lis 21, 2022 | dr Mariusz Błochowiak

Oryginalne nagranie video: https://ordomedicus.org/dr-med-wolfgang-wodarg-w-rumi/

Dr Mariusz Błochowiak: Jeszcze raz dzień dobry Państwu. Drugi raz się witam dlatego, że teraz już jesteśmy na żywo. Jest to transmitowane do Internetu na różne kanały tak jak zresztą każde spotkanie z doktorem Wodargiem i też wszystkie konferencje i posiedzenia komisji Ordo Medicus też są transmitowane. Zanim jeszcze przedstawię pana doktora i oddam mu głos, podam kilka istotnych informacji.  Nazywam się Mariusz Błochowiak, jestem prezesem fundacji Ordo Medicus, która zaprosiła właśnie doktora Wodarga do Polski i wydała jego książkę zatytułowaną “Fałszywe pandemie. Argumenty przeciwko rządom strachu”. To jest tutaj ta książka, można ją tam później nabyć na stoisku albo w naszym sklepie Ordo Medicus, do czego zachęcam, bo to też jest wsparcie naszej fundacji, a po spotkaniu będzie można poprosić o autograf doktora Wodarga, do czego też zachęcam.

To już jest ostatnie spotkanie z całego cyklu. Przejechaliśmy z doktorem Wodargiem całą Polskę od Krakowa przez Warszawę, tutaj nad morze. Każde spotkanie dotyczyło… była poruszana trochę inna tematyka. Tak się umówiłem z doktorem, żeby w każdym mieście było trochę coś innego, ze względu na to, żeby doktor Wodarg przekazał maximum swojej wiedzy. Dlatego zachęcam do tego, żeby obejrzeć poprzednie spotkania i też posiedzenie komisji, które odbyło się w sobotę.

Proszę Państwa, organizacja tych spotkań… staramy się robić te spotkania profesjonalnie i co do obsługi technicznej i też jakości tłumaczenia, transmisji i tak dalej, co pociąga za sobą bardzo duże koszty. No ale przyjęliśmy właśnie taką zasadę, więc jeśli Państwo mają taką możliwość finansową, żeby wesprzeć nas, to zachęcam. Tam jest taka puszka przy wyjściu, albo też można nam datek, darowiznę dać poprzez stronę internetową.

Nasza strona internetowa ordomedicus.org oraz profile na Facebooku, Twitterze i YouTube, chociaż YouTube został już skasowany właśnie ze względu na te wykłady doktora Wodarga, w każdym razie tam są wszystkie informacje dotyczące naszej działalności, wszystkie nagrania też będą na naszej stronie z tych spotkań, tylko z małym opóźnieniem, pewnie kilkudniowym, ale zawsze wszystko będzie można znaleźć na naszej stronie. Nawet jak nam poblokują wszystkie możliwe kanały, to zawsze trzeba tam szukać tych nagrań, tych informacji.

Zachęcam do podpisywania też apelu przeciwko szczepieniom dzieci i młodzieży przeciwko covid-19. Ta petycja i uzasadnienie naukowe znajdują się na naszej stronie. Można też obejrzeć konferencję dotyczącą szczepienia dzieci, która odbyła się w zeszłym roku. Też zachęcam do zapisywania się na nasz newsletter, no właśnie z tego względu, żeby mieć kontakt z Państwem, bo to jest jeszcze metoda, która nie została zablokowana i miejmy nadzieję, że za szybko to się nie stanie. Jeśli ktoś z Państwa chciałby transmitować te posiedzenia… no, to już jest ostatnie, ale kolejne, na przykład komisję, czy też będzie konferencja pod koniec lutego, którą jeszcze zapowiemy na naszej stronie, to jest też możliwość podpięcia się pod te automatyczne transmisje, to wtedy proszę o kontakt na info@ordomedicus.org. Chodzi o to, żeby dotrzeć do jak największej liczby ludzi, bo to jest wiadomo problematyczne, bo tną i zasięgi i też usuwają te filmy.

Tutaj na siedzeniach są takie katalogi z wydawnictwa 3DOM, to jest dla Państwa, proszę sobie to zabrać. Też jeszcze taka uwaga organizacyjna – tutaj jest kilka kamer, więc jak ktoś będzie chciał też nagrywać, to nie ma problemu, tylko proszę, żeby nie stawał przed kamerami. Tak, tutaj są, tutaj są ustawione z przodu.

I proszę też o absolutną ciszę. Jeśli ktoś chce porozmawiać, nawet tam z tyłu, to proszę wyjść dlatego, że przeszkadza to w pracy pani tłumacz. Naprawdę wymaga olbrzymiego skupienia, żeby precyzyjnie fachowo tłumaczyć. Także naprawdę bardzo proszę o zachowanie absolutnej ciszy również podczas zadawania pytań. Proszę też wyłączyć komórki, żeby jakieś melodyjki tutaj nas nie rozpraszały.

Dobrze, to tyle ogłoszeń. Teraz przejdę do przedstawienia doktora Wodarga. Pewnie każdy z Państwa zna, ale żeby formalności stało się zadość to go przedstawię bardziej dokładnie. Dr Wolfgang Wodarg jest internistą i pulmonologiem, specjalistą w zakresie higieny i medycyny środowiskowej, a także zdrowia publicznego i medycyny społecznej. Po zakończeniu pracy klinicznej przez 13 lat pracował w charakterze internisty, w tym między innymi jako lekarz publiczny w Szlezwiku-Holsztynie. Pełnił ponadto funkcje wykładowcy na uniwersytetach i w szkołach wyższych oraz był przewodniczącym komitetu ekspertów do spraw powiązanych z medycyną ochrony środowiska przy izbie lekarskiej w Szlezwiku-Holsztynie. W 1991 roku otrzymał stypendium na Uniwersytecie Johna Hopkinsa w Baltimore w USA w dziedzinie epidemiologii. Jako członek niemieckiego Bundestagu w latach 1994-2009 był inicjatorem i rzecznikiem komisji “Etyka i prawo współczesnej medycyny”. Był też członkiem zgromadzenia parlamentarnego Rady Europy, gdzie przewodniczył podkomisji do spraw zdrowia. Pełnił także funkcję wiceprzewodniczącego komisji kultury edukacji i nauki. W 2009 roku doktor Wodarg zainicjował powstanie komisji śledczej w Strasburgu dotyczącej roli WHO w fałszywej pandemii świńskiej grypy, gdzie nadal pracował po zakończeniu kadencji jako ekspert naukowy.

Od 2011 roku działa jako niezależny wykładowca uniwersytecki, lekarz i naukowiec. Do 2020 roku był dobrowolnym członkiem zarządu i szefem grupy do spraw zdrowia Transparency International Germany. Latem 2020 roku, wraz z kilkoma prawnikami, powołał oddolną komisję śledczą do spraw koronawirusa, której celem jest wyjaśnienie wszelkich okoliczności związanych z obecną sytuacją tak zwanej pandemii. I na wzór tej komisji właśnie została powołana komisja śledcza Ordo Medicus, też do wyjaśnienia wszelkich okoliczności obecnego kryzysu. Zachęcam też do oglądania tych komisji.

Jeszcze na koniec chciałbym przytoczyć cytat, wypowiedź, profesora Tadeusza Kotarbińskiego, polskiego filozofa, logika i etyka na temat nauki – Czym jest nauka? Bo teraz, jeśli chodzi o ekspertów rządowych, mainstreamowych, nie mamy do czynienia z prawdziwą nauką. “Nauka polega na podważaniu wszystkiego, co można podważyć, bo tylko dzięki temu można wykryć to, czego podważyć się nie da”. Dlatego, jeśli tak zwani eksperci mówią nam, że mamy bez dowodów wierzyć w narrację tych ekspertów, rządu, a tak jak powiedział profesor Horban, że “kto neguje szczepienia, ten podważa politykę państwa”, to jest po prostu… z punktu widzenia naukowego… on jest profesorem, lekarzem… jest to niedopuszczalne. Profesor powinien się troszczyć o to, żeby dochodzić do prawdy, a do prawdy dochodzi się tylko i wyłącznie poprzez ścieranie się poglądów. A my teraz mamy do czynienia z sytuacją, gdzie kolportuje się pewne tezy, które uważa się za dogmaty, za prawdziwe mimo, że one nie wyrosły z dyskusji, bo się uważa że jeśli będziemy negować na przykład szczepionki, czy maski, czy cokolwiek innego, to to będzie szkodliwe dla naszego zdrowia lub życia. Czyli z góry się zakłada, że to jest prawda. To jest proszę Państwa antynaukowe i ci eksperci, nawet  z tytułami profesora, którzy tak robią, są pseudo naukowcami. To nie są naukowcy, to nie jest nauka.  Także powątpiewanie, podważanie, jest istotą nauki i to musimy pamiętać. Dlatego my tutaj, jako Ordo Medicus, będziemy to podważać. Nie podważanie dla samego podważania, ale chodzi właśnie o to, żeby wykryć, czy jeśli to, co my mówimy, cokolwiek mówimy, czy da się to podważyć. Bo jeśli się nie da, to wtedy można przyjąć, że najprawdopodobniej jest to prawdziwe.

Dobrze Dziękuję bardzo. Zapraszam, oddaję głos doktorowi Wodargowi.

Dr med. Wolfgang Wodarg (tłum.): Dzień dobry Państwu. Bardzo się cieszę, że jestem tutaj z Państwem i mogę spędzić z Państwem ten wieczór. Zaczniemy od takich podstawowych informacji o tym, jakie jest nasze doświadczenie z wirusami, w jaki sposób możemy je podważać i przede wszystkim chcę, abyście się Państwo nie bali.

Jak Państwo widzicie na tym slajdzie, tutaj mamy taki wykres od 2005 do 2013.

Widać jakie wirusy występują w danych populacjach. Te oznaczenia po prawej stronie to są różnego rodzaju wirusy. To są koronawirusy, wirusy grypy, rinowirusy, różnego rodzaju. Macie Państwo typ A i B. Widać jak one są mierzone w Szkocji na bardzo dużej populacji, te wszystkie, które występują w populacjach ludzkich. Ta czarna część, którą widzicie Państwo na slajdzie, przykrywająca trochę te góry u góry, to są  te wirusy, których nie dało się w 100% zidentyfikować.

Ta biała część to są wirusy, które zostały stwierdzone u konkretnych pacjentów. A potem jest jeszcze ta szara część nad tymi górami, czyli to są wirusy stwierdzone więcej niż jeden u konkretnych pacjentów. Jak Państwo widzicie, to zmienia się również w czasie. Tutaj mamy różne oznaczenia tym zielonym kolorem. Ten drugi zielony to jest ten koronawirus. Ten szczyt zachorowań jest wówczas zawsze na początku roku na wiosnę, więc widać też, jak to się zmienia w ciągu roku. To nie jest stabilne.

Tutaj widzicie Państwo wykres z Instytutu Roberta Kocha, to jest z tego roku.

Oni rozpoczęli swoje badania późno, bo pod koniec zeszłego roku, żeby przygotować coś podobnego Rozpoczęto te badania w kwietniu 2020 roku, przedtem koronawirusy nie były dla nich tak interesujące mimo, że koronawirusy istnieją już od 20 lat i pierwsze zostały zdiagnozowane przy pierwszym wybuchu epidemii SARS w Chinach.

