lis 16, 2022 | dr Mariusz Błochowiak

Przesłuchiwana: Agnieszka Pawlik-Regulska

Oryginalne nagranie video: https://ordomedicus.org/xviii-posiedzenie-komisji-sledczej-ds-pandemii/

Dr Mariusz Błochowiak: Dzień dobry Państwu. Witam serdecznie na osiemnastym już posiedzeniu komisji śledczej, ostatnim, przynajmniej, jeśli chodzi o ten okres do wakacji. Bardzo serdecznie witam naszego gościa – Panią Agnieszkę Pawlik-Regulską. Dzień dobry.

Agnieszka Pawlik-Regulska: Dzień dobry.

Dr Mariusz Błochowiak: Dziękuję bardzo za przyjęcie zaproszenia. Zanim Panią przedstawię podam jeszcze kilka informacji. Proszę Państwa, komisja jest apolityczna, społeczna, oddolna i ma na celu wyjaśnienie wszelkich kwestii związanych z tak zwaną pandemią Covid-19 i służy ona temu, żeby prawnicy zdobyli wiedzę od osób tzw. biegłych, tych, którzy mają coś do powiedzenia merytorycznego w różnych obszarach. Ta wiedza później służy prawnikom w sądach. No i drugi cel to jest taki, żeby właśnie edukować społeczeństwo, żeby świadomość rosła, żeby zminimalizować powtórzenie takiej sytuacji, ryzyko takiej sytuacji  w przyszłości. Jeśli ktoś chciałby być przesłuchany i ma coś interesującego, wartościowego do powiedzenia, to proszę o kontakt na adres komisja@ordomedicus.org. Jest też możliwość przesłuchania poza kamerami w trybie niejawnym. Zachęcam też do wspierania naszej komisji. Jest to komisja Fundacji Ordomedicus. Darowizny można odliczać od podatku. Nie dostajemy żadnych grantów państwowych, żeby być niezależnymi, dlatego prośba o takie wsparcie. Wszystkie nagrania są na naszej stronie ordomedicus – wszystkie nagrania tych posiedzeń. Tam będzie je można zawsze obejrzeć i odtworzyć. Jako fundacja też wydaliśmy do tej pory trzy książki: doktora Wodarga, profesora Bhakdi’ego no i też pochwalę się, wyszedł w ramach fundacji piąty tom „Fałszywej pandemii” nie powiem, że mojego autorstwa, bo opracowany przeze mnie, no ale polecam. Myślę, że to już ostatnia moja książka i w tej książce jest dostęp do bardzo ciekawego filmu dotyczącego WHO „Czy ufać WHO?”. Film został nakręcony w 2018 roku, także jeszcze przed tzw. pandemią i dotyczy działalności całej, całego WHO, nie tylko w kwestii, w kwestii tej czy innej pandemii. Film nagrywany przez wiele lat. Zachęcam też Państwa do zapisywania się na nasz newsletter, ze względu na to, żebyśmy mogli mieć niezależną komunikację. Te wszystkie nagrania, które są… wszystkie nagrania z posiedzeń są na naszych profilach też na Facebooku i na Twitterze. No i tak, jak powiedziałem wcześniej, też na stronie internetowej, po fakcie będą tam już zamieszczone. Dobrze, to teraz poproszę jeszcze o krótkie przedstawienie się członków komisji i za chwilę przedstawię naszą Panią tutaj zaproszoną.

Dr n. med. Piotr Witczak: Dzień dobry Państwu. Nazywam się Piotr Witczak. Jestem z wykształcenia biologiem medycznym specjalność immunologia. Przez sześć lat, prawie sześć lat pracowałem jako analityk technologii medycznych w Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji w Ministerstwie Zdrowia. Dziękuję.

Mec. Stanisław Zapotoczny: Witam Państwa. Adwokat Stanisław Zapotoczny z Wrocławia.

Mec. Maja Gidian: Dzień dobry. Adwokat Maja Gidian ze [? 07:34] Stowarzyszenia Prawników Głos Wolności.

Dr Mariusz Błochowiak: A ja nazywam się Mariusz Błochowiak. Jestem prezesem Fundacji Ordomedicus. Z wykształcenia fizyk. Może tyle. Przejdę już do naszej tutaj pani zaproszonej. Pani Agnieszka Pawlik-Regulska jest nauczycielką z dwudziestoletnim stażem, pracującą w warszawskich szkołach, polonistką i germanistką, prezesem Stowarzyszenia Nauczycieli Pracowników Oświaty „Nauczyciele dla Wolności”. Redaktor i tłumacz współpracujący z kilkoma wydawnictwami. Poza tym wokalistka. W latach 2013 … w latach 2013-2021 przygotowała i prowadziła… poprowadziła ponad 30 koncertów pieśni patriotycznych. Jest prawnuczką rotmistrza I Pułku Ułanów Krechowieckich Włodzimierza Sobieszczańskiego, wnuczką oficera kedywu AK, powstańca warszawskiego podporucznika Mikołaja Krzysztofa Sobieszczańskiego, pseudonim Kolumb. Jest rekonstruktorem w latach 2012 do 2016 była członkiem grupy historycznej „Niepodległość”. Jeszcze raz bardzo serdecznie witam i oddaję Pani głos.

Agnieszka Pawlik-Regulska: Witam Państwa bardzo serdecznie. Kiedy słuchałam, jak czytał Pan to, co ja sama o sobie stworzyłam, tak sobie pomyślałam, że no ja nie bez powodu, nie po to, żeby  się chwalić podaję tą swoją historię rodzinną, ale myślę, że to mnie jakoś mocno zobowiązuje i cieszę się, że mogę jakby również walczyć, o tak powiem, tak, że jakoś się znalazłam po tej stronie barykady. Dzisiejszą prezentację i moje wystąpienie zatytułowałam przygotowując je: „Polska oświata w czasach zarazy”. Znana z tego jestem, jestem polonistą, znana książka „Miłość w czasach zarazy”, więc ja to trochę przetransponowałam. Oświata – to słowo kojarzy mi się ze światłem, prawda, z jakimś światłem jednak, które powinno ludzi prowadzić do co najmniej triady tej apollińskiej, do pięknych, do pięknych, mądrych i dobrych rzeczy. No i mamy ten czas zarazy. Ewidentnie nie chodzi mi tutaj wcale o covida, tylko o zarazę wszelkiego innego rodzaju, bo widzimy to też w systemie edukacji w szkołach, jak bardzo ten okres dwóch lat pandemii wpłynął na sposób myślenia i postrzegania świata, nie tylko przez młodych ludzi, ale też przez nauczycieli, przez wszystkich tych którzy, którzy uczestniczyli w tym procederze. I dlatego taki tytuł. Proszę Państwa, ja zaplanowałam to wystąpienie w następujący sposób.

Najpierw przedstawię krótko Stowarzyszenie i później  podzieliłam to na takie trzy etapy, bo wydaje mi się, że jeżeli chodzi o naukę, o edukację to możemy powiedzieć o takich trzech etapach. Pierwszy etap to jest od marca 2020 roku do czerwca 2020 roku, czyli powiedzmy ten letni semestr, początek pandemii. Tutaj troszkę powiem o aktach prawnych, o sposobach prowadzenia zajęć na początku, o wnioskach z kontroli NIK-u, o efektach dydaktycznych. Później jest ten drugi etap, od września 2020 do czerwca 2021, czyli jakby kolejny rok, kiedy to już było może bardziej usystematyzowane i tutaj opowiem o długości tego nauczania zdalnego, o skutkach, a także o kwestii masek

i w tym ostatnim etapie, gdzie znajdujemy się obecnie, to jest ten rok szkolny 2021-2022. Tutaj odniosę się do kwestii szczepień, do aktów segregacji i dyskryminacji, do kwarantanny z kontaktu, do spraw dyscyplinarnych nauczycieli, do stanowiska związków zawodowych. Więc taka… taki jest zakres dzisiejszego mojego wystąpienia.

My jako Stowarzyszenie Nauczycieli i Pracowników Oświaty, my nie mamy zbyt długiej historii tak naprawdę, bo grupa zaczęła się skrzykiwać pod koniec lipca 2021 roku. Na Facebooku Bogusia Cesarz, która jest członkiem zarządu założyła taką grupę „Nauczyciele nieszczypane”, potem zamieniła na „Nauczyciele dla Wolności”. I tam około, no nawet ze 2000 osób się nagle pojawiło, ale nie ma ich w stowarzyszeniu. Równocześnie druga nasza koleżanka, też członkini zarządu obecnie, Aleksandra Orlicka, miała jakiś kontakt z Justyną Sochą i w tej rozmowie Justyna zaproponowała, żeby może właśnie  jakieś stowarzyszenie powołać nauczycieli, skoro jest już trochę takich osób, które się obudziły w tym środowisku. I faktycznie w sierpniu 2021 roku odbyło się  kilka spotkań online, na których  było około sześćdziesięciu osób  i jakieś jedno spotkanie w Warszawie z Justyną Sochą. No oczywiście tam mniej osób było w Warszawie.  No i ostatecznie spotkaliśmy się tak naprawdę po raz pierwszy 11 września 2021 roku na Marszu Wolności w Poznaniu i tam, no tak to można powiedzieć, zawiązanie tego naszego stowarzyszenia, oczywiście, później dosyć długo trwały prace nad statutem,

nad regulaminem, bo zdecydowaliśmy się na założenie stowarzyszenia zwykłego, więc jesteśmy stowarzyszeniem zwykłym. Tutaj pomogła nam bardzo mecenas Joanna Kapczyńska z „Głosu Wolności”.  Bardzo się nami zajęła. Zresztą ja się do „Głosu Wolności” dobijałam wtedy, żeby, żeby nam ktoś pomógł, bo jakoś nie mogliśmy z tym ruszyć. Władze stowarzyszenia zostały powołane 25 października 2021 roku. Ja jestem prezesem, wiceprezesem jest Jarosław Dąbrowski, członkowie zarządu: Bogusława Cesarz, Aleksandra Orlicka, Anna Stefańska. Przewodnicząca Komisji Rewizyjnej Justyna Gurgas-Barczyk, członkowie komisji rewizyjnej Izabela Korsza i Rajmund Kowalczyk. No i zostaliśmy wpisani ostatecznie do rejestru stowarzyszeń zwykłych w ratuszu  w Warszawie, pod numerem 809 dnia 18 listopada 2021. Od tego momentu mamy osobowość prawną. W tej chwili mamy 329 członków, w tym siedmiu członków wspierających.

No i jakie są nasze cele? Przede wszystkim no chcemy propagować ochronę wolności, wolności praw człowieka w odniesieniu i do naszej Konstytucji, prawda, szczególnie nauczycieli  i uczniów i rodziców, też naszych uczniów, i do wszelkich innych aktów prawnych, które tę wolność naszą chronią. Chcemy też krzewić wartości zdecydowanie patriotyczne, takie związane z podstawowymi wartościami, również … ja sobie tu powiększę …. również, aha, no właśnie, związane z takim tradycyjnym modelem wychowania w rodzinie i społeczeństwie no i to, co jest, myślę, bardzo istotne, chcemy kształtować etos odważnego nauczyciela, bo to środowisko jest  bardzo specyficzne, rady pedagogiczne to jest taki ciekawy w ogóle obiekt, mógłby być zainteresowaniem niejednego socjologa, wszystko zawsze…, wszyscy się na wszystko zgadzają w większości, prawda, osób, które zabiorą głos jest niewiele, więc my chcemy kształtować… bo naprawdę w naszym stowarzyszeniu  są osoby odważne, są to osoby, które podjęły jakąś walkę, tak? Próbowały. Będę o tym mówić jeszcze, jakie są efekty tych prób walki o siebie, o swoją… poczucie własnej godności. No właśnie, więc chcemy krzewić ten etos odważnego nauczyciela i podnosić jakby go w środowisku, w społeczeństwie, ten autorytet zawodu nauczyciela, propagować, no i oczywiście też chcemy rozmawiać na tematy dotyczące różnych aspektów edukacji, co jest jakby no zrozumiałe, że też tego nie pomijamy.

Dr Mariusz Błochowiak: Dobrze, a jeśli chodzi o to środowisko nauczycielskie, tutaj próbowaliśmy na tych posiedzeniach zrozumieć i dojść do tego jak… jaka jest świadomość środowiska lekarskiego, co tam myśli na te różne tematy pandemiczne i okołopandemiczne. No, jakby Pani określiła środowisko nauczycielskie pod tym, pod tym kątem, w sensie, jakoś może procentowo jakieś szacunki, no jak można by scharakteryzować to środowisko właśnie nauczycielskie? I rozumiem, że tutaj mówimy o nauczycielach, czyli szkoły podstawowe plus średnie, tak?

Agnieszka Pawlik-Regulska: Szkoły podstawowe, średnie, placówki oświatowe, też przedszkola, zerówki już w zasadzie funkcjonują w systemie edukacji, prawda, to jest obowiązkowy ten moment. W zasadzie  możemy powiedzieć tylko o jednym takim czynniku, który mógłby to nam jakoś pokazać, a mianowicie ile… ilu nauczycieli się zaszczepiło, tak, bo to jakby oczywiście nie będzie miarodajne w 100 procentach, bo przyczyny przyjęcia tego preparatu na pewno są różne, no ale wiemy o tym, że zaszczepiło się  tam 60% tak, wszystkich  nauczycieli. Nie są to  duże liczby, w związku z czym ….

Dr Mariusz Błochowiak: To tak jak chyba, mniej więcej średnia krajowa, pięćdziesiąt parę?

Dr n. med. Piotr Witczak: Troszkę może wyżej, ale nie więcej, nie więcej …

Agnieszka Pawlik-Regulska: Tak, może troszkę więcej

Dr Mariusz Błochowiak:  Ale nie było przymusu szczepień?

Agnieszka Pawlik-Regulska: No miały zamiar być wprowadzone, przecież minister zdrowia cały czas sugerował, że to powinno być wprowadzone. Mało tego, proszę sobie wyobrazić, że w styczniu, zdaje się, zadzwoniła do mnie koleżanka, bardzo młoda nauczycielka jeszcze, mająca chyba umowę na czas określony, no z przerażeniem w głosie, ponieważ ona dostała i ja tą informację mam gdzieś w swoich archiwum, informację od pani dyrektor w styczniu, że ponieważ rząd postanowił, że będą obowiązkowe szczepienia nauczycieli, to bardzo proszę, żeby nauczyciele zapisywali się na szczepienia, bo ona będzie musiała tego wymagać. Proszę sobie wyobrazić. I to było, to była wiadomość wysłana przez dziennik elektroniczny, który jest dokumentem. Tak naprawdę, gdyby ktoś się uparł, to przecież jest to zdecydowanie wprowadzanie w błąd. Nie znam się na prawie, ale jakiś paragraf na to na pewno jest, więc, no może nieumyślnie, natomiast ja to nazywam prawem medialnym, prawem medialnym, tak? Po prostu w… huczały media o tym, że 3 grupy zawodowe, czyli lekarze, żołnierze i nauczyciele, będą poddawani przymusowi szczepień. Minister Czarnek i tutaj no trzeba to jasno powiedzieć, bardzo twardo stał na stanowisku, że nie jest to dobry pomysł, ponieważ miał świadomość, że będzie się to wiązało z utratą nauczycieli, bo jest jakaś grupa, która oczywiście w tym momencie się zaszczepi, ale jest również inna grupa, no trudno oszacować jaka, ale np. mogą to być emeryci. Nie wiem, czy państwo sobie zdają sprawę, że w tej chwili bardzo wielu emerytów jest w zawodzie nauczyciela, szczególnie w szkołach branżowych, w szkołach zawodowych to nie jest jakoś taki obszar, gdzie dużo młodych ludzi przybywa do pracy. No więc w tym momencie rozsypałby mu się zupełnie ten system edukacji, biorąc pod uwagę, że i tak brakuje nauczycieli, więc myślę, że on to zrobił, pan minister, no mając świadomość tego, że on musi mieć ludzi do pracy, nie, że to jest tego typu problem. No właśnie myśmy do pana ministra Przemysława Czarnka wystąpili z listem otwartym 12 listopada.

To było nasze pierwsze publiczne wystąpienie. Mieliśmy wtedy konferencję prasową. Tutaj widać między innymi mecenasa Pawła Nogala z „Głosu Wolności”. Był z nami Grzegorz Płaczek, była z nami Anna Pura z Polskiego Stowarzyszenia Niezależnych Lekarzy i Naukowców, która zresztą, jakiś czas później się dowiedziałam, i to wcale nie tak dawno, że nie uszło to uwadze izb lekarskich, że raczyła się wypowiedzieć, więc to no tak po prostu jest … Napisaliśmy wówczas list do pana ministra, w którym zacytowaliśmy takie akty segregacji, które zbieraliśmy i o których też będę mówić.

Dr Mariusz Błochowiak: Ale jeszcze wrócę do tej świadomości, no bo szczepienia to jest jakby jedna sprawa, ale nie wiem, jest Pani w stanie powiedzieć, jak jest w środowisku nauczycielskim, jeśli chodzi o krytyczne myślenie? Czy jakby nauczyciele, tak jako całość, to środowisko, to ogólnie jakby łyknęli tą propagandę czy jednak nie? Już tak mówię nawet pozakulisowo.

Agnieszka Pawlik-Regulska: Ja rozumiem. Znaczy oczywiście nie chcę występować w roli osoby, która no ma na ten temat jakieś dane, bo nie posiadam ich. Mogę powiedzieć tylko o swoim doświadczeniu i…

Dr Mariusz Błochowiak: No tak, o odczuciu

Agnieszka Pawlik-Regulska: … o doświadczeniu 329 osób, bo jakoś tam dzielimy się, prawda …

Dr Mariusz Błochowiak: No właśnie

Agnieszka Pawlik-Regulska: … rozmawiamy na ten temat i jesteśmy w szkołach zdecydowanie osamotnieni i jako jedyni wyrażamy swoje zdanie lub próbujemy walczyć  z tym systemem. Raczej jest to postawa  naszych koleżanek i kolegów mocno konformistyczna po prostu, tak? Wygodniej jest  ewentualnie coś w kuluarach  poszeptać, powiedzieć, nawet przyznać rację tej osobie, która publicznie  zada niewygodne pytanie, czy też powie, że no nie widzi powodów, dla których ma być wysłana na kwarantannę, nosić maskę, czy przyjąć jakiś preparat, ale wygodniej jest samemu w drogę dyrekcji nie wchodzić. I niestety no tutaj układy są bardzo takie bolące, bym powiedziała, gdyż no oczekiwałoby się od tego środowiska trochę innej postawy. No my mamy uczyć dzieci krytycznego myślenia, no i to jest takie trudne, tak, bo ja też jestem z tego  środowiska. Ja myślę, że też jest tak, co obserwuję, że są osoby, które no właśnie, no gdzieś myślą może podobnie, ale to jest takie niewygodne, żeby się wychylać z tym, bo jest natychmiast jakiś ostracyzm jest   się jednak troszeczkę z boku, prawda? Krzywo jakoś tam ktoś spojrzy, no ale trzeba jakoś tam w tej szkole jakoś funkcjonować i przeżyć.

Dr n. med. Piotr Witczak: Czyli to tak z tej wypowiedzi pani wynika, że jednak większość była raczej osób,  które miały tą postawę konformistyczną, niekoniecznie się zgadzały z tym systemem, który był wprowadzony, ale po prostu siedziały cicho, bo to jest jakaś informacja, to znaczy i większość była po prostu nie skora do buntu, a nie przekonana, że to jest słuszne, tak?

Agnieszka Pawlik-Regulska: Tak. I wrócę jednak tutaj do tych szczepień, no bo to pokazuje, prawda? Nie było przymusu, więc no osoby niektóre oczywiście z radością się zapisywały, ale jednak no nie wszystkie i to nie jest 95 procent naszych, prawda, nauczycieli w Polsce, co jakoś pokazuje pewien dystans do tych informacji, tak, przekazywanych przez media głównego nurtu, ale nauczycieli walczących, jawnie się jakby opowiadających przeciwko temu systemowi, jest garstka.

Dr Mariusz Błochowiak: No tak, ale nawet zakładając, że to jest 60%, czyli no trochę więcej niż średnia społeczeństwa, no to gdyby wychodzić z założenia, że środowisko lekarskie powinno być jakąś elitą…

Agnieszka Pawlik-Regulska: nauczycielskie

Dr Mariusz Błochowiak: … nazwijmy to, nauczycielskie, tak, nauczycielskie, jakąś elitą przynajmniej intelektualną, no to kiepsko to wygląda, bo wtedy ta liczba powinna być dużo mniejsza niż średnia społeczna.

Agnieszka Pawlik-Regulska: No ale .. no ale powinna byc większa

Mec. Stanisław Zapotoczny: No może jeszcze tylko doprecyzuję ..

Dr Mariusz Błochowiak: No dobrze …

Mec. Stanisław Zapotoczny:  … bo kwestia opierania się przeciwko czemuś albo nie, może wypływać z  różnych pobudek. Może wypływać z tego, że ktoś ma wiedzę i takie stanowisko zajmuje, a może wynikać  z faktu, że lubi się sprzeciwiać. Jest takim zawodowym protestującym. Pytanie, czy środowisko nauczycielskie, gdy idzie o kwestie całego tego procesu pandemicznego realizowanego przez reżim w Polsce, od początku miało tę wiedzę? Poszukiwało tej wiedzy? I na podstawie tej wiedzy budowało swoje krytyczne stanowisko czy też raczej wynikało to z jakiejś takiej przypadkowości?

Agnieszka Pawlik-Regulska: No nie byłabym skłonna uznać, że było to świadome poszukiwanie i krytyczny odbiór. Niestety nie. W zasadzie no to też potwierdzają nam no różne rozmowy, tak, gdzie traktowano pewne informacje podawane czy przez ministerstwo, czy wytyczne, tak, rekomendacje, czy w mediach, no, jako niepodważalne. Tak, znaczy jakby ja nie widzę w tym środowisku na skalę masową tak, tak, na skalę masową, tego czego ja jako polonista staram się uczyć, czyli krytycznego i wielostronnego,  tak, wieloaspektowego podchodzenia do, do przekazywanych treści.

Mec. Stanisław Zapotoczny: Tak, tak ja zresztą rozumiem. Każdą wiedzę i każde nauczanie, jeżeli się nie ma wiedzy, to można być co najwyżej krytykantem, natomiast jeżeli mam wiedzę, to mogę ją konfrontować z rzeczywistością i powiedzieć, co w tej rzeczywistości jest niezgodne z tą wiedzą.

Agnieszka Pawlik-Regulska: No problem zaczyna się w tym momencie, kiedy ta wiedza staje się trudna i niewygodna.

Adwokat Stanisław Zapotoczny: No bo mówimy o rzeczywistości prawnej, która przeczy rzeczywistości faktycznej, prawda? Epidemii nie ma, a jednak mamy przepisy, które terroryzują społeczeństwo.

Agnieszka Pawlik-Regulska: Ale trzeba, no bo powiedzieli, że trzeba, no bo przecież jest choroba, to jest niebezpieczne, ludzie umierają, ludzie umierają. To był argument w rozmowach.

Dr Mariusz Błochowiak: No dobrze, czyli reasumując, środowisko nauczycielskie jako całość no nie myśli krytycznie i dało się nabrać na tą propagandę w tym sensie, że uwierzyło w tą narrację, która była w oficjalnych mediach.

Agnieszka Pawlik-Regulska: Tak. Myślę, że to jest jakaś…

Mec. Maja Gidian: No to jest również każde inne środowisko ….

Dr Mariusz Błochowiak: Ja nie mówię, że to jest

Mec. Maja Gidian: środowisko lekarskie to jest dokładnie to samo

Dr n. med. Piotr Witczak: Nawet gorzej.

