prawny Paweł Nogal: Wadliwa matryca prawna nałożona na… (…)

Dr Piotr Wojciechowski: Tak. Dokładnie. Ale nie wadliwa, bo jeśli chodzi, proszę państwa, jeśli chodzi o przepisy sanepidu, to one nie są głupie, tylko że wykorzystano je po prostu do…

Adwokat Anna Rykowska: Nie do tej choroby. Nadużyto perfidnie przepisy tej ustawy, przepisy tej ustawy.

Adwokat Joanna Kapczyńska: Ja jeszcze chciałam dopytać, bo mi nie daje spokoju. Pan mówił, że wcześniej była taka procedura, że jak pan wypisywał akt zgonu i kartę zgonu, to zawsze wychodził ten covid na pierwszym miejscu

Dr Piotr Wojciechowski: Jako choroba zakaźna.

Adwokat Joanna Kapczyńska: A ostatnio pan zauważył, że urosepsę Pan wpisał…

Dr Piotr Wojciechowski: Nie urosepsę. To było lekkie zakażenie.

Adwokat Joanna Kapczyńska: Ale to było też w karcie zgonu?

Dr Piotr Wojciechowski: Nie. W wypisie. Do domu pacjent wyszedł.

Adwokat Joanna Kapczyńska: Rozumiem. Czyli w wypisie już się to nie pojawiło?

Dr Piotr Wojciechowski: Nie, to nie ma znaczenia, czy to jest wypis zgonu, albo… Wypis, to wypis.

Adwokat Joanna Kapczyńska: Rozumiem. W zapisie, czy ten covid tam był,  tylko na niższym miejscu, czy..?

Dr Piotr Wojciechowski: Nie wiem, czy zlikwidowano ten mechanizm, bo ten mechanizm dotyczy chorób zakaźnych zawsze na całym świecie. Jeżeli ktoś umrze na chorobę zakaźną, to ona zawsze wskoczy na pierwsze miejsce. Po prostu taka jest zasada.

Adwokat Joanna Kapczyńska: Bo zastanawiam się, bo tutaj pan mówił, że to dotyczyło osoby zaszczepionej. Czy w jakiś inny sposób to jest teraz ewidencjonowane…

Dr Piotr Wojciechowski: No właśnie zauważyłem, że mi nie wskoczył i tyle.

Adwokat Joanna Kapczyńska: …jeżeli ktoś jest wypisywany jako zaszczepiony i jako nie zaszczepiony? Czy, innymi słowy, osoby zaszczepione wychodzą z wypisem, że miały covid na równi z osobami niezaszczepionymi?

Dr Piotr Wojciechowski: Tak.

Dr Mariusz Błochowiak: Czy jeszcze jakieś pytania? Czyli rozumiem, że tak jak robi tutaj pański szpital, tak robi pewnie większość szpitali?

Dr Piotr Wojciechowski: Wszyscy muszą tak robić.

Dr Mariusz Błochowiak: …wszystkie tak robią, czyli można powiedzieć, że…

Dr Piotr Wojciechowski: Nikt tego nie robi dla pieniędzy, tylko po prostu, żeby przetrwać, żeby móc do tego szpitala chodzić, bo szpital w Grudziądzu ma, nie wiem, 15 mln długu.

Tak, ale duże szpitale np. w Warszawie czy Krakowie, czy Poznaniu wcześniej, jak nie było covidu, czyli dodatków, no to też przetrwał na podstawie leczenia zwykłych chorób, nazwijmy to. No to nie musiałby teoretycznie chyba dopisywać tego covidu i też by przetrwał.

A to ni wiem, to może oni tak nie robią, ale generalnie jesteśmy zobligowani do przyjęcia każdego z pozytywnym wynikiem testu, bo on może być potencjalnym źródłem zakażenia.

Dr Mariusz Błochowiak: Czyli na pewno oddziały covidowe generują strasznie zafałszowane statystyki.

Dr Piotr Wojciechowski: To lepiej nie mówić.

Dr Mariusz Błochowiak: Tym akcentem, wydaje mi się i konkluzją możemy zakończyć dzisiejsze spotkanie. Dziękuję państwu, zachęcam do wspierania komisji śledczej, bo nie dostajemy żadnych dotacji z rządu. I zapraszam za dwa tygodnie, informacje znajdą się na naszej stronie internetowej. Dziękuję Panu Doktorowi za przyjęcie zaproszenia i za tak szczerą wypowiedź, bo to wymaga dużej odwagi.

Radca prawny Izabela Stefańska-Nogal: Dziękujemy.

Dr Piotr Wojciechowski: Dziękuję serdecznie Państwu

Radca prawny Izabela Stefańska-Nogal: Do widzenia.