Tutaj zdiagnozowano ludzkie koronawirusy i wirus SARS-COV-2. I tutaj jest jakby nonsens, ponieważ oni nie rozróżniają podtypów tych [innych] wirusów, ale tutaj tak. Tutaj widzicie Państwo, że wirus ten hCoV, który jest oznaczony kolorem pomarańczowym, występuje znacznie częściej  niż ten wirus o którym mówimy, SARS-COV-2. I to są badania, które zostały wykonane pod koniec 2021 roku. Inne wirusy, różnego rodzaju wirusy koronawirusy, wszystkie mają te kolce, wszystkie wykazują konkretną toksyczność. I tutaj widać, że ten wykres pokazuje że ten SARS-COV-2  zupełnie się nie zmienił, a przecież to było 2 lata temu. Wirusy zmieniają się przez cały czas.

Tutaj widać ten wykres, takie drzewo, które zostało wygięte do kształtu koła. Widać tam na początku ten wirus z Wuhan, który został zdiagnozowany zaraz na początku 2020 roku i potem miesiącami aż do kwietnia 2021. Zawsze znajdujemy wirusa, jeżeli szukamy. Tutaj widać te oznaczenia, w których momentach ten wirus występuje, w których nie, ale przecież cały czas tam jest. To jest wykres, który pokazuje sytuację Wuhan, ale przecież taki sam wykres mógłby zostać stworzony w Warszawie, albo w Berlinie, wszędzie, wszędzie są koronawirusy Przecież wiemy, ile ludzi codziennie podróżuje samolotami, miliony ludzi, a każdy z nich może być nosicielem wirusa. Po prostu w ogóle nie myśleliśmy o wirusach przedtem, po prostu jeździliśmy, podróżowaliśmy i rozprzestrzenialiśmy wirusy po całym świecie i nic nas to nie obchodziło. I nagle rozpoczęto poszukiwania jednego wirusa.

Zaczęto od Wuhan i zbudowano wokół tego całą historię. Ale oczywiście wirus trzeba wyhodować, trzeba skorzystać albo z jakiegoś białka kurzego na przykład i trzeba go wyhodować, potem sprawdzić, zweryfikować i zbadać w laboratorium. Ale Chińczycy stwierdzili, że nie mają tego wirusa, że mają tylko sekwencje, sekwencje z błony śluzowej jakiegoś pacjenta i mogą go pokazać w komputerze. I ta sekwencja została wysłana do Christiana Drostena w Berlinie. I on, który już stworzył test przy SARS-Cov-1 i zdefiniował czym jest SARS-Cov-1 swoim testem, teraz wykonał kolejny test PCR na SARS-Cov-2. A WHO stwierdziło, że pozytywny wynik tego testu jest dowodem na SARS-Cov-2.

Oczywiście jest to produkt medyczny, w związku z tym, za każdym razem przy wykonywaniu testu musimy mieć jakieś dane, do których się odnosimy, żeby sprawdzić czy test faktycznie to wykrył.  Musimy mieć jakąś skalę, jakieś punkty referencyjne, musimy mieć wirusa, żeby sprawdzić czy test wykrywa faktycznie tego wirusa a  tutaj tego nie ma. Oczywiście przez laboratoria na całym świecie wykorzystana została po prostu tylko sekwencja zdefiniowana przez pana Drostena. To tak, jakbyśmy mieli 30 tysięcy różnych liter, tak jakbyśmy mieli pewien gen,  który oznacza właśnie RNA. To tak, jakbyśmy z książki po prostu wzięli jedno słowo  i teraz go przeszukać  za pomocą testu na przykład poprzez Google.  Wyszukujemy to słowo, wpisujemy i nagle mamy 10.000 wyszukiwań.  Oczywiście im więcej liter w danym słowie tym tych wyszukiwań jest teraz mniej i na tym właśnie polegają testy PCR. One zawierają trzy słowa. Niektóre laboratoria korzystają tylko z jednego bo twierdzą, że po prostu przy tym obłożeniu pracą nie są w stanie wykonać więcej. I oczywiście WHO zgodziło się właśnie na taką praktykę. Normalnie taka sytuacja nie miałaby miejsca, bo ten test w tym momencie niczego nie mówi, ale w związku z tym, że mamy nową, zagrażającą  nam sytuację w związku z tym taka decyzja została podjęta. Zapomniano już o tych 40 pacjentach, którzy byli wówczas w Wuhan i ten test, który został rozpowszechniony na całym świecie, zaczął być stosowany i każdy pozytywny przypadek, każdy pozytywny wynik testu, stał się jednym przypadkiem.

Chiny przestały już testować w marcu swoich obywateli. Wykryto jakieś 60 przypadków w ciągu dnia i właściwie były to osoby po prostu, które podróżowały, samolotem przyjechały do Chin z innych miejsc.

My oczywiście kontynuowaliśmy. Oczywiście wszyscy teraz szukają tego wirusa za pomocą testów PCR. Również latem, kiedy tak naprawdę te wirusy wówczas nie występują my mamy pozytywne testy. Jednak musimy uznać, że zawsze w testach jest 1 do 2% fałszywie pozytywnych wyników, w związku z tym, jeżeli mamy miliony przetestowanych osób, setki tysięcy w Niemczech w ciągu jednego dnia, no to zawsze znajdzie się jakiś margines błędu, zawsze  znajdą się jakieś pozytywne wyniki, ale to są  błędnie pozytywne wyniki.

Tutaj widać te testy i te procentowe wyniki testów pozytywnych. To jest sierpień 2020 roku

Zazwyczaj w sezonie grypy wiemy, że od 5 do 15 % przypadków zachorowań na grypę to są koronawirusy. Więc jesienią jest bardzo oczywistym, że będzie więcej pozytywnych testów, bo te testy wykrywają wszystkie koronawirusy. To nie jest specyficzne, to jest fałszywie dodatnie, bo mamy tutaj też beta koronawirusy, nie tylko SARS-Cov-2. W sezonie grypowym wiemy, jak to wygląda ile osób choruje, poprzez dowiadywanie się jak to wygląda z poszczególnych instytucji. Ja i moja sekretarka dzwoniliśmy do szkół, do instytucji, do szpitali żeby sprawdzać,  zawsze w poniedziałek, czy sytuacja jest taka sama, czy jest więcej przypadków, czy jest mniej, czy raczej sytuacja jest stabilna jeżeli chodzi o zachorowania, więc zawsze wiedzieliśmy jak to wygląda. Trwało to przez 7 lat.  W pewnym momencie 5 lat wcześniej trochę mieliśmy tych przypadków więcej w moim regionie, za który ja byłem odpowiedzialny. Tam mieszka 150 000 osób, więc te zachorowania to były jakieś 10%, zawsze 10% danego tygodnia,  czyli powiedzmy 15000 osób to były te osoby które z jakichś objawów grypowych nie poszły do pracy.

W 2009 roku WHO ogłosiło, że mamy nową pandemię, pandemię świńskiej grypy. Zalecono oczywiście szczepienia szczepionką Pandemrix firmy Glaxo. Mieliśmy jakieś 50 milionów dawek w NIemczech, jeżeli chodzi o te szczepionki. Ja wówczas zadzwoniłem do instytutu czy mamy jakieś ostre przypadki tej grypy, czy  oni odnotowują już konkretne przypadki., czy widać tę zwyżkę w tym sezonie, więc  mówili że sytuacja jest zupełnie normalna, że jest to najłagodniejszy sezon grypowy. Zadzwoniłem do Instytutu Kocha, tam  podobne informacje, też wszystko normalnie, więc zadzwoniłem do WHO. Rozmawiałem z panem Fergusonem, który jest biomatematykiem, i dowiedziałem się jak te wyliczenia zostały opracowane. Mianowicie  było  600 przypadków z Meksyku. One zostały pomnożone przez  liczbę pasażerów latających samolotami do Meksyku i z Meksyku i na tej podstawie oczywiście wiadomo że jeżeli tę liczbę 600 pomnożymy przez miliony to wychodzą ogromne liczby. I na tej podstawie WHO ogłosiło, że mamy pandemię.

Ja miałem te przypadki stwierdzone ze swojego regionu, czyli to było maksymalnie 15 tysięcy zachorowań tygodniowo. A tam raptem 600 przypadków w kraju, gdzie są miliony mieszkańców. Tutaj te cyfry zupełnie nie pasowały do siebie, więc stałem się bardziej podejrzliwy. Już wcześniej byłem podejrzliwy,  jeśli chodzi o Światową Organizację Zdrowia, ale to dało mi więcej do myślenia i stałem się bardziej podejrzliwy, jeżeli  chodzi o ich działania.

I wtedy zaczęliśmy pracować z bardzo dobrymi naukowcami z Rzymu, z Tomem Jeffersonem i z USA Peterem Doshi i innymi, próbowaliśmy dojść do tego, co się wydarzyło w Światowej Organizacji Zdrowia i okazało się, że zmieniona została definicja pandemii. Definicja, która obejmowała takie stwierdzenie, że mamy pandemię wówczas, kiedy jest dużo przypadków, bardzo poważnych, ciężkich zachorowań, albo wtedy, kiedy ludzie umierają – to zostało wykreślone z tej definicji i zostało tylko to, że mamy pandemię wówczas, jeżeli jest stwierdzony nowy wirus i ten wirus bardzo szybko rozprzestrzenia się po całym świecie.

I oczywiście wirusy robią tak od zawsze. Każdego roku możemy mieć ogromne pandemie. Jeszcze dowiedzieliśmy się, że to będzie następowało falami, ale przecież zawsze tak jest, że mamy pewien szczyt zachorowań, potem to znowu spada, więc tak jak wygląda fala, tak wygląda również zachowanie wirusów. I oczywiście zadawaliśmy sobie pytanie, dlaczego w takim razie Światowa Organizacja Zdrowia właśnie w ten sposób postępuje. I wtedy, przy badaniach przy Radzie Europy, w tej naszej komisji, dowiedzieliśmy się, że około 80% środków, które wpływają do Światowej Organizacji Zdrowia spływają ze środków prywatnych, z prywatnych funduszy, od prywatnych organizacji na właśnie różnego rodzaju działania.  No i jeżeli ktoś przekazuje jakieś prywatne środki, jakiś fundusz  na działania Światowej Organizacji Zdrowia no to może również stwierdzić, czy zadeklarować, na jakie środki, na jakie działania te pieniądze mają zostać wydane. Największym sponsorem działań Światowej Organizacji Zdrowia jest fundacja Billa i Melindy Gates. Napisaliśmy wówczas taki dokument i stwierdziliśmy w tym dokumencie, że istnieją podstawy do stwierdzenia, że jest pewna instytucyjna korupcja, którą należałoby stwierdzić,  którą widzimy w Światowej Organizacji Zdrowia.

Myślałem, że jak to ujrzy światło dzienne, to ta działalność zostanie zaprzestana, bo przecież,  wtedy wszyscy się o tym dowiedzą, będzie można o tym w jakiś sposób dyskutować. Ale okazało się, że nikt nie może powiedzieć Światowej Organizacji Zdrowia co ma robić, oprócz tych osób, które przekazują środki finansowe. Niestety te działania nie zostały zaprzestane również przez ambasadorów z ONZ, bo jednak kwestie  ekonomiczne tutaj okazały się ważniejsze,  kwestie związane z przemysłem farmaceutycznym, a nie związane ze zdrowiem. Dlatego musimy bardzo uważnie patrzeć na to, co słyszymy w telewizji czy w radiu po to, żeby te informacje nie wprowadzały nas w jakiś stan  ogromnego strachu. Musimy stwierdzić, że testy PCR nie są  testami jednoznacznymi. One nie mogą w jakiś sposób określić nam tutaj zakażenia. One po prostu stwierdzają istnienie molekuł. Te molekuły mogą występować albo w naszym nosie albo w naszym gardle. Niektóre z nich już po prostu są dawno. Niektóre są już starymi molekułami, także test PCR nie jest tutaj absolutnie testem użytecznym do tego żeby stwierdzić, że faktycznie  jesteśmy nosicielami wirusa, czy w ogóle możemy kogoś zarazić. Jeżeli jesteśmy zdrowymi osobami to to tutaj nie ma żadnych konsekwencji dla nas.