Dr Mariusz Błochowiak: No tutaj mówimy o środowisku nauczycielskim, więc dlatego pytam o nauczycielskie, a później będziemy sobie wnioski wyciągać, jak to jest w tych różnych środowiskach, ale mam jeszcze to pytanie o to, o tą tak zwaną wygodę, w sensie niewychylania się, ale czy jest prawdą, że nauczycielom, nie wiem jakiej części, no właściwie podobały się… podobał się ten nowy system zdalnej nauki, że właśnie nie musieli chodzić do szkoły, zajęcia były zdalne i tak dalej, no czy nie, czy nie było tak, czy im to nie pasowało, czy raczej pasowało?

Agnieszka Pawlik-Regulska: No to jest dobre pytanie. To jest dobre pytanie. Ja myślę, że na początku, bo to też pewna jest dynamika tego procesu. Ja to tak widzę. I faktycznie na początku my wszyscy byliśmy po pierwsze przerażeni, mówię też o sobie, tak, ja też na początku byłam przerażona, tak. Ja na początku też nosiłam maskę i ja musiałam dojrzeć, dotrzeć, dowiedzieć się, tak? Zacząć szukać i dopiero, że tak powiem, dochodzić do faktów i do tego, co wiem teraz. Natomiast myślę, że no pewnie, że to jest miłe, jak nie trzeba wstawać o szóstej, tylko można z domu poprowadzić zajęcia, a dostaje się te same pieniądze, tak? To to myślę, że wielu osobom odpowiadało. No niestety też trzeba powiedzieć, że jakość prowadzenia tych zajęć, a w tym pierwszym okresie, czyli od marca do czerwca 2020 roku, to proszę pamiętać, że to w ogóle było jeszcze nieuregulowane w żaden sposób i tak naprawdę wię.. nie wiem czy większość, no, ale większość chyba jednak zajęć nie odbywała się w formie zdalnej takiej jak później, to znaczy nie były to lekcje prowadzone za pomocą jakiejś platformy, tylko były to wysyłane zadania przez dziennik elektroniczny lub nawet maile, które tam sobie ktoś specjalnie zakładał, czy szkoła, czy nawet na gmailu, no i tam było napisane, no, że w poniedziałek masz zrobić to, we wtorek to no tak jak ja język polski tak robiłam. W poniedziałek macie zrobić te ćwiczenia, we wtorek te, w środę te, w czwartek te. Ja to jeszcze byłam taka może dla siebie niezbyt łaskawa, bym powiedziała, bo ja jeszcze kazałam, dla dzieci pewnie też, kazałam  dzieciom jeszcze to fotografować, ja to wszystko sprawdzałam, więc ja w tym okresie pracowałam  około 60-ciu, 70-ciu  godzin w tygodniu, żeby wszystkich moich siedemdziesięciu paru uczniów sprawdzić, co oni mi tam przesłali, czy wykonali pracę, czy nie wykonali. Ale wiem, że jestem niechlubnym wyjątkiem, ponieważ wiele osób zadawało i idziemy dalej, tak, no ktoś zrobił, nie zrobił, to niech rodzice  dopilnują, tak. Też była taka tendencja, a dzieciaki no to jak to dzieci, no, im też było dobrze na początku i wygodnie. Tak że myślę,  że tutaj taka… taką tezę można postawić, że to jest po prostu wygodne, to jest wygodne. To jest wygodne, natomiast też to co widzę, o ile na początku był no właśnie taki może … nie chcę powiedzieć zachwyt, bo to za duże słowo, ale no taki inny prawda, to było takie inne, takie nowe, prawda. My też jako nauczyciele  mocno się przejmowaliśmy jednak. Oczywiście były inne grupy, ale była też myślę bardzo duża grupa nauczycieli, która mocno się przejęła tym, żeby tymi dziećmi się zająć, żeby do nich dotrzeć. My nie byliśmy zupełnie przygotowani jako kadra do prowadzenia lekcji w takiej formie, nikt nas nigdy tego nie uczył, ani na wyższej uczelni, ani na kursach nikt tego nie przewidział wcześniej. No jakieś tam elementy ktoś wprowadzał, ale to nagle myśmy musieli się wszystkiego nauczyć, tych wszystkich komunikatorów, no jak każdy, prawda, no bo przecież każdy, każda branża przeszła na to zdalne, nie tylko my. No i w tym wszystkim też po drugiej stronie były dzieci, które również musiały się tego wszystkiego nauczyć. Natomiast niektórzy nauczyciele naprawdę bardzo dużo wysiłku podjęli, dużo różnych form ciekawych wprowadzali do pracy. No bo się wydawało, myślę, że wielu z nas, że to jest potrzebne, że no trzeba tym dzieciakom jakoś pomóc, jakoś je zainteresować. Natomiast, tak jak w każdej grupie, byli też tacy, czego dowodzą skargi dyscyplinarne wpływające do kuratoriów, na przykład na to, że nauczyciel zaczyna lekcje z piętnasto- czy dwudziestominutowym opóźnieniem, tak, że lekcje trwają krócej niż pół godziny, że się odbywają nie z taką częstotliwością, jak powinny się odbywać. No to pokazuje, prawda, jakby kwestię podejścia do tego, myślę, że bardzo różną, po prostu.

Dr Mariusz Błochowiak: A co na to dzieci? Na te zdalne nauczanie?

Agnieszka Pawlik-Regulska: Na początku zachwycone. Na początku zachwycone. Później, szczególnie w momencie, kiedy był lockdown, one po prostu nie mogły wychodzić, nie mogły wychodzić, to przerażone. Kiedy wróciliśmy we wrześniu 2021 roku, nie… dwudziestego roku tak, 2020 roku, we wrześniu, wróciliśmy do szkoły na chwilę, no to ja pytałam właśnie i kazałam pisać rozprawkę, który model nauczania lepszy, to napisali takie, takie prace, że no, naprawdę łza się w oku kręciła, bo te dzieciaki napisały, że szkoła jest takim miejscem, z czego myślę, że nasi decydenci nie do końca sobie zdają sprawę , gdzie jest ktoś, kto ich wysłucha, z kim mogą porozmawiać o problemach. Nauczanie zdalne odkryło pewien nowy temat, mianowicie taki, że przebywanie w jednym mieszkaniu rodziny cały czas, bez możliwości odreagowania pewnych problemów poza miejscem zamieszkania, było bardzo trudne, do tego stopnia, że do dyrektorów, wiem to od naszej koleżanki, pani dyrektor, zgłaszali się rodzice z prośbą, żeby pozwoliła uczniowi przychodzić, uczennicy przychodzić do szkoły, ponieważ jeżeli tak dalej będzie, nastoletnia uczennica, końcówka szkoły podstawowej, to ojciec pisał, to on się martwi, że coś niedobrego się zadzieje, ponieważ jest taki konflikt  tej córki z matką  i siedzenie tutaj na na… w jednym miejscu, po prostu to wybuchnie bomba. Pamiętajmy też o tym, że mamy bardzo dużo jednak rodzin dysfunkcyjnych. No i wtedy były takie dzieci, które nie łączyły się i nic na to nie mogliśmy poradzić, bo.. no bo wiadomo, że tam jest alkohol, no i o z tym możemy zrobić? No możemy podać do sądu, tak, ale to nie zawsze jest rozwiązanie najlepsze, różnie to jest, to są bardzo delikatne i trudne kwestie. No albo przychodzi do mnie dziewczynka, nie umiała nawet sobie, naprawdę, nie umiała utworzyć sobie konta, no jest nieletnia, więc potrzebna jest dorosła osoba i ja oczywiście tego nie zrobiłam, musiała być mama, ale ona nie umiała utworzyć sobie konta na gmailu, tak, no to co my rozumiemy… jak my mamy rozmawiać jak to, co Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport  i powiedziała o cyfrowym wykluczeniu, tak, tych dzieci, które też nie były w stanie, po prostu nikt im nie pomógł, albo później, ja się pytam, no tutaj jakiś tam wujek założył konto, no to jakie masz hasło, a ja nie wiem, bo wujek mówił, ale ja zapomniałam, a wujka już nie ma. Nie ma i dziewczynka się…, tak, nie była w stanie uczestniczyć w zajęciach. Kolejna kwestia no to też niedopilnowane dzieci, prawda, no bo rodzice też mają swoje sprawy, problemy, pracę i takich rodzin, które mogą czas poświęcić, przypilnować, chcą to zrobić, nie wiem ile jest procent, bo to nie moja dziedzina, nie badam tego, prawda, ale myślę, że jest to oszałamiająco duża liczba. Kolejna kwestia rodziny wielodzietne. Zwykle w domu jeden komputer. Jeżeli jest  troje, czworo i wszyscy nagle mają mieć lekcje, a na przykład jest to… są to dwa pokoje, a dzieci jest czworo, no to jak te lekcje, mają uczestniczyć w lekcjach, tak, jeden siedzi tu, drugi siedzi tu. Kolejna kwestia, jakaś sprawa intymności. Dzieci nie włączały często kamer. Mnie to złościło na początku, mówię no takie te kółeczka, to już w tym drugim okresie, prawda, kiedy prowadziliśmy zajęcia za pomocą, w Warszawie  przynajmniej platformy Teams, ale tam były Zoomy, [? 34:36] czy inne. W każdy razie no więc ja mówię, no słuchajcie, ja nie mogę patrzeć na takie kółeczka, no ja się czuję jak wariat, mówię do kółek, do ściany, do do do, no więc proszę, no to przynajmniej jak do mnie mówicie, to włączcie te kamery. No ale potem takie sytuacje, no akurat nie u mnie, ale ktoś mi opowiada, no że dziecko miało włączoną kamerę, jakieś tam z tych klas, powiedzmy, nie wiem, czwarta czy jakoś tak…, no a w tle tata w slipach przeszedł, nie? Sytuacja mało komfortowa dla wszystkich, prawda? A dla tego dziecka, no to już w ogóle dramatycznie, to wstyd i no dlatego tutaj kuratorium mazowieckie wydało takie zarządzenie, że dzieci nie muszą, nie muszą włączać kamer. To z jednej strony rozumiem, z drugiej strony jest to trudne, no bo właśnie jak tu prowadzić zajęcia, jak ja nie wiem, co oni robią, nie byliśmy w stanie tego skontrolować, znaczy no są metody, tam się człowiek namęczył, no to coś musi tam poklikać, porobić, a to kontrolowałam, są takie programy, że ja mogę zrobić interaktywne ćwiczenie i widzę, czy on to robi, czy nie robi i co się dzieje, czy tam musi coś napisać, wysłać, no ale to taka fikcja no, to jest taka fikcja. Jak przejdziemy dalej, to ja mam kilka też wypowiedzi uczniów, które myślę, że będą też ciekawe dla państwa.

Agnieszka Pawlik-Regulska: To…

Agnieszka Pawlik-Regulska: To za chwilę dojdziemy, chyba że jeszcze …?

Dr Mariusz Błochowiak: Nie, nie dobrze, może Pani kontynuować …

Agnieszka Pawlik-Regulska: Tak, tak? Dobrze. Tutaj, tutaj mamy … Ja niestety nie widzę, pomimo tego, że mam okulary, muszę sobie powiększyć. Tutaj mamy informację, że w marcu 2020 roku, czyli w momencie, kiedy zaczynało się zdalne nauczanie i pandemia, działało w Polsce 23,6 tys. Szkół. 14,4 tysiące to były podstawowe szkoły, 9,2 tysięcy to szkoły ponadpodstawowe i mieliśmy prawie 5 milionów dzieci i młodzieży, które podjęły taką naukę zdalną. To są dane właśnie z raportu Najwyższej Izby Kontroli.

Ten raport został opublikowany 1 lutego 2022 i obejmuje ten okres kontroli Najwyższej Izby Kontroli, to było od stycznia dwa 2020 roku do sierpnia 2021 roku. Jest dostępny na stronie internetowej Najwyższej Izby Kontroli.

Agnieszka Pawlik-Regulska: Ciekawą rzecz wskazuje Najwyższa Izba Kontroli, a mianowicie na to, jak wiele było aktów normatywnych, które regulowały działanie szkół w czasie zdalnego nauczania przez ten… w tym całym okresie były to 62 akty normatywne, ale co jeszcze takie ciekawsze myślę, te rozporządzenia nieustannie były zmieniane. Tutaj mamy, że 10 razy, nowelizowane 11 razy, potem jeszcze trzykrotnie. Ciągle coś się zmieniało i ta częstotliwość zmian przepisów wpływała też destabilizująco na pracę szkół. Nie dawała takiego poczucia bezpieczeństwa. To, co też chcę powiedzieć, że bardzo wiele też… taki był układ w ogóle tych rozporządzeń, taka… taki był pomysł, że największą odpowiedzialność w czasie pandemii, największa odpowiedzialność spoczywała na dyrektorach szkoły. To oni musieli podejmować bardzo ważne decyzje, na przykład czy klasa…, w pewnym momencie oczywiście, w tym ostatnim okresie pandemii, czy klasa ma iść na zdalne nauczanie czy nie, czy do sanepidu podajemy, prawda, czy ktoś tam miał kontakt bezpośredni czy nie, czy w szkole mają być maski,  czy nie. O tym wszystkim mieli decydować dyrektorzy. Kiedy rozmawiało się z dyrektorami i tłumaczyło, aha, no, jeszcze oprócz tego było, tutaj mamy akty prawne normatywne, ale oprócz tego było wytyczne ministerstwa, które się pojawiły chyba cztery razy w okresie pandemii. Komunikat na stronie internetowej wysyłano do szkół. W tych wytycznych, mimo tego, że dyrektor miał dowolność pewną, były zalecenia, żeby jednak maski nosić, żeby jednak na kwarantanny wysyłać i tak dalej. Kiedy myśmy spotkali się z panem ministrem w styczniu lub w lutym zdaje się 2021 roku i tłumaczyliśmy mu, że dyrektorzy wytyczne traktują jak biblię, ponieważ w rozmowach z dyrektorami, kiedy myśmy się powoływali na to, że to nie jest prawo, to są tylko rekomendacje, propozycje, wytyczne, no to ja słyszałam odpowiedzi, no ale ja muszę, bo to mnie zobowiązuje. Ja nie wiem, czy decydenci, czy minis .., my to powiedzieliśmy panu ministrowi, tak, czy sobie zdają sprawę, że to tak działa, bo to tak działa. Czyli mamy taką… taki konstrukt, który się pojawił: wytyczne stały się kolejnym aktem normatywnym i oso… i szkoły, dyrektorzy, którzy próbowali inaczej postępować, mówię o naszej koleżance ze stowarzyszenia, miała kontrole z Sanepidu, no bo u niej na przykład maski nie były obowiązkowe i ona musiała wykazywać, że ona to zrobiła zgodnie z rozporządzeniem, które mówi, że dyrektor może postanowić inaczej. Czyli co jakby nam jeszcze potwierdza ten absurd, prawda, że coś staje się takim prawem, chociaż nim nie jest.

Dr Mariusz Błochowiak: Czyli była jakaś część dyrektorów, którzy się jakoś tam zbuntowali przeciwko tym przepisom, tak?

Agnieszka Pawlik-Regulska: Myślę, że tak. „Zbuntowali” to chyba nie jest w ogóle dobre określenie. Myślę, że była część mądrych dyrektorów, którzy …

Mec. Stanisław Zapotoczny: Stosowali przepisy, a nie prawo powielaczowe w postaci dyrektyw wysyłanych Internetem.

Agnieszka Pawlik-Regulska: To znaczy posługiwali się krytycznym swoim własnym rozumem i to widać na przykładzie kwarantanny. Ja znam takie szkoły w Warszawie. W Warszawie, przecież my wiemy, co to jest za miasto, jak specyficzne, gdzie żaden nauczyciel nie był nigdy na kwarantannie, a były tam osoby niezaszczepione, tak? Oczywiście nie zdradzę tej szkoły, bo nie chcę nikomu zrobić problemów, ale proszę zobaczyć, tak, że byli też tacy dyrektorzy, którzy wiedzieli, że wysłanie dużej liczby nauczycieli na kwarantannę spowoduje paraliż szkoły i mamy takie doniesienia, że szkoła musiała zostać zamknięta, nie dlatego, że wszyscy uczniowie byli chorzy, tylko dlatego, że nie było nauczycieli do pracy, bo wszyscy wylądowali na kwarantannie, czy to nie jest absurd, tak, i zamknęli szkołę.

Dr n. med. Piotr Witczak: Czy były jakieś konsekwencje wyciągane wobec dyrektorów, którzy mieli takie mądre podejście, bardziej krytyczne wobec tego, co się dzieje, bo rozumiem, że była jakaś presja ze strony Sanepidu, tak? Pani wspomniała…

Agnieszka Pawlik-Regulska: No kontrola, tak?

Dr Piotr Witczak: Kontrola

Agnieszka Pawlik-Regulska: No, ale jeżeli wykazała się dyrekcja, że robi to wszystko zgodnie z prawem, no to tutaj nie można była, prawda, zasugerować…

Dr n. med. Piotr Witczak: Czy nie zna Pani przypadku, żeby dyrektor został odwołany z tego stanowiska, bo jednak tam przekroczył …

Agnieszka Pawlik-Regulska: Nie, nie. Nie dotarły takie informacje. Myśmy wysłali niedawno do kuratoriów oświaty wnioski o udzielenie informacji w trybie zapytania publicznego i tam w tych odpowiedziach pojawiały się skargi na różne…, czyli do kuratoriów wpływały skargi ze strony, tego nie wiemy, ze strony podejrzewam, że rodziców, no na to na przykład, że dyrektorzy, czy też że, może inaczej, że lekcje odbywały się mimo tego, że nie było jeszcze, to znaczy, że były tylko poluzowane obostrzenia, ale to w dwie strony działa. Albo że właśnie kazał ktoś maskę nosić albo że punkty ujemne za noszenie masek były. To różne rzeczy, tak? Jakby w obydwie strony są te skargi formułowane. Natomiast nie dotarły do nas informacje, no my też nie zrzeszamy tak dużej liczby, prawda, osób, nie dotarły do nas informacje, żeby jakiś dyrektor został ukarany w jakiś sposób za swój rozsądek.

Dr Mariusz Błochowiak: A były jakiekolwiek szkoły, które były otwarte, mimo że był nakaz nauczania zdalnego?

Agnieszka Pawlik-Regulska: No i właśnie tutaj mamy kolejną bardzo ciekawą sytuację, ponieważ nakazu nie było, znaczy …

Dr Mariusz Błochowiak: Nie było nakazu?

Agnieszka Pawlik-Regulska: Nie. Była informacja w rozporządzeniu, inaczej … to prawo zostało tak sformułowane, no ja teraz gdzieś to pewnie mam, ale tak nie znajdę, że jeżeli rodzice napisali, że nie mają warunków, aby dziecko mogło pracować w domu zdalnie, to dyrektor miał obowiązek zapewnić taką pracę dzieciom w szkole. Jak byłam na feriach zimowych  w Jurgowie, no to właśnie było wtedy głośno o szkole, w Jurgowie, w Białce Tatrzańskiej. Ja pojechałam do pani dyrektor, bo to obok, prawda, tam stok narciarski. Odwiedziłam i pytałam, no to jak to się stało, że wy pracujecie, w zasadzie prawie cała szkoła, oprócz jednej klasy, kiedy jeszcze było zdalne, bo to był luty, prawda, czyli jeszcze było końcówka zdalnego nauczania.  Oni pracowali, normalnie dzieci przychodziły do szkoły no i pani dyrektor powiedziała, że to jest małe środowisko lokalne, oni się wszyscy znają, tu są rodziny najczęściej, jacyś tam krewni, górale. No i górale też mają pewnie trochę inny stosunek do tego. Wszyscy w klasie danej napisali takie pismo, że nie są w stanie, oni się dogadali między sobą, napisali i się lekcje wtedy odbywały. I to nie były jedyne szkoły, nie jedyne przypadki, czyli dyrektor pozostawał w prawie, bo takie możliwości dawało rozporządzenie. Bardzo dobrze, że te możliwości były, że te furteczki jednak były. Myślę, że niewielki procent korzysta.

Mec. Maja Gidian: Czy słyszała Pani o takich przypadkach, z którymi ja miałam do czynienia, że właśnie w takim przypadku, jak jeden z rodziców przeczytał te przepisy i napisał prośbę do dyrektora, żeby zorganizować zajęcia dla dziecka w szkole, to kończyło to się w ten sposób, że jego dziecko szło do szkoły, nie było nauczyciela, tylko nauczyciel był w domu podłączony do komputera i dziecko samo w klasie zostawało podłączane do komputera i w ten sposób również dyrektor wypełniał przepisy.

Agnieszka Pawlik-Regulska: Tak. No bo jeżeli to jest jedno dziecko w danej klasie, tak, no to nie mamy tego zjawiska jak tam, nie dogadali się, no to wtedy…  tak, tak, tak było, ten sam absurd …  Natomiast też pamiętajmy jeszcze o dzieciach ze specyficznymi trudnościami, tak, w nauce, są to dzieci dysfunkcyjne. W wielu szkołach była praktyka  i to też jest w tym raporcie NIK-u przedstawione, że w wielu szkołach to są powyżej 50-60%, te dzieci przychodziły do szkoły na zajęcia, autystyczne, z zespołem Aspergera. Czasem było tak, że faktycznie, no bo takie dzieci mają nauczyciela wspomagającego, prawda. To jeden na jeden często, chociaż brakuje tych nauczycieli, więc różnie to bywa z tym jeden na jeden. Zgodnie z prawem takiemu dziecku przysługuje. I bywało też tak, że taki uczeń przychodził, z nauczycielem się łączył, tak, czyli jakby no, nie powiem, żeby to było idealnie. No ale powiedzmy, że taką terapię już mógł mieć jeden na jeden i takie rozwiązania były, i takie rozwiązania były i to dla tych dzieci myślę, że z takich dzieci z dysfunkcjami to ten okres nauki zdalnej był naprawdę wyjątkowo trudny, bo oni potrzebują czasem, żeby spojrzeć, żeby dotknąć, prawda, to jest tego typu kontakt potrzebny. Natomiast no tak, no, to wszystko zależy od tego też jakie podejście ma dyrekcja to tej całej sprawy. No bo zawsze można znaleźć takie rozwiązania, które, albo będą odpowiadały poglądom takim, że jednak to nauczanie zdalne powinno być, prawda, no albo takim, że   jak już ktoś przychodzi no to niech uczestniczy w zajęciach. Też proszę pamiętać, że nie było obowiązku, myśmy nie mieli obowiązku jako nauczyciele, przychodzić do pracy. Mogliśmy pracować z domu. Oczywiście to, czyli nie było ustawowo, znaczy w rozporządzeniu nie było żadnego określenia tego, jak to ma wyglądać. Natomiast dyrektor oczywiście mógł zarządzić to lub tamto, tak, i wiem, że były szkoły gdzie dyrektor zarządził, że nauczyciele mają przychodzić do pracy, ale nie we wszystkich szkołach były stanowiska pracy, no bo jeżeli mamy osiemdziesięciu czy stu nauczycieli i przecież to nie jest tak, że mamy sto klas, tak, nie zawsze udawało się zapewnić sprzęt tym wszystkim nauczycielom, prawda, nie w każdej klasie wszędzie jest komputer, więc to stanowiło problem. Stąd bardzo wielu z nas pracowało w domu  i na własnym sprzęcie, bo było łatwiej, bo nawet jeżeli się przyszło do pracy to nie zawsze to było oczywiste, że się uda znaleźć sprzęt, bo to oczywiście było później już jakoś regulowane, ustalane, kto gdzie, ale dyrekcja zawsze nas pytała, kto z domu, a kto ze szkoły, no bo musi to zaplanować, sprawdzić czy mam ten sprzęt. No myśmy też dostali w pewnym momencie dofinansowanie pięćset złotych na zakup sprzętu. No, komputera za to się nie kupi… no, ale słuchawki można lub inne rzeczy. Niektórzy opłacali, no bo przecież to też, no wiarygodność w ogóle sprawdzania wiedzy tych dzieci, prawda, to jest kolejna … temat rzeka, no jak ja mam sprawdzić wiedzę, kiedy on, tak, kamery włączać nie musi  i są skargi też, do kuratoriów wpływały skargi na to, że nauczyciele wymagali w czasie kartkówek, żeby dzieci miały włączone kamery. Bywało tak, że na kartkę np. musiało być i ręka pisząca, tak, albo na twarz, albo na przykład wymagały, żeby dzieci zamykały oczy jak odpowiadają, tak, no żeby nie czytał, bo przecież jak zweryfikować to, czy on w tym momencie nie…, ja osobiście nakrywałam moich uczniów na takich procederach, że on tu jeden komputer, tu drugi, tak, i ja, i on mi tu odpowiada czy coś pisze, a ja po prostu widzę, że on [pokazuje kręcenie głową prawo-lewo] tak …  ja mówię: „wyłącz drugi komputer”, no przecież to jest w ogóle śmieszne. Więc sprawa, jak zweryfikować wiedzę, to trzeba się bardzo namęczyć, to się dało zrobić, ale na pewno nie za pomocą tej platformy, która była zaproponowana w wielu szkołach czyli za pomocą Teamsów. Tam był taki, tak zwany „Forms” do przygotowywania kartkówek, gdzie ściąganie nie stanowiło żadnego problemu i nie było żadnych zabezpieczeń. Były inne portale do przygotowywania sprawdzianów, gdzie można było faktycznie to mocniej zabezpieczyć, ale one były odpłatne i ja pierwszą ratę zapłaciłam ze swoich pieniędzy. To znaczy ja nie lubię tworzyć fikcji. No bo no jeżeli mam uczyć to mam uczyć a nie udawać, że uczę. No skoro ja wiem, że ściągają to ja nie chcę, żeby ściągali, więc szukam rozwiązań, więc ja je znalazłam. Musiałam zapłacić,  potem faktycznie część z koleżanek sobie to wzięła z tego pięćset plus nazwijmy to, z tych pięciuset złotych, no ale oczywiście to jest, to jest, to jest fikcja, no albo prowadzenie lekcji wychowania fizycznego. Nie wiem, czy państwo sobie wyobrażają jak to wyglądało?