Testy PCR są wykorzystywane po to, abyśmy się bali, bo jest jakieś wielkie zagrożenie dla nas, w związku z tym cały czas to poczucie strachu w nas jest pielęgnowane. Gdybyśmy nie oglądali telewizji nie słuchali radia to właściwie nie zauważylibyśmy że coś się zmieniło, że jest jakaś nowa sytuacja, świat wygląda inaczej, Testy PCR to były testy na pandemię. One po prostu określiły nam występowanie pandemii. No i dlatego, że jest pandemia stwierdzono, że wszyscy muszą nosić maski. Jak wychodzimy z domu, do sklepu, gdziekolwiek i widzimy wszędzie ludzi w maskach, to to też jest czynnik, który powoduje poczucie strachu. I oczywiście są ludzie, którzy nie zweryfikują tych informacji, którzy rzeczywiście słuchają tego, co mówi radio, co mówi telewizja. Tam występują przedstawiciele różnego rodzaju agencji, naukowcy, lekarze i mówią „Tak, faktycznie, tak trzeba postępować”.

Oczywiście my, jako naukowcy, kwestionowaliśmy różnego rodzaju działania. Pytaliśmy się: No ale dlaczego, przecież były badania wcześniej robione, że maski nie chronią absolutnie i  wiele testów zostało wcześniej przeprowadzonych. Poza tym sam ten materiał ma w środku otwory. Przecież jak nosimy cały dzień, to jest to zawilgocone, potem wkładamy to do kieszeni, ubieramy z powrotem, tam się namnażają bakterie grzyby, więc samym noszeniem maski możemy się zarazić. Możemy  zapaść na zapalenie płuc. Nawet przy tych maskach trochę mocniejszych, z tymi filtrami – tę maskę możemy mieć ubraną na sobie przez 75 minut. Potem musi nastąpić 30 minutowa przerwa i ponownie zakładamy już nową, nie tę,  która była wcześniej używana. Ale to są po prostu przepisy wynikające z pracy w trudnych warunkach, kiedy na przykład jest ogromne zapylenie a ludzie muszą w takich warunkach pracować. Ja również takie maski w pewnym momencie nosiłem, jak pracowałem w szpitalu. Pracowałem z pacjentami chorymi na gruźlicę, więc podczas badania tych pacjentów, kiedy musiałem faktycznie podejść bardzo blisko,  kiedy musiałem poszczególnymi narzędziami sprawdzić, jak pacjenci reagują, pacjenci mogli zakaszlnąć w tym momencie, a  ja byłem bardzo blisko –  to tylko wówczas byłem zmuszony do tego, żeby ubrać taką maskę, żeby po prostu samemu się nie zarazić. A mam do czynienia przy gruźlicy z bakteriami. Pracowałem z tymi pacjentami przez 2 lata i się nie zaraziłem. Wszystkie badania, które do tej pory, przed 2020 rokiem dotyczyły noszenia masek i ich właściwości ochronnych twierdziły, że absolutnie maski w niczym nie chronią w takiej sytuacji. Absolutnie nie są ochroną dla osoby noszącej tę maskę.

Oczywiście, od stycznia 2020 roku, trzeba było stwierdzić, że jednak te maski w jakimś stopniu mogą nam pomóc. W związku z tym znaleziono takich naukowców, którzy uzyskując finansowe gratyfikacje, stwierdzili, że faktycznie przeprowadzili testy laboratoryjne i faktycznie te maski są skuteczne.  Wszyscy oczywiście otrzymywali jakieś subwencje, jakieś środki finansowe od  instytucji rządowych. Potem oczywiście pojawiły się też informacje, że, no możliwe, nie jesteśmy pewni, że może jest pewien aspekt, który jednak przemawia za tymi maskami, a tak naprawdę maski testują to, czy ktoś, jak patrzymy na ludzi, którzy mają maski na sobie a którzy nie, kto jest posłuszny, a kto nie.

Jak jeszcze możemy stwierdzić, że coś wyjątkowego się dzieje? Mianowicie musimy spojrzeć, co się dzieje z naszym układem oddechowym. Jak to sprawdzić? Przede wszystkim patrzymy, jaka jest sytuacja w szpitalach na intensywnej terapii. Wyniki wyglądały następująco:

51-13

Tutaj na tym wykresie widać wyniki z kwietnia 2020 roku. Najpierw widzimy tę opiekę na intensywnej terapii – puste łóżka i potem te łóżka, które są z pacjentami. Właściwie te wielkości są mniej więcej takie same przez cały czas. Oczywiście musimy sprawdzić, jak to wygląda, jeżeli chodzi o zajętość tych łóżek. I wówczas, zaraz na początku, ilość tych łóżek na oddziałach intensywnej terapii została zmieniona. Było na początku 6000 a liczba została intensywnie zmniejszona. I oczywiście na początku, jeszcze jesienią 2020 roku, szpitale otrzymały pewną zachętę. Oczywiście praca z pacjentami, u których zdiagnozowano covid-19 jest pracą trudniejszą, trzeba częściej myć ręce, trzeba nosić maskę i tak dalej, w związku z tym szpitale otrzymują 100 € dziennie więcej za pacjentów, u których zdiagnozowano covid, czyli którzy mają pozytywny test PCR, albo są to pacjenci, którzy mieli kontakt z kimś, kto został zdiagnozowany pozytywnie poprzez test PCR. Oczywiście szpitale otrzymywały dodatkowe środki za  przeprowadzanie testów PCR jak również  po pozytywnym wyniku tego testu dodatkowe 100 € dziennie za każdego pacjenta. W związku z tym sprawdzano każdego, nawet, jeżeli ktoś przyjechał z wypadku, jeżeli ktoś przyjechał z zawałem serca, to i tak te testy PCR dla wszystkich osób, które się zgłaszały do szpitala były wykonywane.

I oczywiście tutaj widać tę liczbę pacjentów, która jest dosyć stabilna. Tutaj poniżej jest ta linia oznaczająca pacjentów z covidem ze względu na to, że wszyscy pacjenci byli wówczas testowani. Tutaj zaczęło się  od pierwszego października, mimo, że wiadomo, w sezonie zimowym, jesienno-zimowym, te wyniki to są te wyniki fałszywie pozytywne, o których mówiliśmy wcześniej.

Były przeprowadzane również konsultacje, głównie dotyczące pacjentów… lekarze ogólni przeprowadzali te konsultacje głównie, jeżeli chodzi o pacjentów dziecięcych. Analizowano takie symptomy jak podwyższona temperatura, czy jakieś inne objawy związane z tą chorobą. Te symptomy zostały przesłane do instytutu Roberta Kocha i wówczas, tutaj na wykresie widać jak to się zaczęło 2019 roku, kiedy jeszcze nie było pandemii koronawirusa,   w momencie, kiedy zaczyna się pandemia widać wtedy te wykresy. Ta pomarańczowa góra, która jest zaraz pierwsza, ona powinna być normalnie troszeczkę szersza. Ona tutaj jest zawężona. Ten spadek to jest ten moment, kiedy jest już marzec, kiedy został wprowadzony lockdown, więc wtedy już nie było żadnych konsultacji lekarskich. A kto w tym czasie udawał się na jakikolwiek konsultacje do lekarza? Zazwyczaj matki z dziećmi, od  noworodków do czterech lat, bo to jest ten czas, kiedy dosyć intensywnie korzysta się z opieki nad małymi dziećmi.

Po tym jak widać tutaj macie państwo tu na wykresie tę zieloną i żółtą linię. To są osoby, które są w grupach od 15 do 34 i potem od 35 do 59. To są osoby w wieku produkcyjnym, które po prostu chodzą do pracy.  W okolicy Świąt Bożego Narodzenia tam nie mamy żadnych konsultacji lekarskich, ale na początku stycznia już tak. Jeżeli odczuwamy jakieś symptomy związane z grypą czy z jakimś przeziębieniem, to oczywiście musimy skonsultować się z lekarzem, ponieważ jeżeli jesteśmy w wieku produkcyjnym, chodzimy do pracy, to potrzebujemy po prostu zwolnienie lekarskie. Jeżeli nie możemy pójść do pracy, musimy naszemu pracodawcy przedstawić zwolnienie lekarskie.

Zazwyczaj mamy też informację, że nagle, osoby powyżej 60 roku życia, to są te osoby najbardziej zagrożone, ale tutaj, z tego wykresu było widać, że one właściwie nie chodziły do lekarza. To był ten wykres linią fioletową i niebieską.

Jak patrzymy na tę sytuację, to właściwie w statystykach, zarówno szpitalnych jak i tych ambulatoryjnych, nie mamy potwierdzenia tej sytuacji, o której się mówi, o której słyszymy, a jedyną informacją na potwierdzenie tego, co się dzieje są testy PCR a testy PCR nic nie mówią. Otrzymaliśmy informację, że w związku z tym musimy czekać, musimy nosić maski, musimy poddać się lockdownowi,  musimy zachowywać się bardzo ostrożnie aż do momentu,  kiedy zostanie przygotowana szczepionka,[która nas ocali. Następnie pozwolono przemysłowi farmaceutycznemu na to, na co nie pozwalano nigdy wcześniej – na skorzystanie z nowej technologii i na opracowanie nowej szczepionki w ciągu 6 miesięcy.  Zazwyczaj, jak słyszymy jakieś informacje z przemysłu farmaceutycznego do swoich własnych udziałowców, no to oczywiście mówi się o inwestowaniu w przemysł farmaceutyczny, natomiast zawsze jest też taka informacja, że przy zastosowaniu nowej technologii trzeba być cierpliwym, bo potrzebujemy przynajmniej 10 lat na to, żeby to wszystko zrealizować. Natomiast tutaj okazuje się, że zostało to wykonane w ciągu 6 miesięcy.

Nagle osoby,  które opracowały te nowe szczepionki, były bohaterami w telewizji. W związku z tym usłyszeliśmy informację, że mamy skuteczność na poziomie 95 %, więc musimy spojrzeć na dane statystyczne, na kliniczne badania. I tutaj na slajdzie macie państwo na dwie grupy dwie kolumny to są osoby zaszczepione i osoby niezaszczepione, które otrzymały placebo. I oczywiście trzeba było sprawdzić, ile w tych poszczególnych grupach było osób, które  miały symptomy i które miały pozytywny test PCR.

W grupie osób, które otrzymały placebo, tam było 0,8 jeżeli chodzi o te osoby, które miały jakiekolwiek pozytywne wyniki, czyli jakieś 150 osób. W grupie osób zaszczepionych było tylko 8 przypadków osób, które miały pozytywny wynik testu PCR. Może być tak, że mamy pozytywny test PCR, tak zwany fałszywie pozytywny, bo ten wynik może pochodzić z zupełnie innego wirusa. I tutaj mamy te 169 osób tych pacjentów, którzy nie byli zaszczepieni, z pozytywnym wynikiem testu otrzymali placebo, a po drugiej stronie mamy tylko 9, więc nagle okazuje się, że tylko te 160 osób to były te osoby, które faktycznie były chronione i z tego mamy ten wynik 95%. Mówimy tutaj o redukcji ryzyka względnego a, jeśli patrzymy na całkowitą redukcję ryzyka, to wychodzi nam na to, że trzeba zaszczepić 160 osób, żeby ocalić jedną osobę przed infekcją, a to jest zupełnie inna redukcja ryzyka, o której mówimy. Jak patrzymy na te wyniki po drugiej stronie, to okazuje się, że nie chronimy nawet jednego procenta osób. Oczywiście te wszystkie badania to są badania sponsorowane.