Moja transkrypcja

Mec. Maja Gidian: No tak wiemy, dzieci się budziło rano i skakały i wykonywały ćwiczenia fizyczne przed komputerem.

Agnieszka Pawlik-Regulska: Albo ktoś puszczał Chodakowską czy innego, tak, i miał załatwioną lekcję, a co te dzieci robiły, no to… Ale kwestia poważna prawna, ja się na tym nie znam, ale pytanie, które sobie zadawali sobie wuefiści: no a kto bierze odpowiedzialność prawną za wypadki spowodowane tymi ćwiczeniami? No bo jeżeli nauczyciel pokazuje ćwiczenia i mówi dzieciom, że mają je wykonywać, to czy on bierze odpowiedzialność za to czy nie? Czy dzieci są w ogóle w czasie zdalnego nauczania pod opieką rodziców czy tego nauczyciela?

Mec. Maja Gidian: No właśnie pod opieką rodziców, bo funkcja wychowawcza, edukacyjna i opiekuńcza szkoły tak naprawdę się w tym momencie zatrzymała tylko na tej funkcji edukacyjnej, czyli i to też w ograniczonym zakresie. A wychowawcza funkcja i opiekuńcza no to już kompletnie. Opiekuńcza jaka tutaj jest?

Agnieszka Pawlik-Regulska: I rodzice, którzy są w tym czasie w pracy, bo nie wszyscy pracują zdalnie, i dziecko jest samo. I fika koziołki, uderzy się, tak, o kant stołu i dramat będzie. Nie wiem, czy państwo wiedzą, że zdarzały się takie sytuacje, że dzieci musiały pływać na dywanie kraulem i przesyłać filmy, jak pływają kraulem po dywanie w klasach sportowych.

Mec. Stanisław Zapotoczny: Żabką by się dało, ale kraulem to jakoś trudno.

Agnieszka Pawlik-Regulska: No nie wiem, no może jakieś są metody no…

Dr Mariusz Błochowiak: A jak by pani określiła

Mec. Stanisław Zapotoczny: … delfinem

Dr Mariusz Błochowiak: …poziom wiedzy dzieci po takim roku czy, właściwie nie wiem, czy to kalendarzowym czy właściwie brać pod uwagę rok szkolny, na ile program został zrealizowany? Albo jakie straty edukacyjne mają te dzieci? Czy są jakieś takie badania, czy to co pani powie no to jest tylko kwestia takiego bardziej subiektywnej opinii?

Agnieszka Pawlik-Regulska: Są, są badania. Są badania Najwyższej Izby Kontroli i raport Banku Światowego, raport Ordo Iuris, przynajmniej te raporty przygotowałam i… czyli mamy tutaj… mówimy teraz o edukacyjnych skutkach nauki zdalnej, prawda? O tych edukacyjnych?

Dr Mariusz Błochowiak: No tak, czy w ogóle zdalnej, nie zdalnej, jakby w tym czasie po prostu.

Agnieszka Pawlik-Regulska: Tak, tak, w tym czasie. Więc Najwyższa Izba Kontroli informuje nas, że częściej niż co dziesiąty nauczyciel, 13% z 25 434 biorących udział w badaniu, uczestniczący w badaniu kwestionariuszowym, nauczyciel zadeklarował brak lub niepełną realizację przyjętych programów nauczania.

Agnieszka Pawlik-Regulska: Naprawdę bardzo trudno było zrealizować programy a nawet podstawę programową i nie tylko ze względu na to, że jakość tego nauczania była marna, ale również później ze względu na kwarantannę. Bo jeżeli nauczyciel ciągle … co poniektórzy znikali albo dzieci, tak, wędrowały na zdalne, no to też cały czas nie było tej ciągłości takiego zwykłego systemu kształcenia. W latach 2020-2021 nauczanie zdalne wg raportu NIK spowodowało niemożność realizowania obowiązku szkolnego przez część uczniów. No to rozmawialiśmy o tym, że nie wszyscy potrafili się zalogować, nie wszystkich kto miał kto dopilnować po prostu, tak. Zwiększyło to nierówności w procesie edukacji wynikające z wykluczenia cyfrowego uczniów ze względu na brak sprzętu, dostępu do szybkiego łącza internetowego czy wiedzy technicznej. No właśnie, nie mówiliśmy jeszcze o tym, przecież Internet jest potrzebny. To też są kolejne pieniądze i bywały dzieci, które naprawdę nie miały tego Internetu. Bywały takie, które kombinowały … że się to „nie słyszę, nie słyszę proszę pani” „przerwało mi właśnie” „wyrzuciło mnie z lekcji”, kiedy ja go chcę zapytać. No i co ja mogę zrobić, nie? Albo oni też, i to mogę powiedzieć na konkrecie, oni grali w gry, grali w gry, jeden tam czuwał i ja pytam: Iksiński, to powiedz, odpowiedz nam na pytanie… Zadałam najpierw pytanie, potem Iksiński to powiedz, więc Iksiński cisza, cisza… ktoś mu pisze sms-a czy na komunikatorze jakimś: „słuchaj, pani cię pyta”. „Przepraszam, mogłaby pani powtórzyć, bo właśnie słabe połączenie miałem, może pani powtórzyć pytanie?”. To jest praktyka. Ja uczyłam zdalnie indywidualnie ucznia i ja to zobaczyłam na własne oczy. Udostępnił mi ekran z ćwiczeniem, skończyliśmy to ćwiczenie robić, a on zapomniał, że ma udostępniony ekran i była strzelanka. I tak było. No bo kto ich dopilnuje? Wracamy do tej edukacji. Raport Banku Światowego z lutego 2022 roku wyraźnie wskazuje, że straty edukacyjne w krajach Europy spowodowane lockdownem w edukacji sięgają 1/3 rocznego okresu nauki, a Polska plasuje się na niechlubnym 15-tym miejscu daleko za Czechami, Rosją, Norwegią i Niemcami. Jeżeli chodzi o straty edukacyjne…

Mec. Stanisław Zapotoczny: Podobnie jeśli idzie o straty ludnościowe.

Agnieszka Pawlik-Regulska: No tak. Z raportu Ordo Iuris ograniczenia praw i wolności wprowadzone w Polsce w związku z epidemią Covid-19 wynika, że straty edukacyjne, poziom wykształcenia, w wyniku upośledzenia funkcjonowania edukacji od marca 2020 roku do wiosny 2021 roku sięgają blisko 60%. Straty edukacyjne. Dowodzą też tego egzaminy i tutaj chcę powiedzieć o dwóch kwestiach. Otóż decyzją ministerstwa egzaminy zostały uproszczone. Egzamin maturalny i egzamin ósmoklasisty. Te wymagania zostały jakby no dostosowane, powiedzmy, do sytuacji. Zostały wydane aneksy do informatorów.

Agnieszka Pawlik-Regulska: Czyli w 2021 roku po raz pierwszy, bo w 2020 roku jeszcze zdawali egzamin zwyczajny, taki zwykły. Ale w 2021 roku i matura, i egzamin ósmoklasisty zostały uproszczone.

Agnieszka Pawlik-Regulska: Jeśli chodzi o egzamin ósmoklasisty, ucznia obowiązywała jedynie znajomość lektur z klas 7-mej i 8-mej i to nie wszystkich. Zamiast przyswojenia sobie ośmiu różnych form wypowiedzi: rozprawka, przemówienie, artykuł problemowy, opowiadanie, legenda, mit, baśń, charakterystyka, wystarczyło, że opanuje dwie, rozprawkę i opowiadanie, z czego wybrał… wybierał tylko jedną, czyli tak naprawdę mógł nastawić się tylko na jedną formę, tak, i cały okres przygotowania poświęcić na to. Było mniej zadań, ale tak naprawdę liczba punktów procentowych za wypracowanie była większa niż poprzednio czyli jakby mieli uprościć ten egzamin, ponieważ zamiast 50-ciu punktów zdobywano 45, ale za wypracowanie było i przy 50-ciu punktach 20 punktów i przy 45 20 punktów, czyli zamiast 40% z puli wszystkich możliwych do uzyskania punktów wypracowanie skoczyło na jakby… jeszcze było bardziej ważne, a jest najtrudniejszą formą. Jeśli chodzi o matematykę, usunięto kilkanaście zagadnień z matematyki, m.in. dowody geometryczne, zmniejszono wymagania dotyczące działań na pierwiastkach i stereometrii i zrezygnowano z egzaminu z czwartego przedmiotu, bo była taka idea. Angielskiego tu nie omówiłam. Jeszcze angielski, trzeci i była taka idea, że dzieciaki tegoroczne będą pisać jeszcze egzamin z czwartego… czwarty z wybranego przedmiotu, albo z geografii, z biologii, z historii tak… więc od tego zupełnie odstąpiono.

Dr n. med. Piotr Witczak: A jak wypadły te egzaminy biorąc pod uwagę, że poziom był obniżony? Czy były…

 

Agnieszka Pawlik-Regulska: Zaraz pokażę. Jeżeli chodzi jeszcze o … pozwolę sobie jeszcze pokazać jedną rzecz, jeżeli chodzi o język polski

Agnieszka Pawlik-Regulska: Tematy wypracowań wcześniej, i to tak samo na maturze można zauważyć, odwoływały się do konkretnej lektury czyli uczeń musiał wykazać się znajomością narzuconej jednej lektury. Od tego zupełnie w zasadzie ministerstwo odeszło, ponieważ tutaj jak zobaczymy 2020 rok „Napisz opowiadanie o spotkaniu z bohaterem wybranej lektury obowiązkowej, który podczas spotkania nauczył cię czegoś ważnego”. Te tematy są zawsze bardzo podobne, że spotykamy bohatera z jakiejś dowolnej lektury. Więc ja miałam takich uczniów, którzy cały czas powtarzali sobie i uczyli się pisać opowiadanie, opanowali jedną lekturę i wiadomo było, że oni sobie świetnie poradzą. Tak był zrobiony ten egzamin, tak, bo on sobie mógł Quo Vadis, prawda… akurat obejrzał film, prawda, spodobało mu się. Bardzo wiele jest tam różnych tematów, zawsze coś się znajdzie. Już miał opis Marka Winicjusza i Petroniusza w głowie, przygotowany, wszystko i tylko tam pomajstrował z tym tematem trochę i tyle. Więc to jest takie uczenie się … no…

Dr n. med. Piotr Witczak: schematyczne?

Agnieszka Pawlik-Regulska: No schemat… ale chciałam powiedzieć takie „pod klucz”, no nie wiem jak to określić, prawda, jakby po to żeby zdać. Jeśli chodzi o matematykę, przepraszam, o maturę, to egzamin w ogóle … zrezygnowano w ogóle z egzaminów ustnych. I generalnie obserwujemy to w tej chwili…

Dr Mariusz Błochowiak: Ale dlaczego właściwie zrezygnowano z ustnych?

Agnieszka Pawlik-Regulska: Żeby nie stresować dzieci.

Dr Mariusz Błochowiak: Aha

Agnieszka Pawlik-Regulska: Ponieważ one się odzwyczaiły…

Dr Mariusz Błochowiak: One są bardziej stresujące niż pisemne, tak?

Agnieszka Pawlik-Regulska: No zdecydowanie. To na pewno, natomiast ja obserwuję, znaczy nie tylko ja obserwujemy w ogóle takie zjawisko, że dzieci mają duże trudności z wystąpieniami publicznymi przez to zdalne nauczanie, przez tą pandemię, jakby to co dawniej nie sprawiało aż takiego problemu, tak, żeby odpowiedzieć ustnie, żeby wyjść przed klasę, no to teraz się jakieś dramaty rozgrywają, tak. Czasem Ucznia nie słychać, a jeszcze założy maskę no naprawdę i nie jest w stanie nic wykrztusić z siebie. Więc zrezygnowano, no teoretycznie z troski, tak, żeby nie przysparzać kolejnych stresów. Maturzyści nie musieli jak do tej pory zdawać obowiązkowego przedmiotu dodatkowego na poziomie rozszerzonym.

 

Agnieszka Pawlik-Regulska: … czyli też jakby znowu mamy mniej. Ta matura staje się naprawdę no mniej taka wymagająca. Egzamin został przeprowadzony na podstawie wymagań egzaminacyjnych zawierających ograniczony zakres podstawy programowej np. z matematyki. Ograniczono wymagania dotyczące funkcji i graniastosłupów. Całkowicie zredukowano wymagania dotyczące brył obrotowych, wymagania z czwartego etapu edukacyjnego dotyczące ostrosłupów. Na maturze z języka polskiego obowiązywała mocno okrojona lista lektur. Proszę zobaczcie, nie będę tego czytać, ale tam jest tylko osiem dłuższych lektur. To jest matura. Podobną liczbę lektur mamy na egzaminie ósmoklasisty, niektóre zresztą się powtarzają. Matura. Osiem lektur.  No to jak mamy mówić o poziomie, panie doktorze? To nie będą w ogóle porównywalne dane, bo oni zmienili kompletnie egzamin, ale ja to pokażę zaraz.

Dr Mariusz Błochowiak: A normalnie ile jest lektur?

Agnieszka Pawlik-Regulska: Normalnie ile jest lektur maturalnych?

Dr Mariusz Błochowiak: standardowo?

Agnieszka Pawlik-Regulska: No takich obowiązkowych z gwiazdką, prawda, myślę że ze 20 jest. Ja mówię o dłuższych lekturach. No to tu proszę zobaczyć, no z dłuższych lektur mamy „Zemstę”, która jest generalnie w szkole  podstawowej. „Dziady część II” to szkoła podstawowa i Sienkiewicza wybrana powieść historyczna. Wiadomo, że się do niej nie odwołają. Wybrana. No to co to znaczy „wybrana”? No przecież jak ten przeczytał „Quo Vadis”, a ten „Krzyżacy”, to nie damy na maturze, bo to bez sensu. Potem mamy już na czwartym etapie edukacyjnym czyli liceum „Dziady część III”, „Pan Tadeusz”, który też był w podstawowej szkole robiony, notabene, „Lalka”, „Wesele”, wybrane opowiadanie Szulca więc też się nie bardzo jest jak odwołać i „Ferdydurke”. No przecież tych lektur prawie nie ma. I teraz pokażę państwu, jak były skonstruowane tematy prac maturalnych jeżeli chodzi o język polski.

Agnieszka Pawlik-Regulska: Więc proszę zobaczyć 2015 rok, 2018 rok, 2020. W każdym z tych tematów jest odwołanie się do fragmentu danej lektury, który jest w arkuszu egzaminacyjnym, ale oprócz tego do całego utworu, tak? Czyli uczniowie mają obowiązek odwołać się do fragmentu, który jest w arkuszu i do znajomości całego utworu oraz innego tekstu literackiego. To był pierwszy temat. I drugi temat „Zinterpretuj podany utwór” i to był utwór najczęściej liryczny, wiersz. To od dawna tak było. Jak ja zdawałam maturę w tym trybie jeszcze pisania przez te 5 godzin, no to też był jeden temat właśnie taki, prawda, że był wiersz i się człowieku męcz i jak ktoś był w tym dobry, to się nastawiał tylko na to i pisał. A jak ktoś nie miał pojęcia, to musiał się uczyć, tak? No tak było, więc tutaj został ten model.

Mec. Stanisław Zapotoczny: Widzę, że liczba słów została zredukowana o 50?

Agnieszka Pawlik-Regulska: Tak, to kolejna rzecz. 250, a ósmoklasiści mają 200.

Mec. Stanisław Zapotoczny: Tu wcześniej było 200, tak, aha, to było ósmoklasista, a teraz jest

Agnieszka Pawlik-Regulska: Ale w ogóle proszę zobaczyć jakby to w ogóle jest sprawa systemu edukacji, no to czym się różni ten maturzysta od tego ósmoklasisty przez te 4 lata, jeżeli on ma napisać te 50 słów tylko więcej? No ja rozumiem, że treść jest ważna i jakość tej pracy, ale na co chcę zwrócić uwagę? Dodano od 2021 roku dodano jeszcze trzeci temat. Proszę zwrócić uwagę, że to jest temat drugi w 2020 roku: „Miasto – przestrzeń przyjazna czy wroga człowiekowi? Rozważ problem i uzasadnij swoje zdanie odwołując się do fragmentu Ziemi obiecanej Władysława Reymonta” – nie wiem, skąd się wzięło „Stanisława”

Mec. Stanisław Zapotoczny: Dobrze, bo jest dwojga imion.

Agnieszka Pawlik-Regulska: A proszę bardzo!

Mec. Stanisław Zapotoczny: Władysław Stanisław Reymont

Agnieszka Pawlik-Regulska: Matko, to ja tutaj dałam plamę. Oraz do wybranych tekstów kultury. Na co zwracam tutaj uwagę? Że nie ma tutaj odwołania się do całej lektury. Fragment jest w arkuszu. Czyli kolejne uproszczenie dające uczniowi możliwość, że on nie musi się przygotować, on nie musi nawet tych 5-ciu czy 8-miu lektur znać, żeby maturę zdać, bo wystarczy, że on zrozumie fragment i nie ma obowiązku odwoływania się do całości i jakieś tam inne jeszcze lektury, które przeczytał, tak, czy teksty kultury, więc to nie tylko są lektury. No i tak samo w 2020 roku były „Noce i dnie”, też ten jeden fragment z arkusza plus inne  jakieś lektury. Więc wystarczyło znać tylko 2 dowolne, znaczy 2 lektury tak naprawdę albo jedną nawet, no dwie tutaj akurat, opanować umiejętność pisania rozprawki i otrzymać maksimum punktów za wypracowanie. To jest jakość naszego kształcenia. Ja jeszcze tylko może wspomnę, to jest w ogóle ciekawostka, to już jest inny temat, ale jakby też aktualny, jeżeli chodzi… ja pracuję w szkole podstawowej, więc powiem o szkole podstawowej. Jeżeli chodzi o obcokrajowców, mamy też takie zjawisko, oprócz tego, że jest arkusz od dawna dla cudzoziemców, to mamy jeszcze arkusz dla Ukra… uchodźców, tak, obywateli Ukrainy, którzy to nie muszą odwoływać się w ogóle do lektur. W ogóle. W temacie jest „Odwołaj się do utworów literackich”. To może być utwór ukraiński, rosyjski, tak, i to jest tak no jakby z różnych względów pewnie, no ale to jakby pokazuje też pewną tendencję upraszczania, tak, upraszczania tego wszystkiego.

Mec. Stanisław Zapotoczny: Znaczy z jednej strony upraszczania, a z drugiej strony unikania zapoznawania tych migrantów z kulturą polską, a to powinno być dokonywane, bo jednak asymilacja tych ludzi, skoro pozostają tutaj dłużej powinna następować, żeby nie zrobić multi-kulti jak mamy w wielu krajach Europy Zachodniej.

Agnieszka Pawlik-Regulska: To bardzo rozległy temat, nie wiem, czy jest tematem naszego spotkania…

Dr Mariusz Błochowiak: Nie, nie, nie jest

Agnieszka Pawlik-Regulska: … bo ja mogę dużo o tym mówić, ale koncentrowałam się na czym innym, natomiast zdecydowanie, oczywiście, no to w ogóle, że oni otrzymują promocję do klasy programowo wyższej nie znając języka polskiego jest kompletnym absurdem i niszczy system edukacji, niszczy polską młodzież, no ale jakoś nikt tego nie widzi. Myśmy napisali petycję do ministerstwa. Mieliśmy pomysł na rozwiązanie tego problemu. Dostaliśmy odpowiedź, że wszystko jest dobrze, nasz pomysł nie jest potrzebny. Bo myśmy chcieli, żeby tacy uczniowie otrzymywali tylko zaświadczenie, tak jak uczniowie będący w oddziałach przygotowawczych, żeby rada pedagogiczna mogła zdecydować, no bo jak ktoś przyszedł miesiąc przed wystawianiem ocen, nie zna polskiego, no to jakby… a nie ma oddziału przygotowawczego, tak, no to nie róbmy tutaj takiej jakiejś absurdalnej sytuacji

Mec. Stanisław Zapotoczny: Fikcji

Agnieszka Pawlik-Regulska: Fikcji, tak. No ale ministerstwo uznało, że to niepotrzebne. I teraz jest odpowiedź na pana pytanie:

Agnieszka Pawlik-Regulska: Liczba absolwentów szkół ponadpodstawowych, którzy nie zdali egzaminu maturalnego w terminie głównym (maj/czerwiec), wzrosła z 19,5% w 2019 roku do 26% w 2020 i 25,5% w maju 2021 roku. Czyli mimo tego, że mamy zmniejszone wymagania, mamy wyższą niezdawalność, co pokazuje no też skutki tej edukacji zdalnej, hybrydowej, szarpanej, jak ją nazwać.

Dr n. med. Piotr Witczak: Chyba nie ma lepszego dowodu na udowodnienie strat edukacyjnych niż to, co pani powiedziała, no bo to jest takie bardzo wymierne.

Dr Mariusz Błochowiak: No tak. Czyli gdyby była normalna matura, no to już w ogóle

Mec. Stanisław Zapotoczny: Ponad 50% nie miałoby szansy zdania jej.

Dr Mariusz Błochowiak: Byłoby tragicznie

Dr n. med. Piotr Witczak: Ale to też pewnie związek ze stanem psychicznym tych dzieci, tutaj jest wiele różnych czynników, tak?

Dr Mariusz Błochowiak: No tak, tak. Ja nie winię dzieci za to. A proszę powiedzieć, no bo zazwyczaj zdaje się maturę po to, żeby iść na studia. No i jak teraz… czy ta nowa matura ma… czy ma i jakie ewentualnie przełożenie na dostanie się na studia? Jak wyższe uczelnie zareagowały? Czy coś pani wie na ten temat?

Agnieszka Pawlik-Regulska: Tylko tyle, że oczywiście ma wpływ, tak, no bo liczba punktów, które się otrzymuje z egzaminów, oczywiście w zależności od tego, czy to będzie wydział humanistyczny, czy to będzie wydział techniczny, to tu matematyka, to język polski, tak? I po to były do tej pory i są zresztą dalej te dodatkowe przedmioty, tak, no bo jeżeli ktoś chce dostać się na SGH musi tam, nie wiem, zdać jeszcze dodatkowo angielski na pewno, prawda, rozszerzony. Rozszerzony, no bo podstawowy wszyscy zdają, więc nie wiem, szczerze powiem, że nie wiem, czy wyższe uczelnie też obniżyły jakość no tutaj? Czy np. zrezygnowały z czegoś? Tego nie wiem, nie sprawdzałam. No jakoś wyższe uczelnie są trochę obok nas. Znaczy my mamy informacje, mamy też …

Mec. Stanisław Zapotoczny: Wynika z tego, co idzie przynajmniej w niektórych radiach ze względu na spadek dzietności w Polsce… drastyczny, bo to widzimy, że w 2020 roku już tylko 4 mln 800 dzieci było jak zaczynał się program 500+, jak dobrze pamiętam, tam było dużo, dużo więcej tych uprawnionych do pobierania czyli poniżej 18-tego roku życia. To po prostu uczelnie wydzierają sobie tych absolwentów, żeby można było zapełnić te miejsca, no etaty itd.

Agnieszka Pawlik-Regulska: Na pewno musimy zróżnicować pomiędzy uczelniami nieodpłatnymi typu, tak, Uniwersytet Warszawski, Politechnika Warszawska…

Mec. Stanisław Zapotoczny: To też, tak

Agnieszka Pawlik-Regulska: … czy Gdańska i te uczelnie prywatne, no bo to jest zupełnie inna sprawa i tutaj faktycznie wyrywanie sobie absolwentów jest uzasadnione, bo oni muszą przeżyć, tak, także to…

Mec. Stanisław Zapotoczny: Niektóre uczelnie…

Dr Mariusz Błochowiak: Ale uczelnie państwowe też dostają chyba pieniądze za każdego studenta?

Agnieszka Pawlik-Regulska: Tak, ale na państwowe uczelnie zawsze będzie więcej kandydatów, bo jest miło nie płacić za studia.

Dr Mariusz Błochowiak: A w tym sensie, no tak

Agnieszka Pawlik-Regulska: Uhm. Prawda, my nie… jakby to…

Mec. Stanisław Zapotoczny: Także w tzw. limicie tym finansowanym, no bo oczywiście prowadzą też kursy w formach odpłatnych.

Agnieszka Pawlik-Regulska: Dobrze. To tutaj tylko króciutko, to państwo na pewno świetnie znają te wszystkie wyliczenia.

Agnieszka Pawlik-Regulska: Zwracam tylko uwagę, że w tym okresie od września do czerwca, od września 2020 do czerwca 2021 nasi uczniowie, no ponad w zasadzie 7 miesięcy byli na zdalnym nauczaniu. To prawie cały rok szkolny, prawda, to prawie cały rok szkolny, co jest przerażające i porażające i my … ja to wiem zresztą z opracowań tutaj m.in. pana doktora Piotra Witczaka, prawda, że my się plasujemy tutaj na … w niechlubnej czołówce państw, które zafundowały dzieciom zdalne nauczanie, a wiemy też o tym, że to w żaden sposób nie zatrzymywało transmisji tego domniemanego wirusa, więc to dramatyczne.

Agnieszka Pawlik-Regulska: No właśnie, tutaj … to już powiedziałam.

Agnieszka Pawlik-Regulska: Skutki psychiczne wiem, że pani … że panie na ostatnim posiedzeniu wiele o tym mówiły, więc ja też przejdę nad tym do porządku dziennego. Pójdziemy dalej, ale my też zwracamy na to uwagę we wszystkich naszych wypowiedziach czy pismach. Też mówimy o tym… o tych myślach o śmierci. To jest właśnie z raportu z… tak, z raportu „Etat w sieci 2.0”, pani Bogny która była, więc to są wszystko znane dane.

Agnieszka Pawlik-Regulska: No i tutaj są cytaty, które wyłowiłam z tego raportu, które właśnie… to jest odpowiedź na to pytanie, które padło wcześniej, co na to młodzież? „Oddajcie mi moje życie. Oddajcie mi szkołę. Oddajcie mi moje koleżanki i pasje”. „Zdalne i izolacje odbierają nam najlepszy okres w życiu”. „Siedzę tyle przed komputerem, że nie mam życia, a teraz chcecie, byśmy siedzieli w domu w ferie. Wolałabym umrzeć na tego kowida”. „Po co nas o to wszystko pytacie” tu chodziło o te ankiety, „my was g…” tutaj oczywiście było całe słowo „obchodzimy!”. Więc bardzo duża frustracja tych dzieci, bardzo duża frustracja i no skutki psychiczne dramatyczne, dramatyczne.

Agnieszka Pawlik-Regulska: To też takie rzeczy myślę, że dla nas tutaj obecnych oczywiste, prawda, że ten brak tego kontaktu… to co już pani mecenas powiedziała, z nauczycielem… no to nie jest tak, że my tylko przekazujemy wiedzę, dlatego… znaczy to idzie w kierunku takiego zinformatyzowania edukacji, gdzie nauczyciel może przestać być potrzebny, tak? No bo cóż za problem jest, żeby ktoś sam …, żeby go robot jakiś tam uczył, prawda, czy żeby sam zrobił jakieś ćwiczenia, dostał tylko jakiś feedback, natomiast zdecydowanie szkoła to nie jest tylko nauka. Najważniejsze są wycieczki, noce, to, co się między nimi dzieje i pytania, które wtedy padają o sprawy podstawowe, tak, związane z płciowością, z życiem, z sensem, naprawdę takie rzeczy się dzieją i to się dzieje absolutnie nie na lekcjach. Oczywiście, my rozmawiamy na lekcjach też o różnych wydarzeniach i o tym, co się dzieje na świecie, no i to wszystko zabrało zdalne nauczanie. No i oczywiście uzależnienia, no, oni cały czas… i to też widzimy w szkołach. Wiele szkół myślę, że ma w statucie, tak jak moja placówka, że w szkole nie używa się telefonów komórkowych. Polegliśmy na tym polu kompletnie, bo o ile wcześniej nie było tego zjawiska, oni… ktoś pokątnie, prawda… ale to zwracaliśmy uwagę i jakoś trzymaliśmy tutaj poziom, jesteśmy bezradni w tym momencie, bo to jest już jak przylepione do ręki, oni tego naprawdę nie kontrolują.

Mec. Stanisław Zapotoczny: To jest po prostu nałóg

Agnieszka Pawlik-Regulska: To jest nałóg

Mec. Stanisław Zapotoczny: Gorszy od alkoholizmu i tytoń… nikotynizmu

Agnieszka Pawlik-Regulska: Tak, tak, tak! Oczywiście my zwracamy uwagę, oni na chwilę schowają no ale przecież jak się ma dyżur na dużym korytarzu, to człowiek chodzi tak w tą i z powrotem, no to ciągle trzeba…

Dr Mariusz Błochowiak: Może powinien być zakaz w ogóle przychodzenia z … fizycznie z …

Agnieszka Pawlik-Regulska: Ale ja myślę, że nie, że takie przestrzenie, gdzie nie ma…

Mec. Stanisław Zapotoczny: Ja myślę, że niedługo państwo wpadnie na genialny pomysł i tak jak alkohol i tytoń jest opodatkowany, to opodatkuje korzystanie z telefonów komórkowych, no bo przecież pieniędzy do budżetu nigdy nie jest za dużo.

Agnieszka Pawlik-Regulska: No to pomysł, no tak, ciekawy

Mec. Stanisław Zapotoczny: Tak, tak to już jest kwestia naprawdę miesięcy, pewnie nad tym pracują.

Agnieszka Pawlik-Regulska: No w każdym razie coraz młodsze też dzieci z tymi komórkami po szkole chodzą, tak? O ile wcześniej to była, no nie wiem, może piąta klasa, no to teraz już te maluchy też, tak? To jest przerażające. Zresztą jak oni wrócili po tym pierwszym okresie zdalnego, i to naprawdę wszyscy mówią i mogę tu zacytować, ostatnio się dzieliliśmy, mamy też grupę na Telegramie, taką naszą stowarzyszeniową, ktoś tam potrzebował też, hasło rzucił „No i jak oceniacie te skutki?”, ja to wszystko tam czytałam sobie, no to naprawdę dzieci są wycofane, nie mają motywacji do nauki, one nie walczą, one nie są zainteresowane. To jest duża zmiana i tak jak wracały do nas te klasy, no to to były inne dzieci. To tak jak no trochę czasem potrzebny jest taki łobuzerski uśmiech, trochę tam narozrabiają, to jest takie zdrowe, no to jest młodzież, tak? Szczególnie taka siódma, ósma klasa. Coś złego się naprawdę zadziało w nich. Kaptury, maski, nawet wtedy, kiedy już nie trzeba było. Oni się za te maski chowają, nie? Już teraz trochę minęło, ale są takie dzieci, które jeszcze noszą maski, teraz noszą maski, tak? Bo jak z nimi rozmawiam, pytam: „Ale przecież …” a ta maska jest tutaj na przykład, „ale przecież to cię nie chroni, jakby wytłumacz mi, dlaczego?”. „A, tak się przyzwyczaiłam, tak jakoś bez tej maski tak mi jakoś brakuje czegoś”. Czyli mamy behawioryzm taki, tak?

Dr Mariusz Błochowiak: No tak

Agnieszka Pawlik-Regulska: …że oni pewne nawyki wypracowali u tych dzieci, tak? To po prostu brakuje, jak nie ma. Ona się czuje niekomfortowo wtedy. Oczywiście na szczęście już też to jakiś czas już tych masek nie ma, więc to tak postępuje, ale np. dzieci z dysfunkcjami to dużo trudniej te wszystkie zmiany, prawda, u nich zachodzą, oni się… bardzo potrzebują takiego uporządkowanego świata i jeżeli już te maski były, to są, widzę, prawda, to oni te maski mają, tak? Bo u nich każda zmiana no to jest jak krok milowy, to nie jest takie proste. No właśnie i jest też wzrost potrzeb uczniów i nauczycieli dotyczący pomocy psychologiczno-pedagogicznej w szkołach. Myśmy podjęli taką akcję wysyłania pism do poradni pedagogiczno-psychologicznych, na pewno w województwie małopolskim zostało to zrobione, mazowieckim i gdzieś jeszcze… i na Śląsku zdaje się. I będziemy opracowywać te dane. Zostały zadane pytania no właśnie z jakimi problemami, jak się zwiększyła ta liczba, tak, na zasadzie tej informacji publicznej, więc no to za jakiś czas będziemy mogli przedstawić też takie dane, które, myślę, że to wszyscy mówią, tak, że coraz więcej przychodzi i rodziców, którzy rozkładają ręce, tak?

Agnieszka Pawlik-Regulska: Ale też chcę powiedzieć … tutaj jest powiedziane „wzrost uczniów i nauczycieli” i to mówi raport Najwyższej Izby Kontroli, ponieważ nasz zawód polega na dialogu, na interakcji, tak? My wybierając ten zawód, nikt z nas nie wybrał zawodu za biurkiem. Tak? My potrzebujemy kontaktu, my jesteśmy do tego jakby stworzeni, tak, żeby z tymi dziećmi tworzyć relacje, więc dla wielu z nas  takie posadzenie nas przed komputerem naprawdę było bardzo, bardzo trudne. I jeżeli będzie czas, ja mam świadectwa takich osób, które pisały do nas, że po prostu to nieustanne patrzenie tylko na te kwadraciki i brak kontaktu i w ogóle nie wiadomo, czy tam ktoś jest, że to było tak trudne doświadczenie, że ludzie tak uciekali na zwolnienia lekarskie, znaczy uciekali…, to było już… psychicznie nie dawali rady, tak, nauczyciele, więc były zwolnienia lekarskie, były choroby po prostu się pojawiały, tak, stres tutaj różne rzeczy, które  prawda, bóle, które nie wiadomo skąd się wzięły, no. Kolejna rzecz: ludzie zaczęli uciekać na urlopy zdrowotne, tam mamy możliwość wzięcia urlopu zdrowotnego co jakiś czas, więc wiele osób żeby w tym wszystkim nie być, prawda, i nie musieć jakiejś fikcji tutaj robić, po prostu brało… nauczyciele brali urlopy zdrowotne, no i część osób odchodziła z zawodu. Mamy też takie, prawda, sytuacje, że po prostu no że to już nie ma sensu, no że to nie ma sensu, dlatego że też to bardzo trudne też dla nauczycieli. No wiadomo, to już głośno jest o tym, prawda, że te próby samobójcze się pojawiły, że większa liczba prób samobójczych

Agnieszka Pawlik-Regulska: …że dzieciaki jakby sobie naprawdę z tym nie radzą, są często pozostawione same. Najwyższa Izba Kontroli również informuje, że pomoc psychologiczno-pedagogiczna, która się pojawiła ze strony ministerstwa i na to fundusze zostały przeznaczone, była bardzo, bardzo spóźniona, ponieważ informacja o tym, że taka pomoc psychologiczno-pedagogiczna jest potrzebna, już była w lutym 2021 roku, a dopiero w lipcu pojawił się Narodowy Program Wsparcia Uczniów po Pandemii, na który przeznaczono

Mec. Stanisław Zapotoczny: 15

Agnieszka Pawlik-Regulska: Nie, nie, 240 mln chyba tutaj jest

Dr Mariusz Błochowiak: 224

Agnieszka Pawlik-Regulska: 224, tak, 224 mln złotych i nauczycieli 15 milionów. Więc tutaj też NIK alarmuje, że te działania trochę to wszystko za późno, no i tak to, tak to wygląda. Zaniepokoiło nas bardzo jako stowarzyszenie to, że mimo tego, że została nauka zdalna powstrzymana, tzn. że ten proceder już się nie pojawiał

Agnieszka Pawlik-Regulska: … to pan minister wprowadził… zmienił rozporządzenie, i bardzo to tak po cichutku się stało, ja tu powiększam, proszę zobaczyć, 8 lutego 2022 roku nagle nasi baczni obserwatorzy zauważyli, że po cichutku zostało zmienione rozporządzenie, które informuje nas, że możliwość nauczania zdalnego, która była do 31 sierpnia 2022 roku, została przedłużona do 31 grudnia 2022 roku. I to daje nam pewną… znaczy to sprawia, że się martwimy o to, czy na jesieni jakaś małpia ospa czy inna grypa nie spowoduje, że znowu nas będą chcieli na to nauczanie zdalne wysłać?

Mec. Stanisław Zapotoczny: Spowoduje

Agnieszka Pawlik-Regulska: No bo taki ruch, prawda, i jeszcze naprawdę tutaj została kwarantanna zniesiona, a rozporządzenie po cichutku przedłużało to, więc myśmy napisali niedługo potem pismo do… taki wniosek, żeby tego nauczania zdalnego już nam nie fundować, bo … no tam w uzasadnieniu jest bardzo wiele właśnie z Ordo Iuris, z materiałów NIK-u informacji. Ja chcę tylko powiedzieć, że tutaj zebraliśmy pod tym pismem no podpisy, logotypy różnych stowarzyszeń, z którymi współpracujemy. Czy to coś da, nie wiem, ale zawsze można próbować. Kolejne slajdy są to informacje, które rodzice wysyłali do dyrekcji szkół. „Dzień dobry, piszę do Pani w sprawie mojego syna, ucznia klasy siódmej. Przedłużająca się zdalna nauka bardzo źle wpływa na niego. Syn opuścił się w nauce. W trybie nauki szkolnej średnia 5,30, teraz około 4,80. Przez zbyt długie przesiadywanie przed komputerem kolejny raz pogorszył mu się wzrok. Okulistka na ostatniej wizycie powiedziała nam

Agnieszka Pawlik-Regulska: … że Al może maksimum 2 godziny w ciągu całego dnia spędzać przed laptopem, telefonem i telewizorem. Al, co nigdy mu się wcześniej nie zdarzało, nie chce się uczyć w domu. Syn tęskni za szkołą i kolegami. Ja i mąż pracujemy i nie jestem w stanie kontrolować jego pracy na zdalnych lekcjach. Syn wielokrotnie nam mówił, że ma dość takiej nauki i jeżeli nie wróci do szkoły to przestanie się w ogóle logować na zajęcia. Obserwując syna uważam, że zdalna nauka bardzo negatywnie na niego wpływa. Syn zawsze był towarzyskim chłopcem, teraz bardzo się zmienił. Dlatego proszę o przywrócenie go do nauki w szkole. Nie zgadzam się, aby obecny tok nauczania wpłynął na zdrowie i psychikę mojego dziecka. Mam nadzieję, że Pani wykaże się wyrozumiałością i pozwoli Alowi uczęszczać na lekcje do szkoły. Z tego co wiem, w jego klasie już jakieś inne… jakieś dzieci chodzą na zajęcia w szkole, więc mógłby do nich dołączyć. Pozdrawiam serdecznie”. Pani dyrektor wyraziła zgodę więc później mamy podziękowanie.

Dr Mariusz Błochowiak: No właśnie, ale jak to jest, żeby pani dyrektor musi wyrazić zgodę, skoro wcześniej była mowa o tym, że jeśli rodzic nie może zapewnić…

Agnieszka Pawlik-Regulska:  Ale może ta pani tego nie wiedziała?

Dr Mariusz Błochowiak: Aha

Mec. Maja Gidian: Co znaczy, że nie może zapewnić? Tak naprawdę jeżeli ja nie mam w domu komputera albo mi się popsuł, no to ja nie mogę zapewnić dziecku…

Dr Mariusz Błochowiak: No właśnie

Agnieszka Pawlik-Regulska:  Ale nie wszyscy rodzice są tacy wykształceni prawnie

Dr Mariusz Błochowiak: No tak, ale możemy

Mec. Maja Gidian: [? 1:24:10] ja nie jestem w stanie zapewnić

Dr Mariusz Błochowiak: No właśnie. No nie, chodzi o to, że teraz możemy o tym powiedzieć, czyli rodzic jeśli coś takiego napisze, no to dyrektor ma obowiązek, rozumiem, przyjąć?

Agnieszka Pawlik-Regulska: Tak, panie doktorze, w świetle obowiązującego, nie wiem, czy jeszcze obowiązuje to rozporządzenie, ale tamtych rozporządzeń, tak. My nie wiemy, co nam zafunduje ministerstwo, tak? I czy taki zapis będzie w nowym rozporządzeniu?

Mec. Maja Gidian: Największy problem właśnie był z rodzicami.

Mec. Stanisław Zapotoczny: Właśnie, czy reakcje…?

Mec. Maja Gidian: Nie byli w stanie, to co pani przedtem mówiła, że jedna … w jednej szkole się udało i cały czas funkcjonowała. Ja znam również takie szkoły, które się do mnie zgłaszały i się dopytywały, czy rzeczywiście tak mogą zrobić zgodnie z literą prawa, ja to potwierdzałam, ale większość była przerażona, dyrektorów…

Agnieszka Pawlik-Regulska: Dyrektorów czy rodziców?

Mec. Maja Gidian: Dyrektorów i rodziców, no bo nawet jeżeli dyrektor dostawał taki wniosek to był przerażony, czy on to może zrobić,

Agnieszka Pawlik-Regulska: a no tak

Mec. Maja Gidian: … a jeżeli tych rodziców było już więcej, bo oni byli świadomi, tylko to był ten problem żeby oni się zorganizowali. To było zawsze to samo: czy ja jestem jedyny, ja jestem samotny. Nie byli w stanie w ogóle ze sobą w jakikolwiek sposób kooperować.

Agnieszka Pawlik-Regulska: No tutaj dotykamy podobnego problemu jak przy środowisku nauczycieli, tak, czyli pytanie, które można by było zadać, na ile rodzice byli świadomi i wyciągali wnioski z tego, co obserwują? Chociażby jeżeli chodzi o własne dzieci. No i …

Mec. Stanisław Zapotoczny: No ja bym postawił inaczej wniosek: bo jeżeli prawo jest szkodliwe, to co robi obywatel w celu zmiany tego prawa? I czy wolno mu milczeć? Każdemu obywatelowi, nie ważne, czy on jest nauczycielem, mundurowym, lekarzem czy kimś takim, a już nie mówię o prawnikach. Tu tak trzeba postawić pytanie, bo każdy z nas odpowiada za państwo i teraz pytanie, czy rodzice zdali egzamin w kontekście tego, co wiemy z relacji dzieci w czasie pandemii?

Agnieszka Pawlik-Regulska: No ale ja myślę, że bardziej pytanie jest o to, czy oni zdali egzamin z rodzicielstwa, a nie z prawa?

Mec. Stanisław Zapotoczny: Z rodzicielstwa, z rodzicielstwa. Czy zapobiegali tym skutkom, które widzieli na swoich dzieciach? Czy próbowali przynajmniej?

Agnieszka Pawlik-Regulska: No czyli kwestia jest, w jakim stanie jest podejście… znaczy ten stan rodzicielstwa? No to też można pewnie wiele badań przytoczyć, które pokażą, że wiele tu jest do naprawienia.

Dr n. med. Piotr Witczak: No to jest problem wielowymiarowy, bo jeszcze mamy ogromny strach, który był nakręcany przez media, więc ludzie myśleli, że robią to jednak słusznie. No są straty, ale w sumie z drugiej strony może lepiej te straty edukacyjne niż zgon dziadka, babci na tzw. covid. To była taka mentalność, takie to było myślenie więc tutaj duża jest wina całej tej propagandy medialno-politycznej, no niestety, więc nie możemy też wszystkiego na rodziców zrzucić.

Mec. Stanisław Zapotoczny: Zginęło 4000 więcej niż normalnie na milion mieszkańców, a mogło zginąć 40 tysięcy więcej na milion mieszkańców

Mec. Maja Gidian: Co interesujące to przynajmniej do mojej kancelarii w 90% przypadków osoby, które się zgłaszały z takimi problemami, pytały o to, w jaki sposób to rozwiązać, jak ratować dzieci, to były kobiety. To były matki. Więc aktywność w ogóle kobiet matek w tym okresie, była naprawdę, przynajmniej dla mnie, zatrważająca. Być może miałam kilka telefonów od mężczyzn na kilkadziesiąt od matek, które rzeczywiście brały sprawy w swoje ręce. To też ciekawe zresztą, co widać też na przykładzie czy stowarzyszenia pani czy innych stowarzyszeń, gdzie jakoś…

Agnieszka Pawlik-Regulska: No ale mamy sfeminizowany zawód, to …

Mec. Maja Gidian: No tak

Agnieszka Pawlik-Regulska: … to nie jest miarodajne

Mec. Maja Gidian: ta aktywność, ta walka i to poczucie właśnie, że trzeba coś zrobić z tą sytuacją, to jednak oczywiście po stronie kobiety, bardzo ciekawe.