My właściwie jesteśmy już wszyscy odporni na różnego rodzaju koronawirusy. Jeżeli wtedy dostajemy po prostu zastrzyk, to nic to nie zmienia, mamy odporność stadną. Spotykamy się z koronawirusami przez cały rok i tak naprawdę nasza odporność wynosi 90%. Przecież zazwyczaj bada się na podstawie wyników krwi, przeciwciał, które w tej krwi się znajdują, a tak naprawdę już można to na poziomie błony śluzowej stwierdzić, bo te elementy, te molekuły odpornościowe występują już i w naszym gardle i w naszym nosie.

Na początku, kiedy zostały wprowadzone pierwsze zastrzyki okazało się, że trzeba być bardzo ostrożnym, ponieważ pojawiły się efekty uboczne. Tutaj Państwo macie na wykresie uboczne skutki od stycznia 2018 do marca 2021.

I nagle skacze nam to bardzo wysoko. To, co Państwo widzicie na końcu, to są tylko te przypadki, które zostały zarejestrowane, gdzie lekarze faktycznie stwierdzili skutki uboczne po podaniu szczepionki.

Analizowałem również te przypadki nagłe, które wymagały konkretnego leczenia w klinikach w szpitalach.

Zazwyczaj te wszystkie zakażenia, dotyczące koronawirusów, dotykają najpierw naszego układu oddechowego. To jest ten moment, to miejsce, gdzie się ta choroba zaczyna. Natomiast tutaj Państwo widzicie na wykresie te dane, które zaczynają się od marca 2021 aż do października i cały czas widzimy, że te zachorowania dotyczące układu oddechowego są mniej więcej na tym samym poziomie.

I tutaj widać ten wykres, kiedy zaczęły się już szczepienia. Widać jak ten wykres rośnie od momentu, kiedy jest już wiosna 2021 i kiedy zaczęły się pierwsze szczepienia.

Kolejny element, który stwierdza, że jest to nagły przypadek to są też przypadki związane z chorobami układu sercowo krążeniowego, więc też widać tutaj w momencie, kiedy zaczęły się te szczepienia jak liczba tych przypadków wzrosła. Ta linia przerywana to są lata wcześniejsze a ta górna to są te, kiedy zaczęły się te szczepienia.

Po zastosowaniu szczepionek liczba tych przypadków wzrosła niemalże dwukrotnie. Oczywiście to samo dotyczy przypadków chorób neurologicznych jakichś udarów. Przy podaniu szczepionki, jak mówimy o tych efektach ubocznych,  bocznych tworzą się w naszym systemie krwionośnym zakrzepy. Każda z takich szczepionek ma również swoją toksyczność, w związku z tym następuje uszkodzenie poszczególnych małych naczyń krwionośnych i te zakrzepy mogą się tworzyć zarówno w mózgu i jak i w naszym sercu jak i w wątrobie. Czasami bardzo szybko to postępuje, po prostu od razu czujemy się źle, od razu czujemy, że coś jest nie tak. Niestety czasami prowadzi to do śmierci. Natomiast, jeżeli następuje to w mózgu, to wówczas odczuwamy, że pewne funkcje przestają działać albo nie działają tak jak działały wcześniej,  albo mamy problemy z widzeniem albo mamy jakieś bóle w różnych częściach ciała. A to są konkretne zmiany neurologiczne i one zostały zaobserwowane już 2 tygodnie po podaniu tak zwanej szczepionki.

Tutaj widzicie Państwo wykres, na którym pokazane są wskaźniki śmiertelności między 10 a 59 rokiem życia. To są dane z Wielkiej Brytanii. Niebieska linia to są przypadki śmiertelne osób, które nie zostały zaszczepione, natomiast ta ciemniejsza, jasnobrązowa, to są osoby, które były zaszczepione.

Bardzo dużo badań zostało przeprowadzonych. Pierwsze takie badania zostały przeprowadzone na myszach, badanie patologiczne wykazało występowanie limfatycznego zapalenia mięśnia sercowego. Widzimy zniszczenie mięśnia sercowego. To czego nie zauważamy łatwo to to, młodego, wysportowanego mężczyzny,  to  ryzyko, że wkłujemy się w żyły jest dosyć wysokie. Wtedy krew płynie prosto do serca. Tam mamy przedsionek serca. Wówczas następuje ogromne ryzyko, ponieważ te mRNA podróżuje wraz z naszą krwią. Dochodzi do przepływu krwi, które prowadzi te komórki mRNA prosto przez śródbłonek do komórek w środku serca, tam następnie  tworzą się te białka kolca i następuje reakcja Immunologiczna naszego systemu. Krew, która normalnie przepływa wykrywa, że coś jest nie tak, że jest jakiś intruz,  więc trzeba go zniszczyć. Jeżeli to zniszczenie następuje w środku naszej komory serca, możemy wówczas może to spowodować arytmię i natychmiastowe zatrzymanie akcji serca, stąd te przypadki bardzo młodych silnych, wysportowanych  mężczyzn, którzy nagle padali jak kawki.

Czy ktoś z Państwa jest na sali, kto pracuje w przemyśle medycznym, tzn. jest pielęgniarką, albo lekarzem i został przeszkolony do tego, jak poprawnie wykonywać zastrzyk?

Oczywiście, Ci Państwo, którzy są profesjonalistami, wiedzą jak to trzeba zrobić. Wiedzą, że trzeba przejść pomiędzy komórki mięśniowe, żeby zrobić to w sposób poprawny, więc jest konkretna procedura jak należy to wykonać. Natomiast okazuje się – w 2015 Światowa Organizacja Zdrowia stwierdza, że ten system nie jest już konieczny. Tu chodziło o to, żeby ułatwić trochę wykonywanie tych zastrzyków  szczególnie dzieciom, bo to trochę wtedy więcej trwa, więc, żeby ten proces po prostu usprawnić i ułatwić. To było bardzo niebezpieczne i to była bardzo zła decyzja. I teraz te nanocząsteczki niosące cały materiał poprzez mRNA dostaje się do naszych żył. To jest wysoce toksyczny materiał i jest on przenoszony zarówno do naszego serca, do naszych płuc i rozchodzi się bardzo szybko po całym organizmie.

Oczywiście jak zostały analizowane te przypadki, zarówno ambulatoryjne, jak i  przypadki szpitalne, kiedy pojawiła się krew przy wykonywaniu tego zastrzyku to było od 0,5 do 3%. Oczywiście to nie są dane poparte badaniami, bo zawsze trzeba też sprawdzać te informacje z wyprzedzeniem, żeby można było takie badania zaplanować. Zastanawiałem się skąd to zapalenie mięśnia sercowego i już na wiosnę pytałem zarówno w Światowej Organizacji Zdrowia, w Instytucie Roberta Kocha, czy ta  aspiracja na poziomie poszczególnych cząsteczek jest absolutnie konieczna. Przeanalizowałam te wszystkie informacje i opublikowałem swój raport. Wówczas Duńczycy już też się tym zainteresowali szczególnie przedstawiciele organizacji zdrowia, oni również mieli wątpliwości co do takiej metody. W związku z tym stwierdzili, że nie, nie możemy słuchać tego, co mówi Światowa Organizacja Zdrowia, tylko należy to wykonywać zupełnie w inny sposób, należy aspirować. To był już rok 2021. W Niemczech nikt nie reagował i wykonują zastrzyki bez aspirowania.

Niestety siewcy strachu odnieśli sukces, już 70% społeczeństwa otrzymało ten zastrzyk. Pojawia się coraz więcej skutków ubocznych. To są bardzo niepokojące dane. Natomiast cały czas musimy też pamiętać o tym, że to jest bardzo problematyczne, to stwarza ogromne zagrożenie i kolejne szczepionki najpierw pierwsza, potem druga, potem ta trzecia dawka przypominająca, każda niesie za sobą znaczące ryzyko, każda jest dużo groźniejsza, niż poprzednie, więc to niesie ze sobą konsekwencje. Musimy pamiętać, że to absolutnie nie pomaga. Nadal możemy zostać zainfekowani niezależnie od tego, ile tych szczepionek konkretne osoby przyjęły.  Oczywiście musimy pamiętać, że zostało to wprowadzone po to, żebyśmy dalej nie rozsiewali tego wirusa, dalej nie rozsiewali tej choroby. Ale szczepionka nas przed tym absolutnie nie chroni, przecież patrzyliśmy, analizowaliśmy to, co działo się w Izraelu. Nie było tylu przypadków zakażeń, nie było tylu przypadków pozytywnych wyników testów PCR zanim nie nastąpiła ta ogólnokrajowa kampania szczepionkowa. Musimy pamiętać, że te szczepionki są bardzo ryzykowne i bardzo niebezpieczne. Musimy też pamiętać, że są one podawane osobom zdrowym, więc osoby zdrowe są szczepione. Te szczepionki mają być podawane również dzieciom, a przecież dzieci nie są tutaj w grupie osób zagrożonych. W 2021 roku mieliśmy zaledwie 4 przypadki dzieci, które zmarły i miały choroby współistniejące. A jeżeli chodzi o grypę, na przykład zwykłą, było to 9 przypadków, a te dzieci również były chore na inne choroby. To jest naprawdę bardzo niewielka grupa. Mamy 14 milionów dzieci. Dużo więcej z nich ginie w różnego rodzaju wypadkach, czy topi się, w różnych innych okolicznościach niestety kończy swoje życie. To jest bardzo smutne. Natomiast ta niewielka ilość, która tutaj została przedstawiona, absolutnie nie jest podstawą do tego, żeby stosować szczepienia u dzieci. Musimy pamiętać o tym, jak działa system immunologiczny, szczególnie system immunologiczny dzieci. Przecież cały czas jest wystawiony na narażenie na kontakt z różnego rodzaju wirusami, ale uczy się po prostu tego poprzez przebywanie w grupie w szkole, na podwórku z innymi dziećmi. Cały czas ten system immunologiczny się uczy. Wielkie badania zostały na ten temat zrobione, nie tylko w Chinach, ale na całym świecie. W momencie,  kiedy dziecko osiąga mniej więcej 14 – 15 rok życia,  jest w pełni odporne na koronawirusy.

Jak dziecko przychodzi z przedszkola i ma katar, czy kaszel, to po prostu przynosi jakby aktualizację tych wirusów. Z przedszkola przynosi rodzicom, więc rodzice, za każdym razem, dostają jakby nową porcję, bo może już nie pamięta ich organizm, jak to wyglądało wcześniej. W związku z tym dzieci cały czas przynoszą nam taką aktualizację tych wirusów. To samo się dzieje w przypadku dziadków. Dziadkowie spotykają się regularnie ze swoimi wnukami i tak samo dostają regularnie tę nową porcję wirusów przynoszoną przez dzieci. Chyba, że nagle muszą pozostać w izolacji, długo się nie widzą, to wówczas rzeczywiście narażenie na taką nową porcję wirusów może być problematyczne. To jest to samo, jakbyśmy nagle stwierdzili  – dobrze, wejdziemy na jakąś wielką górę. Jak nie robiliśmy tego przez 15 lat, no to faktycznie może by to być dla nas ogromny problem i ogromne zagrożenie. Ale jeżeli robimy to co roku, to nie jest to jakiś wielki wysiłek. Więc to nie jest absolutnie żadna podstawa do tego, żeby teraz stosować szczepienia. Jest to po prostu biznes, jest to po prostu działanie nastawione na sprzedaż bardzo niebezpiecznych środków, środków genetycznych, które mogą zmienić po prostu nasz materiał genowy. Wcześniej nie było to absolutnie możliwe. Gdyby jeszcze kilka lat temu ktoś wpadł na taki pomysł, to byśmy stwierdzili: chyba jesteście szaleni, że chcecie coś takiego przeprowadzić.  Natomiast teraz jest to  stosowane i praktykowane.