Agnieszka Pawlik-Regulska: No przecież wiemy, że Adam Mazurek tak walczy z tym nauczaniem zdalnym, tak? Strajk dzieci ogólnopolski „Strajk Dzieci do szkół”, no ale tych rodziców też tam nie ma kilkunastu tysięcy nawet, prawda? To aktywnych takich członków … to wychodzi przy konkretnych jakichś akcjach no i to jest bieda, tak, no ale cóż, no rewolucje zawsze ktoś musiał zaczynać, jakaś nieduża grupa, prawda?

Mec. Maja Gidian: Oczywiście.

Dr Mariusz Błochowiak: Ja bym proponował zrobić przerwę, bo już dosyć długo rozmawiamy, także wracamy za 20 minut. Do zobaczenia.

[PRZERWA od 1:28:10 do 1:30:04]

Dr Mariusz Błochowiak: O dzień dobry. Witam po przerwie. Przypomnę, że naszym gościem jest Agnieszka Pawlik-Regulska, prezes Stowarzyszenia „Nauczyciele dla Wolności”.

Agnieszka Pawlik-Regulska: Dzień dobry ponownie.

Dr Mariusz Błochowiak: Dzień dobry ponownie, tak. Oddaję głos, proszę kontynuować.

Agnieszka Pawlik-Regulska: Na dobry początek będzie opowieść. „Dzień dobry. Jestem mamą dziesięcio- i siedemnastolatka. Obaj synowie nie znoszą lekcji zdalnych. Podczas zajęć najstarszy wspiera młodszego w sprawach technicznych. My rodzice jesteśmy wtedy w pracy i wiemy doskonale, że nauka zdalna to taki, bym powiedziała, trochę most pomiędzy brzegami. Synowie nie idą z wiedzą za bardzo do przodu. Sami zresztą mówią, że w szkole dużo więcej by się nauczyli. Ani się nie cofają. To taki czas przetrwania. Chłopcy narzekają na bierne ślęczenie przed ekranem, mówienie do przedmiotu a nie osoby. Narzekają na nudę. Uwielbiają przebywać z rówieśnikami, żartować, wyjeżdżać na wycieczki, brać udział w różnych projektach i przedsięwzięciach. To wynieśli z domu. Pozamykani każdy w swoim pokoju tracą werwę i energię do dalszego działania. Ćwiczenia fizyczne wykonywane w pokoju zamiast sali gimnastycznej czy na boisku z rówieśnikami są jak mówią nudne. Generalnie ten przymiotnik pojawia się na tapecie każdego dnia.

Agnieszka Pawlik-Regulska: „Odnoszę wrażenie, że jakkolwiek nauczyciel nie przygotowałby zajęć online, nie zastąpią one lekcji z żywym człowiekiem. Chłopcy mówią: w szkole zawsze coś się dzieje, jest akcja, jest wesoło. Teraz odpadają wyjazdy klasowe, czy wyjazdy na basen. Wydarzenia, na które czekają, nagle z dnia na dzień są nieaktualne. Ten brak poczucia bezpieczeństwa ma na nich bardzo negatywny wpływ, a przecież to właśnie poczucie bezpieczeństwa stoi na drugim miejscu w piramidzie potrzeb Maslow’a. Moi synowie mówią też, że w szkole zawsze mogą podejść do nauczyciela, zapytać o coś, opowiedzieć…, przed ekranem ta rozmowa nigdy nie będzie taka sama, a najprawdopodobniej nigdy nie będzie miała miejsca. Realizacja tematów na lekcjach zdalnych jest bardzo ograniczona np. przez czas. Długo trwają sprawy organizacyjne:”

Proszę państwa, takich wypowiedzi rodziców albo nauczycieli zebraliśmy dosyć sporo, a też warto tutaj może jeszcze powiedzieć, że musimy mieć też świadomość, że nauczanie zdalne nie istnieje w prawie oświatowym. O tym rozmawiałyśmy na przerwie. Ono… nie ma go. Naprawdę to wszystko, co się zadziało, pod względem prawnym w moim odczuciu jest mocno wątpliwe, bo my nie mamy zapisów w prawie oświatowym o tym, żeby taka forma kształcenia była, na odległość, była możliwa. Jest napisane w prawie oświatowym, że szkoła ma umożliwić dzieciom naukę i również jest mowa o miejscu do tej nauki, tak? Że ma też zaoferować miejsce nauki, więc w żaden sposób szkoła nie realizowała tego zapisu, nie mówiąc o tym, że, tak jak już mówiliśmy wcześniej, nie realizowała swojej funkcji wychowawczej. Przejdziemy teraz do kwestii masek w placówkach oświatowych. To, o czym już mówiliśmy, że generalnie wszyscy, nie wszyscy,

Agnieszka Pawlik-Regulska: … większość dyrektorów decydowała się na to, żeby w szkołach dzieci chodziły w maskach. Najczęściej było to tak, oczywiście w różnych etapach pandemii w różnym stopniu. Ale w tym środkowym, drugim etapie, kiedy dzieci były na chwilę w szkole, później 7 miesięcy było zdalnej, potem wróciły pod koniec roku szkolnego, no to… i też w tym roku szkolnym, jeszcze zanim obowiązek masek  28 marca został zniesiony, to generalnie było tak, że dzieci miały obow… rekomendacje były takie, wytyczne były takie i tak stosowali dyrektorzy, że dzieci miały nosić maski w przestrzeniach wspólnych, a w klasie mogły te maski zdjąć. Komiczne było na przykład to, że dzieci szły zamaskowane do stołówki, po czym na stołówce maskę zdejmowały, wkładały do kieszeni, jadły obiad no i dalej znowu tą maskę wyciągały, że tutaj jakby z higieną nie ma to nic wspólnego, a co dopiero mówić o jakimś zabezpieczeniu przed czymkolwiek.

Agnieszka Pawlik-Regulska: Natomiast problem polegał na tym, że w niektórych szkołach, co jest w ogóle, moim zdaniem, skandaliczne i na to są też… były też kierowane skargi do kuratoriów, dyrekcja zarządziła, że dzieci, które nie noszą masek, mają mieć obniżone oceny z zachowania, czy jeżeli system punktowy, to wpisywano ujemne punkty z zachowania, obniżane oceny z zachowania. Zupełnie zapominano o tym, i to mamy tego dowody i przykłady,…

Agnieszka Pawlik-Regulska: … że to rodzić decyduje o tym, czy dziecko maskę ma założoną czy nie i to z rodzicem należałoby ewentualnie pertraktować, a wszystko skupiało się na dzieciakach. Mamy tu kilka przykładów. „Zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów z dnia 6 maja 2021 roku, przypominam, że do dnia 31 stycznia  2022 obowiązuje nakaz zakrywania przy pomocy maseczki nos… ust i nosa w budynkach użyteczności publicznej przeznaczonych na potrzeby m.in. oświaty przez uczniów, pracowników szkoły jak i osoby z zewnątrz, o tym rodzice … w tym rodzice przebywający na terenie szkoły. Nieprzestrzeganie nakazu podlega karze grzywny do 500 zł”. Więc to nie jest jednostkowy przykład kiedy tutaj no dyrekcja ale też nauczyciele … dyrekcja w takiej formie straszy, że będzie to miało konsekwencje finansowe, jeżeli ktoś tej maski nosić nie będzie. Zdarzało się i mamy takie sygnały z konkretnych miejscowości, z konkretnych szkół, że nauczyciele grozili dzieciom, że wezwą policję i to klasy 1-3, za to, że nie mają maski. No proszę sobie wyobrazić, jaką traumę tym dzieciom fundują. Coś niesamowitego! Świetlica szkolna. „Córka wraz z koleżankami z klasy jedzą kanapki. Nauczycielka zwróciła się do jednej z nich 'jedz szybciej i zakładaj tę maseczkę!’. Dziewczynki w odpowiedzi na polecenie solidarnie wyjęły swoje maseczki i wycięły w nich dziury dorysowując na nich wystawione języki, aby kontynuować jedzenie przez dziury w maskach, bo nie zdrowo przecież jeść szybciej. Poniżej pamiątka córki z pobytu w świetlicy”. Niestety nie mam informacji, w jakim wieku, no ale cieszy też taka sytuacja. „Groźby ze strony nauczycieli i ze strony dyrekcji, że dzieci, które nie noszą maseczek, będą miały wpisywane uwagi. Ja jako nauczycielka”, bo to informacja od nauczycielki, „otrzymałam ustną groźbę od dyrektorki, że jak nie będę nosić maseczki, to da mi naganę”. Do tego jeszcze wrócimy. „W piątek miała miejsce nieciekawa sytuacja. Odebrałam zapłakaną, 8-letnią córkę ze szkoły.” Jak ja czytam informacje o dzieciach 8-mio, 7-mio letnich i niewiele starszych, to włos mi dęba na głowie staje. „Mówiła, że pan woźny kazał jej założyć maskę przed wejściem do szkoły, na co ona odpowiedziała, że nie założy a on jej powiedział, że ona ma robić to, co on jej każe bez gadania. Dołączyła do niego wychowawczyni córki i pielęgniarka i wzięli ją do klasy na rozmowę. Zaczęli jej wmawiać, że przez takich ludzi jak ona ludzie umierają w szpitalu, że szczepienia są dobre, że musi nosić maskę jak każdy itd. We wtorek idziemy do szkoły rozmawiać z panią dyrektor i stąd moje pytanie, jak się przygotować do takiej rozmowy”.

Agnieszka Pawlik-Regulska: „W szkole podstawowej w Gdańsku” no to zarządzenie, o którym już mówiłam. Rodzice uczniów wnieśli sprzeciw i wniosek o uzasadnienie prawne tego, czy można te ujemne punkty z zachowania wpisywać. To jest też ciekawe, że w tej szkole w Gdańsku, troszkę obok tematu, zainstalowano niezgodnie z zasadami BHP i bez atestów przegrody między ławkami, takie przezroczyste plexi, które uniemożliwiają prawidłowe korzystanie z lekcji, ale które miały ochronić te dzieci, tak. No to już w ogóle jakieś kosmiczne sceny można by było powiedzieć, a to się działo w polskiej szkole. W szkole podstawowej w Sandomierzu uczeń po otrzymaniu ujemnych punktów za nienoszenie maseczki i po reprymendzie nauczyciela zwymiotował. To wszystko są informacje zebrane proszę państwa od sierpnia, w zasadzie września, wrzesień, październik, listopad, początek no 12 listopada, myśmy to zbierali wtedy do pisma do pana ministra Czarnka. Ono zostało wysłane również do wszystkich posłów i senatorów, w troszkę zmienionej formie, skróconej oczywiście, ale z tymi aktami dyskryminacji. W szkole podstawowej w Szczecinku dzieci bez masek miały kategoryczny zakaz wstępu do szkoły. W szkole podstawowej w Działdowie pani grozi dziecku bez maski stawianiem do kąta.

Agnieszka Pawlik-Regulska: W szkole podstawowej w Zielonej Górze dzieci z klas 1-3 są straszone policjantem i mandatami za brak maseczki. W Łęcznej i w Toruniu uczniowie słyszą, że to przez nich i ich rodziców jest pandemia i oni (nauczyciele) chorują, a dzieci są zagrożeniem. W technikum w Bydgoszczy uczeń został publicznie na forum klasy napiętnowany i usłyszał, że przez niego umierają ludzie oraz że jest zagrożeniem, bo nie nosił maski. W szkole podstawowej w Warszawie nauczyciel nie dopuścił do odpowiedzi uczniów, dopóki nie założą maseczek. W szkole podstawowej we Włocławku dzieci są zastraszane do tego stopnia, że boją się wyjść do toalety i cały dzień wstrzymują potrzeby fizjologiczne, jeśli zapomną maseczki. Mecenas Katarzyna Tarnawa-Gwóźdź i na stronie Grzegorza Płaczka tam pojawiły się pisma, prawda, które rodzice mogą składać, nauczyciele mogą składać do dyrekcji w…, żeby tych masek nie nosić. I oczywiście wiele osób takie pisma składało, natomiast skutki były różne. Były też takie, że no jakoś to zostało, może powiem tak, nie wiem czy uznane, ale przemilczane w każdym razie i sprawa jakby nie była rozdmuchiwana, no ale były takie sytuacje jak tutaj właśnie zaraz będę mówić. No czy z powodu maski, nienoszenia maski to mam 2 takie przykłady. Jedna osoba z tego powodu zrezygnowała z pracy, jedna się rozchorowała i poszła na urlop zdrowotny, dlatego że dyrekcja groziła i mówiła o tych naganach, że jeżeli nie założą maski, to w końcu… to się skończy naganą, tak. No dobrze. I… ale też mamy takie osoby w stowarzyszeniu, które przez cały okres pandemii  ani razu tego kagańca nie założyły, a pracowały w szkole, co pokazuje nam znowu, że różnie w tych szkołach było, prawda, i że dyrektorzy różnie do kwestii podchodzili. Oczywiście no może nie wchodziły tak specjalnie na dyrekcję w miejscach publicznych na przykład, żeby się nie narazić na konfrontację, no bo jakiś zdrowy rozsądek trzeba mieć, natomiast no niestety też mamy przykład naszej koleżanki, Małgorzaty Chodkowskiej, która za to, że nie chciała założyć maski, zagrożono jej dyscyplinarnym zwolnieniem z pracy. Małgosia zost… przestała być wpuszczana na teren szkoły,

Agnieszka Pawlik-Regulska: … podpisywała, przepraszam, protokoły gotowości do pracy, ale to nie była dopuszczana, ponieważ nie chciała założyć maski. Wysłała pismo do Państwowej Inspekcji Pracy, która wypowiedziała się, że niewpuszczanie pracownika do miejsca pracy ze względu na to, że nie chce założyć maski, jest zbyt daleko posuniętym działaniem. Mimo tego, że pismo to zaprezentowała swojej pani dyrektor, pani dyrektor nie zgodziła się z Państwową Inspekcją Pracy i przekazała sprawę do Komisji Dyscyplinarnej przy Wojewodzie Lubelskim, w zasadzie do Rzecznika Dyscyplinarnego przy Wojewodzie Lubelskim. To też taka ciekawa rzecz, jak działają takie komisje dyscyplinarne, miałam okazję…, są 3 plakaty, ponieważ odbyły się 3 posiedzenia komisji, miałam okazje na wszystkich tych posiedzeniach… we wszystkich tych posiedzeniach uczestniczyć oprócz jednego momentu, który był utajniony na prośbę pani dyrektor, która zeznawała powołując się na Kartę Nauczyciela i na swoje dobra osobiste. Natomiast wszystko zaczęło się 28 marca, co jest bardzo ważne, ponieważ to jest dzień, kiedy zniesiono obowiązek zakrywania ust i nosa maską. Gdyby to był 25, bo to były poniedziałki, proszę państwa nie wiem, jakby się to wszystko potoczyło, no bo zdajemy sobie dobrze sprawę, że nikt z nas, widzów, łącznie z Małgosią i pan mecenas… no nie wiem, pan mecenas, ale nikt z nas widzów i Małgosia byśmy tej maski nie nałożyli, tak, no ale tak się stało, że już nie było obowiązku. Komisja dyscyplinarna to jest w ogóle pewien kolejny, ciekawy temat. Komisje dyscyplinarne powinny być bezstronne i generalnie one są powoływane, czy Rzecznik Dyscyplinarny i Komisja Dyscyplinarna powoływane są przez Wojewodę Lube… Wojewodę, tak, natomiast istnieje taki zapis na podstawie pewnej umowy, którą zawiera wojewoda z kuratorium, może przekazać kompetencje do kuratorium i kuratorium również udziela miejsca, gdzie odbywają się te postępowania dyscyplinarne. To co jest, no nie wiem, takie dziwne troszkę, to są w tych komisjach nauczyciele, tak, to są komisje zawodowe, branżowe, ale oni nie mają wiedzy prawnej, prawniczej, co wyszło podczas tych właśnie spotkań czy tych przesłuchań, gdzie nie umieli przeprowadzić takiego dowodu, tak, czyli jak mecenas, Małgosię bronił pan mecenas Michał Molenda, ponieważ Małgosia zapisała się do jedynego związku, który się przejmuje takimi sprawami czyli związku Niezależnego Związku „Wolność i Godność” i on z ramienia związku  bronił Małgosi. No więc kiedy on zgłaszał jakieś tam dowody, no ja się na tym nie znam, państwo na pewno lepiej dopowiadają to, czego ja nie umiem nazwać, no to nie potrafili sobie z tym poradzić, nie przeprowadzali tego tak jak należy. Przy sprawie wiem, że jest tak, że jeżeli już nie ma obow… tak, że jak się zmieni prawo, proszę mnie poprawić, ale jeżeli się zmienia prawo i np. już nie trzeba nosić masek, to w zwykłym sądzie jakby to skutkowało, czym?

Mec. Stanisław Zapotoczny: Lex benignior

Mec. Maja Gidian: [? mówią  2 osoby naraz 1:44:34] … teraz czyn nie jest karalny, to następuje uniewinnienie wszystkich osób, które były do tej pory miało te sprawy maskowe. Dlatego teraz wszystkie te sprawy wygrywamy, czyli ci, którzy przedłużali te postępowania maskowe i gdzieś tam no udawało im się do tego momentu właśnie, aż się zmieniło prawo, to mają dzisiaj wygrane sprawy, czyli są uniewinnieni.

Agnieszka Pawlik-Regulska: No niestety w przypadku komisji dyscyplinarnych to prawo nie działa. Nie działa takie prawo. Ponieważ tam współpracujemy z panem mecenasem Krzysztofem Bielańskim i on trochę się tam zagłębił w te kwestie komisji dyscyplinarnych i zresztą pan mecenas Molenda mówił to samo, że tam jest wiele takich luk prawnych, że to wszystko jest takie nie do końca sprecyzowane.

Mec. Stanisław Zapotoczny: Znaczy tutaj problem jest po prostu w regulacjach. Przepisy w postępowaniach dyscyplinarnych znajdują się w ustawach, które normują poszczególne no branże. Mają powiedzmy sobie studenci swoje przepisy postępowań dyscyplinarnych, nauczyciele akademiccy, lekarze prawda i nauczyciele szkół powszechnych. I tam mamy oczywiście odesłania do przepisów powszechnie obowiązujących ale np. nie mamy odesłań do przepisów powszechnie obowiązujących takich jak Kodeks Wykroczeń czy Kodeks Karny. A tam jest ta zasada „Lex Benignior” czyli stosowania przepisu łagodniejszego nawet, jeżeli czyn popełniony był pod rządami innej ustawy, surowszej, występuje. No i teraz jest problem, czy ci, którzy postępują w taki sposób, powinni tę zasadę stosować czy nie? Znowu w konstytucji też nie mamy wyraźnych na ten temat odesłań, ale jeżeli postępowania dyscyplinarne są odwzorowaniem postępowań karnych, bo tak w istocie jest, choć one mogą toczyć się równolegle, to też i ta sama zasada powinna być stosowana choćby dlatego, żeby poczucie sprawiedliwości społecznej zostało zaspokojone. No bo jakże tutaj wyobrazić sobie sytuację, że np. ten sam… ta sama osoba, która jest podsądną w sądzie powszechnym, zostaje uniewinniona, a w sądzie dyscyplinarnym nauczycielskim zostaje wymierzona jej kara dyscyplinarna za ten sam czyn, bo możliwość toczenia dwóch postępowań jest jak najbardziej dopuszczalna.

Agnieszka Pawlik-Regulska: No właśnie, więc to dla mnie osobiście to absurd, tak, że to jakoś się zupełnie rozmija. No ja już pomijam, te osoby na pewno znają Kartę Nauczyciela czyli to, w obrębie czego muszą

Mec. Stanisław Zapotoczny: Tam, gdzie jest unormowane, tak.

Agnieszka Pawlik-Regulska: … muszą funkcjonować, natomiast ale oprócz tego wykształcenia prawnego nie mają, prawda? To są nauczyciele, czasem dyrektorzy no a prowadzą tak naprawdę takie postępowania, które no są, tak jak pan mecenas powiedział, podobne do takich postępowań w sądach.

Dr. n. med. Piotr Witczak: A komisje dyscyplinarne miały jakichś biegłych, omawiały dane naukowe na temat skuteczności i bezpieczeństwa masek? Czy to w ogóle było już poza tematem?

Agnieszka Pawlik-Regulska: Więc myśmy wysłali pismo do… na początku popełniliśmy z pewnością błąd i to w ogóle jest też bardzo dyskusyjna kwestia, bo myśmy wysyłali pisma do pani kurator oświaty. I to jest też tak, to jest też ciekawe, że kurator oświaty podpisuje się i wyraża… bo najpierw sprawa wędruje do rzecznika dyscyplinarnego. Rzecznik dyscyplinarny przeprowadza postępowanie wyjaśniające. Wzywa świadków, którzy zostali wskazani przez panią dyrektor. Powiem jeszcze, że wśród tych świadków było ośmioro uczniów, co też dla mnie jest w ogóle skandaliczne i myśmy zapytali kuratoria oświaty, ilu takich uczniów jest w tych sprawach jest powoływanych, więc niekiedy naprawdę bardzo wielu uczniów w różnych sprawach zeznaje, no co, przecież z tego co czytałam, też nie jest … znaczy jest wątpliwe, prawda, na ile takiego młodego człowieka, oczywiście, no to było technikum, więc oni może mieli te 16-17 lat, no ale w każdym razie rzecznik dyscyplinarny przeprowadza postępowanie wyjaśniające, następnie pisze swój wniosek i albo umarza sprawę, tak, i nie przekazuje do komisji dyscyplinarnej albo decyduje się na przekazanie sprawy do komisji dyscyplinarnej. Podpisuje się pod tym wnioskiem rzecznik, a następnie kurator oświaty, przynajmniej tak było w Lublinie, pisze „wyrażam zgodę”. I kiedy myśmy zarzucali pani kurator, ponieważ do niej adresowaliśmy podczas 3 konferencji a w zasadzie 6-ciu konferencji prasowych pod kuratorium oświaty, które robiliśmy przed i po kolejnym proced… postępowaniu, no to napisaliśmy też oczywiście pismo jako stowarzyszenie do pani kurator oświaty, załączyliśmy opracowanie pana doktora o maskach, załączyliśmy również opracowanie Głosu Wolności i pani kurator odpowiedziała, że ona w ogóle nie ma wpływu na działalność komisji dyscyplinarnej. No ale jakby nie było, ona wyraziła zgodę na to, żeby w ogóle ta sprawa do komisji dyscyplinarnej trafiła. Dalej, co dalej. Jeżeli chodzi o te dokumenty, które przesłaliśmy, przeciwna rzecz, ponieważ pisma wysłały w sprawie Małgosi… wysłało Polskie Stowarzyszenie Niezależnych Lekarzy i Naukowców, Głos Wolności, Bronimy Munduru dla Przyszłych Pokoleń, Adam Mazurek wysłał pismo – Ogólnopolski Strajk „Dzieci do Szkół”, Stowarzyszenie „Rodzice chronią Dzieci” więc tych pism pojawiło się sporo i na drugim chyba postępowaniu dyscyplinarnym przewodniczący komisji wręczył stronom do zapoznania się w zasadzie pismo Głosu Wolności chyba tylko i nie pamiętam, czy to opracowanie o maskach, być może też. Natomiast tamtych nie. One mniej więcej w tym samym czasie zostały wysłane, więc tutaj w ogóle też wątpliwość: jeżeli wysyłamy do kuratorium, no to czy w ogóle kuratorium powinno przekazywać bezstronnej komisji te pisma, nie? Oni oczywiście zobaczyli, machnęli, nie, przy czym stronami w tym przypadku była pani rzecznik i Małgosia z panem mecenasem, bo komisja już się z tym wcześniej zapoznała. Na szczęście Małgosia nie została zwolniona z pracy czyli odnieśliśmy połowiczny sukces

Agnieszka Pawlik-Regulska: … połowiczny dlatego, że otrzymała karę nagany z ostrzeżeniem. Kara nagany w życiu nauczyciela oznacza to, że nie może zostać dyrektorem szkoły. Ta kara jest zapisywana w aktach, ale przedawnia się po jakimś czasie, więc jakby nie ma tutaj dramatu, natomiast pomógł nam na pewno pan poseł Grzegorz Braun. Małgosia była gościem podczas Norymbergi 2.0. Była Norymberga 2.0 poświęcona sytuacji w szkole i tam była właśnie Małgosia, opowiadała o swojej sprawie, był Karol Dziuba z Bydgoszczy, który też walczy tutaj prawnie w związku z kwarantannami wieloma, które były jego udziałem i była Ania Kubica, pani dyrektor nasza, też opowiadała no i pan poseł Braun nieproszony przez nas powiedział, że do Lublina przyjedzie i faktycznie przyjechał. I mamy kolejny sukces następujący: o ile za pierwszym razem mimo tego, że posiedzenia były jawne, tak, bo komisja w żaden sposób nie utajniła obrad, tego pierwszego posiedzenia nie utajniła, była z nami prasa i nie pozwolono nam… im nagrywać. Mało tego, wpuszczono tylko 4 osoby nie wiadomo dlaczego, bo tam, aha, bo tam był zagrożenie związane z wojną na Białorusi, tak, jakiś tam coś tam i trzeba się wcześniej zgłaszać, no w każdym razie nie pozwolono na transmisję, a sukcesem jest to, no kiedy przyjechał pan poseł Braun, to nagle, a taka była jeszcze taka taśma, myśmy musieli tak naokoło tam przechodzić i pojedynczno, kiedy przyjechał pan poseł, nagle zniknęły wszystkie bariery, w ogóle nas nie spisali, kto tam wchodzi na tą salę, na dole, bo tak to spisywali nas i na dole i później w sali no i mogliśmy nagrywać. Podczas trzeciego posiedzenia już pana posła z nami nie było, ale już nikt z nami nie dyskutował, że jest dziennikarz, który posiedzenie nagrywa, więc one są wszystkie udostępnione na naszej stronie, na naszym fanpage’u i myślę, że to jest bardzo ważny…, bardzo ważna rzecz, która miała miejsce, że upublicznione zostały pewne kwestie.

Dr Mariusz Błochowiak: No dobrze, ale czy ta kwestia tutaj jak kolega pytał, zasadności masek od strony naukowej, była rozpatrywana przez tą komisję czy nie?

Agnieszka Pawlik-Regulska: Nie, nie. Komisja w zasadzie powiedziała, że nie tego dotyczy sprawa.

Dr Mariusz Błochowiak: A czego dotyczy?

Agnieszka Pawlik-Regulska: Tego, że Małgosia nie postąpiła zgodnie z wytycznymi dyrekcji.  A to, że te wytyczne są niezgodne z prawdą naukową, jakby tego zupełnie nie podejmowano.

Dr Mariusz Błochowiak: Ta pani będzie się odwoł… może się odwołać?

Agnieszka Pawlik-Regulska: Zdecydowanie. Tak, może się odwołać.

Dr Mariusz Błochowiak: do sądu?

Agnieszka Pawlik-Regulska: Nie, nie, nie, to jeszcze nie. Najpierw się odwołuje do komisji dyscyplinarnej przy Ministerstwie Edukacji i Nauki. Jeżeli kom… no zobaczymy, czy komisja będzie przeprowadzała postępowanie, bo może też sprawę jeszcze raz… oddać komisji dyscyplinarnej…

Mec. Stanisław Zapotoczny: Uchylić do ponownego rozpoznania

Agnieszka Pawlik-Regulska: Do ponownego rozpoznania, no i ostateczna jakby trzeci etap, ostatni no to jest już Sąd Pracy, tak? I zdecydowanie będzie tutaj Małgosia będzie walczyć. Także no właśnie to noszenie maski w różnych szkołach … różne, nienoszenie maski, przepraszam, w szkołach różne dawało efekty.

Agnieszka Pawlik-Regulska: Ostatni okres pandemii to jest ten rok szkolny i w sierpniu tego roku dwa tysiące… zeszłego roku 2021, dowiadujemy się, że mamy zachęcać uczniów do przyjmowania szczepień. Zachęcać, nie „informować o”, tylko zachęcać. Myślę, że to był taki moment, kiedy wielu nauczycieli jednak, tych którzy myśleli, że coś jest nie tak,  ale no tam… jeszcze sobie nie działali, to myślę, że to był taki moment jednak krytyczny, no bo ja mogę zachęcać jako polonista do czytania lektur, jako wychowawca do bycia dobrym człowiekiem. Ja nie mam żadnych uprawnień, żadnej wiedzy, żeby zachęcać do jakichś medycznych …

Mec. Stanisław Zapotoczny: eksperymentów

Agnieszka Pawlik-Regulska: …eksperymentów, no w ogóle czegokolwiek związanego z medycyną. To nie jest mój zawód. A tutaj wyraźnie było przeczytane pismo wysłane, tak, do dyrektorów szkół, które miało być zaprezentowane na radzie pedagogicznej, że mamy zachęcać do szczepień. Haniebne jest również zamieszczone na stronie zarówno kurat… zarówno Ministerstwa Edukacji i Nauki, jak i wielu kuratoriów oświaty list Prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej prof. Andrzeja Matyi, w którym to liście zwraca one się… jest… są 2 listy. W jednym zwraca się do rodziców, ale w drugim liście zwraca się do uczniów, gdzie pisze następująco: „Pandemia zaburzyła nie tylko waszą edukację, ale i dorastanie wśród rówieśników. Koronawirus uśpiony przez lato wciąż stanowi zagrożenie dla waszej swobody. Możecie nie dopuścić do ponownego zamknięcia szkół, możecie zadbać o to, że będziecie mogli bezpiecznie wychodzić po zajęciach ze znajomymi czy wyjeżdżać na obozy lub wycieczki. Odpowiedzią są szczepienia„. Porozma… dalej, proszę posłuchać dalej, bo to jest haniebne: „Porozmawiajcie z rodzicami i opiekunami. Wyjaśnijcie, że nie możecie pozwolić na kolejną izolację, że chcecie normalnie dojrzewać”. Ja nie wyobrażam sobie sytuacji, żeby wykształcony człowiek, któremu zależy na dobru młodego pokolenia, stawiał w opozycji dzieci i rodziców i żeby ten człowiek w ogóle w kwestii szczepień, co do których decydują rodzice, zwracał się do dzieci. Dla mnie jest to niedopuszczalne, że coś takiego napisał i niedopuszczalne, że wszyscy, ministerstwo, minister, kuratorzy, wszyscy to zamieścili. Ja mam też dziecko i wara mi od mojego dziecka. Ze mną się rozmawia na temat szczepień, a nie z dzieckiem. To jest dla mnie jakby oczywisty temat.

Mec. Stanisław Zapotoczny: Ale ten typ już tyle narozrabiał, że o zdolności honorowej w jego odniesieniu to już dawno nie można mówić, jeżeli w ogóle ją kiedykolwiek miał.

Dr. n. med. Piotr Witczak: Skandaliczne jest to, że jest wykorzystany element szantażu na pewno, to co pani powiedziała odnośnie tego, że  to jest w ogóle przerzucone na tutaj… szczują wręcz dzieci na nauczycieli i rodziców i odwrotnie. Ale też biorąc pod uwagę to, co już wiemy o tych preparatach, już pomijam kwestie bezpieczeństwa, które są bardzo już drastyczne w niektórych przypadkach, ale kwestie zasadności w ogóle wyszczepień wśród dzieci, tak? To w perspektywie tego to pismo jest naprawdę…skandaliczne

Mec. Stanisław Zapotoczny: Cała propaganda mówiła, że dzieci nie chorują i nie roznoszą. Ale to była mądrość etapu, potem się znowu zmieniło. Tyle że znowu ta taktyka jest znana z Rosji Sowieckiej, bo Pawka Morozow za to, że doniósł na swoich rodziców, dostał chyba 15 rubli nagrody, poszedł do domu dziecka, bo rodzice zostali rozstrzelani i tutaj ta metoda przez światłych doktorów habilitowanych medycyny też jest stosowana, chyba nie pamiętających historii totalitarnej Rosji sowieckiej, ale także PRL-u.

Dr. n. med. Piotr Witczak: To jeszcze chcę dodać, że nawet biorąc pod uwagę tą dużą korupcję w świecie nauki, jednak fakt, że wiele towarzystw naukowych  rekomendowało te szczepienia, jeśli nie wszystkie, to jeśli chodzi o kwestię szczepień dzieci, to nauka była, nawet ta skorumpowana, była bardzo podzielona. Nie było jednoznacznych… jednoznacznego takiego stwierdzenia, że te szczepienia na pewno są zasadne u dzieci. Więc no w świetle tych danych naukowych to jest po prostu jakaś abstrakcja, czysta abstrakcja.

Mec. Stanisław Zapotoczny: Czyli based medicine evidence przemawiały przeciwko.

Agnieszka Pawlik-Regulska: No tak, ale to jest pismo prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej i ono jest publikowane jako oficjalne pismo na stronie ministerstwa.

Mec. Stanisław Zapotoczny: Bo prezes Naczelnej Rady Lekarskiej based medicine evidence uważał i wykorzystwywał wyłącznie jako młot na czarownice, a nie jako źródło wiedzy medycznej obowiązującej środowisko.

Dr. n. med. Piotr Witczak: Nawet chyba rada jakaś doradcza naukowców w Wielkiej Brytanii nie rekomendowała szczepień dzieci tam poniżej 16 roku życia. To już wprost było. To w świetle takich informacji to jest…

Agnieszka Pawlik-Regulska:  No to jest kolejny element takiego zarządzania społeczeństwem. My teraz jako stowarzyszenie mocno weszliśmy w temat WHO i nasze anglistki tłumaczyły wszystkie obrady, które miały miejsce od 22 do 27 czy 25 maja w Genewie. One po prostu śledziły to i tłumaczyły, tak, i przekazywały na naszych spotkaniach takich między stowarzyszeniowych, co tam było mówione, więc jeden z ministrów zdrowia, niestety nie pamiętam państwa, ale to jest na naszej stronie też, mogą państwo tam zerknąć, jest cały artykuł temu poświęcony, chwalił się, że poszedł na specjalny kurs zarządzania społecz… zachowaniami społecznymi, zachowaniami społeczeństw, może tak powinnam powiedzieć, i mówił o konkretnych sposobach, jakie zastosował, żeby osiągnąć sukces, ponieważ ma 95% chyba… w 95%-tach wyszczepione społeczeństwo, tak? Jednym z elementów było użycie takiego argumentu „zaszczep się dla” babci, zaszczep się dla swojej bliskiej osoby. I to jest jakby… i to jest też jakby nie wprost, prawda, ale to jest … dotykamy takiego, po prostu, czystej manipulacji. To co powiedział pan doktor o szantażu, prawda? Ale też takie manipulowanie uczuciami, emocjami. „Nie chcecie więcej już na pewno…” „Chcecie wycieczek” „to się zaszczepcie”, tak? No to jest czysta manipulacja. My zapytaliśmy kuratoria oświaty, bo byliśmy ciekawi, ile takich punktów szczepień było zorganizowanych w szkołach, no ale usłyszeliśmy, że oni nie dysponują takimi informacjami, odesłali nas do Sanepidu albo do Ministerstwa Zdrowia, więc tym się pochwalić nie możemy. Natomiast przeanalizowaliśmy materiały przygotowane na zlecenie Ministerstwa Edukacji i Nauki na temat szczepień. Ośrodek Rozwoju Edukacji przygotował konspekty zajęć do przeprowadzenia w przedszkolach, szkołach podstawowych i średnich oraz materiały dla nauczycieli, w których jest omówiona kwestia szczepień.

Agnieszka Pawlik-Regulska:  Szczepień w ogóle i szczepień na Covid-19. Materiały te dostępne były i chyba jeszcze są, na pewno są, bo ja zaglądałam do nich, na stronie internetowej ministerstwa i rekomendowane przez ministerstwo. Co się w nich znajduje?

Agnieszka Pawlik-Regulska:  Mamy tutaj przykład scenariusza zajęć umysłowych z elementami języka polskiego dla dzieci w wieku  5-6-ciu lat. Posłuchajmy opowiadania, które dzieci tam wysłuchały, jeżeli panie przeprowadziły zajęcia. „A więc na naszej planecie żyją nie tylko ludzie czy zwierzęta. Miejsce to jest też zaludnione przez małe stworzonka zwane wirusami”. Rysunek 1 no to ja pominęłam. „Jeden z nich miał bardzo złe plany. Zwany był Covidem. Nasz wirus wraz z dorastaniem nie dość, że sprawiał mamie problemy, to robił się coraz silniejszy i sprytniejszy. Pewnego dnia postanowił pójść o krok dalej. Wybrał się na wyprawę do ludzi. Jego obecność nie spodobała się jednak tutejszym mieszkańcom. Pytacie, dlaczego? A dlatego, że pewnego dnia wirus postanowił wejść dziecku na rączki. Taki chłopiec lub dziewczynka wracając do domu, przytulili się na powitanie z mamą i wyściskali z ukochaną babcią. Wirus bardzo się ucieszył, powiększył i zaraził babcię i mamę, a potem kolejne osoby. W ten sposób rozpoczęła się pandemia”.

Dr. n. med. Piotr Witczak: Zgodnie z wiedzą naukową wirus nie przenosi się przez powierzchnie, więc jest to zupełnie antynaukowe, nawet nie wspomnieli o drodze aerozolowej.

Mec. Maja Gidian: Prawdziwa bajka.

Dr. n. med. Piotr Witczak: To już jest prawdziwa bajka.

Agnieszka Pawlik-Regulska:  I to są materiały rekomendowane przez ministerstwo.

Mec. Stanisław Zapotoczny: Ale ja pamiętam, że na którymś etapie … na etapie mądrości, czy jak to tam nazywano, zastanawiano się, ile to żyje na plastiku, ile żyje to na metalu a ile to żyje na innych podłożach. Były takie treści stręczone przez media, przynajmniej przez radio.

Dr. n. med. Piotr Witczak: Znaczy doprecyzuję: nie to, że nie jest to możliwe, żeby się przenosił przez powierzchnie, jest to po prostu zjawisko bardzo rzadkie i skrajnie rzadkie, nie brane w ogóle pod uwagę, jeśli chodzi o transmisję.

Dr Mariusz Błochowiak: Znaczy to było wynajdywanie nauki od początku znaczy od nowa, koła od nowa, dlatego że było wiadomo, że jak się rozprzestrzeniają wirusy układu oddechowego. To nie było nic nowego, tylko pewne rzeczy próbowano przedstawić jako zupełną nowość i wynajdywać…

Dr. n. med. Piotr Witczak: Znaczy to potwierdza, że te materiały, które pani nam przedstawiła, nie były przygotowane przez specjalistów z dziedziny epidemiologii tylko po prostu przez…nie wiem

Agnieszka Pawlik-Regulska:  Może nauczycieli?

Dr. n. med. Piotr Witczak: Może nauczycieli

Mec. Maja Gidian: Bajkopisarzy.

Dr. n. med. Piotr Witczak: Bajkopisarzy.

Agnieszka Pawlik-Regulska:  Posłuchajmy dalej, bo manipulacji ciąg dalszy. „Była to wygrana dla Covida.

Agnieszka Pawlik-Regulska:  „Kiedy powrócił do innych wirusów, został nagrodzony koroną i przez co został nazwany koronawirusem. Coraz więcej ludzi było chorych. Zamknięto przedszkola, a dzieci zostały w domach. Nie mogły się spotykać ani razem bawić na placu zabaw. Jednak ludzie postanowili nie poddawać się rządom wirusa. Dlatego też wymyślili zasady higieny. Zdecydowali by dzieci myły uważnie ręce, co najmniej przez 30 sekund, kichały tylko w chusteczkę bądź w ramię, dzielnie dezynfekowały ręce oraz zachowały bezpieczny dystans wobec innych dzieci. Natomiast aby pokonać wirusa, ludzie ostatecznie uznali, że trzeba dzielnie pójść na szczepienie i w ten sposób zostać bohaterem”. I tutaj dochodzimy do tej manipulacji. Otóż w tych materiałach przeciwstawiono sobie osoby, dzieci, uczniów, którzy się zaszczepią, którzy będą superbohaterami i tych, którzy się nie zaszczepią i przez których inni będą chorować. Uważam, że to jest po prostu, no absolutnie niedopuszczalne, żeby tak postępować z dziećmi, żeby tak tłumaczyć [? 2:04:36]

Mec. Stanisław Zapotoczny: Najdelikatniejsze sformułowanie to jest „podłe”, bo można by użyć mocniejszych.

Agnieszka Pawlik-Regulska: No tak. To państwo z pewnością wiedzą, że przecież w przedszkolach, w niektórych przedszkolach dzieci miały narysowane na podłogach te kwadraty, tak, nie bawiły się wspólnie.

Mec. Stanisław Zapotoczny: 2 tygodnie temu widzieliśmy te zdjęcia.

Agnieszka Pawlik-Regulska: No coś, coś nieprawdopodobnego!

Mec. Maja Gidian: Ja może [? 2:04:56] anegdoty. W jednym przedszkolu w Gdyni pani dyrektor wprowadziła regulamin, gdzie kazała dzieciom związywać włosy w kitkę, dziewczynkom, bo związane włosy w koński ogon, powodują że wirus przenosi się w mniejszy sposób niż jak włosy są rozpuszczone, bo wtedy inne dzieci mogą dotknąć tych włosów i to było w regulaminie napisane i dzieci musiały, wszystkie dziewczynki, mieć związane włosy. Panie doktorze, co pan na to?

Dr. n. med. Piotr Witczak: Mogę tylko dodać, że nawet naukowcy publikowali prace na temat tego na przykład ile trzeba wody do pasty dodawać, bo jak jest pasta bardziej rozcieńczona, to w trakcie mycia zębów się łatwiej aerozol unosi i można się łatwiej zarazić wirusem. I takie publikacje są w recenzowanych czasopismach, więc po prostu nauka też … ta masowa histeria udzieliła się też naukowcom, a to są granty, pieniądze są już na bzdurne badania. Jeśli dotyczą wirusa, transmisji, są w stanie wykazać, jakie to jest groźne i straszne, to na to są duże pieniądze, więc mnie absolutnie nic nie zdziwi.

Agnieszka Pawlik-Regulska: No może pani dyrektor też jakiś grant dostaje i zrobi badania?

Mec. Maja Gidian: Może tak.

Agnieszka Pawlik-Regulska: Tezy przedstawiane w tych materiałach, szczepienia jako jedyna metoda powrotu do normalności.

Agnieszka Pawlik-Regulska: Nauczyciel zapoznaje uczniów – nauczyciel!, który nie ma kwalifikacji do tego – z dobroczynnym działaniem szczepień ochronnych, wykorzystując zaproponowane materiały merytoryczne (no tam są podane). „Osoby niezaszczepione narażają siebie na ryzyko zachorowania oraz stanowią źródło zachorowań i rozwoju kolejnych fal pandemii. Należy wykorzystać szansę ochrony, jaką daje szczepienie, gdyż jest ono jedyną drogą do zahamowania pandemii koronawirusa. Osoby zgłaszające się na szczepienie przyczyniają się do wygaśnięcia pandemii i powrotu do normalności. Możemy nazwać ich współczesnymi bohaterami, gdyż kierują się troską o zdrowie i życie nie tylko swoje, ale także swoich bliskich, często ludzi  słabszych, starszych, schorowanych, którzy ze względu na stan zdrowia nie mogą przyjąć szczepienia i stają się bezbronni w obliczu choroby”. I jedno z haseł, które dobrze by dzieci oczywiście samodzielnie wymyśliły „Szczepię się – jestem superbohaterem!”. To jest tak, proszę państwa, takie materiały nam zafundowało… ORE, ale jednak na zlecenie ministerstwa. Ministerstwo się pod tym podpisało.

Dr. n. med. Piotr Witczak: Czy… data wytworzenia tych materiałów jaka jest?

Agnieszka Pawlik-Regulska: Czy mamy tu datę? Zaraz zobaczymy do okładki

Dr. n. med. Piotr Witczak: To rozumiem, że było od września 2021?

Agnieszka Pawlik-Regulska: Tak, to mniej więcej chyba się pojawiło w sierpniu. Tak mi się wydaje, że to był sierpień, one były już wtedy.

Dr. n. med. Piotr Witczak: To już wtedy dosyć powszechna była informacja, że szczepienia nie zatrzymują transmisji wirusa, więc to jest już tutaj nieadekwatne, niezgodne z aktualną wiedzą medyczną nawet. Ale nawet wcześniej po prostu nie było takiej wiedzy na temat tego, czy te szczepienia w ogóle zatrzymają transmisję, co było w oficjalnych dokumentach, raportach FDA czy EMA, że tego po prostu nie zweryfikowano. A’priori założono, że szczepienia zatrzymują transmisję. Opowiadano, mimo że nie było danych, wiec to nawet gdyby to było wcześniej wytworzone, to też byłoby nadużyciem.

Mec. Stanisław Zapotoczny: Choć chyba zwykle wcześniej było wiadomo, że szczepienia zabezpieczają przed zachorowaniem albo przed ciężkim zachorowaniem, natomiast nigdy nie mówiono o tym, że zatrzymują transmisję. To się dopiero pojawia na…

Dr. n. med. Piotr Witczak: Badania kliniczne nie były zaprojektowane w celu oceny hamowania transmisji. To wyraźnie producent to wskazywał i organy, które… regulujące czy dopuszczające technologię na rynek.

Dr Mariusz Błochowiak: A ta pogadanka była obowiązkowa do przeprowadzenia czy fakultatywna?

Agnieszka Pawlik-Regulska: Nie no to ministerstwo nie wskazywało, że są to obowiązkowe materiały. To myślę, że znowu wracamy do przerzucania odpowiedzialności na dyrektorów, tak? Więc jeżeli pan dyrektor czy pani dyrektor powiedziała „bardzo proszę, żeby wszyscy wychowawcy przeprowadzili takie zajęcia”, no to tak powiedziała dyrekcja. Jeśli nie powiedziała to nie powiedziała, także nie było odgórnej takiej ze strony ministerstwa przymuszania do tego, natomiast no znowu były to rekomendacje, były to wytyczne, była to zachęta. I tutaj znowu dotykamy tego, że…

Dr Mariusz Błochowiak: A to w ramach czego właściwie?

Agnieszka Pawlik-Regulska: No lekcji wychowawczych, tak, lekcji wychowawczych.

Dr. n. med. Piotr Witczak: Czyli nie było takich specjalnych, dodatkowych funduszy dla nauczycieli, że ktoś tam dostał jakiś dodatek a’la covidowy za prezentację?

Mec. Stanisław Zapotoczny: Jak w wojsku?

Agnieszka Pawlik-Regulska: No nie było no! Nie dorobiliśmy się na pandemii, absolutnie. Tylko to 500 dostaliśmy. Według wytycznych Ministerstwa Edukacji i Nauki, które pojawiły się we wrześniu, a w zasadzie pod koniec sierpnia, pan minister zwracał uwagę, co będzie bardzo istotne za chwilkę, że szkoła jest miejscem przeciwdziałania stygmatyzacji i dyskryminacji oraz eliminowania krzywdzących stereotypów. Żadne dziecko nie może zostać wykluczone z przysługującego mu prawa do nauki. I jeszcze wyżej: wytyczne ministerstwa, Ministerstwa Zdrowia i Głównego Inspektoratu Sanitarnego dla szkół podstawowych i ponadpodstawowych, obowiązujące od 1 września, nie wprowadzają również innych rozwiązań organizacyjnych ze względu na przyjęcie szczepionki przez ucznia. Przepisy umożliwiające przejście na nauczanie zdalne nie wprowadzają segregacji sanitarnej w związku z zaszczepieniem przeciwko Covid-19. Czyli startujemy we wrześniu z takim zapewnieniem ze strony pana ministra, że to, czy dziecko …, bo pracownik szkoły zostanie, znaczy zaszczepi się, zostanie…, przyjmie ten preparat, zostanie mu on zaproponowany czy nie, nie powinno mieć wpływu ani na, tak jak powiedziano tutaj, organizację nauki, no ani nie powinno być żadnych aktów dyskryminacji. Jaka była jednak praktyka?