Pandemia niestety pozwoliła na to, że teraz cały czas takie poczucie strachu jest w nas pielęgnowane. Przecież różnego rodzaju testy są przeprowadzane. Nawet nie wiemy jakie, bo te wszystkie działania nie są do końca transparentne. Mamy też informację, co w poszczególnych fiolkach co tam powinno się znajdować. Natomiast rzeczą również  nie do końca stwierdzoną jest też jakość poszczególnych serii leków. Stwierdza się, że niektóre serie mają jakieś skutki uboczne,  niektóre serie tego nie mają. W związku z tym, jak może być tak, że nadal kontynuujemy stosowanie poszczególnych leków czy konkretnych serii poszczególnych szczepionek, jeżeli tutaj jakość jest kwestionowana. Normalnie powinno to być absolutnie zatrzymane. Jakość jest najważniejsza i w tym momencie serie te zupełnie wycofane. To jest przestępcze działanie co się dzieje.

Analizujemy wszelkie skutki uboczne po podaniu szczepionek. Zastanawiamy się, dlaczego tak się dzieje, w których miejscach konkretne skutki uboczne występują. Jest to oczywiście ogromne ryzyko, ponieważ okazuje się, że niszczy się, czy zmniejsza się nasza odporność. Nasz system immunologiczny przestaje działać tak, jak pracował wcześniej przed podaniem tej szczepionki. Może się okazać, że powstają jakieś komórki rakowe tylko dlatego, że zniszczyliśmy dobre funkcjonowanie naszego systemu odpornościowego i takie komórki miały szansę się wytworzyć.

Miałem wątpliwości i byłem podejrzliwy jak to wygląda, jeżeli chodzi o płodność. Rozmawiałam wówczas ówczesnym dyrektorem Pfizera, napisałem również oficjalne pismo do Europejskiej Agencji Leków, żeby przeprowadzić badania na ten temat, żeby te próby kliniczne, które są wykonywane, żeby je zaprzestać. Przecież testy PCR nie oznaczają konkretnie, nie pokazują, które z tych szczepionek działają, a które nie. Wskazałem na występowanie przeciwciał przeciwko syncytynie. Wskazałem na występowanie syncytyny, która jest podobna do tego białka kolca, które się tworzy przy wprowadzeniu mRNA do organizmu.

Syncytyna jest potrzebna, aby w ogóle zajść w ciążę, aby nastąpiła ciąża, aby na wytworzył się embrion, aby on mógł przeżyć, rozwijać się i dobrze funkcjonować w macicy.  Chcieliśmy, aby wykonali badania kliniczne na zwierzętach odnośnie do syncytyny. Takie badania jednak nie zostały zrobione. Wówczas skontaktowałem się również z organizacjami w Japonii i w Brazylii. Te badania, które zostały przeprowadzone w Japonii, ujrzały światło dzienne. Ktoś po prostu ujawnił te informacje. One określały jak to wygląda jeżeli chodzi o nanocząsteczki, które dostają się do naszego systemu. One są najpierw obecne w mięśniach, potem przedostają się do systemu limfatycznego. Zauważono, że one również dostają się później do naszych węzłów chłonnych, więc kobiety nagle zauważyły takie spuchnięcie, czy jakieś guzki, które się utworzyły pod pachą, co mogłoby wskazywać na raka, a to była bezpośrednia przyczyna podania szczepionki.

Również stwierdzono, że te nanocząsteczki mogą bardzo szybko przedostać się do naszej wątroby, naszego systemu limfatycznego, ale również do komórek, do jąder i do jajników, co może powodować stany zapalne, jak te stany zapalne w konsekwencji również mogą powodować bezpłodność. Było również takie badanie, które zostało przeprowadzone w Brazylii.  Uczestniczyło w nim 200 kobiet w ciąży, którym podano taką szczepionkę. Te badania oczywiście były utajnione. Sprawa wyciekła w momencie, gdy ktoś złożył wniosek do sądu.  Sąd amerykański musiał tę sprawę rozpatrzyć. Ta osoba to wygrała, więc informacje na temat tych danych, tych badań, ujrzały światło dzienne. Okazało się, że Pfizer chciał, by te badania pozostały utajnione przez 55 lat. Amerykańska Agencja Leków również nie była zainteresowana tym, żeby te badania w jakiś sposób ujawniać. Nie była zainteresowana, żeby je pokazywać. Natomiast, po decyzji sądu, trzeba było to zrobić, w związku z tym, obecnie, te badania są dostępne online, więc też możecie Państwo mieć do nich dostęp. W czasie tego badania, te 200 kobiet, którym podano tę szczepionkę, były pod obserwacją. Potem nagle okazuje się, że tylko 30 zostało do dalszych obserwacji, reszta nie została uwzględniona w dalszych badaniach, w dalszych obserwacjach. Te wszystkie informacje są też dostępne. Nie mam teraz dokładnych danych, ale mogę Państwu podać źródło, więc możecie Państwo sami też dotrzeć do tych badań. One są absolutnie dostępne. Można sobie zadać pytanie, co się dzieje w momencie, kiedy nagle, prawie 90 % uczestników badania zostaje z tego badania wyłączonych, a już wcześniej okazuje się, że mamy złe wyniki. Tylko przy tych 30 kobietach, które pozostały, które podlegały dalej obserwacji jeżeli chodzi o przeprowadzenie tego badania  – tutaj nastąpiły w 100 procentach nastąpiły śmierci ich płodów albo w czasie ciąży, albo po prostu nastąpiły poronienia.

Myślę, że takie działania absolutnie powinny być zakazane, aby absolutnie nie można było podawać szczepionki kobietom w ciąży. Tutaj musimy na to spojrzeć zupełnie inaczej, bo przecież też kliniki dostały pewne wytyczne czy pewnie nawet zachęty. To są kliniki ginekologiczne, nanotechnologiczne, które wręcz zachęcały, czy nawet zmuszały to do pobrania tej szczepionki. W związku z tym, czy myślicie Państwo, że chcieliby, aby coś takiego u nich miało miejsce, że potem nagle okazuje się, że po podaniu szczepionki w takiej a nie innej sytuacji dziecko zostało zabite?

Jest oczywiście takie zastanowienie się, taka konsternacja, co z tym zrobić teraz. Jest to ogromne ryzyko, to są konsekwencje naszych działań. Wiemy, że te badania miały być utajnione przez 55 lat. To jest ogromny skandal, więc jak o tym wiemy, a nic z tym nie robimy, to można powiedzieć, że po części stajemy się również za to odpowiedzialni.

Myślę, że o tych skutkach  zastrzyków możemy  rozmawiać bardzo długo, ale chyba na tym etapie musielibyśmy już teraz zakończyć i pozwolić również Państwu na zadawanie pytań, bo ja mogę jeszcze godzinami opowiadać, a za chwilę Państwo będziecie również zmęczeni. Bardzo proszę, abyśmy zadawali również krótkie pytania ze względu na ograniczenia czasowe   ja będę starał się opowiadać również dosyć krótko na Państwa pytania.

Dr Mariusz Błochowiak:  Ja będę podchodzić do Państwa. Proszę się zgłaszać. Proszę o pytania, czyli ze znakiem zapytania na końcu, żeby to nie były jakieś długie monologi i też bym poprosił pana, bo tutaj jeden pan chciał coś sprostować merytorycznego, to bym poprosił żeby tak, teraz tutaj podszedł i powiedział.

Osoba z widowni: Dobry wieczór Państwu. Ja tylko doprecyzuję tłumaczenie. Tam chodziło Doktorowi o podawanie zastrzyku. Zasada jest taka, jeżeli się podaje zastrzyk domięśniowo, pierwszą rzeczą, którą robimy, to znaczy kiedyś tak się nas uczyło, aspirujemy, czyli zaciągamy tłok strzykawki, żeby zobaczyć, czy w strzykawce nie pojawi się krew. Jeżeli pojawi się krew, to znaczy, że wbiliśmy się w naczynie, znaczy w żyłę konkretnie. Jeżeli zastrzyk ma być wykonany domięśniowo – jest to nieprawidłowe. Powinniśmy wkłuć się jeszcze raz. Te praktyki zostały zmienione, jak Doktor powiedział, przez organizacje nadrzędną, czyli WHO, żeby zwiększyć ilość zastrzyków szczepionek u dzieci. W tym momencie, w kontekście wywodu, ma to takie znaczenie, że jeżeli, nie wiem,  ktoś przyjmie obojętnie jaką szczepionkę, która powinna być podana w ramię, czyli domięśniowo, ktoś się źle wkłuje i poda to dożylnie, to wtedy jakby cząsteczki, które są tutaj konkretnie w tej szczepionce, trafiają  bezpośrednio do krwiobiegu  i do prawego przedsionka. A w przypadku tych szczepionek tam jest to białko spike S, więc w tym momencie nasze komórki, konkretnie limfocyty T, mają taką reakcję  autoimmunologiczną, więc niszczą te komórki, w których jest rozrusznik serca i to jest mechanizm powstawania arytmii. Tylko tyle doprecyzowując tłumaczenie.

Aha i tam jeszcze był taki przykład. Nie pamiętam jakie to było państwo, bodajże Dania, to jest jedyne państwo na świecie, które zwróciło na to uwagę i ich lekarze zostali o tym poinformowani i wbrew zaleceniom WHO mieli, że tak powiem, nadrzędną dyspozycję wykonywania aspiracji przy wydawaniu zastrzyków, czy szczepionek konkretnie. W żadnym innym państwie, tak jak Doktor powiedział, to nie miało miejsca.

Dr med. Wolfgang Wodarg (tłum.): Tak, może te informacje nie były dość precyzyjne w tłumaczeniu, natomiast sama procedura wykonywania tych  szczepionek została zmieniona w 2015 roku. Chodziło po prostu o to, żeby przyspieszyć ten proces, żeby nie trzeba było czekać,  żeby nie trzeba było powtarzać  tej szczepionki, tylko żeby ten proces został przyspieszony.

Na pewno takie procedury zostały pokazane podczas naszych konferencji patologicznych, kiedy widzimy, jak strzykawka po prostu działa trochę jak nóż. Ona po prostu przecina poszczególne tkanki naszego  organizmu, powstaje rana w kształcie rurki. I to nie tylko jest kwestia na początku zaraz, że trafia na przykład na żyłę, tylko już cały proces, kiedy dochodzi do dotarcia do całego systemu krwionośnego, więc cała ta procedura jest wówczas dokładnie widoczna.

Dr Mariusz Błochowiak:  Proszę Państwa, jeszcze taka uwaga, że teraz, podczas pytań, żeby się nie rozluźniła atmosfera, żeby nie rozmawiać, zachować absolutną ciszę. To dlatego, że pani tłumacz potrzebuje takie warunki do dobrego tłumaczenia. Zresztą Państwo chyba widzą, że to nie jest prosta sprawa tłumaczyć takie długie sekwencje Także naprawdę proszę, jeśli ktoś potrzebuje rozmawiać, nie może wytrzymać, to żeby wyszedł na korytarz. Tam sobie można porozmawiać bez problemu.  I jeszcze miałbym taką prośbę. Nawet, jeśli ktoś zna angielski, żeby zadawać pytania po polsku dlatego, że jest tłumaczenie symultaniczne. Ono jest po prostu szybsze i jest pewien porządek.  I tak jak powiedziałem – krótkie pytania ze znakiem zapytania na końcu.