Agnieszka Pawlik-Regulska: Po pierwsze, jeżeli oczywiście jeden uczeń z całej klasy miał pozytywny, dodatni wynik testu PCR, cała klasa była wysyłana na zdalne nauczanie. Ponadto tylko uczniowie niezaszczepieni są zamykani na kwarantannie, co jest oczywistą dyskryminacją i segregacją sanitarną. Czyli wbrew temu, co pan minister, prawda, zapowiedział, Sanepid robił swoje, weryfikował to, no tutaj w ogóle jest jeszcze kwestia oczywiście RODO podnoszona przez nas, no bo na jakiej zasadzie dyrekcja wie, kto jest zaszczepiony a kto nie jest zaszczepiony? To są dane wrażliwe. Tak samo zresztą jeżeli chodzi o RODO zapomniałam powiedzieć, że jeżeli chodzi o zdalne nauczanie, no przecież my nie podpisywaliśmy żadnej umowy, że będziemy udostępniać nasz wizerunek za pomocą środków teleinformatycznych. Ktoś nas może nagrać, tak? No ja mogę sobie nie życzyć po prostu w ten sposób pracować, wiec tak naprawdę ciekawe by było, gdyby ktoś postawił veto, że on takiej umowy nie ma i on tak pracować nie będzie, nauczania zdalnego w prawie oświatowym nie ma, no i co wtedy, prawda? Pytanie do prawników, czy wygrałby taką sprawę, nie wiem?

Mec. Maja Gidian: Do sędziów.

Mec. Stanisław Zapotoczny: Do sędziów. Bo to już jest kwestia uczciwości sędziego

Mec. Maja Gidian: [mówi jednocześnie kilka osób ? 2:12:02]

Agnieszka Pawlik-Regulska: Tak, tak, tak. W Radomiu z powodu jednego pozytywnego testu PCR u pani wicedyrektor zamknięto całą szkołę liczącą 900 uczniów, a nauczycielowi, który się temu przeciwstawił i zrobił konferencję prasową na ten temat, zagrożono karą dyscyplinarną. W liceum ogólnokształcącym w Otwocku zostało ogłoszone, że wycieczka do Włoch jest tylko dla zaszczepionych uczniów, a w liceum ogólnokształcącym w Krakowie możliwość wyjazdu na wymianę zagraniczną uzależniona była od posiadania paszportu covidowego. No a pan minister nas przekonywał, i to jest do 12 listopada, że nie będzie  segregacji i dyskryminacji. W Zespole Szkół Łączności w Poznaniu na początku września b.r. 2021 ogłoszono konkurs dla najliczniej zaszczepionej klasy pt. „Kto wygra tort? Smak zwycięstwa. Życie masz tylko jedno. Szczepimy się”. Dodatkowo zamieszczono następującą informację: „Szczepienia realizowane będą w szkole. W celu zgłoszenia chęci szczepienia prosimy o wypełnienie i podpisanie załączonej deklaracji, którą uczniowie powinni dostarczyć do wychowawcy klasy najpóźniej do 10 września b.r. No czyli wychowawca zbiera, czyli wychowawca już otrzymuje dane wrażliwe, prawda, no bo nic nie ma o kopertach zaklejonych. Pogwałcenie absolutnie tutaj RODO w bardzo wielu aspektach miało miejsce. No i teraz mamy informacje różne z różnych dziedzin, nie będę czytać wszystkich.

Agnieszka Pawlik-Regulska: „Do szkoły mogą chodzić tylko zaszczepieni, reszta na kwarantannie, zdalnie. Jestem jedynym zgłaszającym sprzeciw i dostałem informację, że dobrze by było, żebym zmienił szkołę. Decyzja dyrekcji jest na podstawie zaleceń inspekcji sanitarnej. Inspekcja sanitarna przez telefon nie potrafi podać podstawy prawnej takiej decyzji, no jakieś rozporządzenie. Kuratorium choć się nie zgadza z segregacją, nie podejmie działań w tym temacie. Kto może pomóc?”. Dyrektorzy szkół zgłosili, że z uwagi na rozwijającą się sytuację epidemiologiczną związaną z Covid-19 warunkiem wejścia do placówki szkoły będzie certyfikat dotyczący szczepień lub aktualny negatywny test Covid-19. I to jest na kierunku Pedagogika Przedszkolna i Wczesnoszkolna na III roku w semestrze letnim. No coś niesamowitego. To zresztą muszę powiedzieć, że na uczelniach wyższych dużo więcej było tego typu przekrętów, to w moim odczuciu są przekręty, na takich medycznych i pokrewnych kierunkach, prawda, no to oni byli przymuszani już do szczepień, ale też tak jak tutaj widać, prawda, tak jak tutaj widać, też na innych uczelniach. Kwarantanny z kontaktu. Kiedy uczniowie, a kiedy nauczyciele trafiali na kwarantannę z kontaktu?

Agnieszka Pawlik-Regulska: Musieli mieć bliski kontakt z osobą chorą na koronawirusa czyli taką, która ma, przepraszam, nie powinnam napisać chora, z osobą, która miała dodatni wynik testu PCR. Ponieważ jak wiemy to absolutnie nie jest równoznaczne z byciem chorym na cokolwiek

Mec. Stanisław Zapotoczny: W 90%-tach jest fałszywy.

Agnieszka Pawlik-Regulska: Tak, tak, ja to zmienię, to nie może tak być, to jest błąd. Przebywanie w bezpośredniej bliskości twarzą w twarz z osobą chorą, w odległości mniejszej niż 2 m przez ponad 15 minut. Bezpośredni kontakt, i to mieliśmy takie wytyczne na stronie …

Mec. Maja Gidian: I kto to liczył te 15 minut?

Agnieszka Pawlik-Regulska: Zaraz powiem. Bezpośredni kontakt fizyczny z osobą zakażoną wirusem Sars-Cov-2, np. podanie ręki, to jest to, co pan doktor przed chwilą obalił. Bezpośredni kontakt bez środków ochronnych z wydzielinami osoby z Covid-19 np. dotykanie zużytej chusteczki higienicznej, narażenie na kaszel osoby chorej, przebywanie w tym samym pomieszczeniu co chory z Covid-19 przez co najmniej 15 minut np. w mieszkaniu, w klasie, w poczekalni szpitala/przychodni, sali konferencyjnej. Bywało tak, że nauczyciele, proszę mi wierzyć, jakie rzeczy robili, prowadzili lekcje przy otwartych drzwiach, no to prawda, żeby nie było zamknięte pomieszczenie, bo mamy tutaj przez co najmniej 15 minut w tym samym, zamkniętym pomieszczeniu. Okna otwarte, otwarte drzwi. Mało tego, wychodzili co 15 min z klasy, żeby nie było, że 15 min był. Ale zobaczcie, do jakich absurdów dochodziliśmy. A kiedy… no problemem w ogóle tutaj było to, że nikt nie przeprowadzał tego wyjaśniania… zapomniałam nazwy

Mec. Maja Gidian: epidemiologicznego

Agnieszka Pawlik-Regulska: Tak, że trzeba sprawdzić, co tak naprawdę było. I kiedy nauczyciele przychodzili do dyrekcji i mówili, np. nasz kolega Karol Dziuba z Bydgoszczy taką sprawę też tam na Norymberdze opowiadał. On informatyk, tutaj siedzi i ma wszystkich komputery na podglądzie, więc w ogóle do uczniów nie podchodzi. Dziecko siedzące, policzył to, teraz mogę skłamać, około 16 metrów od niego, tak, okna pootwierane, dziecko siedzi przy oknie i on mówi pani dyrektor, no ale to w ogóle nie jest możliwe, no ale ona ma prikaz, tak, ona musi zgłosić wszystkich, którzy mieli kontakt. Myśmy na naszej stronie nauczycieledlawolnosci.pl zamieścili w tym okresie taką ścieżkę postępowania, to właśnie był też mecenas Paweł Nogal i mecenas Iza Nogal i z nimi taką ścieżkę opracowaliśmy. Mieliśmy spotkanie on-line i próbowaliśmy na początku i to się w kilku sytuacjach udało, pisaliśmy takie oświadczenie, że nie mieliśmy kontaktu bliskiego w rozumieniu wytycznych czy tam, już nie pamiętam, tego, co jest na stronie Ministerstwa Edukacji, z tą osobą, tak? I muszę powiedzieć, że w iluś tam przypadkach dyrekcja to kupowała. Chciała mieć tylko na piśmie, że my oświadczamy, że nie. Tak jakby chciała, żebyśmy my wzięli odpowiedzialność ewentualnie pewnie za, nie wiem za co. Więc to był taki nasz pierwszy krok. Oczywiście to na początku działało, później już przestawało działać. Wysyłali w sposób zautomatyzowany wszystkich na kwarantanny. Nikt nie przeprowadzał tego dochodzenia epidemiologicznego, nie chciał nic słuchać, no właśnie, a tymczasem rekomendacje i wytyczne z sierpnia 2021 roku Ministerstwa były następujące: „Zachowanie odległości między stolikiem nauczyciela a ławkami uczniów co najmniej 1,5 m i należy wietrzyć salę, części wspólne, korytarze co najmniej raz na godzinę w czasie zajęć i podczas przerw a także w dni wolne od zajęć”.

Agnieszka Pawlik-Regulska: Jeśli mogę użyć takiego sformułowania, to jest to jakiś plus po tej pandemii, bo my naprawdę wietrzymy sale, czego wcześniej nie robiliśmy. Tam okna są cały czas otwarte. Nie jedno, nie uchylone, po prostu wieje w tych salach, proszę mi wierzyć. Więc my też nawiązywaliśmy do tego, że my właśnie wietrzymy, my się stosujemy do tych rekomendacji, no tylko że niestety to się nie udawało.

Agnieszka Pawlik-Regulska: Proszę…

Dr Mariusz Błochowiak: Akurat wietrzenie jest dobre, to jest zgodne z nauką…

Agnieszka Pawlik-Regulska: Tak, tak

Dr Mariusz Błochowiak: … żeby wymieniać powietrze, więc to trzeba, to jest ogólnie godne pochwały, tak. Nie chodzi tutaj w kontekście o tego wirusa, ale ogólnie o…

Agnieszka Pawlik-Regulska: Zobaczmy też coś pozytywnego

Dr Mariusz Błochowiak: … o wirusy układu oddechowego.

Agnieszka Pawlik-Regulska: Proszę sobie wyobrazić, jak było jeszcze łamane RODO. W Warszawie w liceum ogólnokształcącym dyrekcja, to mamy od nauczyciela informację, wywiesiła listę nazwisk nauczycieli zaszczepionych i niezaszczepionych i, przepraszam, opublikowała dla wszystkich dostępną, dla wszystkich nauczycieli, mam nadzieję, w dzienniku elektronicznym. Tak? Czyli proszę zobaczyć, jak potraktowane zostały nasze dane wrażliwe. Natomiast w szkole średniej w Poznaniu zostały wywieszone listy w pokoju nauczycielskim, na które mieli wpisywać się nauczyciele chętni na szczepienie. No jakby zupełnie to było no, pogwałcone.

Dr Mariusz Błochowiak: Ale dlaczego mieli się wpisywać nauczyciele chętni na szczepienie? Przecież na szczepienie można sobie pójść gdziekolwiek się chce?

Agnieszka Pawlik-Regulska: Bo oni byli w pierwszej turze. Oni byli tacy wyjątkowi. Przecież to tak było przedstawione. Aktorzy najpierw tak, później medycy, a później my będziemy następni i wszyscy po prostu biegli… nie, nie wszyscy, nie wszyscy, ale były osoby, które szczyciły się tym, że one właśnie w tej są wyjątkowej grupie i teraz my. Ale to też jest manipulacyjne. To też jest celowe działanie. Stworzenie czegoś takiego, że to po prostu będzie towar, o który będziemy zabiegać.

Mec. Maja Gidian: Elitarny.

Agnieszka Pawlik-Regulska: Elitarny.

Dr Mariusz Błochowiak: Już zapomniałem po prostu o tym okresie.

Agnieszka Pawlik-Regulska: Poprosiłam członków naszego stowarzyszenia, żeby napisali, ile dni byli na kwarantannie w okresie od września 2021 do kwietnia 2022, to mniej więcej w tym okresie o to prosiłam, do początku kwietnia. Więc nauczyciele ile stracili pieniędzy? Nauczyciel dyplomowany 36 dni, czyli proszę zobaczyć, to są, licząc 20 dni pracy w miesiącu, to są 4 tygodnie, to są prawie 2 miesiące pracy. Strata ok. 3 tys. zł. Już wyjaśniam, na czym to polega. Otóż nauczyciel, który został wpisany przez panią sekretarkę lub dyrekcję do systemu i przez Sanepid wysłany rzekomo na kwarantannę, często w ogóle dowiadywał się o tym, że jest na kwarantannie z Librusa, z dziennika elektronicznego, od uczniów. „Dlaczego pani jest w szkole? Mam zastępstwo za panią”. Od kolegów z pracy, tak? Oczywiście były też sms-y z Sanepidu, próby telefonów z Sanepidu, natomiast niektórzy nauczyciele próbowali, dodzwaniali się do Sanepidu i próbowali rozmawiać i przedstawiać swoją sytuację i kilkorgu, wiem, że się udało skrócić kwarantannę. To też dotyczyło ich dzieci. Natomiast generalnie było to bardzo zautomatyzowane. Jeśli wiedzieliśmy, że już w jakiejś klasie jest wynik pozytywny testu (nauczyciele między sobą wiedzą, kto jest zaszczepiony a kto nie) no to już było jasne, że mamy, prawda, areszt domowy. I teraz taki nauczyciel otrzymywał wynagrodzenie takie jak za chorobę, za L4, mimo tego, że był zdolny do pracy, zgłaszał się do pracy, to otrzymywał 80% pensji zasadniczej. I proszę wziąć pod uwagę, ja to gdzieś tutaj wyliczyłam:

Agnieszka Pawlik-Regulska: tak, w punkcie 4, że 80% pensji bez żadnych dodatków i nadgodzin dla nauczyciela mianowanego oznacza miesięczne wynagrodzenie w wysokości dwóch i pół tysiąca złotych, tak,  2572 zł netto, czyli to jest to 80% pensji, tak, tutaj jest dla nauczyciela mianowanego, bo my dostajemy, tak, pensję zasadniczą mamy naprawdę niewysoką. Są później różne dodatki motywacyjny, inny, tak, natomiast no to ograbienie nas. Jakie były skutki tych kwarantann? A może jeszcze przepraszam, przepraszam, że wrócę, tylko jeszcze pokażę:

Agnieszka Pawlik-Regulska: No właśnie tutaj rekordzistka 36 dni, 30, 20, 6, 20, 10, 5, 28 dni, 80% pensji plus ok. 600 zł na nadgodzinach straciła, 2, 11, 17, 10, 30 dni – ponad 1200, no to też zależy, ile tych dodatków, prawda, ktoś ma. Bo rozumieją państwo, nie każdy jest wychowawcą, nie każdy ma nadgodziny, aż tyle, no więc to mniej więcej tak wygląda. Wrócę teraz:

Agnieszka Pawlik-Regulska: Skutki najpierw dla nauczycieli, zaraz będą dla uczniów. Zdrowi ludzie w areszcie domowym niemogący pracować. Owszem, pojawiła się możliwość podpisania, nie wiem, jak to się nazywało, czy ugody, czy tam, porozumienia stron, już wiem. Porozumienia stron między dyrekcją a nauczycielem, że on będąc na kwarantannie, będzie pracował. Wtedy otrzymywał 100% pensji.

Mec. Maja Gidian: Ale dyrektor musiał wyrazić zgodę na to?

Agnieszka Pawlik-Regulska: Musiał wyrazić zgodę no i warunek jest taki, że klasa też była na kwarantannie. No bo on nie jest w stanie poprowadzić lekcji zdalnej z uczniami, którzy są w szkole, więc to się trochę komplikowało. Ktoś tam napisał 14 listopada do stowarzyszenia: „Obecnie jestem na kwarantannie. Fizycznie czuję się znakomicie, ale psychicznie zaczynam się obawiać, że prędzej czy później mnie wyrzucą”. Tak, no ludzie tak się martwili i brak takiej stabilizacji w pracy. Uczniowie byli pozbawieni opieki właśnie, nie tylko ze względu na to, że nauczyciele chorowali, ale ze względu na to, że zdrowi byli wysyłani na kwarantannę. No to mówiłam, że dyrekcja musiała zamknąć placówkę. No i oczywiście brak możliwości zrealizowania podstawy programowej. Jeżeli nauczyciel odbył 5 razy kwarantannę, to uczniowie, kwarantannę licząc 10 dni, to uczniowie od początku roku szkolnego do końca stycznia 2022 stracili 25% zajęć z danego przedmiotu. Jeśli nauczyciel był już 8 razy na kwarantannie, to uczniowie stracili 40% lekcji.

Dr. n. med. Piotr Witczak: Taki utajony lockdown po prostu.

Agnieszka Pawlik-Regulska: Tak. Ale jakby nikt takich, wydaje mi się, że nikt w ogóle takiej analizy nie przeprowadził, tak? Że no jak ma zrealizować podstawę programową, jak on nie jest w stanie pracować, tak, bo mu ktoś to odbiera. No więc właśnie składaliśmy oświadczenia. Tu jest przykład takiego oświadczenia

Agnieszka Pawlik-Regulska: Ktoś też wymyślił z naszych członków i prosił o dostarczenie protokołu z przeprowadzonego dochodzenia epidemiologicznego. Oczywiście wnioski o wydanie decyzji administracyjnej. Otrzymywaliśmy odpowiedź, że decyzji się nie wydaje no i ostatecznie to, co pan mecenas Krzysztof Bielański zaproponował, wydaje się, że to było najskuteczniejsze, czyli skargi na czynność administracyjną. Można oszacować, to z moich rozmów z panem mecenasem wynika, że w sprawach kwarantann w szkołach jest w sądach administracyjnych w Polsce co najmniej około 35 spraw. Aktualnie około 20 orzeczeń różnych WSA stwierdzających bezskuteczność to jest nielegalność kwarantann. Tak? Czyli mamy tutaj z różnych sądów,  tu powtórzyłam się

Agnieszka Pawlik-Regulska: Pierwsze takie orzeczenie w Poznaniu, ostatnie w województwie Mazowieckim – naszego wiceprezesa, który wyjątkowo musiał się stawić na rozprawie (zwykle utajnione, tak, przepraszam za błąd). I tutaj jest akurat ten wyrok sądu w Poznaniu. Stwierdzono bezskuteczność czynności. No i to cieszy, tak, i to cieszy. Natomiast proszę zobaczyć, że nawet na liczbę członków naszego stowarzyszenia, biorąc pod uwagę 329 osób, no ja nie byłam na kwarantannie i mamy trochę takich, którym się udało. No ale weźmy, że 200 osób, tak, no to tylko 35 spraw na całą Polskę, to jest bardzo mało. I też tak jak niestety obserwujemy zjawisko, że osoby, które nawet złożyły takie skargi, później jakoś im brakuje, nie wiem, energii, i niektóre się jakoś tak, prawda, wycofują i ja myślę, że to jest naprawdę związane z taką odwilżą, z tym, że tych restrykcji już nie ma i że łatwo zapominamy o tym, co złe i po prostu nie chcemy nawet o tym pamiętać.

Agnieszka Pawlik-Regulska: Podjęliśmy też różne działania. Byliśmy w Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Rozmawialiśmy z panią sekretarz stanu Bogną Janke 10 grudnia i co ciekawe, wydaje się, że pani sekretarz i pani dyrektor, nie pamiętam nazwiska, one wyraziły bardzo duże zdziwienie, że my nie otrzymujemy 100% pensji tylko otrzymujemy 80% pensji zasadniczej. Wydaje się, że tutaj przynajmniej… no może grały, ja tego nie wiem, ale zakomunikowały nam, że tym faktem są zdziwione. Dzięki panu posłowi Sławomirowi Zawiślakowi mieliśmy możliwość porozmawiania z panem ministrem Przemysławem Czarnkiem, gdzie również złożyliśmy wniosek o zniesienie obowiązku odbywania kwarantanny z kontaktu przez nauczycieli, przez nauczycieli, którzy mieli kontakt z osobą posiadającą pozytywny wynik testu na Sars-Cov-2. Rozmowa…, no przedstawialiśmy argumenty, tak? Rozmowa była 27 stycznia. 3 lutego złożyliśmy ten wniosek na podstawie tej rozmowy. 11 lutego na szczęście kwarantanny z kontaktu się zakończyły. Pan minister Niedzielski zwrócił również podczas konferencji uwagę na to, że najbardziej pokrzywdzeni byli nauczyciele. Z prostego faktu, czyli myślę, że rozmawiali ze sobą na ten temat, minister Czarnek z ministrem Niedzielskim o sytuacji nauczycieli. Prosta rzecz: chyba nikt inny poza osobami pracującymi w sklepie, które mają kontakt chwilowy z wieloma osobami, nie ma kontaktu z tak dużą liczbą dzieci. Jeżeli nauczyciel uczy przedmiotu, który jest…, który uczniowie mają raz w tygodniu, chemia, fizyka, biologia, no to on w etacie ma 20, tam 18, z reguły więcej, tak, dla równego rachunku 20 godzin, tak, w tygodniu, a w każdej klasie jest 20-tu uczniów. Ja nie jestem dobra z matematyki, ale to już jest dużo, tak? 400-stu uczniów tygodniowo. No trudno się dziwić, że ciągle tam ktoś miał pozytywny wynik. Jakby byliśmy skazani na to, żeby ciągle trafiać do aresztu domowego.

Dr Mariusz Błochowiak: I tak by był, bez względu na wszystko.

Agnieszka Pawlik-Regulska: Tak, ale mieliśmy po prostu kontakt z dużą liczbą osób. No i niestety nie wszystkim się udało, ponieważ nasz kolejny kolega, Andrzej Michniewicz miał sprawę dyscyplinarną,

Agnieszka Pawlik-Regulska: … ponieważ przyszedł do szkoły, kiedy teoretycznie był na kwarantannie, dowiedział się gdzieś tam i zażądał decyzji administracyjnej na piśmie. Zostało to opisane w prasie lubelskiej, bo to miało miejsce również w Lublinie, to jest nasze ulubione kuratorium, mówię to z przekąsem, i została zgłoszona przez rzecznika, który przeczytał to w prasie, znalazł, bo tam chyba nie było podane nazwisko, więc odnalazł nauczyciela przez panią rzecznik Marzannę Grzeszyk, nie pamiętam nazwiska, Grzeszczyk chyba, została znaleziona ta osoba, ten nasz kolega i sprawa trafiła do komisji dyscyplinarnej. Andrzej mimo tego, że bronił się z prawnikiem, mimo tego, że były już orzeczenia sądów administracyjnych mówiące o bez… o nieskuteczności tej decyzji o kwarantannie, no nie udało się wybronić i otrzymał naganę z ostrzeżeniem. Tak? Oczywiście będzie się odwoływał od tej decyzji do ministerstwa. Miał też drugą sprawę, ponieważ zaproponował w tym ostatnim okresie nauczania zdalnego, czyli przed świętami i po świętach, jako wf-ista, bo jest wf-istą, zaproponował, wysyłając informację przez dziennik elektroniczny, zaproponował rodzicom, żeby dzieci w ramach wychowania fizycznego zamiast ślęczeć przed komputerem, poszły za wiedzą, zgodą a najlepiej pod opieką rodziców na spacer, a jeśli to nie jest możliwe, to żeby odpoczęły od komputera. Dyrektor złożył sprawę, zawiadomienie do rzecznika spraw dyscyplinarnych. Myśmy byli na tej rozprawie 2 czerwca. Mimo tego, że to nowa komisja, również mogliśmy wszystko nagrywać, więc jest też nagranie w sieci na naszym fanpage’u, na naszej stronie się nie wiem, czy pojawiło, ale na pewno się pojawi. Zrobiliśmy też oczywiście konferencję prasową, no ale, proszę sobie wyobrazić, że Andrzeja, zdecydowano o zwolnieniu Andrzeja z pracy dyscyplinarnie za to. Bardzo pięknie się bronił, przedstawiał bardzo rzeczowe argumenty, bardzo sensowne, naprawdę i no ale komisja stwierdziła, że on nie czuje skruchy. Ponieważ nie czuje skruchy i zapytany, czy zrobiłby tak samo ponownie, mówi, że tak.