Tłumacz: Pytanie było, co możemy zrobić, żeby chronić się również przed lekarzami?

 

Dr med. Wolfgang Wodarg (tłum.): Więc zawsze możemy powiedzieć NIE – że nie chcemy nosić maski, że nie chcemy poddać się temu zastrzykowi, ponieważ on może spowodować dużo poważniejsze problemy.  Możemy spotkać się z różnymi problemami. Możemy na przykład stracić pracę czy mieć inne problemy życia codziennego, ale to da się w jakiś sposób załatwić. Natomiast problemy, które wynikają z tego, że przyjęliśmy szczepionkę, już mogą nie być takie łatwe do rozwiązania.

Dr Mariusz Błochowiak: Następne pytanie.

Osoba z widowni: Ja bym chciała zapytać – jest tak dużo badań,  jest tak dużo prawników. Czy już możemy się spodziewać, że pojawiają się w sądach jakieś akty oskarżenia w tej sprawie, bo też rozmawiał Pan z panem Füllmichem i dużo mówiliście, ale czy to trafia do sądów?

Dr med. Wolfgang Wodarg (tłum.): Niestety są osoby, które są bardzo entuzjastycznie nastawione i myślą, że już pójdziemy do sądu i te sprawy ujrzą światło dzienne. Natomiast ja tutaj nie byłbym takim optymistą. Bo oczywiście są sędziowie, którzy starają się posłuchać dwóch stron, starają się wyważyć podjęcie decyzji, słuchają naukowców. Tak było w przypadku sędziego z Weimaru, który stwierdził, że nie, że noszenie masek w szkołach jest absolutnie niewłaściwe. Natomiast jakiś czas później, nagle okazuje się, że policja przyjechała do jego domu, zabrała mu telefon, komputer, samochód. To było coś, co w ogóle nie miało wcześniej absolutnie miejsca. I następnie zwierzchnik sądowy stwierdził, że przenosimy tę sprawę do innego sądu. Była to pierwsza instancja, w związku z tym mały sąd, więc przenosimy do Sądu Administracyjnego poziom wyżej. I tak się to dzieje, są te sprawy przenoszone. W związku z tym, doszło to aż do Sądu Najwyższego w Karlsruhe. Stwierdzono, że nie, rzeczywiście decyzja tego sędziego była niewłaściwa. Podczas, gdy ten sędzia wykonał dobrą robotę. I to jest bardzo demoralizujące.

Natomiast mamy przypadki, widzimy, że są sędziowie, są przedstawiciele prawa, przedstawiciele policji i innych służb, którzy widzą, że nie mogą działać niezgodnie z konstytucją, że już zaczynają się w jakiś sposób organizować. Złożyli przecież przysięgę, że będą działać właśnie zgodnie z przepisami prawa, w związku z tym obowiązuje ich ta przysięga. I nie może być tak, że nakazuje się pewnemu sędziemu jakieś działanie. A on może powiedzieć no niestety nie, bo to nie jest zgodne z przepisami prawa nie jest zgodne z konstytucją. Cały czas to się wszystko toczy i te problemy niestety cały czas jeszcze zauważamy i one istnieją.

Rzeczywiście widać tutaj, zarówno rządy jak i części administracji, która twierdzi, że żyjemy w takim systemie totalitarnym, czy próbuje ten system totalitarny w jakiś sposób nam narzucić. To się dzieje zarówno w Austrii jak i w Niemczech, we Francji, w Australii i w Kanadzie. Są nawet takie przypadki, kiedy przemoc jest używana w stosunku do obywateli. Pamiętamy, co działo się w Turcji, jak wszyscy mówili o Erdoganie, który w jakiś sposób narzuca sędziom działania, czy kwestionuje ich decyzje – mówiliśmy, że nie, tak nie można postępować, to jest właśnie oznaka państwa totalitarnego. Natomiast to, co się dzieje teraz w innych krajach, jest dużo gorsze.

Myślę, że musimy jednak z nadzieją patrzeć w przyszłość, bo wiemy z historii, że rządy totalitarne nie trwają długo. Zazwyczaj niestety kończą się katastrofą. Ale wiemy jak to się skończyło przy stalinizmie, przy nazizmie, przy wszystkich rządach totalitarnych. My w Niemczech mieliśmy szczęście, bo przegraliśmy wojnę i potem narzucono nam,  zmuszono nas do tego, abyśmy opracowali nową konstytucję opartą na demokratycznych zasadach. I tak żyliśmy przez 70 lat. Ja się bardzo cieszę, bo cały czas właśnie w takim demokratycznym państwie żyłem.

Wiemy oczywiście, że nie ma teraz takiej zewnętrznej siły, jakiejś obcej siły, która mogłaby nas zmusić do powrotu na dobre tory, na dobre drogi, więc my będziemy musieli się zastanowić, co z tym zrobić w momencie, kiedy ten cały system się po prostu zawali. Co zrobić z ludźmi, którzy uczestniczyli w tym, którzy byli częścią tego systemu. Co mamy teraz stworzyć? Jakieś więzienia? Przecież to są nasi sąsiedzi, to są nasi nauczyciele, to są lekarze. Przecież wszystkich ich też potrzebujemy.

Dr Mariusz Błochowiak: Następne pytanie, tak. Proszę Państwa, pytanie zadaje tylko ta osoba, która mówi do mikrofonu, a mikrofon trzymam ja. Nie ma pytań poza tym systemem. To jest też dlatego, że oglądają nas ludzie przez Internet i chodzi o to, żeby oni też słyszeli pytania. Musi być jakiś porządek.

Osoba z widowni: Pytanie. Pojawiło się tu pojęcie sharingu. Czy osoba  zaszczepiona może zarażać osobę nie zaszczepioną. Przypadek konkretny – małżeństwo, mąż zaszczepiony szczepionką mRNA, żona nie. Żona miała wcześniej COVID rok temu. Odczuwa bóle w piersiach teraz. Pytanie, czy poprzez na przykład stosunek seksualny przechodzi białko spike?

Dr med. Wolfgang Wodarg (tłum.): To jest bardzo częste pytanie o sharing. Nie obawiam się kolca przenoszonego z jednej błony śluzowej na drugą, bo jesteśmy przyzwyczajeni do kontaktu z kolcem naturalnych wirusów. Co roku na naszej błonie śluzowej pojawiają się koronawirusy z niebezpiecznym kolcem i nasz miejscowy/lokalny system immunologiczny neutralizuje go. Nie zostaje wyrządzona żadna szkoda. Ale normalnie nie ma kolców we krwi, nie docierają tam i to jest niebezpieczne. Myślę, że tutaj przede wszystkim kolce, które dostają się poprzez zastrzyk do naszego krwioobiegu, to jest coś, co zostaje wprowadzone do naszego systemu. W normalnej sytuacji to nie występuje. W momencie, kiedy bierzemy zastrzyk, dostajemy jakąś porcję tych komórek mRNA, albo też może być wirus wektorowy. On jest już genetycznie modyfikowany.  Te nanocząsteczki dostają się na naszych komórek, dostają się do naszych komórek limfatycznych. A musimy pamiętać, że to mRNA wprowadzane jest syntetyczne. To nie jest to samo, co naturalne, które występuje w naszych komórkach. To naturalne może się znajdować w naszych komórkach przez 1-2 dni, natomiast to syntetyczne aż do 10 dni. Po podaniu następuje blokowanie naszego systemu immunologicznego, w związku z tym część z tych komórek może być w jakiś sposób transportowane. Natomiast, jeżeli chodzi o te nanocząsteczki, które są przenoszone, no to tutaj bym się tego nie obawiał, bo i tak one występują w jakimś tam stopniu w naszych błonach śluzowych. Nie są to jakieś takie wielkie ilości, które by tutaj były jakimś zagrożeniem, nie są one jakimś zagrożeniem przy normalnych kontaktach pomiędzy małżonkami.

Co innego, jeżeli dostają się do naszego organizmu te wirusy wektorowe. Tutaj mówimy o szczepionkach przygotowanych przez firmę Johnson and Johnson. Te, które są genetycznie modyfikowane, które zawierają tam pewne fragmenty DNA. Takie same szczepionki zostały przygotowane przez firmę AstraZeneca. Komórki zazwyczaj podlegają takiej samoreprodukcji. Tutaj zostało to stwierdzone,  że absolutnie nie. Tak to nie wygląda, ale nie mamy tutaj informacji, które to potwierdzają. Ja natomiast znalazłem badania,  tych badań było bardzo dużo, około 130. Natomiast trzy miesiące temu analizowałem takie badania, w których były informacje o samoreplikującym się wirusie. To jest coś, co właściwie weterynarze dawno chcieli coś takiego uzyskać, czy wynaleźć, żeby można było w sposób bardzo skuteczny zaszczepić lisy przeciwko wściekliźnie.

Jak mamy taką samoreplikującą się komórkę wirusową, to ona oczywiście powoduje później zakażenie. Jeżeli taki lis jest zakażony, w nim te komórki się tworzą na nowo, tworzy się nowy wirus. On już jest genetycznie zmodyfikowany i wówczas, kiedy zaraża inne lisy, to one, przez kontakt z tym zakażonym nabierają tej odporności. To wszystko wygląda świetnie. Tak dzieje się to w warunkach naturalnych. Oczywiście nie w przypadku wścieklizny, bo w przypadku wścieklizny zarażony organizm umiera. Ale jeżeli mówimy o chorobach układu oddechowego, przy zakażeniach, to właśnie poprzez kontakty nabieramy tej odporności. Tutaj nam absolutnie nie jest do tego potrzebna szczepionka. Przecież te komórki, ta odporność, tworzy się zarówno w naszej błonie śluzowej jak i w naszych naczyniach limfatycznych.

Osoba z widowni: W trosce o ludzi zaszczepionych, a już jest ich ponad 3 miliardy na świecie, chciałbym pana doktora zapytać o taką informację. Czy podziela pan opinię profesora Sucharita Bhakdi’ego z Niemiec, czy Doktora Hofez (2:23:50) z Kanady, czy między innymi doktora Roberta Malone’a, twórcy technologii mRNA, że szczepionki wyrządzają w organizmie szkody, powikłania, nopy. I że ludzie, którzy przyjęli te szczepionki, są narażeni na wielkie niebezpieczeństwo, z racji tego, że ten proces, tak jak ci lekarze stwierdzili, jest nieodwracalny. Czy poprzez badanie d-dimerów,  czy trombocytów w organizmie, które pokażą, że ten poziom jest wyższy niż ta norma przewiduje, czy ci ludzie mają szansę na jakiś ratunek. Czy ten proces nieodwracalny będzie powodował, że z biegiem upływu miesięcy lub lat będą ciężko chorować lub umierać. To jest jedno pytanie. A drugie, krótkie pytanie bardzo, które tutaj nie padło, a chyba wszystkich interesuje. Czy prawdą jest, tak jak zasugerowała to Judy Mikovits z USA, czy doktor z Hiszpanii (??? 2:24:56)  doktor  Andreas Noack, że w szczepionkach zawarte są takie komponenty jak neurotoksyczny bor, nikiel, radioaktywny nanotech lub też wodorotlenek grafenu. Bo to jest bardzo istotne, bo to powoduje niesamowite szkody w organizmie po przyjęciu preparatu. Dziękuję.

Dr med. Wolfgang Wodarg (tłum.): Tak, rzeczywiście zgadzam się z tymi lekarzami, z tymi naukowcami, o których pan wspomniał. Rzeczywiście to mRNA jest bardzo niebezpieczne i zgadzam się również z tym, że skład poszczególnych szczepionek nie jest do końca przejrzysty. Tutaj nie ma jakby informacji dokładnej, co tam naprawdę się znajduje, w jaki sposób to może się przenosić w naszym organizmie, więc chcę powiedzieć, że na pewno jest to bardzo niebezpieczne. Część osób na pewno niestety umrze, część osób będzie bardzo poważnie chora, część osób będzie cierpiała na różne przewlekłe choroby, na osłabienie swojego systemu immunologicznego, co może również powodować potem tworzenie się komórek rakowych.

Oczywiście patrzymy na te efekty uboczne i na pewno, te najcięższe, najtrudniejsze, one się pojawiają już w dwa tygodnie po podaniu szczepionki. Natomiast te długotrwałe, trudno jest powiedzieć, może za rok, może trochę dłużej, wtedy będziemy je widzieć. Nie da się tego ukryć, bo będzie to zauważalne przy takiej liczbie populacji. Ale te skutki uboczne nie występują przy wszystkich seriach. One występują tylko przy 5% z serii tam, gdzie faktycznie jakieś substancje toksyczne, czy szkodliwe się znajdują. Więc na pewno jest tak, że te substancje są z tych szczepionek rozrzedzane. 95% Osób, możliwe, że nie będzie odczuwało żadnych skutków ubocznych, nie będzie się źle czuło, bo inaczej bardzo dużo ludzi by po prostu umierało. Jest to system, który został w pewien sposób zaplanowany po to, żeby poznać pewne mechanizmy i po to, żeby na dużą skalę przeprowadzić badania kliniczne na to wszystko co opatentowali.

Na pewno zostało to opracowane na poziomie rządowym, na poziomie poszczególnych instytucji i również wykształconych ludzi, którzy zdecydowali się na zmianę tego świata. Jak to zrobić? Trzeba zmienić również podejście do polityki i system polityczny. Pojawia się taki trylemat można powiedzieć. Już na ten temat została napisana książka. Jeżeli globalizacja jest nam potrzebna, mamy te trzy elementy, które w tym trylemacie występują, czyli ta globalizacja, demokracja i państwa narodowe. Postawiono na globalizację. Co zrobić, żeby zatrzymać demokrację? Idealnym sposobem jest terapia szokowa. To już pisała o tym Naomi Klein.  Tworzy się poczucie niebezpieczeństwa, poczucie strachu. Tworzy się wirusa, który paraliżuje wszystkich. Jak społeczeństwa są sparaliżowane, to wówczas jest ten moment, kiedy można wprowadzić zmianę. Zmiana plus strach. Strach przede wszystkim długoterminowy. Kiedy pojawiają się też nowe zagrożenia, pojawiają się kolejne warianty poszczególnych wirusów. Pojawiają się nowe szczepionki, a  ktoś na tym zarabia po prostu pieniądze.

To oczywiście może się toczyć cały czas, więc jak to zatrzymać? Przede wszystkim nie możemy się poddawać ten temu strachowi, cały czas opierać się na zasadach demokratycznych i po prostu nie zgadzać się na poszczególne działania. Jeszcze muszę dodać, że to przecież przemysł farmaceutyczny to jest ten, który posiada zdecydowaną przewagę, bo oni też są uczestnikami tego siania paniki. Oni mają po swojej stronie zarówno całą naukę, szczepienia, więc mają zdecydowaną przewagę. A są przecież potrzebni politykom, którzy nastawili się na globalizację. Mamy wówczas nowy wirus, może nową terapię, która nie zadziałała, no tak to znowu się boimy. Cały czas pieniądze płyną przez przemysł farmaceutyczny. Natomiast wszystkie informacje, które zbierane są w czasie tego procesu, są w sposób oczywiście niewłaściwy wykorzystywane. Wykorzystywane również w przyszłości, żeby tworzyć nowe leki, nowe terapie, nowe technologie.

Teraz oczywiście mówimy o takich transludziach. Mówiło się wiele już wcześniej na temat połączenia komputera z ludzkim organizmem, z człowiekiem i teraz to się dzieje, poprzez różne substancje toksyczne, które się znajdują w tych szczepionkach. Mówimy o wykorzystaniu różnego rodzaju fal. Więc teraz to się dzieje, teraz to jest testowane i sprawdzane a państwa niestety na to pozwalają.

Dr Mariusz Błochowiak: Proszę jeszcze o wyciszenie telefonów, bo cały czas coś pika gdzieś.

Osoba z widowni: Witam. Dzień dobry. W kontekście panie doktorze do tego, co pan przed chwilą powiedział.  Jak wygląda, od strony medycznej, być może nie tylko w kwestii, medycznej sprawa związana z ewentualną transfuzją krwi z osób zaszczepionych dla osób niezaszczepionych i jakie ewentualnie z tego tytułu mogą następować ryzyka i powikłania oraz problemy dla osób, które nie zostały zaszczepione, a otrzymały krew od tego typu osób. Dziękuję

Dr med. Wolfgang Wodarg (tłum.): Myślę, że jest to rzeczywiście problematyczne. I tak jak już wspomniałem, te najtrudniejsze, najostrzejsze objawy mogą się pojawić 2 tygodnie po szczepieniu. Mogą pojawić się te białka kolca zarówno w naszej krwi, mogą pojawić się komórki, które zaalarmują cały nasz system immunologiczny i będą krążyły w naszym systemie krwionośnym. Również te szczepionki wektorowe, które dostają się do naszego organizmu, tak samo mogą być bardzo niebezpieczne.  Jest taki przypadek 24-letniego młodego mężczyzny, bardzo wysportowanego, który zmarł właśnie po podaniu tej szczepionki w Bawarii. Jego rodzina się ze mną skontaktowała i stwierdziliśmy, że w takim razie trzeba tutaj przeprowadzić konkretną analizę, co się wydarzyło, trzeba wystawić jak to wygląda. Oni stwierdzili, że nie, to już jest niemożliwe, bo on zaznaczył, że jest również dawcą organów i te organy już zostały pobrane. W związku z tym takie kwestie, takie sytuacje, absolutnie nie są sytuacjami, o których myślą ci, którzy są za ten cały system odpowiedzialni. Ci, którzy powinni być odpowiedzialni za te wszystkie terapie oparte na naszej krwi w sposób bardzo uważny, w sposób sprawdzony, zupełnie nie biorą tego pod uwagę, nie analizują takich scenariuszy.

Osoba z widowni: Panie doktorze, mam takie zasadnicze pytanie – kiedy rozpocznie się proces Norymberga 2.0?

Dr med. Wolfgang Wodarg (tłum.): Myślę, że będziemy musieli przeprowadzić to chyba sami, bo dopiero wtedy, kiedy przegramy tę wojnę zobaczymy, jak to będzie wyglądać.

Osoba z widowni: Dziękuję bardzo za udzielenie głosu. Panie Doktorze, w sposób szczególny chciałem Panu podziękować za to, że Pan znalazł się w Polsce. Obserwuję Pana mniej więcej od 3 lat. Pańskie poczynania, po raz pierwszy tak na dobrą sprawę utkwiły mi w momencie, kiedy ta cała międzynarodowa ściema zaczęła się 2020 roku. Był Pan ostoją dla mnie, dla mojego grona znajomych, przyjaciół, miejsc, gdzie się znajdowałem, łącznie w Polskim sejmie, w parlamencie, w miejscach, gdzie spotykaliśmy się ze znajomymi. Wysłuchałem Pańskich wypowiedzi, gdzie Pan od początku twierdził, że nie ma tej pandemii, że nie ma co panikować, że nie ma się czego bać. Wielki szacunek dla Pana za to, co Pan zrobił, bo to naprawdę utrzymało wiele istot przy życiu. Kłaniam się nisko, w imieniu również moich znajomych, w imieniu wielu Polaków, bo uwierzyliśmy w to, że faktycznie ta ściema jest ściemą a nie czymś naturalnym. Drugą taką postacią, która zasługuje na uwagę jest doktor Shiva. Miał tę samą narrację, co Pan. Z Polaków mogę wymienić doktora Hałata, doktora Czerniaka oraz profesora Zielińskiego. I Panie Doktorze, mógłbym dłużej troszeczkę wprowadzać w temat do pytania, które chcę Panu zadać, natomiast nawiążę tylko w dwóch słowach, że – dlaczego sięgają po nasze dzieci. Pan przed chwilą wspomniał o tym. Jeżeli chodzi o nasze dzieci, to jest początek połączenia naszych dzieci ze sztuczną inteligencją i z nowoczesną technologią, z czego rodzice sobie chyba, na dzień dzisiejszy, w ogóle nie zdają sprawy. Nasze dzieci są już przyzwyczajane do nowego systemu. No nie daj Boże, żeby im to wyszło w końcu, bo oprócz Wielkiego Resetu, który jest planowany, bo tak naprawdę te zastrzyki, to nawet nie są szczepionki, to są patogeny. Jesteśmy na wojnie i to, co się dzieje, to jest ogólnie międzynarodowy terroryzm medyczny. Już terroryzm mieliśmy w momencie, kiedy były naloty na 3 wieże, ale nie będę już do tego nawiązywał. Staram się zadać pytanie Panie Doktorze. Czy przy tym wszystkim, co się dzieje na chwilę obecną, niekoniecznie same zastrzyki, tylko to, w jaki sposób utrudniają nam życie na co dzień,  w jaki sposób nas zatruwają, czy widzi Pan jakiś związek między nowoczesną technologią, promieniowaniem elektromagnetycznym a naszymi płucami? Bo jeżeli młodzi ludzie trafiają z problemami układu oddechowego do szpitala, trudno jest to wszystko zwalić na koronawirusa, czy na jakiekolwiek inne zakażenia bakteryjne chociażby, niekoniecznie wirusowe. I czy Pan widzi związek, że tak na dobrą sprawę te nasze płuca są mikrofalówką. A drugie pytanie, jest takie – czy w momencie, kiedy nastąpił już przymus szczepień, czy jeżeli mamy to w organizmie, czy idzie się tego w jakiś sposób pozbyć, jeżeli nie czasowo, to w sposób nawet nie wiem, medyczny, chemiczny? Dziękuję bardzo.

Dr med. Wolfgang Wodarg (tłum.): Zacznę od tego drugiego pytania, a potem  pan mi przypomni to pierwsze pytanie. Więc na pewno tego łatwo się nie uda pozbyć z organizmu, bo zmiany następują w komórkach na poziomie genetycznym. One przedostają się po prostu do naszego systemu limfatycznego. Jeżeli bym powiedział panu jakąś wiadomość nową i ona jest imponująca, to ona przez chwilę zostaje w naszej głowie, ale potem o niej zapominamy. Natomiast w systemie, na poziomie biologicznym, to się tak nie dzieje, bo następują zmiany na poziomie genetycznym. Geny uczą się pewnych reakcji, informacji, które otrzymują. One dostają się do naszych komórek poprzez nasze nanocząsteczki, docierają poprzez te kolce, docierają do centrum naszych komórek,  powodują uszkodzenie i na przykład już spowodują zmiany na poziomie komórek w naszym systemie immunologicznym. Jak długo zostają tam, trudno jest powiedzieć. Natomiast przy mRNA, przy tym sztucznym oczywiście, o którym mówimy, ono zostaje w naszym organizmie. Te skutki możemy widzieć przez 10 dni. Jest to związane również z enzymem, transkryptazą. Ona ma takie właściwości, że może przekształcić nasze mRNA w komórki DNA, które później powodują zmiany w naszym układzie genetycznym, więc jak to, co się dalej stanie, jaki będzie skutek tego działania, trudno jest na dzisiaj powiedzieć.