Mec. Maja Gidian: Brak samokrytyki.

Agnieszka Pawlik-Regulska: Tak, no to…

Dr Mariusz Błochowiak: No tak

Agnieszka Pawlik-Regulska: Decyzja jest o zwolnieniu z pracy.

Dr. n. med. Piotr Witczak: Dane naukowe wskazują, że osoby przebywające na plażach, w parkach, w lasach w trakcie pandemii miały mniejsze ryzyko pozytywnego wyniku testu, nie mówię o infekcji, bo tu mówią o pozytywnych wynikach testu, wiec znowu nie ma argumentów naukowych i ma czuć skruchę? To jest kolejny skandal. Aż trudno w to uwierzyć, że w takich czasach żyjemy.

Mec. Stanisław Zapotoczny: Ale każdy reżim, nawet ci, którzy szli „под стенку на росcтрелкэ” (pod scienku  na rasstriełke) [2:31:50] tak, musieli składać samokrytykę, żeby ich rodzina nie trafiła potem też „под стенку на росcтрелкэ”  i teraz ten reżim tego samego oczekuje od Polaków w Polsce.

Dr. n. med. Piotr Witczak: Tak myślę, że te posiedzenia komisji, o których pani tutaj wspomina, to raczej taka formalność i decyzja polityczna już chyba, bo nie widzę tutaj jakby innego uzasadnienia.

Agnieszka Pawlik-Regulska: No ja mam takie wrażenie, może się mylę, myśmy skoncentrowali się bardzo na Małgosi, no bo ona…, jej groziło zwolnienie z pracy. Andrzej się bardzo zaangażował, ponieważ on zgłaszał wszystkie te pikiety pod kuratorium oświaty do Urzędu Miasta i trochę w cieniu te jego sprawy były, tak, ja no mam poczucie, że może powinniśmy więcej tam, no on też nie chciał za bardzo, bo to jest taki samotny wilk trochę, że to trochę zostało przez nas puszczone i ja mam wrażenie, mogę się mylić oczywiście, ale taka interpretacja się narzuca, że on jest jakby kozłem ofiarnym w tej sytuacji. Że oni tu musieli odpuścić, był Braun, prawda, sprawa nagłośniona dosyć w naszym środowisku przynajmniej mocno, ale prasa lokalna też o tym pisała. Na tych konferencjach prasowych się i Kurier Lubelski, i Dziennik Wschodni pojawił i tak, więc tu nie mogli…

Mec. Stanisław Zapotoczny: A co, uczciwie relacjonowała ta prasa lokalna?

Agnieszka Pawlik-Regulska: Powiem tak, że w porządku, w porządku. Bez jakiegoś, bez złośliwości.

Mec. Stanisław Zapotoczny: To w porównaniu z Wrocławiem naprawdę pozytywny wyjątek.

Agnieszka Pawlik-Regulska: Tak, tak. Natomiast i Andrzej jakby padł ofiarą tego, tak mi się wydaje, że oni po prostu no gdzieś musieli tą zaznaczyć swoją władzę. Natomiast oczywiście Andrzej będzie się odwoływał również do ministerstwa. Ta decyzja póki przecież nie będzie uprawomocniona i tak nie obowiązuje. Natomiast piękna jest postawa Andrzeja. On na marszu o wolność ostatnio w Warszawie apelował pięknie do naszego środowiska, żeby się obudziło i ten…, ta jego postawa właśnie, on nigdy nie założył maski, jak było zdalne to właśnie poszedł na urlop zdrowotny, żeby nie prowadzić …, żeby w tej fikcji nie brać udziału albo brał urlopy bezpłatne, no bo absolutnie powiedział, że nigdy nie przeprowadzi takiej lekcji, bo uważa, że to jest zupełnie… ani niezgodne z prawem, ani nie ma żadnego sensu. Więc ja wiem tutaj z tych odpowiedzi z kuratoriów, że sprawy związane ktoś jeszcze miał, co najmniej 1 osoba miała podobną sprawę do Andrzeja  jeśli chodzi o kwarantanny, no ale nie dotarliśmy, nie wiemy, kto to jest, nie zgłosił się do nas, więc nie wiemy, jak to się zakończyło. No ale gdzieś ten temat się pojawia. A jeszcze chciałam tylko powiedzieć, że sprawy przeanalizowałam, za co są sprawy dyscyplinarne, bo no tak jak mówię, zgłosiliśmy się do wszystkich kuratoriów oświaty w Polsce z pytaniem, ile było spraw od początku pandemii do dnia wysłania zapytania, czego dotyczyły te sprawy oraz jakie… ile tam było zakończonych umorzeniem a ile jakimiś karami. No proszę państwa, to są sprawy typu przyjście do szkoły w stanie nietrzeźwym, pokazywanie treści pornograficznych, tak, to są takie fakty tutaj. Wydaje się, że no to są sprawy, w których komisja dyscyplinarna ma obowiązek, tak? W ten sposób nawet może wydalić z zawodu czy pozbawić pracy, no ale nie za to, że ktoś wysłał dzieci na spacer, bo generalnie problem jest taki: pan dyrektor był obecny na ostatniej rozprawie i bardzo tam sobie poczynał nonszalancko, bym powiedziała, bo Andrzej nie zapytał, tak? Bo Andrzej listy nie sprawdził, no gdzieś tam ubodło i to też przy okazji Małgosi wyszło, że tu jest problem taki, że dyrektorzy czują się, z jednej strony mają dużo obowiązków, ale z drugiej strony oni chcą, żeby było tak, jak oni chcą, żeby pracownicy po prostu wykonywali grzecznie, wiernopoddańczo ich wszystkie zalecenia, prawda, służbowe i jak ktoś pozwala sobie myśleć krytycznie i postępować zdroworozsądkowo, jest niemile widziany. Przy Małgosi też to bardzo dobrze wyszło, że konflikt wcale nie dotyczył maski, konflikt był dużo głębszy, dużo wcześniejszy i mam nadzieję, że dojdziemy do tego momentu, że to się objawi, ponieważ na sprawie dyscyplinarnej Małgosi okazało się, że pani dyrektor się mija z prawdą. Więc to nawet do prokuratury, no nie będziemy tutaj aż takich kroków podejmować, ale gdzieś tam… także to tak jest. Andrzej też jest niewygodny. On organizował marsze o wolność „Z miłości do wolności” w Lublinie. No tak po prostu, tak? Więc to są tacy nasi bohaterowie.

Dr Mariusz Błochowiak: Warto też przypomnieć, że na początku wyszło… wyszedł list Ministerstwa Zdrowia do lekarzy różnych  specjalności, żeby się nie wypowiadali publicznie na temat, co tam sądzą o covidzie, czy są za czy przeciw, czyli jakby ta narracja o tym, żeby myśleć samodzielnie no to już … znaczy no ta narracja, żeby nie myśleć samodzielnie, tylko dostosować się do procedur już była od początku tej pandemii i skierowana do środowiska lekarskiego no i oczywiście no wiadomo, że jeśli się pracuje w budżetówce, no to władza państwowa będzie stosować tego typu przymusy. Znaczy no jest jakby takie logiczne, aczkolwiek oczywiście tak nie powinno być, no bo to jest zaprzeczenie no cywilizacji wręcz naszej. No ale to tak to tylko taka dygresja.

Agnieszka Pawlik-Regulska: Jeśli chodzi o dygresję, mamy tę sytuację obecnie, tak? Nauczyciele, którzy… mamy też informacje, bo zajmujemy się teraz tematem związanym z napływem uchodźców, jak dbaniem o polskość naszych placówek edukacyjnych i mamy informacje, również docierają do nas, że jeżeli ktoś wyraził się krytycznie wobec tej wojny i niezgodnie z obowiązującą, tak, obowiązującym przekazem, no to już się zachował niezgodnie z etyką zawodową nauczyciela. Przecież każdy może mieć swoje zdanie, tak? Zresztą ta Jola Lampert, na pewno państwo wiedzą, która ma sprawę, tak, bardzo poważną za to, że od wielu lat, od 2014 czy 15 roku publikowała „Polak…”, już nie pamiętam, ale chodziło o te kwestie polsko-ukraińskie, tak, o rzeź wołyńską, no jakby nazywała sprawę po imieniu, i nagle teraz zrobił się z tego problem, a to są sprawy sprzed wojny, tak? Przecież PAN, Polska Akademia Nauk nakazała, no „nakazała”, zasugerowała, ale no wiedzą państwo jak to jest w tym środowisku, żeby nie odbył się konkurs o rzezi wołyńskiej w tej sytuacji. No jakby takie fakty mają miejsce. Więc to, co faktycznie pan doktor mówi, zdecydowanie tak jest. To wszystko, co ja na dzisiaj przygotowałam. Chciałam powiedzieć tylko, że wykorzystałam też prezentacje przygotowane przez członkinie naszego stowarzyszenia Annę Kubicę i Grażynę Łyszczyk. Nasz Zespół Pism tutaj pisał różne pisma, pomagała mi też Justyna Gurgas-Barczyk, pan mecenas Krzysztof Bielański. Grafiki przygotowała Beata Owczarek

Agnieszka Pawlik-Regulska: …też członkowie naszego, oprócz pana mecenasa, stowarzyszenia. Także bardzo dziękuję. Oczywiście słucham, jestem otwarta na pytanie, jeśli będę jeszcze mogła na jakieś odpowiedzieć, jeśli będę w stanie, to…

Dr. n. med. Piotr Witczak: Tak, ja mam pytanie odnośnie informacji na temat powikłań, skutków ubocznych i noszenia masek i szczepień wśród uczniów i nauczycieli. Czy jakieś informacje zwrotne miała pani? O jakichś omdleniach, bólach głowy, mówimy teraz o maskach, omdlenia, bóle głowy, czy dezynfekcje nawet, tak? Czy były jakieś skargi, które do państwa stowarzyszenia docierały?

Agnieszka Pawlik-Regulska: Było coś, było coś zdecydowanie. Czy jestem w stanie tak teraz sobie to przypomnieć i znaleźć w tych moich wszystkich dokumentach, tego nie wiem, natomiast bardziej ludzie koncentrowali się na restrykcjach związanych z tym, że uczeń maski nie chce nosić. Znaczy jakby niewiele zgłaszali do nas, prawda, bo jakby no tak, tak, niewiele zgłaszali do nas takich sytuacji, ale oczywiście były też takie, że np. daleko szukać nie muszę, moja znajoma doktor alergolog napisała swojemu dziecku, że nie może ze względu na, przepraszam, dermatolog, nie może swojemu dziecku… jej dziecko nie może nosić maski, bo ma problemy ze skórą, dermatologiczne problemy i to na… Ja już nie pamiętam, czy ona napisała, dlaczego, bo tam jeszcze była taka kwestia, że tej jednostki chorobowej nie powinno się wpisywać, tak, ze względu na te dane wrażliwe, więc w końcu nie wiem. Ale w każdym razie to był powód i dyrekcja nie chciała tego uznać mimo tego, że ona jest lekarzem, tak? Więc to zupełnie kuriozalne, a tego typu oczywiście sytuacje były, tak, tak, tylko no.

Dr. n. med. Piotr Witczak: A czy dzieci, uczniowie skarżyli się na właśnie jakieś dolegliwości, uciążliwości w związku z tą sytuacją?

Agnieszka Pawlik-Regulska: Tak, małe dzieci szczególnie, małe dzieci na bóle głowy. Zdecydowanie tak, że bóle głowy, że duszno, to tak, tak.

Dr. n. med. Piotr Witczak: A większość dzieci nosiła jakieś takie maski materiałowe czy chirurgiczne? Jak to wyglądało tak?

Agnieszka Pawlik-Regulska: Materiałowe

Dr. n. med. Piotr Witczak: Materiałowe?

Agnieszka Pawlik-Regulska: Tak, te takie najbardziej popularne.

Dr. n. med. Piotr Witczak: To w ogóle nie ma danych naukowych, żeby one… znaczy tutaj w ogóle nie ma mowy o tym, żeby to działało. Wątpliwości są nawet, jeśli chodzi o maski chirurgiczne czy FFP2, ale materiałowe? Nie ma na to w ogóle danych.

Agnieszka Pawlik-Regulska: Może teraz już bardziej te chirurgiczne, bo na początku to faktycznie tych materiałowych było bardzo dużo. No i jeszcze były … też okres był przyłbic, prawda? Przyłbic, ale to też było takie ciekawe. Na bazarze w Warszawie można było kupić półprzyłbice, więc myśmy te półprzyłbice, które nic nie dawały generalnie, tam się tutaj, gdzieś tutaj coś tam tego, no ale to przecież to był teatr jeden wielki, no.

Dr. n. med. Piotr Witczak: A szczepienia?

Agnieszka Pawlik-Regulska: Nie wiem, nie nie nie to nie trafiła do nas informacja. O maskach tak, o szczepieniach nie.

Dr Mariusz Błochowiak: No dobrze. Są jeszcze jakieś pytania?

Mec. Stanisław Zapotoczny: Czy były informacje o donosach na tych dyrektorów, którzy nie stosowali się do zaleceń reżimu pandemicznego?

Agnieszka Pawlik-Regulska: Są skargi

Mec. Stanisław Zapotoczny: Na dyrektorów tak?

Agnieszka Pawlik-Regulska: Też.

Mec. Stanisław Zapotoczny: A jakie były reakcje ich powiedzmy sobie samorządowych przełożonych czyli wójtów, burmistrzów i prze… prezydentów?

Agnieszka Pawlik-Regulska: Skargi były do kuratoriów.

Mec. Stanisław Zapotoczny: Do kuratoriów.

Agnieszka Pawlik-Regulska: To czym my dysponujemy to skargami do kuratoriów. Już mówię. Stosowano… a zaraz, restrykcje, dobra…  bo w dwie strony są… Były, były na pewno, bo czytałam. „Prowadzenia zajęć stacjonarnie mimo wprowadzenia w szkołach nauki zdalnej”, prawda, no to na przykład tu była na to skarga do kuratorium w Katowicach. „Niestosowanie…” to pewnie nauczyciel. „Brak nauki zdalnej dla uczniów przebywających na kwarantannie”, dobrze, jeszcze były na pewno. Ale teraz czy ja to znajdę? Było rozdzielone, o „dwóch dyrektorów”. Przy okazji: „Postępowania dyscyplinarne dotyczyły wyrażania kontrowersyjnych poglądów politycznych i światopoglądowych o charakterze dyskryminującym i ksenofobicznym”. Tym się zajmowała komisja dyscyplinarna w kuratorium w Opolu.

Mec. Stanisław Zapotoczny: Ale to w kontekście zarządzeń pandemicznych ksenofobia się pojawiła?

Agnieszka Pawlik-Regulska: Nie, nie, nie, no tak nam odpowiedzieli, nie wiem dlaczego, bo myśmy pytali tutaj o związane z sytuacją pandemiczną, więc gdzieś…

Mec. Stanisław Zapotoczny: No chyba, żeby chodziło o czadory, bo w pewnych wyznaniach i w pewnych krajach to obowiązuje, no to wtedy bym ksenofobię dopuścił.

Dr Mariusz Błochowiak: Ale tutaj chodzi o wyrażanie światopoglądu wobec uczniów czy wobec, czy w ogóle?

Mec. Stanisław Zapotoczny: Czadory, [? hikamby 2:44:10] [hikamby]i tym podobne.

Agnieszka Pawlik-Regulska: Nie wiem tego. Taką informację mamy dosyć zdawkową. Proszę jest o czym… o co pan mecenas pytał: „Skarga na dyrektorów. Zarządzanie szkołą nie zapewniając bezpieczeństwa”. To jest to, tak?

Mec. Stanisław Zapotoczny: Tak, tak, tak.

Agnieszka Pawlik-Regulska: To jest to. Czyli taka skarga pojawiła się co najmniej jedna u dolnośląskiego kuratora oświaty. My nie mamy jeszcze odpowiedzi od wszystkich, tak? Natomiast była taka skarga „niezapewnienia realizacji podstawy programowej z zakazem przyjmowania do …” nie, to nie wiem, o co chodzi. Tak, czyli taką, wiedziałam, że gdzieś tutaj taka skarga była. No my jeszcze musimy poczekać na, aż spłyną  wszystkie, wtedy będzie można jakąś statystykę z tego … Chociaż kuratoria odpowiadają w bardzo różny sposób. Pewnie trzeba by było takie narzędzie im dać bardziej precyzyjne, żeby to …

Mec. Stanisław Zapotoczny: Tak, z takich ogólnych odpowiedzi nie da się wniosków wyciągnąć wspólnych, bo to musiałoby, jak już wiemy z tych metod statystycznych bardzo usystematyzowane, żeby można było wyciągać takie wspólne wnioski.

Agnieszka Pawlik-Regulska: Ale na pewno co najmniej jeden, jedna taka skarga była. Chciałam jeszcze powiedzieć…

Mec. Stanisław Zapotoczny: A dyrektorzy się do waszego stowarzyszenia nie zgłaszali jako prześladowani

Agnieszka Pawlik-Regulska: Są. Mamy

Mec. Stanisław Zapotoczny: … w związku z tym, że mieli zdanie zgodne z nauką, rozumem, zdrowym rozsądkiem i tak dalej?

Agnieszka Pawlik-Regulska: Mamy dyrektorów, ale nie byli prześladowani. To są panie dyrektor wspaniałe, które pięknie prowadzą swoje placówki, także mamy. Też zapraszamy dyrektorów, mamy dyrektorów też. Niewiele oczywiście, no ten procent jest, nie wiem, nikły, ale też są panie dyrektor, tak? Tylko nie dlatego, że były prześladowane, nie nie nie. Tutaj nie było takiego problemu. Ja chcę tylko jeszcze powiedzieć, że myśmy wysłali, tak jak powiedziałam, do wszystkich posłów i senatorów pismo z aktami segregacji 29 listopada i chcę powiedzieć, że pojawiła się na stronie Sejmu interpelacja nr 30564, którą złożył pan poseł Paweł Szramka, gdzie odnosi się do naszego listu otwartego do pana ministra Czarnka i cytuje te akty segregacji sanitarnej, więc bardzo się cieszmy. No oczywiście jeden na tych, prawda, ponad 500 posłów, parlamentarzystów, to nie jest może zbyt wiele, ale no ale była taka interpelacja. Dostał pan poseł odpowiedź, oczywiście główne tezy to takie, że „szczepienia są skuteczną metodą walki z koronawirusem, pozwalają budować naturalną odporność i redukować ryzyko ciężkiego przebiegu lub zgonu i oczywiście w ramach promocji Narodowego Programu Szczepień Ministerstwo Edukacji i Nauki przeprowadziło szereg działań, w tym informacyjno-promocyjnych skierowanych do dyrektorów szkół i placówek, nauczycieli, uczniów i ich rodziców, rektorów uczelni, nauczycieli akademickich i studentów. W upowszechnianiu informacji wykorzystano zarówno przekaz bezpośredni, jak środki komunikacji elektronicznej”. I jeszcze jedno tutaj przeczytam: „W ramach akcji informacyjnej resort edukacji podjął współpracę z Ministerstwem Zdrowia i Głównym Inspektoratem Sanitarnym, Narodowym Instytutem Zdrowia Publicznego, Państwowym Zakładem Higieny. Opracowane zostały materiały – to właśnie te materiały – do prowadzenia zajęć w przedszkolach, szkołach podstawowych i ponadpodstawowych, które w zrozumiały sposób przybliżyły kwestie naukowo-medyczne. Wszystkie materiały o szczepieniach dzieci i uczniów zostały przekazane do dyrektorów szkół i placówek oświatowych za pośrednictwem systemu informacji oświatowej i kuratorów oświaty oraz upublicznione na stronie internetowej ministerstwa. Ostatni pakiet wysłany 14 stycznia 2022 zawierał plakaty promujące szczepienia wśród dzieci i uczniów. Umieszczone na nich kody QR ułatwiają rodzicom i uczniom zapoznanie się z materiałami bezpośrednio na własnym telefonie lub tablecie. Niezależnie od rodzaju szczepionki każda z nich przechodzi staranne  badania i może być podana wyłącznie po dopuszczeniu do obrotu przez wyspecjalizowane instytucje. Posiadamy produkt, który jest skuteczną bronią w walce z pandemią. Z poważaniem, z upoważnienia Ministra Edukacji i Nauki Marzena Machałek, sekretarz stanu. 4 lutego 2022”. Czyli narracja niezmiennie trwa.

Mec. Stanisław Zapotoczny: Podobno ostatnio Minister Zdrowia wytłumaczył, że te nadmiarowe zgony w Polsce to jest przyczyna otyłości Polaków.

Dr Mariusz Błochowiak: Ogólnie złego stylu życia.

Mec. Stanisław Zapotoczny: I złego stylu życia.

Dr. n. med. Piotr Witczak: Dlatego jest teraz program taki zdrowotny uruchomiony przez … pod patronatem…

Mec. Stanisław Zapotoczny: Ten zły styl życia to był chyba zakaz chodzenia do kościołów, na cmentarze i do lasu także?

Dr Mariusz Błochowiak: Dobrze, to żeby nie przedłużać w takim razie bardzo pani dziękuję za przyjęcie zaproszenia, za oświecenie nas tutaj, jeśli chodzi o kwestie oświaty i szkolnictwa. Tak jak wspomniałem, to już było ostatnie spotkanie przynajmniej przed wakacjami. Także wszystkie te posiedzenia są na naszej stronie internetowej. Zachęcam do wspierania komisji, żebyśmy mogli nadal działać i życzę państwu udanych wakacji. Do widzenia. Do zobaczenia.

Agnieszka Pawlik-Regulska: Ja też dziękuję za zaproszenie, za zajęcie się tematem edukacji, bardzo ważnym. Mam nadzieję, że trochę faktycznie informacji nowych przekazałam. Też dziękuję uprzejmie.

Wszyscy razem: Dziękujemy bardzo.

Mec. Stanisław Zapotoczny: A ja tak na koniec, ponieważ wakacje miną i zacznie się jesień i wszystkie znaki na niebie i na ziemi pokazują, że pandemia wróci, tylko jeszcze z gorszym obliczem, więc zalecam większą aktywność społeczną po to, żebyśmy się nie znaleźli w gorszej rzeczywistości niż ta, której już doświadczyliśmy.  Do widzenia.

Agnieszka Pawlik-Regulska: Do widzenia.

[KONIEC ROZMOWY 2:50:02]