Całe nasze życie opiera się na komunikacji, na błędach, które występują w naszym organizmie. Na tym, że komórki zapamiętują pewne rzeczy, uczą się na nowo. Na poziomie komórkowym dokładnie tak samo się dzieje. Również na poziomie naszych społeczeństw. Przecież to nie są kwestie banalne, tego nie można w jakiś sposób obliczyć i zmierzyć. Na poziomie biologicznym, na poziomie komórkowym, jeżeli zmieniamy jedną rzecz, to tak naprawdę zmieniamy wszystko. Przecież wszystkiego o sobie nie wiemy, jesteśmy bardzo złożonym organizmem. Jak spojrzymy na całą historię ewolucji, to możemy zadać sobie pytanie jak to się stało, że powstał człowiek, który stoi przed państwem w garniturze i mówi do państwa przez mikrofon. Przecież to jest bardzo skomplikowany system jak to powstało. Więc nie jesteśmy w stanie w pewnych rzeczy przewidzieć. Cały czas się uczymy jak następuje zmiana. Natomiast te zachowanie oczywiście są bardzo głupie, bardzo niepoważne, bo tutaj obliczenia dotyczą właściwie chyba tylko kwestii finansowych, pieniędzy, które z tego są i władzy, która z tego płynie.

Dr Mariusz Błochowiak: Dobrze, bo już jest właściwie po 9 tej także, ostatnie tutaj trzy pytania. I bym poprosił też o w miarę krótkie odpowiedzi, jak Pan Doktor obiecał.

Osoba z widowni: Dzień dobry. Ja mam pytanie. Ile prawdy jest w tym, że zarażając się koronawirusem zostawia one skutki uboczne na płucach, że człowiek się prędzej poci. Przede wszystkim to.

Dr med. Wolfgang Wodarg (tłum.): Zazwyczaj koronawirusy nie dostają się do naszych płuc. To jest właściwie 1% takich przypadków i tutaj można powiedzieć o pewnej reakcji alergicznej. Zazwyczaj te koronawirusy zostają na poziomie tutaj naszych górnych dróg oddechowych, w górnej części, więc jeżeli dostają się właśnie do płuc, to jest to reakcja alergiczna. Możliwe, że zachwiany jest nasz system immunologiczny i taka właśnie jest reakcja. Ona może też zostać zauważona dopiero 7 dni po tym, jak mieliśmy kontakt z wirusem. Wtedy zaczynamy mieć jakieś problemy z oddychaniem, więc to jest pewna reakcja alergiczna, ale wystarczy podać kortyzon, wystarczą leki histaminowe. Niektóre osoby oczywiście potrzebują krótkotrwałego podania tlenu, ale absolutnie nie ma potrzeby hospitalizacji i zastosowania respiratora.

Osoba z widowni: Bardzo bym prosiła, żeby Pan Doktor uprzejmie przedstawił, znaczy nie przedstawił, ale podał źródło, gdzie można zapoznać się z raportem dotyczącym badań z kobietami ciężarnymi, tym sekretnym, który gdzieś tam już został opublikowany. Bardzo dziękuję.

Dr med. Wolfgang Wodarg (tłum.): Nie mogę teraz Państwu konkretnego źródła podać, bo mam problemy z komputerem, on się zepsuł, pracuję na innym, miałem to na moim slajdzie. Natomiast, jeżeli Państwo wpisalibyście do Internetu “badania na kobietach ciężarnych BioNTech Brazylia”, bo to zostało przedstawione również w prasie w Rio, więc te informacje powinny w Internecie, jak Państwo wpiszą, to te badania na pewno się tam pojawią. Jak wpiszemy również te informacje dotyczące ukrycia badań przez 55 lat, FDA  i tak dalej, to też te informacje się pojawiają.

Osoba z widowni: Dzień dobry. Mam takie krótkie pytanie. Czym się różni akurat koronawirus z Wuhan od innych koronawirusów, w sensie występujących co roku, i dlaczego mamy utratę powonienia i smaku?

Dr med. Wolfgang Wodarg (tłum.): Najpierw odpowiem na tę część dotyczącą zmian, które następują na poziomie wirusa. Niektóre z tych elementów zostają usunięte, niektóre się zmieniają i ta zmiana, na poziomie budowy wirusa, dzieje się przez cały czas. Ona się zmienia na poziomie poszczególnej sekwencji wirusa, dlatego mamy różne wersje beta, mamy wersję z Wuhan. Moglibyśmy sprawdzić jaki występował w Warszawie i  na jego podstawie także mielibyśmy poszczególne warianty. I dlatego są te różnice, bo następują cały czas zmiany. Te zmiany następują na poziomie białka poszczególnych wirusów, bo tutaj następuje reakcja z naszym systemem immunologicznym. On odnajduje pewne białka, te zmiany następują kilka razy w ciągu roku i następnie, na poziomie nukleidów, widzimy częściowo różnice pomiędzy poszczególnymi wariantami i dlatego na przykład mamy ten wariant Alfa, który był na początku. Potem był wariant Delta. Więc to nie muszą być zmiany w całej sekwencji. Mogą być zmiany tylko w części w tym materiale, w tych epitopach mogą być tylko częściowe elementy, a reszta zostaje taka sama, natomiast już częściowo ta sekwencja została zmieniona, dlatego są różnice. Stąd mamy odporność krzyżową.

Istnieją oczywiście takie badania dotyczące tych zmian, że wirusy powodują nam tę utratę węchu i smaku. Jestem trochę zdumiony tą obserwacją, bo nie spotkałem wcześniej czegoś takiego. Natomiast, powodują to również inne wirusy, to nie jest tak, że tylko te. Natomiast badania te, dotyczące właśnie takich zmian i takich reakcji, nigdy nie były właściwie w centrum zainteresowania, więc te badania gdzieś są, ale to nie są badania szeroko rozpowszechnione. To nie są badania, które były jakby w tym głównym nurcie badań dotyczących wirusów.

Myślę, że tutaj następuje pewne takie odwrócenie uwagi czy skupienie uwagi na czymś, co nagle jest w centrum naszej uwagi. Pisałem o tej historii w mojej książce. Wspominałem o tym.  To była taka historia w Seattle, gdy nagle ktoś zauważył jakieś zadrapania na szybie swojego samochodu i bardzo się zdenerwował. Potem okazało się, że sąsiad też to widzi, kolejna osoba też to widzi, więc zaczęto się zastanawiać – może coś się dzieje, może to jest jakaś radioaktywność, która powoduje, że następują takie ślady jakieś, jakieś zadrapania na szybach samochodów. Potem okazało się, że w innych miastach tak samo. Ale okazuje się, że jak się spojrzy, że to jest zupełnie normalne. Bo jak się spojrzy od wewnętrznej strony pod odpowiednim kątem, to tego po prostu nie widać. To jest jakaś właściwość, którą widać tylko w odpowiednim momencie. Natomiast jak nagle skupiamy na tym uwagę, to staje się to ogromnie ważne. Wracając do tego, co pan mówił o tej utracie powonienia i smaku. Trudno jest powiedzieć, czy to jest jakiś objaw, który szczególnie jest charakterystyczny dla SARS-COV-2, czy dla koronawirusa czy nie, czy to po prostu jest jakiś objaw, który tak samo występuje w innych wirusach.

Dr Mariusz Błochowiak: Ja może dopowiem, że jak się wpisze w przeglądarkę po polsku “utrata węchu i smaku grypa”, to wyskoczy artykuł sprzed paru lat, gdzie właśnie jest podane, jak leczyć utratę węchu i smaku z powodu grypy. Także nie wydaje się to być czymś nadzwyczajnym, skoro taki artykuł był kilka lat temu.

Dr med. Wolfgang Wodarg (tłum.): Wyszukiwarkę Google bardzo lubię, ponieważ bardzo szybko można zauważyć jak pewne informacje stają się popularne albo nie. Nagle, jak szukamy informacji, bo to się pojawiło – utrata powonienia i utrata smaku – to nagle wyszukiwania idą do góry i wszyscy szukają, więc widać, że jest ogólne zainteresowanie, a potem nagle widać, jak to maleje. Potem znowu jakaś informacja staje się popularna, więc bardzo łatwo to przy wyszukiwarce Google zobaczyć, ile jest wyszukiwań konkretnych informacji.

Dr Mariusz Błochowiak: Dobrze, miały być trzy pytania, ale pani jest bardzo uparta i tak na zasadzie wyjątku czwarte, krótkie pytanie. To już naprawdę ostatnie.

Osoba z widowni: Ja mam bardzo króciutkie pytanie. Chciałam zapytać Pana Doktora, co Pan myśli o tej sławnej amantadynie i czy warto ją stosować, i czy warto ją brać. To jakby jedno pytanie. I drugie, bardzo króciutkie. Czy to, że niektóre państwa wycofują się z tych różnych obostrzeń, czy to nie jest jakiś podstęp do kolejnego, bardziej sensownego zniewolenia nas wszystkich? Dziękuję.

Dr Mariusz Błochowiak: Proszę o ciszę.

Dr med. Wolfgang Wodarg (tłum.): Myślę, że niektóre państwa zdają sobie sprawę, że nie jest to dla nich politycznie opłacalne, one po prostu nie będą politycznie silnymi rządami w momencie, kiedy będą utrzymywały te silne restrykcje. Przecież mieliśmy, wiemy o  tym, że Prezydent Tanzanii został zabity i ci, którzy nie dostosowali się do pewnych restrykcji, też wiemy, jak to wyglądało. Znamy te historie, więc jest to bardzo niebezpieczne.

Już badania nad amantadyną były przeprowadzone, wiele lat temu. Natomiast, jeżeli chodzi o same badania kliniczne, to tutaj nie ma żadnych wyników, czy potwierdzenia, że ona właściwie jest skuteczna w przeciwdziałaniu wirusom. Natomiast ma takie właściwości trochę jak środki narkotyczne, one mogą trochę pobudzać, mogą powodować, że jesteśmy bardziej tacy pobudzeni, bardziej świadomi tego, co się dzieje, natomiast nie ma tutaj tych badań potwierdzonych, że faktycznie ma takie antywirusowe działanie. Te wyniki, które nie były w jakiś sposób potwierdzone w badaniach rosyjskich, one zostały gdzieś tam ukryte, natomiast potem trzeba było te wszystkie dane wyciągnąć, przeanalizować i tutaj nie znaleziono potwierdzenia.

Dr Mariusz Błochowiak: Dobrze, musimy już kończyć. Jeszcze tylko powiem taką jedną rzecz, o której zapomniałem powiedzieć na początku. Niektórzy z Państwa na pewno chcą działać, coś robić, ale nie wiedzą co. Proszę Państwa my jako Ordo Medicus, wygenerowaliśmy bardzo dużo materiału merytorycznego, ale nie ma właściwie osób, żeby te materiały dalej udostępniać, promować. Nawet wycinać fragmenty, takie pięciominutowe, dziesięciominutowe i je na tych różnych platformach zamieszczać. Także zachęcam do tego. My nie jesteśmy już w stanie tego robić, nie ma na to zasobów ludzkich. Także zachęcam Państwa do tego, żeby te materiały, chociażby nawet takie pięcio- dziesięciominutowe udostępniać. Czyli promować te materiały. Naprawdę tego jest dużo.

Dobrze. Bardzo Państwu dziękuję, bardzo dziękuję Doktorowi Wodargowi. Proszę Państwa i jeszcze chciałem podziękować naszej genialnej pani tłumaczce.

A teraz, jakby chcieli Państwo autograf to można podchodzić. Dziękuję bardzo. Dobranoc.

3:12:25